Polacy-biedacy

Zamieszczony przeze mnie kilka dni temu prowokacyjny opis z pozoru krotochwilnej sytuacji o poszukiwaniu taniego cukru w dyskoncie wzbudził żywe, acz mieszane, reakcje

Jak przeżyć za 3zł dziennie?
Jak przeżyć za 3zł dziennie?

Trochę śmieszno, trochę straszno ale i trochę swojsko – tak można by spuentować scenkę rodzajową ze sklepu jednej z sieci handlowych, podczas której klientka – być może schorowana, prawdopodobnie widzka telewizyjnych Wiadomości, a na pewno dobrze rozeznana w sklepowych promocjach starsza pani – upomina się o torebkę promocyjnego cukru, którego reklamę widziała w telewizji właśnie. Być może symptomatyczne dla tej sytuacji jest to, że klientka powołuje się na wiarygodność mediów, co też poniekąd ilustruje naiwną wiarę sporej populacji w reklamę, ale skoro w obliczu wyczerpania się zapasów cukru i niemożności jego zakupienia zażądała zwrotu kosztów przejazdu, których de facto nie poniosła, to niewykluczone, iż bardziej symptomatyczna jest tu szczególna forma chytrości klienta.

fot. Cristian Newman
fot. Cristian Newman

Ale cóż powiemy o drugiej z klientek, przypadkowo wmieszanej w sytuację, która demaskuje tę pierwszą, gdy owa żąda zwrotu za bilet komunikacji miejskiej, kiedy to taryfa przewiduje dla seniorów przejazdy bezpłatne? Czy postawa tej drugiej klientki to typowo polska złośliwość, czy raczej równie swojska polska solidarność, skoro, wezwana, staje jednak po stronie amatorki taniego cukru, uzyskując w zamian cenne, jak się okazuje, informacje o promocyjnej ofercie na masło w innym sklepie. Wywołane sytuacją pytania, odpowiedzi i przemyślenia budują obraz współczesnego Polaka, który mimo płynących zewsząd doniesień o zalewającym nadwiślański padół dobrobycie, jakoś nie czuje grubszego portfela i wciąż musi kombinować, czyli wykonywać przemyślne operacje zamknięte w słowie nieprzetłumaczalnym na żaden język obcy.

Scenka, która w ciekawy sposób ilustruje polską naturę wyrachowanego krzykacza, ale takiego, który przeciwnika jest w stanie uczynić sojusznikiem równie sprawnie, co sojusznika przeciwnikiem – o ile wybrzmi odpowiednia emocja – pokazuje też jeszcze jeden wymiar współczesnej egzystencji: biedę sporej warstwy emerytów, rencistów i niepełnosprawnych. Nic tu nie pomagają doniesienia telewizyjnych Wiadomości o sile polskiej gospodarki, której zazdrości nam Unia, o wielkim sukcesie w walce z przeróżnymi mafiami czy o najlepszym od 996 roku licząc roku w historii Polski. Chromi, starzy i niedołężni żyją dziś skromnie, ba, o wiele skromniej niż jeszcze kilka lat temu i to niezależnie od podwyżek zasiłków i świadczeń, z których przynajmniej te najniższe procentowo wzrosły znacząco.

fot. mika
fot. mika

Procenty mogą rzucać światło na ogólną sytuację, ale nie zawsze dobrze ilustrują poszczególne przypadki. W procentach wyrażana jest także inflacja, a skoro ta nie przekracza dwóch-trzech procent, nie powinno być powodów do niepokoju, tym bardziej że najniższe świadczenia z ośmiuset kilkudziesięciu złotych wzrosły do tysiąca, a zatem o dobre dwadzieścia procent. Pamiętać jednak trzeba, że przy obliczaniu wskaźnika inflacji bierze się pod uwagę bardzo pojemny koszyk produktów, z których większość najubożsi znają jedynie z telewizji. Na sklepowych półkach nawet na nie nawet nie patrzą, bo żal miesza się im w trzewiach z frustracją, skoro na żaden ich nie stać. Dla nich inflacja to wzrost cen parówek, sera i chleba – na co dzień smarowanego margaryną, od święta masłem. Nie są to produkty drogie per se, więc większość klientów nie zwraca uwagi na podwyżki ich cen, poniekąd miło oszołomiona z roku na rok rosnącą płacą minimalną i bijącymi rekordy wysokości pensjami kasjerek z dyskontów, którym byt umilają miraże wolnych niedziel.

fot. Markus Spiske
fot. Markus Spiske

Gdy jednak zatrzymać się na chwilę nad koszykiem starszej pani z dyskontu goniącej kilogram tańszego cukru przez pół miasta, okazuje się, że z miesiąca na miesiąc coraz trudniej jej ten koszyk sfinansować. Sam zastanowiłem się nad tym całkiem niedawno, gdy w oko wpadła mi promocyjna oferta w hipermarkecie na zwykłą marchew. Cztery złote za kilogram – głosiła oferta – zamiast czterech pięćdziesięciu to z jednej strony bardzo mizerna obniżka ale z drugiej strasznie wysoka cena. Jeszcze niedawno ceny marchwi, kapusty, cebuli i ziemniaków mieniły się w groszach a dziś wyrażane są w konkretnych złotych. W roku 2018 po ziemniakach za pięćdziesiąt groszy, kapuście za sześćdziesiąt pięć i cebuli za dziewięćdziesiąt nie ma już śladu. Trzy-cztery złote za kilogram to standard, a skoro tak, to należy przyjąć do wiadomości, że ceny najbardziej popularnych w polskiej kuchni warzyw w ostatnich latach poszybowały w górę nie o kilka procent ale o kilkaset!

fot. Gabriel Gurrola
fot. Gabriel Gurrola

Jak rzecz się ma z innymi produktami pierwszej potrzeby? Poszperałem w internetowych archiwach i, przewertowawszy gazetki sieci handlowych z roku 2015, dokonałem pobieżnej analizy. Wnioski okazują się zaskakujące. Cena kostki promocyjnego masła w sieci handlowej, o której rozmawiały panie z opisywanej przeze mnie scenki, a które będzie dostępne w bardzo ograniczonym zakresie, bo tylko w środę i wyłącznie po pięć kostek na głowę, to 4,99 zł, przy czym zwyczajowa cena masła w polskich dyskontach i hipermarketach to obecnie 6,99 zł i więcej.

fot. gazetkapromocyjna24.pl
fot. gazetkapromocyjna24.pl

Jak się okazuje, w roku 2015 sieci handlowe sprzedawały to samo masło po 2,99 zł za kostkę i to bez żadnych ograniczeń ilościowych, a cena masła poza promocją oscylowała wówczas wokół 3,50 zł. Łatwo wyliczam, że w ciągu trzech lat masło podrożało dwukrotnie i nie jest to jakaś okresowa zwyżka, bo tendencja wzrostowa jawi się silną i stałą. Podobnie rzecz ma się w przypadku margaryny, której ceny sięgają dziś cen masła sprzed trzech lat. W 2015 roku w ofertach specjalnych kostkę margaryny można było kupić za 99 groszy, dziś lepiej na taką kostkę mieć przy sobie trzy złote, bo dwa mogą nie wystarczyć. Nie inaczej jest z serem, a ten najtańszy, dostępny trzy lata temu w cenach oscylujących między 9 a 10 złotych za kilogram, dziś kosztuje nie mniej niż 16 złotych.

fot. bardzolubie.pl
fot. bardzolubie.pl

Znaczenie mają tu oczywiście czynniki makroekonomiczne, w dużej mierze kształtowane wielkością mlecznych kwot i unijnych dopłat, ale dla niezamożnego konsumenta rodzaj czynników nie ma żadnego znaczenia. Nie interesuje go też zmiana nastrojów konsumenckich w sprawie parówek, jeszcze niedawno produkowanych z najtańszego surowca a dziś żądanych przez rynek wyłącznie z wieprzowej szynki. Interesuje go za to ich cena, bo na te współczesne, po 20 złotych za kilogram i lepiej, nie jest w stanie sobie pozwolić, a tych za 3,99 w sklepach już nie ma.

fot. promoceny.pl
fot. promoceny.pl

Czy będzie lepiej? Kasjerkom dyskontów może tak, przynajmniej na razie, bo choć ich zarobki idą w konkury z wynagrodzeniami dyplomowanych pielęgniarek i nauczycieli, to pojawiają się pierwsze sygnały, że złote dni za kasami mogą być policzone. Oto w miejsce szumnie eksponowanych przy wejściach do dyskontów ofert zatrudnienia na pełen etat za 4 tysiące, pojawiły się niedawno zgoła inne propozycje  – na niepełny etat za tysiąc złotych lub półtora i to pod hasłem „dorobienia sobie do pensji”. Póki co, kasjerki z dyskontów śpią spokojnie a o ich sen dbają ankieterzy, którzy pokusili się właśnie o zadanie setce z nich absurdalnego pytania: czy są zadowolone z wolnych niedziel. I choć tylko niespełna jedna trzecia z indagowanych doliczyła się na swoich kontach pomniejszonych w związku z tymi wolnymi niedzielami wynagrodzeń (na szczęście w sklepach za wszystkie kasjerki liczą automatyczne kasy), to większość wolne niedziele sobie chwali. Warto przy tym pamiętać, że zwiększone koszty pracownicze oraz koszty zamykania sklepów w niedzielę ponoszą nie sieci handlowe, a ich klienci, ci mniej zamożni także, a może nawet w szczególności.

Jeśli zatem rodacy cieszą się tym naszym pozazdroszczenia godnym dobrobytem, to z pewnością nie w rejonie dyskontowych półek z tanim cukrem, choć niewykluczone, że płyną gdzieś u nas te sławne mleka i miodu pełne koryta.

Dyskont, ten elegantszy. Starsza pani zbliża się do pracownicy wywożącej puste kartony na zaplecze. Kościstym palcem znienacka zapukuje w plecy pracownicy, ta się przestrasza, sterta kartonów rozpada się. Starsza pani, niezainteresowana rozgardiaszem, bezceremonialnie indaguje:
– Ten cukier za złoty dziewiętnaście, co przed pogodą po wiadomościach wczoraj była reklama…
– Tak? – reaguje pracownica zdmuchując pukiel włosów muskający zbierane kartony
– Gdzie on jest, bo nie widzę – starsza pani przyjęła pozycję wyczekującą, z dłonią na biodrze, a rytmicznie poruszająca się zgięta noga wprawiła w ruch luźną nogawkę dobrze odprasowanych i zapewne zagranicznych brązowych spodni.
– Ten już się skończył, ale jest zwykły za 1,99.
– No wie pani! – oburzyła się klientka – ja jestem inwalidą drugiej grupy, jadę tu prawie godzinę dziewiętnastką z przesiadką na czternastkę i pani mi mówi,ze mam dopłacić? Wczoraj w jedynce puszczaliście, że cukier będzie dziś po 1,19 no to chyba was to obowiązuje, co mówicie po wiadomościach w telewizji, więc proszę mi sprzedać w tej cenie albo zwrócić za podróż!
– A pani tu już nie powinna kasować biletów! Jako senior ma pani przejazdy darmowe, ja też już jestem na emeryturze i nie kasuję – wtrąciła inna klientka, zapewne zainteresowana dyskusją rozsypanymi kartonami, albo jednym i drugim
– A pani jest za mną czy za oszustami? – pierwsza klientka wymierzyła kościsty palec tym razem w zainteresowaną wymianą zdań drugą klientkę i , zerknąwszy w jej koszyk, wycedziła – dla pani też nie starczyło!
– Czego? – zadziwiła się druga klientka
– Cukru – odparła pierwsze – przecież właśnie tłumaczę że na wczoraj na jedynce przed pogodą po wiadomościach wyraźnie była reklama cukier za 1,19, no chyba pani też widziała?
– Ale pani, ja to najwyżej słodzik, ja mam cukrzycę! – wyjaśniła druga klientka tej pierwszej – ale coś sąsiadka mówiła rano, że masło miało być po 4,99, to bym wzięła
– A nie, nie – pierwsza klientka cmoknęła wymownie, skuteczniej mocując na łukach swoje alternatywne uzębienie – masło to proszę pani jest w Netto ale dopiero w środę i ja już się umówiłam z koleżanką, że idziemy razem z rana o piątej, bo po pięć kostek będą sprzedawać, a chcemy być z przodu kolejki, żeby obrócić co najmniej dwa razy.
– Aha, dopiero w środę, to dobrze, że mi pani mówi – skonstatowała druga klientka.
– A w sprawie tego cukru – pierwsza klientka, zmarszczywszy kościstą brew ponownie zwróciła się do pracownicy, której udało się na powrót ułożyć na wózku stertę kartonów – ja tego tak nie zostawię. Ja napiszę, gdzie trzeba i ta pani mi tez podpisze!
– Tak, tak, ja podpiszę tej pani – solidarnie oświadczyła druga klientka.

(źródło: facebook)

  1. Co to za drańska cenzura na tym blogu? To tu można komentować dopiero jak się wypije bruderszaft z adminem? Jedno czy dwa słowa prawdy niewygodnej dla admina i od razu cenzura?!

    • Przecież ja nic nie mogę tu napisać! Zawsze mnie tu nie ma! Udowadniam niniejszym, że nie mogę nic napisać! C.B.D.O. haha, genialne 😀

      • Nie znasz sytuacji, to się nie odzywaj w temacie. To też jest wasz problem, Polacy: wypowiadacie się w tematach o których nie macie zielonego pojęcia, staracie się być ekspertami od wszystkiego a jesteście w efekcie „ekspertami” od niczego

        • Bardzo dziękuję, że mnie Pan oświecił, panie Naproksen. Polecam taki żel na ból. Widzę, że jest pan ekspertem wszystkiego i jako jedyny Polak na wszystkim się zna! 🙂 Panie Adminie, bardzo uprzejmie proszę zamknąć trollowi usta, nie karmić, nie dopajać, nie zwracać uwagi. Nawet Jakub J. się nie odniósł do jego słów co zaświadcza o poziomie pana naproksena 😉 Czy tam jakiegoś innego natrona

          • Przekręcanie nicków bardzo śmieszne do prawdy. Na tyle cię stać tylko?
            Jakim Polakiem? Nie jestem żadnym Polakiem odkąd otrzymałem paszport kraju w którym obecnie mieszkam, zmieniłem nazwisko. Wstyd mi było za moich rodaków, ich zachowanie, brak kultury, dlatego się ich po prostu wyparłem. Sorry. Ja do bydła równał nie będę.

            • Nooo czyli teraz jest pan w innych barwach, co to będzie… niech zgadnę… NRD? ZSRR? Kambodża, Burkina Faso? Jaką nową ojczyznę oczyszczającą Pana z polskości paszportem Pan nabył? Krew nie kisiel, nie wyparuje, doskonale się Pan wpisuje w naszą narodową cechę 🙂 Miło mi mieć takiego mentalnego rodaka za brata 🙂

              • No i kolejny, a zapewne nie ostatni wytrysk kreatywności, elokwencji i inteligencji pana Pontiusa Pilatusa.
                Nie wiedziałem że wy w Polsce dalej używacie atlasów gdzie na mapie widnieje NRD i ZSRR. Czyżbyście byli zbyt nienachalnie bystrzy, by się kapnąć że te dwa kraje już nie istnieją, czy może za biedni by wydrukować nowe edycje?
                Może w tych atlasach jeszcze nauczacie że Ziemia jest płaska? A w jej centrum pewnie jest Polska co?
                To tłumaczy czemu wasze uczelnie wypadają blado na świecie, wasze szkolnictwo jest do dupy a młodzi inteligentni i bystrzy studenci z drygiem do robienia wynalazków żeby się przebić muszą wyjeżdżać bo u was to mogą co najwyżej wylądować. W podrzędnej, prowincjonalnej podstawówce, ucząc przedmiotu dzieci, które i tak mają go w dupie, zarabiając 2200 na rękę i żyć w walącej się norze z grzybem na ścianach zamiast w normalnym mieszkaniu jak prawdziwy człowiek.
                Gdybyś władował w czytanie ze zrozumieniem moich postów tyle samo czasu ile ładujesz w wymyślaniu troglodyckich docinek i gimbazjalnego czepiania się słówek, to może byś coś wyniósł i się dokształcił.

  2. Polacy macie to na co zasłużyliście, wasza bieda to jest wasza wina, wina waszego pijaństwa, obżarstwa, lenistwa, złodziejstwa, kombinatorki i niechęci do zdobywania wykształcenia, specjalizacji, pogardy do ludzi z talentem i pasją, wgniatania ich w ziemię szyderstwem i wrzucaniem do kosza ich pomysłów i srania na nie. Wina tego że wolicie żyć w brudzie, syfie, błocie, kurzu i smrodzie zamiast w porządku i organizacji. Wolicie by gro waszego społeczeństwa stanowili dziwki i troglodyci a nie wykształceni ludzie. Świnie przy korycie to efekt osłów przy urnach, wy nie umiecie głosować w wyborach a potem się pultacie że rządzą wami zdrajcy i idioci.

  3. TO WSZYSTKO WIDAĆ po wyjściu na ulicę ale admin zaprzecza faktom, banuje każdego kto pisze to prosto z mostu jakby zamykał oczy, zatykał uszy, kucał i powtarzał „tralalalalalalalala, to wszystko nieprawda!!!!” PRAWDA i musisz się z tym pogodzić. Wyjdź z domu i popatrz na Polskę jaka cię otacza i ludzi jacy cię otaczają a zrozumiesz! Ale po co, wygodniej jest siedzieć za klawiaturą i zmieniać swój blog w kółko wzajemnej adoracji gdzie wstęp ma tylko admin i niejaki KubajK który jest ziomkiem admina i z racji tego ten ostatni pozwala tamtemu pierwszemu nawet trollować na blogu

  4. Nie miałem czasu, zajrzeć na bloga, ale z wielką chęcią napiszę parę zdań. Po pierwsze, zgadzam się, zarówno z Arturem Michną jak też i użytkownikiem Nandrolom.
    Jako Nacjonalista, tj. antylewicowiec i antyprawicowiec, uważam, że wina leży zarówno po stronie Polaków, jak też i czynników zewnętrznych.
    Polska jest krajem biednym, ale tylko w porównaniu do rozwiniętych krajów zachodnich. Faktycznie, to przed wstąpieniem do UE, przeciętny Kowalski był relatywnie równie biedny, jak dzisiaj. Niestety, perspektywy dla Polski są bardzo mizerne, ze względu na 2 największe wady Polaków: brak organizacji oraz brak solidaryzmu narodowego. Polak, Polaka utopi w szklance wody, z zawiści, szczególnie dla pieniędzy i władzy. Polacy to dzisiaj jedno, wielkie materialistyczne bydło, gdzie nie liczą się żadne wartości, poza checią zarobku, chęcią konsumpcji oraz chęcią dogryzienia współobywatelowi. Cóż, taki kraj,taka mentalność.
    Dmowski mówił wprost – Jestem Polakiem, więc mam Obowiązki Polskie. Piłdudski powiedział o Polakach równie słusznie – Naród Piękny, ale Ludzie K……
    Nic się w odbywu przypadkach nie zmieniło. Ale myślę, że nie ma się co przejmować, trzeba DZIAŁAĆ. Ja mam również „polonofobię”, w wielu przypadkach, ale nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego jak Nandrolom, tj. nie wyrzekł bym się tego kim jestem.
    Panie Nandrolom – JESTEŚ PAN ZAKOMPLEKSIONYM CZŁOWIEKIEM. Podobnie jak zdecydowana wiekszośc Polaków. Ja, ze względu na lilipuci wzrost i pewne inne cechy, sam mam tendencję do myślenia w kategorii kompleksów. Ale uważam, że nie warto się przejmować, warto cieszyć się życiem i robić, to co uważam za dobre. Ludzie, niezależnie od narodowości, rasy, pochodzenia i innych cech dzielą się na 2 grupy – na Ludzi i Pasożytów. Bieda, jest wynikiem tego, że za dużo pasożytów jest w danym społeczeństwie. Przecież wystarczy spojrzeć, ilu w Polsce kapitalistycznych pasożytów, którzy mają czelnośc płacić najniższą krajową lub inne ochłapy, sami żyjąc w dobrobycie. W cywilizowanych krajach Zachodu, rzecz nie do pomyślenia.
    POLAK, MA BYĆ DLA POLAKA BRATEM, A NIE PASOŻYTEM I WROGIEM. Inaczej, zawsze będziemy biednym, zakompleksionym grajdołem.

    • Jakub J jednak żyje i się odzywa, to dobry znak. Nandrolomowi, kimkolwiek on by nie był, udało się go wyciągnąć z letargu.
      „POLAK, MA BYĆ DLA POLAKA BRATEM, A NIE PASOŻYTEM I WROGIEM. Inaczej, zawsze będziemy biednym, zakompleksionym grajdołem.”
      Święte słowa, niestety bliżej nam do tego drugiego, nie wiem co musiałoby się stać by Polaków nastawienie się zmieniło. Chyba tylko znowu ktoś musiałby wjechać, zająć nasz kraj, sprowadzić nas do poziomu tanich roboli folwarcznych i nic innego. Może znów jak trzeba byłoby życie sprowadzać do podziemi, do konspiracji, to może Polacy czegoś się nauczą, choć ten scenariusz był chyba nader często powtarzany, a za każdym razem – efektów nie widać.
      ” Ja, ze względu na lilipuci wzrost i pewne inne cechy, sam mam tendencję do myślenia w kategorii kompleksów. Ale uważam, że nie warto się przejmować, warto cieszyć się życiem i robić, to co uważam za dobre.”
      Bardzo dobra postawa.
      „Panie Nandrolom – JESTEŚ PAN ZAKOMPLEKSIONYM CZŁOWIEKIEM. Podobnie jak zdecydowana wiekszośc Polaków.”
      Zwykły emigrant, taki internetowy folksdojcz jakich pełno w dyskusjach takich jak ta, który po roku pobytu w Niemczech czy Holandii na zmywaku zarobił na wynajem mieszkania na przedmieściach i kupno zdezelowanego grata z czwartej ręki, sąsiedzi go nie szanują ale przed rodakami popisuje się jaki to on jest wielki Niemiec czy Holender zależy gdzie siedzi, starając się być kimś kim nie jest. Najzwyklejszy prowokator i napinacz w komentarzach, nie wart cienia uwagi. Chciał zabłysnąć, coś mu nie wyszło. Skasować jego posty, olać dziada, więcej się nie przejmować. Jak się będzie pultał, że cenzura – zbanować IP. Pokazać, że się dzień dziecka skończył.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―