Polskie gospodynie nie wyobrażają sobie bez niego żadnej porządnej zupy. Pułkownik von Stromm nie wyobrażał sobie bez niego żadnego porządnego spotkania z Ivette. Por to warzywo o wielu obliczach. Gospodynie widzą w nim prostolinijność a pułkownik wyrafinowanie. My przyjrzymy się mu dziś z obu tych stron.
O wszechstronności pora niech świadczy fakt, że nadaje się on zarówno na gorącą zupę, zimną sałatkę, na danie główne albo na sos. Można go podać na zimno i na gorąco, w zapiekance albo w formie musu. Na blogu Aganiok, znalazłem nawet śniadaniową wersję pora. Występuje tu on w formie blanszowanych kawałków wyciętych z białej części pora, które po nacięciu wypełnia się pastą z gotowanego żółtka, oliwy i soku z cytryny, a całość posypuje się siekanym białkiem. Ciekawy to pomysł na śniadanie, może nawet nieco śmiały, więc tym, którzy aż tak ośmieleni nie są, polecam porową frittattę. Drobno przesiekaną zieloną część pora trzeba udusić w maśle i zalać rozmąconymi jajkami i pozostawić na ogniu tak długo, aż zacznie się lekko rumienić od dołu, następnie wstawić na kilka minut do piekarnika nastawionego na grillowanie, aby także i na górze frittata lekko się przypiekła. Zsunąć na talerz i zjeść tak, jak jest albo z dodatkiem pokrojonych na połówki pomidorków koktajlowych i miękkiego koziego sera. To, co zostanie można zabrać ze sobą do pracy i zjeść na lunch.
Dobra na lunch byłaby też podana na gorąco, na zimno lub nawet odpieczona, tarta porowa. Dla naszych potrzeb musimy się pozbyć niewygodnego w metodzie Montignac spodu z kruchego ciasta. Zamiast niego foremkę można wyłożyć przesmażonymi w oliwie cienkimi plastrami cukinii lub wręcz całymi plastrami wędzonego łososia albo boczku. Ostatecznie można w ogóle zrezygnować ze spodu i w natłuszczonej foremce upiec sam farsz. W farszu powinna się znaleźć śmietana, jaja i tarty ser w proporcji jedno jajko na jeden kubek śmietany i pół kubka tartego sera. Po wymieszaniu i doprawieniu masy solą, pieprzem i gałką muszkatołową wystarczy zalać nią podduszone w maśle lub oliwie kawałki pora ze smażonymi pieczarkami, wędzonym lub świeżym łososiem, gotowaną szynką lub wędzonym boczkiem – według upodobań a może codziennie czymś innym.
Po kawałku porowej tarty z pewnością chętnie sięgniemy po porcję porowej zapiekanki, którą właśnie podaję. Pokrojone na spore kawałki białe części porów przesmażam na maśle, aż z obu stron nabiorą złotego koloru i nieco zmiękną pod przykrywką, po czym układam je w naczyniu do zapiekania. Jeszcze tłustą patelnię wypełniłem siekaniną z solidnie wymytych i pokrojonych na cienkie plasterki pozostałych zielonych części pora. Gdy nieco zmiękną, dodaję je do porów oczekujących w naczyniu do zapiekania. Na patelnię wrzucam dwie łyżki koncentratu pomidorowego, który po przesmażeniu rozprowadzam odrobiną białego wina i szklanką wody, doprawiam chili, solą, pieprzem i odrobiną lubczyku. Po zdjęciu patelni z ognia dodaję pół opakowania bryndzy zakopiańskiej, mieszam, aż sos się połączy i zalewam nim oczekujące w naczyniu do zapiekania pory. Posypawszy wszystko startym serem, wstawiam naczynie do pieca na 40 minut aż ser się zarumieni a pory ostatecznie zmiękną.
Na stole musi stanąć też zupa, a najlepsza porowa zupa, jaką jadłem to zupa – jak mi ją kilka lat temu przedstawiono – zupa bawarska. Na łyżce masła przysmażam sporą ilość pokrojonego na plasterki pora i nieco pokrojonej w plasterki marchwi. Po chwili zalewam całość białym winem, a gdy alkohol odparuje, dolewam tyle wody, żeby przykryła warzywa. Na tym etapie oryginalny przepis zaleca wrzucenie kilku pokrojonych w kostkę ziemniaków. My tego nie będziemy robić, bo ziemniaki nigdy nie były przyjaciółki Michela Montignaca, ale ci, którzy wpadają do nas na obiad, bo chcą po prostu jeść smacznie bez konieczności dbania o linię, mogą sobie te dwa ziemniaki dodać. Gdy warzywa się ugotują, wrzucam kostkę topionego sera, doprawiam całość solą, pieprzem i gałką muszkatołową, a na sam koniec dodaję sporo śmietany. Przed podaniem zupę można posypać siekanym szczypiorkiem, a brak ziemniaków zrekompensować sobie dodaniem siekanego gotowanego jajka, pasków wędzonego łososia albo kilku kostek gotowanej szynki. To jest zupa, do której będziecie wracać nie raz.
Pewnie wszyscy czekają już na bezkarną przekąskę. W tym tygodniu będzie nią urocza czerwono-zielona sałatka. Podstawą tej sałatki jest szatkowana albo starta na tarce o grubych oczkach czerwona kapusta, którą należy posolić i na chwilę odstawić, aby puściła nieco soku. Następnie trzeba do niej dodać drobno posiekane zielone liście pora, doprawić pieprzem i octem jabłkowym, a opcjonalnie też olejem rydzowym. Wyjdzie nie tylko smaczna ale i bardzo zdrowa przekąska, którą można bezkarnie zajadać się do syta. Doskonale pasuje też jako dodatek do dań smażonych i pieczonych. Ja podawałem ją między innymi do falafeli, które od ubiegłego tygodnia przygotowałem już aż trzykrotnie – takie smaczne!
Tych, którym smakowało, zapraszam na kolejny odcinek zdrowej biesiady w następny czwartek. Tymczasem jedzcie i pijcie do woli, stół zastawiony!