Czy proszek z insektów rozwiąże kryzys i wyżywi Europę?

Nie gasną dyskusje nad wprowadzaniem do diety Europejczyków preparatów ze sproszkowanych larw i insektów. Czy nowatorska żywność to skuteczny sposób na powstrzymanie zmian klimatycznych, walkę z niedożywieniem i polepszenie kondycji zdrowotnej zachodnich społeczeństw? Slow Food ma na to inny pomysł.

Nie cichną kontrowersje związane z opisywanym przeze mnie na początku bieżącego roku  wprowadzeniem unijnego ustawodawstwa zezwalającego na dodawanie do żywności sproszkowanych insektów. Temat jest nośny i nieustannie podejmowany w mediach. Podejmowany jest nawet w szkołach, na lekcjach biologii, a dzieci w ramach pracy domowej mają do przygotowania wypracowanie o zaletach wprowadzania owadów do diety współczesnego Europejczyka.

O ile temat w mediach budzi raczej niedowierzanie i traktowany jest w kategoriach taniej sensacji, o tyle o wiele poważniej do rzeczy podchodzą nasi zachodni sąsiedzi, w szczególności właściciele małych piekarni, którzy błyskawicznie zdystansowali się od unijnego pomysłu. W witrynach ich piekarni pojawiły się oświadczenia, plakaty i naklejki z zapewnieniami, że w ich pieczywie sprzedawanym sproszkowanych insektów nie ma. W zasadzie trudno się spodziewać, żeby tam były, bo na razie preparaty z larw i insektów są jeszcze bardzo drogie, a więc stosowanie ich w konwencjonalnym procesie wypieku byłoby nieopłacalne. Jednak wraz z upowszechnieniem się technologii może się to zmienić, na co liczą producenci owadzich preparatów. Wszakże owady w całości na polskim rynku można kupić od dawna. Są u nas dostępne nie tylko w niszowych sklepikach czy w kanałach internetowych, ale też w wielki polskich supermarketach i hipermarketach.

Biorąc to wszystko pod uwagę, póki co nowe unijne przepisy można traktować raczej jako zielone światło dla poważnych acz powolnych zmian w podejściu do wyżywienia społeczeństw Unii Europejskiej niż jako zwiastun rychłej w tym zakresie rewolucji. Zwolennicy żywności, którą opisuje się dziś mianem „novel food”, czyli żywności nowatorskiej, podkreślają, że owady są łatwym do pozyskania źródłem białka wysokiej jakości, które powinno być tanie w produkcji a do tego przyjazne środowisku. Jej przeciwnicy, poza oczywistym i kulturowo uwarunkowanym aspektem obrzydzenia, wskazują na szereg pytań, na które brak dziś wyczerpujących odpowiedzi. Nie wiadomo bowiem, jaki wpływ w długiej perspektywie preparaty z owadów będą miały na kondycję zdrowotną europejskich populacji. Brak pewności, jak zareagują na nie alergicy, a co ważniejsze, czy i w jakim stopniu takie preparaty mogą wywoływać reakcje alergiczne u osób, u których żadnych nietolerancji pokarmowych dotąd nie stwierdzono. Brak też wyraźnych wskazań, w jaki sposób produkty zawierające domieszki preparatów ze sproszkowanych insektów będą znakowane oraz jak będą odbierane w kręgach wegan.

Jakkolwiek odnosić się do argumentów podawanych przez różne strony tej dyskusji, jedna kwestia pozostaje bezsporna. Wciąż bowiem mowa o masowej produkcji anonimowej żywności na wielką skalę, za którą stoi zglobalizowany kapitał gigantycznych koncernów. Co więcej, unijne prawodawstwo w tym zakresie jest tak skonstruowane, że gracz pragnący wprowadzić swój produkt na unijny rynek może liczyć na pięcioletni okres ochronny, przez który ma zagwarantowane prawo wyłączności na korzystanie z technologii. Pojawia się zatem nisza na swojego rodzaju czasowo opatentowany monopol. Nie do końca zrozumiała jest tez towarzysząca mu ideologia. Wszak w imię walki z zagrożeniami klimatycznymi na świecie, globalnym kryzysem żywnościowym i niedożywieniem w Afryce, przedsiębiorstwa z Azji, skąd pochodzą nowatorskie technologie, mają teraz żywić Europejczyków produktami, o których niewiele u nas wiadomo. Nijak się to też ma do trójhasłowej filozofii Autentyczność-Opowieść-Klimat, która wpisuje się w przemyślane i zdroworozsądkowe podejście do jakości żywności wytwarzanej w zgodzie z przyrodą oraz poszanowaniem rzemiosł i tradycji.

Tymczasem inaczej nie tylko można ale i należy. Jak w rozmowie ze mną przekonuje Eleonora Lano, specjalistka Slow Food w zakresie edukacji, zwiększanie przemysłowej produkcji żywności bez dbałości o równowagę w przyrodzie nie jest i nie może być rozwiązaniem na kryzys systemu żywnościowego ani sposobem na wyżywienie rosnącej populacji globu. Jak podkreśla, intensywna produkcja żywności na masową skalę zagraża nie tylko środowisku, ale też zdrowiu konsumentów. Jako rozwiązanie warte uwagi Eleonora Lano wskazuje na rodzime gatunki roślin uprawnych i endemiczne rasy zwierząt hodowlanych, które mają możliwość stosunkowo łatwego dostosowania się do aktualnych warunków środowiskowych na swoim obszarze. Takie rośliny i zwierzęta wykazują z reguły mniejsze zapotrzebowanie na zasoby naturalne i środki do hodowli i upraw takie jak woda, nawozy i pestycydy. Dzięki temu możliwe jest zminimalizowanie negatywnych konsekwencji dla środowiska, jakie może nieść produkcja żywności. Do tego wykazano, że żywność wytwarzana z rodzimych ras zwierząt i miejscowych odmian roślin charakteryzuje się lepszymi właściwościami odżywczymi niż żywność wytwarzana metodami konwencjonalnymi. Eleonora Lano dodaje, że na dłuższą metę najlepszym rozwiązaniem służącym poprawie jakości wyżywienia ludności i zwalczaniu różnych form niedożywienia jest stosowanie zdrowej diety i unikanie suplementów, które generują dodatkowe koszty, a działają tylko tak długo, jak są przyjmowane.

Zamiast inwestycji w intensywną produkcję żywności z wysoko przetworzonych insektów na masową skalę Slow Food stawia na ochronę i promocję tradycyjnych i występujących miejscowo odmian roślin i ras zwierząt. Możliwości zapewnienia społecznościom bezpieczeństwa żywnościowego i zdrowia, zwłaszcza tym najuboższym i najbardziej bezbronnym, upatruje we wspieraniu przetwórstwa żywnościowego na małą skalę, krótkich łańcuchów dostaw, lokalnych rynków i upraw na własne potrzeby.

Preparaty z wysoko przetworzonych insektów, jakie w świetle unijnego prawa mogą już gościć na naszych stołach, mocno odstają od tego modelu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―