Hamburgery z zupek chińskich, pizza z nutellą, restauracje z kuchnią hybrydową – zobaczmy, jak daleko nam do amerykańskiej stylistyki kulinarnej. Warto przyjrzeć się najnowszym trendom kulinarnym zza oceanu, bo przeniesienie ich na polski grunt jest tylko kwestią czasu
W amerykańskim magazynie Nation’s Restaurant News wskazano trendy kulinarne na 2014 rok. Szef amerykańskiej firmy consultingowej zajmującej się doradztwem gastronomicznym, Andrew Freeman, ogłosił ostateczny kres popularności półfrancuskich rogalików i babeczek z kremem oraz namaścił nowych bohaterów amerykańskiego stołu: kanapki lodowe i koktajle herbaciane.
Amerykańskie mody, jak choćby ta na dekorowane kremem cupcakes, które a Ameryce odchodzą w niepamięć, a w polskiej blogosferze kulinarnej dopiero teraz święcą największe triumfy, trafiają do nas z pewnym opóźnieniem, choć poziom zainteresowania, jakim się cieszą u nas bliższy jest estymie niż popularności. Niedawno do Polski zawędrował cronut, ubiegłoroczny słodki hit przekąskowy nowojorskiej ulicy. Cronut to słodko-tłusta hybryda pączka z dziurką (donut) i półfrancuskiego rogalika (croissant). Nowojorski oryginał został opatentowany, więc rodzima wersja cronata może go tylko przypominać. Spróbować jej można na przykład w Mercato, jednej z najbardziej uznanych trójmiejskich restauracji mieszczącej się w gdańskim hotelu Hilton.
Połączenie pączka i rogalika i przełożenie go kremem to jednak nie koniec. Kanadyjczycy poszli o krok dalej i swoją wersję postanowili przełożyć wołowiną i serem, generując zderzenie smaku słodkiego ze słonym. Takie mieszanie smaków to trend, który zdaniem ekspertów z amerykańskiego serwisu FoodNetwork, w nowym roku będzie nadawał kierunek światowej gastronomii w ogóle. Łamanie smaków i manipulacje tradycjami kulinarnymi stwarzają zupełnie nowy obszar kulinarny, który można by nazwać kuchnią hybrydową, a z którego coraz chętniej czerpią restauracje. Modne w tym roku połączenia to hybrydy hindusko-meksykańskie, tajsko-skandynawskie czy żydowsko-japońskie. U nas kuchnia hybrydowa to wciąż zjawisko zupełnie nieznane. Amerykanie, pewnie ze względu na kulturową otwartość i ciekawość, interesują się nim coraz bardziej, co przekłada się na rosnącą ofertę hybrydowych restauracji.
Jednak nie tylko restauracje chcą zaskakiwać Amerykanów w nowym roku. Intrygować będą też zwykłe przekąski w supermarketach. Także i tu modne będą kolizje smakowe wytrawnego z deserowym – chipsy o smaku mięty z czekoladą, desery mleczne o smaku kanapki z masłem orzechowym, słodycze o smaku piwa czy maślane herbatniki o smaku japońskiej zupy miso.
W trend poszukiwania dziwacznych kombinacji i form wpisuje się kimchi poutine czyli zapiekanka z frytek, twarogu i koreańskiej kwaśnej kapusty z beszamelem doprawianym sosem sojowym oraz kuriozalne dla wytrawnego smakosza ramen burgers, które po polsku można by nazwać hamburgerami z makaronu z „zupek chińskich”.
Pojawienie się polskich wersji burgerów z makaronu to bez wątpienia tylko kwestia czasu. Wbrew deklaracjom ortodoksyjnych smakoszy, bardzo lubimy podpatrywać przyjaciół zza oceanu. Sieć amerykańskich barów kawowych Starbucks cieszy się w Polsce ogromną popularnością, a tłumy ustawiające się tam po napoje kawowe w papierowych kubkach mogą konkurować liczebnością tylko z gęstwiną widywaną w punktach gastronomicznych McDonalda czy KFC.
W San Francisco zaś tłumy szturmują jedną z pizzerii, której specjalnością jest słodka pizza z nutellą, piankami marshmallows i orzechami macadamia. Jak przewiduje Freeman, ma ona ogromne szanse na stanie się w tym roku kultową. Czy to jednak dalej będzie pizza?
hmm, mam poważne wątpliwości, czy to dobry kierunek…
A jaki jest wg. Pana najlepszy? W kwestiach kulinarnych, jedyny, rozsądny kierunek do „europejskie potęgi kulinarne”, czyli Francja i Włochy, w mniejszym stopniu Hiszpania. O reszcie nie ma co pisać, bo to dno kompletne, z Niemcami i Wlk.Brytanią na czele. Niestety, Polska jest zalewana właśnie przez syf kulturowy z tych właśnie krajów, wpływy francuskie i włoskie, niegdyś bardzo silne, jakoś zamarły, chociaż coraz częściej i one potrafią się przebić. O USA można wiele złego powiedzieć, ale co do kulinarnej sfery to jest to najbardziej niedoceniany kraj na świecie. Mieszanka kultur ze wszystkich krajów i kontynentów, połaczona z nową, amerykańską, najczęściej regionalno-lokalną kuchnią, zarówno tą wielką jak Tex-Mex czy kuchnia kajuńska lub mniejszymi jak kuchnia płn-zachodnia, bogata w sery i ryby, nie ma sobie równych. Wątpię nawet, aby Chiny czy Indie, choć wielkie i zróżnicowane potrafiły się zmierzyć. Jeśli nawet to dopiero za długie dekady.
Niestety, Polska, kulinarnie bardziej zbliżona jest do Europy Wschodniej, zarówno tej „ruskiej” jak i środkowej, typu Czechy, Słowacja, Litwa, Węgry. Akurat, Czesi, Słowacy, Węgrzy czy nawet Litwini mają jakoś mniejsze problemy z odnową kulinarna niż my. Polakom bliżej do Rumunów, którzy akurat mają świetną kuchnię, niezwykle zróżnicową (nie tylko mamałyga i brydza), ale jakoś nie potrafią jej właściwie ogarnąć i nią zarządzać.
Dodam, że obserwuje od czasu do czasu, głównie internetowo, trendy kulinarne w Czechach, Słowacji, Ukrainie i chyba, to właśnie do Czechów i Słowaków nam najbliżej, Ukraina zaś jest trochę w tyle, ale widać też, że powoli zaczyna się też budzić, przypominając trochę Polskę sprzed 10-15 lat, ale to akurat nie tylko w tej dziedzinie.
Dla nas, Europejczyków, tak, natomiast Amerykanie to jednak zupełnie inna sprawa, jak Jakub zauważył, mieszanka kultur, tradycji i historii, z które zresztą powstają nowe. Kuchni amerykańskiej warto się przyjrzeć, bo u nas znana jest tylko ta najbardziej nośna i komercyjna jej wersja.
Racja, ale to się tyczy nie tylko Ameryki, także Włoch, Francji, Grecji, Turcji, Indii czy Chin. Kuchnia włoska to dla większości spaghetti, pizza, lasagne, względnie jakieś desery, kuchnia francuska to rzecz jasna, żaby i ślimaki oraz sery i wino. Podążając takim tropem, kuchnia polska to jedynie pierogi, wódka i kiełbasa, do tego góra kartofli z kapustą.
Myślę, że ktoś, kto naprawdę interesuje się jedzeniem, będzie wiedział, że takie „symbole” nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Niestety, póki co, takich osób, w naszym kraju, ale i w wielu innych, miejscach, ciągle mało.
Od siebie napiszę, że w USA trwa chyba największa rewolucja spożywcza, najlepiej i najszybciej rozwijającym się sektorem gospodarki jest obecnie nie high-tech czy przemysł zbrojeniowy, ale właśnie przemysł żywności wysokiej jakości, tzw „specialty foods”. Polecam zapoznać się z magazynem, które wydaje związek producentów:
http://www.specialtyfood.com/digitaledition/
Można się dużo dowiedzieć o trendach, zresztą niekiedy bardzo ciekawych, np. rosnąca popularność kasz. Dla Polski o tyle ciekawe, że tzw „kuchnia wschodnioeuropejska”, bez Rosji to jeden z najszybciej rozwijąjących się trendów z importu. Amerykanie są w tej materii „zieloni”, ale bardzo otwarci i zaciekawieni.
„Pojawienie się polskich wersji burgerów z makaronu to bez wątpienia tylko kwestia czasu.” Są już od jakiegoś czasu. Najpierw Ramen Burger pojawił się w (a jakże by inaczej) Warszawie, później w Poznaniu. O ile w Warszawie ponoć jest niedostępny, o tyle w poznańskim Yetztu wszedł do stałego menu 😉
Trend łamania smaków, kronaty z wołowiną na przykład – świetna sprawa. Czekam, kiedy w Polsce ktoś się odważy na takie połączenie.
Problem tkwi w tym że albo kurczowo trzymamy się tego co już poznaliśmy albo ślepo brniemy w „trendy”, a takie zachowanie zamyka nas w sztywnych ramach. A kuchnia to wolność! Wolność wyrażana siebie w smakach, zapachach, kolorach i fakturach.