Jak wykarmić dziesięć miliardów mieszkańców Ziemi?

Czy rosnąca populacja naszego globu jest skazana na żywność coraz gorszej jakości?

Mimo że uzbrojony w doświadczenie, wiedzę i technologię człowiek wytwarza coraz więcej żywności, nierozwiązanym wciąż problemem pozostaje jej dystrybucja. W wyniku tego na Ziemi wciąż żyją ubogie społeczności, które zmuszone są głodować i to w sytuacji, gdy syte społeczeństwo z zamożnej części świata cierpi na generowane przez otyłość choroby cywilizacyjne, marnując przy tym potężne ilości jedzenia. Ośmiomiliardową populację współczesnego świata już w 2050 roku powiększą koleje dwa miliardy osób. Biorąc pod uwagę, że już dziś branża rolnicza wykorzystuje połowę globalnego areału, nic dziwnego, że naukowcy zastanawiają się, jak wykarmić rosnącą populację, zapewniając jej przy tym dostęp do żywności wysokiej jakości, zdrowej, smacznej i niedrogiej.

Choć rok 2050, kiedy na Ziemi ma zagościć dziesięciomiliardowy mieszkaniec, jeszcze daleko przed nami, już dziś wprowadza się rozwiązania, które mają owe dziesięć miliardów wyżywić. Jednym z rozwiązań, które cieszy się rosnącym zainteresowaniem nie tylko uniwersyteckich ekspertów ale także producentów żywności na wielką skalę jest rolnictwo regeneratywne. To podejście do upraw zakładające minimalną ingerencję człowieka, poszanowanie przyrody, racjonalne wykorzystanie zasobów i surowców oraz takie planowanie upraw i zasiewów, aby podnosić jakość gleby i wzmacniać rozwój bioróżnorodności. Na temat znaczenia rolnictwa regeneratywnego pisałem w ubiegłym roku w kontekście akcji SlowFood na rzecz poprawy klimatu. Zainteresowanie taką formą produkcji rolnej nabiera rozpędu a rolnictwo regeneratywne zaczyna być postrzegane nie tyle jako niszowe zjawisko praktykowane w małych gospodarstwach ale też jako coraz silniejszy trend obecny także w gospodarstwach przemysłowych.

Ilustrację, jak produkcja rolna na wielką skalę prowadzona wedle zasad rolnictwa regeneracyjnego wygląda w praktyce, przedstawia brytyjski botanik James Wong, który w materiale filmowym przygotowanym dla telewizji BBC prezentuje przykład wielkoprzemysłowego sadu, którego właściciel postanowił konwencjonalną uprawę gruszy i jabłoni przekształcić w uprawę regeneracyjną. Typowe szpalery drzewek owocowych zarasta u niego wysoka trawa i polne rośliny innych gatunków. W ten sposób sadownik nie tylko dba o jakość gleby i wzmacnia bioróżnorodność w swoich sadach ale także przyczynia się do poprawy klimatu. Trawy i koniczyna, a w szerszym rozumieniu pastwiska i łąki, są w stanie wychwycić z atmosfery i zmagazynować pod ziemią znacznie więcej węgla niż lasy. Nikomu nie trzeba przy tym wyjaśniać, że każdy sposób na redukcję dwutlenku węgla w atmosferze jest jeśli nawet nie na wagę złota, to przynajmniej na wagę przetrwania ludzkości.

James Wong zadaje też w swoim reportażu kilka ważkich pytań, które z punktu widzenia rosnącej populacji Ziemi mają kluczowe znaczenie dla nie tak odległej przyszłości ludzkości. Podróżując po różnych krajach sprawdza, czy współczesne rolnictwo będzie w stanie zapewnić dziesięciomiliardowej populacji dość żywności, dostępnej wszędzie i po przystępnej cenie, a do tego smacznej, zdrowej i świeżej, niezależnie od warunków klimatycznych i pór roku.

Jak pokazuje w materiale, już dziś funkcjonują w różnych częściach świata farmy, które produkują żywność na masową skalę a ich działalność odbywa się z minimalnym wpływem na środowisko, z oszczędnym wykorzystaniem wody, nawozów i środków ochrony roślin, a nadto można je łatwo zduplikować i rozmieścić także w lokalizacjach, w których prowadzenie konwencjonalnej produkcji rolniczej byłoby niemożliwe. Słowa „produkcja” używam przy tym celowo, wszak mówiąc o skutecznym wyżywieniu dziesięciomiliardowej populacji, na myśl przychodzi mi jedynie taki termin.

W wielkoprzemysłowych gospodarstwach zastosowanie znajdują też rozwiązania informatyczne, na przykład pokazany w relacji z Brazylii inteligentny system kontroli produkcji Alice, który pozwala plantatorom na racjonalne planowanie prac i maksymalizację zbiorów. Dobrze sprawdzają się także wykorzystywane w uprawach warzyw, ziół, sałat i owoców miękkich systemy hydroponiczne i im pokrewne. Dość powiedzieć, że już dziś większość pomidorów dostępnych także na polskim rynku, rośnie w kontrolowanych warunkach sterowanych komputerowo cieplarni, nie tyko bez udziału gruntu ale nawet bez udziału jakiegokolwiek medium zastępującego glebę. Dokarmiane kropelkowo rośliny mogą wypuszczać korzenie bezpośrednio do rynienek wypełnionych koktajlem złożonym z rozpuszczonych w wodzie substancji odżywczych. W takich uprawach stosuje się zamknięty obieg i odzysk wody, racjonalnie gospodaruje się nawozami a środków ochrony roślin nie używa się wcale, bo do roślin nie przenikają bytujące głównie w glebie patogeny.
Nieco kontrowersji może wzbudzić działalność naukowców z amerykańskiego laboratorium Pairwise, którzy polepszają walory roślin za pomocą manipulacji genetycznych. Trzeba jednak oddać, że edycja genetyczna, jak swoją działalność określają naukowcy, a więc aktywacja i dezaktywacja genów, dzięki której nieprzyjemna w smaku sałata staje się smaczniejsza, a krzak jeżyny traci kolce, jest daleka od procesu kreacji GMO, w wyniku której dochodzi do międzygatunkowej wymiany genetycznej. W każdym razie uwagę zwraca fakt, że Pairwise wprowadza na rynek USA własną markę edytowanej genetycznie żywności. Póki co oferta kierowana jest do miłośników sałat, ale wkrótce na rynku mają się pojawić beznasienne jeżyny, czarne maliny i bezpestkowe wiśnie.

Ciekawą inicjatywę podjęto w amerykańskiej firmie Everytable, której założyciele za cel obrali sobie dostarczanie wysokiej jakości gotowych posiłków mieszkańcom uboższych części miast, ze względu na penetrację ich przez bary i małe sklepy z produktami typu fast food zwanych „pustyniami żywnościowymi”. Zgodnie z firmową dewizą, jedzenie ma być wysokowartościowe, przygotowane ze świeżych surowców, gotowe do spożycia i niedrogie. W obszarach pustyń żywnościowych oferowane są zatem posiłki po obniżonych cenach, dostosowanych do średnich dochodów okolicznych mieszkańców, przy zachowaniu ich walorów żywieniowych i smakowych.

Pytanie, które jawi się kluczowym, a które nie bez kozery stawiam na końcu tego tekstu brzmi: Czy za kilka dekad możliwe będzie wykarmienie dziesięciu miliardów nas zdrowo, smacznie, tanio i z minimalnym wpływem na środowisko? Wiele wskazuje na to, że tak.

W tym kontekście polecam wam otwartą konferencję SlowFood, która odbędzie się w formie webinaru 5 maja o godzinie 19:00. Konferencję poprowadzą: Dana Saladino, autorka książki Eating to Extinction oraz dr Jessica B. Harris i Alice Waters. Tematem wiodącym będzie wpływ zanikania tradycyjnych produktów spożywczych na światową historię żywności i sprawiedliwy do niej dostęp oraz działania Slow Food w ramach Arki Smaku na rzecz przeciwdziałania degradacji lokalnych kultur.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―