Świat oszalał na punkcie wody kokosowej i coraz liczniej sięga po aluminiowe puszki, w których doń dociera. A gdyby tak pić ją w wprost z młodego orzecha? Czemu nie, młody kokos jest już w Polsce.
Wybrałem się niedawno na III Warszawskie Targi Żywności i Napojów. Chciałem posłuchać o najnowszych trendach w żywności ekologicznej, organicznej, bio i funkcjonalnej podczas towarzyszącej targom konferencji. Czymże wszak mogłyby zaskoczyć mnie targowe stoiska? A jednak zaskoczyły.
Pośród zamorskich ziół, brytyjskich czatnejów, włoskich oliwek, oliw i prosecco, na jednym ze stoisk wypatrzyłem młode orzechy kokosowe. Moją uwagę przykuła krzątająca się na stoisku Lee, która z nieskrywaną przyjemnością odpowiadała na każde pytanie zainteresowanych orzechami gości i szczerze nalewała pytającym kokosowej wody. Sporo się ostatnio mówi o wodzie kokosowej i jej składzie, który ponoć odzwierciedla skład ludzkiego osocza. Przypisuje się jej walory wzmacniające, odtruwające i lecznicze – w szczególności w przypadku dolegliwości dnia następnego.
Ta swoista moda na otwieranie puszek dotąd w ogóle mnie nie interesowała. Gdy jednak nadarzyła się okazja spróbowania tej magicznej wody prosto ze orzecha, a do tego świeżego i młodego, skusiłem się. Nawet niezła – w smaku wyraziście kokosowa, choć inaczej niż takie na przykład Malibu. Co prawda była lekko słodka, ale też przejawiła niejaką słoność, pewnie dzięki zawartym w niej minerałom i elektrolitom. Ponoć to właśnie dla nich Madonna kupiła sobie niedawno całą kokosową przetwórnię.
Nowe technologie opracowane w Tajlandii pozwalają na bezpieczny transport i magazynowanie młodych orzechów kokosowych i to nawet takich, z których zdjęto łupinę. To dopiero! Nie trzeba już łupać, wystarczy otworzyć torebkę i zanurzyć łyżeczkę w galaretowatym aromatycznym miąższu, aby po już chwili delikatnej konsumpcji dostać się do płynu. Ten zaś okazuje się nieprzezroczysty, błyska różowawą poświatą i napełnia szklankę do objętości sporo ponad 200 ml. Jeden taki zabrałem ze sobą, w środę otworzę go na żywo na antenie JemRadia, po czym wypiję wodę, zjem miąższ i skomentuję rzecz z Panem Makarym – początek audycji o 20.00.
Targom i moim wrażeniem z nich poświęcę cały program, dzięki czemu wspólnie wybierzemy się w podróż przez pół świata. Rozpoczniemy w klimatach greckich i wespół z Kostasem posmakujemy greckich orzechów, owocowych konfitur, ziołowych naparów i młodej retsiny. Po próbach połączenia figi z greckim serem manouri przeniesiemy się do Tajlandii. W rozmowie z Lee dowiemy się więcej o młodych orzechach kokosowych. Potem przeniesiemy się do Niderlandów na odrobinę najlepszej na świecie czekolady. Po jej świecie oprowadzi nas Ewald, częstując mnie orzechami i liofilizowanymi owocami w przeróżnych czekoladowych inkarnacjach. Wreszcie napiję się herbaty ze Sri Lanki, a przedstawiciel Sri Lanka Tea Board – lankijskiej organizacji promującej certyfikowaną herbatę cejlońską, zdradzi sekrety najlepszych naparów.
Poza egzotycznymi smakami i nowinkami spożywczymi moją uwagę zwróciło też kilka polskich stoisk. Na tle przetwórni mięsnych wyróżniały się wyroby nieznanej mi dotąd firmy Szubryt – fachowo przyrządzone kiełbasy i wędzonki, doskonałe pieczyste na zimno, świetna kaszanka i zjawiskowa kiełbasa słoikowa. W zasadzie nie byłoby w tym może wiele dziwnego, bo polskie masarstwo odzyskuje powoli należną mu godność i podobnych firm jest więcej, ale większość działa lokalnie. Szubryt zaś prowadzi właśnie ekspansję ogólnopolską, a to przy stawianiu na wysoką jakość wyrobów jest imponujące. Jego mięsiwa słoikowe właśnie pojawiły się w Tesco w promocyjnych opakowaniach „plus 50 procent gratis” – jak przypuszczam na uprzejmą prośbę sieci handlowej. Jeśli chcecie zatem spróbować kunsztu Szubryta, to jednak omińcie te promocyjne słoiki, bo kosztem tych 50 procent gratis producent trochę za mocno zażelował zawartość, a za to skierujcie się od razu ku półce z normalną ofertą mięsnych konserw. Znajdziecie tam „Mięsiwo po kasztelańsku” etykietowane marką własną „Tesco” (niebieski pasek na etykiecie). Jak to w przypadku etykiet z markami własnymi, brak na niej informacji o producencie, ale ponieważ mam absolutną pamięć smakową, to doskonale zapamiętałem smak słoikowej kiełbasy ze stosika Szubryta. Jest w tym słoiczku.
Na chwilę zatrzymałem się też przy stoisku Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej z Międzyborza, małej mleczarni z Dolnego Śląska, która swój sposób na sukces odnalazła w kultywowaniu tradycji wytwarzania dobrego polskiego twarogu. Nie dość, że wychodzi im ten twaróg fenomenalnie, to jeszcze robią z niego imponujące twarogowe torty. Mają też pomysły na nieco bardziej współczesne sposoby na przekonanie smakosza – ot na przykład twarogowe kuleczki w ziołowej oliwie albo śródziemnomorskich przyprawach.
Tyle o ciekawostkach ze stoisk. Za tydzień porcja wiadomości spod znaku bio, eko, organic i natural.
W środę o 20.00 zapraszam na podróż kulinarną przez cztery kraje. Najpierw wybierzemy się z do Grecji, gdzie skosztujemy przetworów z dojrzałych fig i połączymy je z serem manouri, popijając lekką retsiną. Następnie przeniesiemy się do Tajlandii, gdzie skosztujemy wody kokosowej i miękkiego miąższu z młodego orzecha. Później odrobina belgijskiej czekolady i sporo holenderskiego kakao z tradycyjnych manufaktur. Wreszcie filiżanka najprzedniejszej cejlońskiej herbaty, a nawet dwie – Uva i Kandy, prosto ze Sri Lanki. Pana Makarego poczęstuję greckimi orzechami i ziołowym naparem, Gwoździem programu będzie oficjalnie rozłupanie tajskiego młodego kokosa oraz zjedzenie jego miąższu i wypicie wody na antenie. Na premierę zapraszam w środę od 20.00 do 22.00, a na powtórki w kolejne dni tygodnia według ramówki JemRadia dostępnej na radiowym Fanpage. Jak odbierać JemRadio, dowiesz się na www.jemradio.pl