Adwentowe Drezno – makowa strucla, maślany stollen i Pflaumentoffel

Po trzech latach koronawirusowej ciszy staromiejski rynek w Dreźnie ponownie wypełniły kramy adwentowego jarmarku. Nie obyło się jednak bez tragedii. Świąteczną atmosferę stłumiła akcja poszukiwania psychicznie ułomnego paraterrorysty, który najpierw zamordował własną matkę, potem ostrzelał redakcję miejskiego radia, a na koniec zabarykadował się w sąsiadującej z jarmarkiem galerii handlowej.

Doniesienia o strzelaninie przed wejściem do redakcji drezdeńskiego radia i zabarykadowaniu się sprawcy morderstwa własnej matki w galerii handlowej położonej tuż przy staromiejskim rynku sparaliżowały rozświetlony i rozśpiewany Striezelmarkt.

Uważany za najstarszy w Niemczech jarmark adwentowy otwarto w tym roku ponownie po trzyletniej przerwie spowodowanej zawirowaniami okołokoronawirusowymi. Drezdeńczycy nie kryli radości, że świat wreszcie wraca na właściwe tory, a w mieście ponownie zagości specyficzna dla Niemiec bożonarodzeniowa atmosfera. „Entlich wieden striezeln”, czyli „Wreszcie wracają strucle!” – głosiło tegoroczne hasło drezdeńskiego jarmarku. Makowe strucle stanowią jego znak rozpoznawczy, co widoczne jest już w samej nazwie. Striezelmarkt oznacza ni mniej ni więcej tylko właśnie Jarmark Struclowy.

Rzeczywiście strucle na drezdeńskie stare miasto wróciły, a wraz z nimi maślany stollen, saksońskie pierniki, pieczone kasztany, świąteczny glühwein i Pflaumentoffel. Do tego sporo świątecznego rękodzieła i gorące przekąski.

Bratwurst odmieniano tu przez wszystkie przypadki, a jeśli ktoś miał ochotę na coś innego niż podpiekana wieprzowa kiełbasa, to mógł wybrać spośród szerokiej oferty kiełbas z wołowiny, dziczyzny a nawet koniny.

Polecał się też gorący Leberkäse podawany w bułce przesmarowanej bardzo dobrą lokalną musztardą z Budziszyna. Kusiły hackepeter brotchen, czyli przekrojone wpół bułki z obfitą porcją metki i solidnym dodatkiem siekanej cebuli. Obie kanapki zjadłem z ogromnym apetytem, bo to nieodmienne moje dwie ulubione pozycje ulicznego menu niemieckiego obszaru językowego.

Wielowiekowa historia drezdeńskiego Jarmarku Struclowego stanowi doskonałe tło dla jarmarkowych legend. Jedną z nich jest historia emblematycznej dla Striezelmarkt postaci zwanej Pflaumentoffel, czyli Śliwkowy Chłopek.

To złożona z suszonych śliwek za pomocą wykałaczek jadalna figurynka nawiązująca do dawnych kominiarczyków – kilkuletnich chłopców z drezdeńskich sierocińców na tyle filigranowych, by mogli się zmieścić w ciasnych przestrzeniach kominowych. Na jarmarku Pflaumentoffel pojawił się w początkach XIX wieku i do dziś jest sprzedawany jako talizman. Śliwkowego Chłopka można zjeść, ale na jarmarku jest tyle pysznych przekąsek, że może lepiej pójść za wskazaniami tradycji i pozwolić mu sczeznąć poprzez zaschnięcie, tak aby przez cały czas swojej ziemskiej egzystencji mógł jego właścicielowi przynosić tylko i wyłącznie samo szczęście.

W przyszłym tygodniu odwiedzimy kameralny jarmark adwentowy w Miśni.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―