Takiego zdania są Amerykanie. Czarny scenariusz podziela Magda Gessler. Jak mu zapobiec?
W ubiegłym tygodniu pisałem, że polska gastronomia powoli się otwiera – głównie za sprawą niezdecydowanych dotąd właścicieli gastronomicznych przybytków, którzy po miesięcznym leżakowaniu w oczekiwaniu na powrót bliżej niedookreślonej normalności, zrozumieli także i moje przesłanie, że normalność, na którą oczekują, już nie wróci. W poczuciu rozterki postanowili zatem podjąć znacznie spóźnioną w moim przekonaniu decyzję o otwarciu się na zamówienia na wynos, które dotąd stanowiły dla nich obszar spoza zainteresowań.
Podobnej opinii jest Magda Gessler, która w jednym z niedawnych wywiadów łamiącym się głosem przyznała, że blisko 300 jej porewolucyjnych restauracji może nie przetrwać kryzysu wywołanego przez pandemię, zwłaszcza że większość z nich działa z dala od zasobnej dotąd w grosz gotowy Warszawy. Poza nią grosza nigdy nie było za wiele, a teraz będzie go jeszcze mniej.
Jak będzie wyglądał rynek gastronomiczny po pandemii, jakie nowe zachowania konsumenckie mogą się wyłonić i jaką ofertą na nie reagować, dziś nie wie nikt, a jeśli ktoś jednak wie, to jest pyszałkiem. Wiele wszak zależy od tego, jak szybko pandemia się zakończy i jak głęboki pozostawi po sobie kryzys. Poza aspektami materialnymi – stopą bezrobocia, skalą inflacji, poziomem zubożenia społeczeństwa, znaczącą rolę odegra tu też zagadnienie zamrożonego ruchu turystycznego. Nie wiadomo, w jakim tempie oraz w jakim stopniu będą przywracane połączenia lotnicze, które granice będą otwierane w pierwszej kolejności i kiedy będzie można je przekraczać.
Wciąż nie wiadomo, jak na ruch restauracyjny wpłynie reżim sanitarny, który będzie obowiązywał od ich ponownego otwarcia. Jeśli sprawdzą się przewidywania o dwumetrowych odległościach między stolikami, ograniczeniem miejsc przy stoliku do dwóch, drobiazgowej dezynfekcji stolików i miejsc siedzących po każdym gościu, maseczkach, rękawiczkach i fartuchach, trzeba być silnym optymistą, aby przewidywać dobrą frekwencję na sali.
Pocieszające opinie płyną jednak z ust profesora Guta, znamienitego polskiego wirusologa, który odważył się na nieśmiałe nakreślenie możliwego końca pandemii na jesień, zaznaczając tym samym, że nowy koronawirus może pójść drogą SARS i MERS, a więc tak jak obie poprzedniczki w sposób naturalny sczeźnie.
Póki co pandemia siecze ludzkie losy w najlepsze i hula, jak się jej podoba. Jak w przywołanym wyżej wywiadzie powiedziała Magda Gessler, nie jest to czas demokratyczny, przetrwają tylko najsilniejsi i wyposażeni w odpowiednie środki. To, co każdy z nas może zrobić, aby wspomóc swoje ulubione restauracje już dziś, to zamawianie na wynos ale bezpośrednio w lokalu, bez pośredników, bo ci zgarniają ponad jedną trzecią wartości paragonu dla siebie. Z pomocą przychodzi tu społeczność spakowane.pl, która jest największą w Polsce listą lokali oferujących realizację zamówień na wynos. Dzięki spakowane.pl możecie składać zamówienia z pominięciem pośredników, bezpośrednio w restauracjach.
To nie jest czas równości, to jest czas bezwzględny, pamiętajmy o tym – ostrzega Magda Gessler.
Pamiętajcie!
[…] za to ci, którzy od samego jej początku podjęli walkę, o której już w pierwszej połowie ubiegłego roku wyraźnie mówiłem. Niektórzy przekształcili swoje restauracje we wszelkiej maści wypiekarnie – chleba, […]