Dość! Nie pozwólcie nam umrzeć!

W obliczu kryzysu w branży gastronomicznej głos zabrała Magda Gessler, wskazując na niepewny los restauratorów ocalonych przez Kuchenne Rewolucje, promując środki ochrony osobistej i postponując Edytę Górniak za jej lekceważące podejście do pandemii.

Choć już na samym początku przytaczam przykłady rozległej działalności Magdy Gessler w mediach społecznościowych na rzecz zwalczania koronawirusa na przeróżnych płaszczyznach, od razu zaznaczę, że ten tekst nie jest o Magdzie Gessler. Jest za to o samorządzie gastronomicznym, a właściwie jego braku lub – w najlepszym razie – totalnej niemocy. Pokłosiem takiego stanu rzeczy jest brak silnych i skoordynowanych akcji, które w skuteczny sposób mogłyby wspierać polską gastronomię i ocalić przed zagładą tak wielu jej przedstawicieli, jak się da.

Tymczasem aktywność Magdy Gessler odbija się ostatnio szeroki echem nie tylko w mediach społecznościowych, na łamach których promuje noszenie maseczek i konfrontuje się z krążącymi w sieci opiniami Edyty Górniak umniejszającymi zagrożeniom, jakie niesie pandemia, ale także w kanałach tradycyjnych, w których działalność restauratorki jest szeroko komentowana.

Między innymi dzięki takim metadyskusjom, obraz kryzysu, jaki toczy całą polską gastronomię bez wyjątku, przenika do szerszych kręgów opinii publicznej. Ta straciła ostatnio zainteresowanie losami branży, o której podczas wiosennego lockdownu mówiło się przecież znacznie głośniej. Dziś, kiedy kawiarnie, bary i restauracje znów dotknął lockdown, o organizowanych oddolnie w wielu różnych miejscach w kraju akcjach niesienia pomocy poprzez zakup voucherów do wykorzystania później, zawieszonych obiadów dla medyków i innych formach materialnego solidaryzowania się z ulubionymi adresami, nie słychać wcale.

Magda Gessler / fot. player.pl
Magda Gessler / fot. player.pl

Sytuacja branży jawi się dziś znacznie poważniejszą niż wczesną wiosną, między innymi dlatego, że przed ogłoszeniem jesiennego lockdownu w gastronomii wielu restauratorów nie zdążyło jeszcze odrobić strat z lockdownu wiosennego. Stąd też niosący się głośnym echem w otoczeniu zaskakującej ciszy głos Magdy Gessler w obronie tych, którzy wciąż walczą o przetrwanie, wybrzmiewa w sposób szczególny. „Nie odwracajcie się od nas! – apeluje – Kupujcie na wynos, na dowóz! Wspierajcie! Nie opuszczajcie tych, którzy potrzebują wsparcia, bo rząd nam nie pomoże. Jesteśmy sami! Dodajcie nam tlenu, bo nam go odłączyli… Nie pozwalajcie umrzeć! Czas jest zły, niepewny, bolesny. Bądźmy solidarni, #ratujmypolskągastronomię”

Jak pisze w jednym ze swoich postów na Facebooku, szczególnie niepokoi ją los restauracji, którym udało z sukcesem przejść Kuchenne Rewolucje. Trudno się dziwić, skoro prowadzi ten program od dekady a z wieloma restauratorami, którzy dzięki niemu zmienili swoje losy, łączą ją przyjacielskie więzy. Nadto dzieli się autorskim pomysłem na przetrwanie, jaki wdrożyła we własnych restauracjach. Rzecz nosi miano „okienka” i polega na sprzedaży kilku prostych dań z krótkiej karty na wynos przez restauracyjne okienko – stąd i nazwa. Jak zapowiedziała, przy okienku restauracji „U Fukiera” stanie osobiście. Będzie wydawać placki ziemniaczane z musem jabłkowym, kanapkę ze śledziem i barszcz. Swój pomysł poleca uwadze wszystkim polskim restauratorom.

Tym zdaje się zaś doskwierać brak silnej reprezentacji branżowej, która mogłaby wpłynąć na decyzje polityczne niezbędne w dobie kryzysów i klęsk, które w realny sposób mogłyby wesprzeć branżę. Za przykład stawiam tu znaną z Wielkiej Brytanii a zakrojoną na ogólnokrajową tam skalę akcję pod nazwą „Eat out, help out!” – po polsku: „Jedz na mieście!”, która promowała wychodzenie do restauracji po okresie wiosennego lockdownu. Dzięki rządowemu wsparciu udało się zaproponować gościom 50-procentowy rabat od rachunku za posiłek zjedzony na miejscu. Zyskiwali zarówno restauratorzy, jak i goście, a nadto udało się ochronić niemal 2 miliony miejsc pracy w branży.
Póki co pozostaje mi przyłączyć się do apelu Magdy Gessler, aby dalej składać zamówienia na wynos, w ten sposób oddolnie ratując działającą jeszcze część naszej gastroferajny. Polecam przy tym ogólnopolską wyszukiwarkę lokali realizujących zamówienia na wynos i z dostawą spakowane.pl – łatwo, szybko, bezpośrednio w restauracji, a więc bez pośredników i ich prowizji, dzięki czemu cała kwota rachunku za zamówienie zostaje w kasie restauracji.

#ratujmypolskągastronomię

  1. W Polsce „kazden sobie, rzepke skrobie”, nie od dzisiaj i nie od wczoraj. Jakiekolwiek formy organizacji pojedynczych grup czy jednostek wokol jakiejs idei czy inicjatywy zawsze spalaly na panewce i nigdy nie bedzie u nas samoorganizacji.
    Fakt, kazda inicjatywa jest wazna, ale uwazam ze kazdy jest sobie faktycznie winni. Skoro polskie spoleczenstwo nie potrafi dzialac wspolnie, oddolnie i sie samoorganizowac, na jakimkolwiek szczeblu, w jakiejkolwiek formie i w jakiejkolwiek inicjatywie, to znaczy ze zasluguje na to by cierpiec.
    Dzisiaj gastronomia, ale wczoraj to samo bylo z innymi. Jutro beda nastepni.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―