Trening węchu i smaku po Covid-19 – byle nie na odorach!

Rosnąca liczba zakażeń koronawirusem owocuje w szeroko reprezentowane w populacji upośledzenia zmysłu węchu i smaku. Porażeni – nie desperujcie, albowiem jest nadzieja!

Na temat problemów z węchem i smakiem oraz szans na jego odzyskanie pisałem w ubiegłym roku, kiedy to po zuchwałym odrzuceniu przez ekspertów związków między utratą powonienia a zakażeniem koronawirusem, namyślono się i ogłoszono, że związek ów ma dla rozpoznania zakażenia znaczenie pierwszorzędne, porażona koronawirusem populacja, której część postradała przynajmniej jeden z wzmiankowanych zmysłów, w poszukiwaniu dla tychże ratunku jęła grzebać w odmętach internetu. Pewna pula zainteresowanych trafiła zapewne wówczas na wzmiankowany wyżej tekst, na co wskazywała rosnąca liczba jego odwiedzin oraz znacząca liczba komentarzy pod nim pozostawiana, z których wynikało, że problem był poważny a wręcz jest nadal, bo komentarze dodawane są pod nim do tej pory.

Choć z tekstu powiewa optymizmem, wszak dowodzę w nim na własnym przypadku, że zmysły węchu i smaku można trenować i w końcu powracają, wiele z tych komentarzy tchnie defetyzmem. Trudno się dziwić, skoro komentujący uskarżają się na przeróżne stadia problemu, donosząc o węchowych omamach o nieprzyzwoitej proweniencji, przynoszącej na myśl fuzję wyziewów z latryny z akcentami gnilnymi, którą człowiek przy w pełni zdrowych zmysłach wyobrazić sobie może z trudem oraz obrzydzeniem.

Zagadnienie rehabilitacji zdolności węchowych i smakowych zyskało na popularności w kontekście hulającej na świecie pandemii, jednak należy przy tym zauważyć, że naukowcy badają je od wielu lat. To oznacza, że utrata powonienia nie jest związana wyłącznie z przechodzeniem covid-19 ale też z innymi schorzeniami. Niezależnie od tego w ostatnich miesiącach rzecz zyskała na zainteresowaniu, bo od kilkunastu miesięcy dynamicznie rośnie liczba ofiar ataku koronawirusa a wraz z nią także liczba dotkniętych wzmiankowaną ułomnością.

fot. kadr z "Uwaga Koronawirus" / tvn.pl
fot. kadr z „Uwaga Koronawirus” / tvn.pl

W minionym tygodniu rzecz omawiałem w magazynie interwencyjnym TVN Uwaga Koronawirus, którego redakcja poprosiła mnie o komentarz w sprawie treningu zmysłu węchu i smaku po jego utracie. Jak objaśniłem, z punktu widzenia smakosza trening umiejętności związanych z powonieniem i smakowaniem odbywa się nie tylko ze względu na ich ograniczenie lub utratę związaną z chorobą, ale też w codziennym życiu. Dość przypomnieć, że każdemu z nas musiały przytrafić się kiedyś wydarzenia smakowo-zapachowe, które po pewnym czasie wspomina odmiennie niż w momencie ich doświadczenia. Trening smakowo-węchowy zmienił na przykład moje nastawienie do kawy, szpinaku i oliwek, których w młodości nie znosiłem. Dziś nie tylko je lubię, ale umiem rozróżnić niuanse, wskazać właściwości, wyłuszczyć charakterystyczne cechy.

Do treningu mającego na celu odzyskanie sprawności smakowo-węchowej warto podejść właśnie z tej perspektywy. Umiejętności mają to do siebie, że dają się kształtować, warto zatem spróbować pobudzać uśpione przez chorobę – czy to Covid-19 czy inne schorzenie – zmysły. Dobre po temu będą produkty spożywcze, które dobrze znamy i lubimy. Wszak jeśli mamy budować potęgę odzyskiwanych zmysłów, to lepiej na tym, co sprawdzone i dobre. Dzięki temu z jednej strony nie narazimy się na niebezpieczeństwo, jakie niesie za sobą niekontrolowane wdychanie szkodliwych oparów na przykład benzyny, klejów czy rozpuszczalników – substancji zalecanych czasami przez internetowych szarlatanów – albo odrażających na przeróżnych podstawach odorów, a z drugiej przy okazji walki o powrót do zapachowo-smakowej normalności mamy szansę na podjęcie ćwiczeń nosa i podniebienia, dzięki którym w przyszłości wyrośnie z nas nie lada smakosz!

Do treningu warto zaprząc nie tylko pojedynczych przedstawicieli swoich klas, na przykład kawę czy czekoladę, testując „poziomo” poszczególne produkty, z zaciekawieniem odnotowując postępy w postrzeganiu ich intensywności, ale też ułożyć sobie „pionowe” zestawy z kilku rodzajów kawy czy czekolady, starając się doszukać w ich różnych odmianach niuansów na przykład świadczących o cechach związanych z miejscem ich pochodzenia.

Jakikolwiek system treningu wybierzecie, pamiętajcie, że do odważnych świat należy a trening czyni mistrza. Powodzenia!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―