Jak na tle najlepszych cukierni świata wypada klasyczny warszawski Słodki… Słony i nowoczesne stołeczne pracownie? Pewnie już się domyślacie!
Jakże by inaczej, wszak już sam tytuł wyjaśnia wszystko i choć ci niewtajemniczeni, którzy o Paulu Hollywood dowiadują się właśnie teraz z mojego tekstu, wciąż chcą mieć nadzieję na gwiazdorski powiew z Los Angeles, to czas sprowadzić ich ziemię, a dokładniej z gruntu amerykańskiego na brytyjski. Oto bowiem Paul Hollywood, jedna z najbardziej rozpoznawalnych figur brytyjskiej sceny kulinarnej, pojawił się w Warszawie z ekipą filmową i odwiedził kilka stołecznych adresów, które złożyły się na jeden z odcinków zajmującej serii o najlepszych cukierniach na świecie. Dziś zobaczyć może go każdy, bo od kilku dni odcinek jest dostępny dla szerokiej widowni na platformie YouTube.
Już sama kariera Paula Hollywooda mogłaby posłużyć za kanwę kulinarnej serii. Miłośnikom znanego także w Polsce turnieju wypieków The Great British Bakeoff jest znany jako juror tego programu. Karierę zaczął od piekarnictwa a poszukiwaczom pieczywa najbardziej nietuzinkowego kojarzyć się powinien jako piekarz iście ekstrawagancki, który pośród wielu chlebowych osiągnięć ma jedno wyjątkowe – najbardziej szlachetny na świecie bochen zagnieciony z mąki migdałowej i sera roquefort – na zakwasie!
Teraz Hollywood trafił do Warszawy, skąd zebrał materiał do realizowanego w ramach lifestylowego kanału internetowego Tonic odcinka serii o cukierniczych stolicach świata. W rzeczy samej seria ta plasuje się daleko ponad popularnymi vlogerskimi relacjami zupełnie żadnych bełkotek kręconymi ich drogimi smartfonami, których pełno dziś w sieci. To seria wyprodukowana w iście bizantyjskim jak na standardy internetu formacie, który wręcz niepokojąco jasno pokazuje, że wysoka jakość produkcji przestaje być wyłączną domeną telewizji.
Nowy Jork, Miami, Sankt Petersburg, Paryż, Londyn, Madryt, Neapol, Kopenhaga – w tym towarzystwie Warszawa ma prawo czuć się dumna, zwłaszcza że na tle siostrzanych cukierniczych stolic wypada całkiem nieźle. Rzecz jasna można dyskutować, czy przedstawiony w filmowym kalejdoskopie obraz warszawskiego cukiernictwa to najwłaściwsze odzwierciedlenie stanu rzeczy i czy pośród takich tuzów stołecznych wypieków jak Słodki… Słony i Odette należało wstawiać rachityczny bar mleczny z odsmażanymi-ciekawe-na-czym naleśnikami, to jednak trudno polemizować ze śmiało wokalizowanym przez Hollywooda wnioskiem, że Warszawa jest funky and cool.
Na czele warszawskiego peletonu Hollywood umieścił wysoce rozpustną cukiernię Magdy Gessler Słodki… Słony i bardzo dobrze! Dość powiedzieć, że ja sam, kiedy tylko mam okazję gościć w stolicy, wizyty pod tym adresem staram się sobie nie odmawiać, bo właśnie tam z największą rozkoszą wtykam swój rozedrgany pragnieniem należytej gratyfikacji język. Choć nie przepadam za ichnią kawą, to jednak żadna z moich tam peregrynacji w celach cukierniczych nie zakończyła się rozczarowaniem. Może nieco żal, że na swój sztandarowy przysmak, który ma zobaczyć cały pożądliwy słodyczy świat, Magda Gessler wybrała zwyczajną przecież babkę i podobnie pospolitą babeczkę, kiedy zza jaśniejącego kryształu witryn jej cukierni połyskują niepowtarzalne torty i zupełnie wyjątkowe maślane ciastko z różaną dziurką, które stanowi dla mnie pierwszorzędne clou Magdzinej postaci. Szczęściem podane Paulowi Hollywoodowi osobiście przez Magdę Gessler baba, babka i kawałek makowca zachwyciły go na tyle skutecznie, aby na takie dictum odpowiedzieć jedyną możliwą konstatacją – iż Magda Gessler jest polskim skarbem narodowym!
Skarb polskiej tradycji piekarstwa Hollywood odkrył zaś u Piwońskich w Łomiankach, gdzie chleby do dziś wyrabia się w mieszalniku z początków XX. wieku a wypieka w przedwojennym piecu, według dawnej technologii. Choć chleb to dla Polaka temat nabożnie wręcz powszedni, to bochny uczciwie wypiekane, takie jak u Piwońskich, znaleźć dziś niełatwo. Czyż to nie rzecz dla nas do przemyślenia?
Pozostałe gwiazdy cukierniczej relacji ze stolicy Polski blaskiem nie porażały, co zastanawia w dwójnasób, jeśli zwrócić uwagę, że odwiedzona przez Hollywooda współczesna warszawska pracownia Odette, którą smakosze cenią za wyrafinowanie, pochwaliła się… także babką – w niecodziennej co prawda odsłonie, acz pozwolę sobie na wątpliwość, czy owa potencjalnie emocjonująca stołeczna niecodzienność nie sąsiaduje tu przypadkiem z kinetycznie hipsterską dziwacznością?
Najwięcej wątpliwości wywołała u mnie wizyta Hollywooda w jednym z warszawskich barów mlecznych. Choć zjadł tam pierogi, które spłukał herbatą ekspresową z arkorokowej szklanki oraz odsmażane naleśniki, które sobie chwalił, to jednak jakoś nie jestem przekonany, że właśnie takie talerze należało stawiać obok najświetniejszych precjozów, wśród których błyszczy nasz narodowy skarb.
Choć może niepotrzebnie desperuję? Wszak ów ekscentryczny mix to – wielce szanowni łaskawcy – Polska właśnie! A duch komunizmu może rzeczywiście jest wśród nas, tylko o tym nie wiemy, albo wiedzieć o tym nie chcemy.
A Ty co porabiasz? Może jesteś na wakacjach albo biwakujesz i coś byś zjadł? A może siedzisz w domu i masz ochotę na coś dobrego? Wybieraj z ponad tysiąca ofert restauracji z całej Polski na portalu spakowane.pl gotowych bezzwłocznie spakować Twoje zamówienie. Możesz je odebrać po drodze do domu albo zamówić dowóz! Przenieś swój restauracyjny stolik tam, gdzie masz na to ochotę – nad jezioro, do parku, przed namiot albo do własnego pokoju!
Jeśli prowadzisz kawiarnię, restaurację albo hotel i chciałbyś upewnić się, że dobrze dobrze wdrażasz zasady nowego otwarcia, zapraszam do zapoznania się z moją ofertą coachingu, konsultacji i audytu: krytykkulinarny.pl/coaching
Mozna psioczyc na pania Gessler, wysmiewac ja i w ogole, ale trzeba obiektywnie przyznac ze jej wplyw na polska gastronomie jest pozytywny. Gdyby nie jej „rewolucje” to duzo lokali by upadlo, a ona wetknela w nie drugie zycie.
Jesli mialbym byc szczery do bolu, to z dwojga zlego wole M. Gessler niz jakakolwiek inna postac „gastro-celebrycka”. Mimo wszystko kobieta zna sie na gotowaniu i jedzeniu, potrafi polaczyc prostote z nowoczesnoscia, wysoki poziom z powszechnoscia.
To, ze akurat Anglik ja promuje, no coz. Sami Anglicy jakas wybitna gastronomia i kuchnia nie grzesza, ale zachowuja mimo wszystko wysoki poziom, wyzszy niz np. Niemcy.
Dobrze ze pan Hollywood poznal Polske i jej jedzenie od wielu stron. Nie mozna oceniac i docenic polskiej gastronomii nie zachowujac umiaru i nie probujac roznych rzeczy w roznych lokalach, takze takich ktore wyglada „jak za komuny”.
Mi apetyt na promowanie polskiej kuchnii za granica odszedl, widze ze to sie wszystko i tak, jako tako rozwija, sa ludzie za granica ktorzy sie nami interesuja i to dobrze. Oby tak dalej.