Jak stół polski widzą Amerykanie?

Och, sporo mamy do pokazania – kiełbasa lisiecka, a może sery korycińskie? Pewnie też i karp milicki albo pstrąg ojcowski! A, no i ta nasza poczciwa suska sechlońska! Tyleż mamy w Polsce specjałów i tyle rozpoznawalnych na międzynarodowej scenie kulinarnej nazwisk kuchmistrzów, że cały świat naprawdę może nam pozazdrościć!

Gruczno 2015, stoisko z wędlinami. Czy tradycyjnymi?
Gruczno 2015, stoisko z wędlinami. Czy tradycyjnymi?

Pytanie, czy pozazdrości specjałów wyżej wymienionych, czy może zupełnie innych, wszak oto ów świat – a dokładniej ta jego część, która dotąd nie posiadała stosownej wiedzy – właśnie poznał piętnaście najpopularniejszych polskich specjałów. Za rzecz wzięli się Amerykanie, którzy na łamach wpływowego medium CNN Food&Travel ogłosili, czego koniecznie należy spróbować, jeśli akurat trafi się do Polski. Dzięki tej publikacji współcześni potomkowie Powały z Taczewa oraz bliższych i dalszych mu skrytowyznawców Dadźboga, Marzanny i Mokosza, mogą sobie teraz sprawdzić, jak skuteczne są poczęte nad Wisłą wysiłki w promocji najprzedniejszych polskich przysmaków zagranicą.

Wątpliwości rozwiewam od razu i bez zbędnego suspensu – na amerykańskiej liście piętnastu najbardziej wziętych polskich pokarmów po prostu wieje PRL-em i to w wersji turbo! Nie ma tam nic o polskim chlebie na zakwasie, najmniejszej wzmianki o kiszonkach czy fermentach, ni śladu o wędzonkach ze złotnickiej pstrej, nic a nic o regionalnych miodach, kraftowym piwie, wódkach i destylatach, brak nawet pomrocznego cienia mozołu wytwórców zagrodowych serów – w bardzo dużym uproszczeniu tego, co współczesny Polak uznałby za godne zarówno polskiego jak i zagranicznego poszukiwacza rarytasów.

Gruczno 2014
Gruczno 2014

Na liście jest za to nieśmiertelny nasz ojciec schabowy, jego brat żurek, szwagier bigos, dzieci flaki oraz pierogi, stryjenka kaszanka oraz siostry bliźniaczki: placki ziemniaczane i racuchy. To menu którym wypisz-wymaluj od czasów Gomułki karmiono wygłodniałe hordy dewizowych wycieczek, dając im jeszcze ów łaskawy kwadrans czasu wolnego – na parkingu przed sklepem Cepelii.

No i właśnie w takich cepeliowskich klimatach amerykańscy dziennikarze odmalowali polskie atrakcje kulinarne AD 2020. Niewiele zmienia tu wzmiankowana na liście czernina i oscypek. Natomiast zupełnie niezrozumiała obecność nań totalnie skompromitowanego w kręgach smakoszy rogala świętomarcińskiego sprawę wręcz pogarsza.

Skoro w świat idzie właśnie taki wizerunek polskiej kuchni, to warto zadać sobie pytanie, kto za taki wizerunek odpowiada. To pytanie o tyle zasadne, że skuszeni walorami dostępnego rzekomo u nas na każdym kroku bigosu Amerykanie będą tego bigosu w Polsce szukać. Problem nie w samym szukaniu, a w napędzaniu błędnego koła, z którego polska gastronomia najwidoczniej nie ma sił się wydostać.

Ernest Jagodziński w kuchni
Ernest Jagodziński w kuchni

Koło owo jest błędne, bo próbuje miażdżyć silną i mocno już okrzepłą młodą polską scenę kulinarną, którą współtworzą mistrzowie kuchni z międzynarodową rozpoznawalnością. Nie miejcie złudzeń, na amerykańskiej liście nie ma nawet słowa ani o Wojciechu Modeście Amaro, ani o Andrei Camastrze, ani o Dariuszu Barańskim, ani o Sebastianie Krauzowiczu, ani o Erneście Jagodzińskim – proszę przy tym o wybaczenie tuzinów tych mistrzów kuchni, których ze względów technicznych wymienić tu nie zdołałem.

Sebastian Krauzowicz
Sebastian Krauzowicz

Nie ma ich na niej, bo amerykańska lista nie jest malowanym współczesną kreską obrazem polskiej kuchni tu i teraz, a raczej zaimpregnowanym biteksem i margaryną kruszącym się płótnem pędzla aprobanta centralnego rozdzielnika, który w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego roku w podległych mu stołówkach zatwierdzał gramaturę pomidorowej a w ajencyjnych restauracjach wdrażał okolicznościową naonczas wuzetkę.

Kotlet schabowy / fot. Silar (wikipedia)
Kotlet schabowy / fot. Silar (wikipedia)

Tak oto w międzynarodowy eter znów poniosła się informacja stawiająca polską kuchnię w siermiężnym rynsztunku chaotycznego eintopfu z reminiscencji nieapetycznie defibrylowanej starzyzny spółkującej z na wpół przybraną barchanowymi koronkami prostą strawą z kurnej chaty. Nic z tego nie jest dziś aktualne ale turystę poczęstować tym można. Niestety z ogromną szkodą dla obfitujących w listy ekscytujących specjałów polskich krain, regionów, manufaktur i wszelkiej maści lokalnych przedsięwzięć, które tu i teraz kształtują współczesne oblicze polskiej kuchni, o której my wiemy, że jest sexy, jazzy i trendy.

My wiemy. My.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―