Zapraszam was w retro-podróż ku Świętom. Cz. 3 – Salzburg.

W Salzburgu elegancja i finezja wyziera zza każdego węgła, a Christkindlmarkt am Residenzplatz zaliczany jest do grona najpiękniejszych w Europie.

Koronawirusowa pandemia odcisnęła swoje piętno także na jarmarkach adwentowych, które w 2020 roku nie są organizowane. Moja wizyta w Salzburgu miała miejsce w roku ubiegłym, zaraz po oficjalnym otwarciu jarmarku w Linzu, o którym opowiadałem wam w ubiegłym tygodniu.

W kategoriach kolejowych z Linzu do Salzburga jest niedaleko, czy też może raczej podróż doń trwa niedługo, bo ledwie godzinę z kawałkiem. Pokrzepiony śniadaniem, lincką kawą i sporą porcją linckiego tortu, z ulgą zasiadłem w klimatyzowanym składzie, rad odpocząć od zaskakująco ciepłego jak na skraj zimy dnia i skorzystać z wliczonego w cenę biletu ożywczego chłodu.

Salzburg
Salzburg – jarmark

Na miejsce dotarłem zatem dobrze ochłodzony acz także iście wygłodniały kulinarnych atrakcji, na które liczyłem w ulicznych kramach. Na ich gęstwinę natrafiłem już kilka kroków po opuszczeniu salzburskiego dworca. Dystans dzielący stację od centrum miasta, a ściślej od Residenzplatz, który upatrzyłem sobie za cel wyprawy, postanowiłem pokonać pieszo, wcześniej ustaliwszy, iż już po drodze mogę liczyć na lokalne emanacje salzburskich jarmarków, których w mieście jest kilka.

Salzburg
Salzburg – stoisko z destylatami

W jednym z pierwszych napotkanych kramów wypatrzyłem rzemieślnicze destylaty, które hojnie lano do kieliszków z półautomatycznych butli-kanistrów. Trudno było się nie skusić przynajmniej na kilka, wszak po poddaniu się schłodzeniu w pociągu nadeszła chwila na rozgrzewkę, bo zdążył zapaść już zmrok, a towarzysząca mu temperatura zdała się przypominać, że lato skończyło się dobry kwartał temu. Z lubością łykając szlachetne ekstrakty z kwiatów i owoców czarnego bzu, przypatrywałem się rozromantyzowanej w toni Glühweinu gawiedzi, bo takiego napitku z natury rzeczy nie wybieram – wino darzę szacunkiem.

Dobrze pokrzepiony, udałem się na jarmark przy Residenzplatz i choć drogi to od głównego dworca spory szmat, każdy krok, który przybliżał mnie do starej części miasta, pokrzepiał mnie bardziej. Salzburg jest autentycznie urzekający, a odczuwając go w zimowym przystrojeniu, trudno uciec wrażeniu, że jakiegokolwiek emocjonalnego opisu by użyć, każdy będzie trącił trywialnością.

Z kilku dostępnych w ubiegłym roku w Salzburgu adwentowych jarmarków wybrałem centralnie położony Christkindlmarkt – ze względu na jego historię i otoczenie. Jak głoszą źródła, adwentowe jarmarki w tym miejscu organizowano już w XV wieku. Rozstawione na otoczonym barokową architekturą kramy sąsiadują z salzburską katedrą. Tuż obok działa spore lodowisko, a jeśli podnieść głowę, widać zapierające dech w piersiach kamienne zbocze, które wieńczy twierdza Hohensalzburg.

Jeśli dodać, że słynny plac mieści rezydencję arcybiskupów, niewielu się zdziwi, że rozlokowane na tym placu kramy oferują precjoza dalekie od skromności. Mam tu na myśli nie tylko świąteczne ornamenty, choinkowe ozdoby, z pietyzmem szyte kukły Świętych Mikołajów, czy niewiarygodnie drogie ręcznie ubierane lalki sprytnie udające słodkie bombelki, ale też rzemieślnicze mazidła do ciała, naturalne kostki mydlane, niszowe sole do kąpieli i gustowne kapelusze.

Na szczęście aura luksusu otacza tu też produkty spożywcze, z których do najbardziej wyszukanych zaliczyłbym czekoladki, marcepany i praliny z Cafe-Konditorei Fürst, której współczesna załoga dumnie głosi, iż to właśnie jej założyciel, Paul Fürst, wymyślił słynną dziś na cały świat kulkę Mozarta!

Nie byłbym sobą, gdybym – powziąwszy taką informację – bezzwłocznie nie wybrał się do samego jej źródła, co okazało się o tyle proste, że oryginalna cukiernia Fürsta mieści się dosłownie kilka kroków od arcybiskupich rezydencji. Tuszę, iż to właśnie tam docierały sążniste transporty słodkich kulek, kostek i sztabek, na arcybiskupich podniebieniach znajdując godne swej znamienitości przeznaczenie. A przecież wcale niewykluczone, że dyskretnie skrywaną liczbą kulek pocieszano wedle uznania zasługujących nań braci pomniejszych – kleryków albo może nawet i ministrantów.

Cukiernia Fürsta to miejsce wyjątkowe i zasługuje na poszerzony opis, dlatego też teraz ograniczę się jeno do skromniej wzmianki, właściwy tekst planując na później. Wracać mi bowiem trzeba na plac, gdzie w najlepsze trwa gastronomiczna feta. Centralna jej część dzieje się na sporych rozmiarów stoisku z Kaiserschmarrn, klasycznym austriackim słodkim omletem, który najpierw jest wysmażany, następnie rozdzierany i dopiero potem podawany – najczęściej w towarzystwie kompromisu między śliwkowym kompotem a konfiturą zwanym Zwetschkenröster.

Wizytę na tym stoisku należy polecać wszystkim tym polskim cukiernikom, którzy – zasłaniając się względami praktycznymi – do sporządzania swoich arcydzieł wykorzystują jaja w proszku oraz równie odrażającą jajeczną emanację – jaja pasteryzowane. Tutaj, w prowizorycznych warunkach adwentowego jarmarku, sporządzanie cesarskich omletów rozpoczyna się na odrębnie powołanym stanowisku do rozbijania jaj. Uwijający się tam młodzieniec oraz rosnąca tuż za nim sterta pustych wytłoczek uświadcza gości w przekonaniu, że skąpane w śliwkowej toni kawałki puszystego omletu są tak świeże, jak tylko być mogą. Z wybijanych do wielkiej misy jaj powstaje omletowa mikstura, która bez zbędnej zwłoki nabiera pożądanej formy na potężnej patelni. Jak ustaliłem, tak sporządzony omlet bardzo dobrze smakuje nie tylko na zacnym stole ale i na wolnym powietrzu.

Spacer po natchnionym arcybiskupią dezynwolturą jarmarku zwieńczyłem stosownymi do okoliczności zakupami słodyczy i ciasteczek, moją ulubiona kajzerką z Leberkäse oraz żytnią sznytką z niewyobrażalną ilością gotowanej szynki. Rzecz zjadłem w niejakim oddaleniu od jarmarcznego gwaru, przycupnąwszy przy miejskiej pompie, gdzie miarowo poruszając żuchwą beztrosko chłonąłem osocze salzburskiej starówki.

Jeszcze tu wrócę!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―