W Faktach powiedzieli, że Polacy są niezadowoleni z wakacji w Chorwacji. Rzecz przyjąłem z niedowierzaniem i słusznie, bo fakt to nie do końca autentyczny.
Niezadowolenie Polaków z wakacji w Chorwacji w Faktach tylko zapowiedziano. Więcej na ten temat widzowie mieli się dowiedzieć z emitowanej na żywo z jadącego autobusu publicystycznej serii Uwaga Koronawirus, ostatnim bodaj programie telewizyjnym epatującym widza dziennikarzami w maseczkach. Za oglądaniem prezenterów telewizyjnych w maskach nie przepadam, widząc licznych do niedawna pandemicznych dziennikarzy mówiących do kamery z zakrytą twarzą szybko przełączałem kanał, a na widok stojącej w szczerym polu pogodynki w masce dostawałem szału. Ten jeden raz postanowiłem jednak wziąć na wstrzymanie i, uzbroiwszy się w szklaneczkę kojącego dżinu, zasiadłem w fotelu, aby dowiedzieć się w szczegółach, cóż takiego dzieje się w ulubionej przez Polaków Chorwacji, że rodacy na spędzane tam wakacje publicznie się skarżą.
Na marginesie zauważę, iż na filmiku widać samych mężczyzn i to w sile kilku, co przywodzi na myśl ubiegłoroczną aferę, jaka rozpętała się po homofobicznym zachowaniu właściciela jednego z hoteli w Zadarze. Ów, dowiedziawszy się, że pokój w jego przybytku zamierza wynająć dwójka mężczyzn z Brazylii, z obawy przed możliwością zorganizowania przez nich gejowskiej orgii anulował rezerwację, informując ich zdawkowo, że jego hotel nie przyjmuje gejów. Sprawa ujrzała światło dzienne i wywołała skandal, a system rezerwacyjny Booking, poprzez który rezerwację założono, bezzwłocznie zakończył z homofobicznym hotelarzem współpracę.
Głośnym echem poniosła się zorganizowana przez grupę polskich turystów impreza na plaży w południowochorwackim miasteczku Srima, w trakcie której nasi zdecydowanie przesadzili z konsumpcją alkoholu. W ruch poszły kamienie, a na falochronie wymalowano napis „J***ć Wisłę”. Mieszkańcy Srimy przez jakiś czas nie byli świadomi wulgarnej wymowy pozostawionej im przez gości w zaskarpecionych sandałach pamiątki. W końcu jednak treść napisu ktoś im przetłumaczył.
O skali ekstraordynarności zachowania polskich turystów niech świadczy niemoc samej Ambasady RP w Zagrzebiu, której urzędnicy wystosowali do naszych rodaków specjalny komunikat, na mocy którego ogłoszono, iż telefonujący do ambasady rodzice przebywających w Chorwacji ich dorosłych dzieci (20-, 30-, 50-letnich) w sprawie nadużywania przez te dzieci alkoholu, zatrzymania ich przez policję lub innych problemów z prawem, nie będą obsługiwani. W takich sprawach zalecono bezpośredni kontakt z konsulem, zastrzegając, że kierowane do ambasady zapytania krewnych lub znajomych polskich turystów w sprawach tychże turystów, o których ci krewni i znajomi mają nikłe lub żadne pojęcie, będą pozostawiane bez odpowiedzi.
Na koniec kłopotliwa sytuacja z pijanym do nieprzytomności Polakiem na dryfującym jachcie, o której w poprzednim sezonie donosił RMF. Jak czytamy w relacji, ratownicy nie mogli się z prowadzącym jacht Polakiem porozumieć ani ustawić go w pozycji stojącej. Gdy ów wytrzeźwiał, otrzymał mandat za prowadzenie jachtu pod wpływem alkoholu, sprowadzenie zagrożenia na inne osoby oraz za brak pozwolenia na żeglowanie po wodach chorwackich.
Mandat wystawiono w języku chorwackim, ba, w dalszym ciągu wystawia się je w Chorwacji w tym języku. Niewykluczone, że wkrótce w mediach pojawią się kolejni Polacy niezadowoleni z wakacji w Chorwacji.
Jeśli prowadzisz kawiarnię, restaurację albo hotel i chciałbyś upewnić się, że dobrze dobrze wdrażasz zasady nowego otwarcia, zapraszam do zapoznania się z moją ofertą coachingu, konsultacji i audytu: krytykkulinarny.pl/coaching