Ci, którzy jeszcze niedawno ze strachu przed niechybną niewydolnością oddechową myli kartofle detergentem a w bondage angażowali się co najwyżej na dystans a jeśli już to w napachwinowych maseczkach z lateksu, dziś z uśmiechem pożerają karkówkę na stypach i przepijają bruderszafty na weselach. Zaczęli też chadzać do dyskontów, na msze i do restauracji. Uważajcie na nich!
Sopot, wtorek, dzień po oficjalnym choć wciąż mocno restrykcyjnym otwarciu restauracyjnych sal, ale wciąż na tydzień przez zdecydowanym poluzowaniem ograniczeń – wówczas jeszcze nawet niezapowiadanym. Modna restauracja, na co dzień pełna gości, w sezonie praktycznie wyłącznie na rezerwacje. Działa ogródek, drzwi są otwarte, przed nimi potykacz. W ogródku dwóch gości, jeden leniwie popija kawę, drugi właśnie wychodzi. Uśmiechnięta obsługa sprawnie zbiera naczynia.
Kilka dni później, w sobotę, po pandemii było już w całej Polsce. Skoro zniesiono ograniczenia liczby osób w restauracjach, przywrócono możliwość organizacji imprez do 150 osób, wiernym pozwolono zapełniać świątynie a fanom stadiony, to koronawirus otrzymał aspekt czasu przeszłego, a więc sczezł, zniknął i nie ma go!
Lekceważenie, z jakim spora część Polaków w ostatnich dniach zaczęła podchodzić do pandemii jest szokujące. Liczba zakażeń w Polsce wcale nie spada, stawiając nasz kraj tuż obok Włoch, gdzie nowych przypadków jest dziś mniej więcej tyle, co u nas. Po trzech miesiącach zakazów, obostrzeń i domowego aresztu, kiedy w końcu ogłoszono kres wyrzeczeń i rezolutnie otwarto wszystko i wszędzie, radość tłuszczy jawi się masową. Podobnie jest zresztą też i w innych krajach, także tych, w których trup ścielił się gęsto. Tłuszcza wysączyła się na ulice, najpierw badawczo wyzierając z zaułków, a potem śmielej wypinając popandemicznie powiększone brzuchy w triumfalnym spacerze. Skoro w rynsztokach nie leżą ścięci chorobą denaci, to pewnie można już uznać, że zagrożenie minęło. Nadszedł więc czas, aby w końcu dojeść się kebabem, dopić się w barze a potem dotoczyć się może na jakiś mecz.
Mimo powszechnej radości z poluzowania okołopandemicznych obostrzeń, Rządowe Centrum Zdrowia wciąż zaleca pozostawanie w domu. To dowód na to, że zagrożenie wciąż istnieje. Jak radzi prof. Włodzimierz Gut, gdziekolwiek się znajdujemy, musimy starać się nie doprowadzać do sytuacji, w której może dojść do zakażenia. Zainfekowani powinni zostać w domach, a zdrowi powinni przestrzegać zasad higieny i dystansu. Żadna reguła nie zastąpi jednak rozumu. Ten warto zaprząc do pracy także przed podjęciem decyzji o wejściu do kawiarni czy restauracji. Oto kilka rad, jak bezpiecznie spędzać tam czas.
Jeśli przy wejściu brak płynu do dezynfekcji a na stolikach brak informacji, które z nich zostały zdezynfekowane, znajdź inny lokal, w którym stosowny płyn i informacje od razu rzucają się w oczy. To jeden z przejawów dbałości o gości. Jeśli na sali śmieją ci się w twarz, w nosie mając twoje bezpieczeństwo, tylko pomyśl, co dzieje się w kuchni, gdzie śmiać się można bardziej incognito! Nie wchodź! W okolicy na pewno znajdziesz sporo lepszych miejsc!
Jeśli dostaniesz zaproszenie na ślub albo na pogrzeb, weź kwiaty i pójdź – ale na ceremonię. Zachowaj bezpieczny odstęp, złóż życzenia, wcześniej uprzedziwszy organizatorów, że nie będzie cię przy stole. Zostaw więcej miejsca między tymi, którzy przy tym stole zasiądą.
A jeśli wciąż masz wątpliwości, czy to już właściwy moment, aby jadać na mieście, poczekaj tydzień lub dwa i obserwuj rozwój zdarzeń. W międzyczasie pamiętaj o swoich ulubionych kawiarniach i restauracjach. Większość w dalszym w ciągu realizuje zamówienia na wynos. Zamów sobie coś pysznego i urządź sobie bezpieczny piknik z dala od tłumu – w lesie, nad jeziorem, na działce albo w domu.
Dbaj o siebie!
A przy okazji – jeśli twój lokal realizuje zamówienia na wynos, poinformuj o tym całą Polskę! Właśnie uruchomiliśmy największy w kraju ogólnopolski serwis dla lokali realizujących zamówienia na wynos i z dowozem spakowane.pl, dzięki któremu skutecznie i łatwo dotrzesz do nowych gości, którzy są zainteresowani zamówieniami na wynos i z dowozem. Dodaj się już dziś bezpłatnie i korzystaj z nowych możliwości!
Jeśli prowadzisz kawiarnię, restaurację albo hotel i chciałbyś upewnić się, że dobrze dobrze wdrażasz zasady nowego otwarcia, zapraszam do zapoznania się z moją ofertą coachingu, konsultacji i audytu: krytykkulinarny.pl/coaching/
Zgadzam sie w pelnej rozciaglosci. W sklepach praktycznie nie ma co liczyc na jednorazowe rekawiczki, choc plyn jeszcze da sie dostac. Natomiast zachowania ludzi coraz czesciej pokazuja, tak jakby nigdy nic sie nie stalo.
Jesli chodzi o gastronomie, to ja poki co zadnej nie odwiedzilem, nie bylem nawet w barze, choc wiem od znajomnych co byli „na miescie” mowili, ze jest juz prawie normalnie.
Wakacyjnych wojazdy w tym roku nie planuje, trzeba poczekac do jesieni, jesli nie bedzie drugiej fali zachoworan, bo bedzie mozna pojechac na zimowe wojaze za granice, moze nawet jakas dalsza. Ja bym jednak polecal to co i Artur, czyli przede wszystkim rozsadek.