Home w mediach Krytyk Kulinarny w Radiu Plus

Krytyk Kulinarny w Radiu Plus

3

Czy ktoś pamięta jeszcze bukiet z jarzyn, sznycel ministerski i bryzol z pieczarką? O smakach siermiężnej gastronomii PRL, ale i o kulinarnych inspiracjach naszych czasów, rozmawiałem w minioną niedzielę z Iwoną Demską w audycji Plus znaczy więcej.

Krytyk Kulinarny Artur Michna u Iwony Demskiej w audycji Plus znaczy więcej - RADIO PLUS

Po raz pierwszy gościem Iwony Demskiej miałem przyjemność być blisko dwa lata temu, kiedy to rozmawialiśmy o dobrych i kiepskich restauracjach. Tym razem cofnęliśmy się w czasie do lat 80., gdy, jeszcze jako ciekawe świata dziecko, stawiałem w przestrzeni gastronomicznej swoje pierwsze kroki. Dziś po emblematycznych dla tamtych czasów obowiązkowych zakąskach do wódki, babciach klozetowych zajadających mielone przy stoliku koło drzwi do toalety i wszechmocnych bufetowych zostało już tylko wspomnienie. Miejsce bukietu z jarzyn zajęły zestawy surówek, zamiast bryzoli są steki, a kotlety pożarskie, mielone rybne i zrazy szczecińskie zniknęły z kart menu zupełnie. Widać nic nie było w stanie zmierzyć się z ich legendą.

Przede wszystkim rozmawialiśmy o kulinarnych inspiracjach naszych czasów. Nie mogło zatem zabraknąć nawiązania do pierwszych krytyków kulinarnych odrodzonej Polski: Piotra Bikonta i Roberta Makłowicza i ich pisanych lekkim piórem recenzji. Zatrzymaliśmy się też przy postaci jednego z moich największych kulinarnych autorytetów, Ricka Steina, polskiemu odbiorcy znanego głównie z ekranów brytyjskich stacji telewizyjnych, a który wkrótce zagości też w jednym z odcinków polskiej edycji Masterchefa.

Mówiliśmy również o kulinarnych podróżach w poszukiwaniu tego, co w sztuce gastronomii najważniejsze – klimatu, gościnności, autentyczności i rzetelności. Przy tej okazji nie omieszkałem zauważyć, że na pełne pasji i autentyczności miejsca coraz częściej można natknąć się też i w naszym kraju. Ponieważ nie wyobrażam sobie opowiadania o jedzeniu przy pustym stole, toteż rozmowę z Iwoną Demską postanowiłem umilić wiktuałami z jednego z takich właśnie miejsc, Klubokawiarni Szafa, którą kilka miesięcy temu otwarto w średniej wielkości mieście na Pomorzu, Starogardzie.

Raczyliśmy się zatem pieczonymi nektarynami z dodatkiem pomarańczy i cynamonu, kawałkami brownie na maśle i gorzkiej czekoladzie, sernikiem z mascarpone na korzennym spodzie i pucharkami swojskiego tiramisu. Do tego karafka doskonałego na jesień naparu z kociewskiej lipy słodzonego lipowym miodem z Białowieży i aromatyzowanego odrobiną pomarańczy.

Samej Szafie bez wątpienia należy się oddzielny wpis, bo lokal na takim poziomie zaangażowania właścicieli, prowadzony z tak niebywałą dbałością o najdrobniejszy szczegół, to ewenement na skalę krajową. Dobrą okazją do nakreślenia kilku słów na jego temat będzie zapewne wieczór świętomarciński, który właściciele planują zorganizować 10 listopada. Wówczas w Szafie będzie można skosztować specjalnie na tę okazję przygotowanych specjałów z pomorskiej gęsi owsianej. Atrakcją specjalną będzie zaś uroczyste otwarcie trzydziestoletniej butelki barolo.

A niech to gęś!

Zapis całej audycji

Krytyk Kulinarny w Radiu PLUS

3 COMMENTS

  1. Oby więcej takich audycji. Im więcej ludzie będą słuchać o jedzeniu i kulinariach tym zdrowi, mądrzejsi, lepsi na co dzień może będą. Ja się dzisiaj w końcu przełamałem i zacząłem pisać bloga edukacyjnego o podobnej tematyce, tyle, że głównie o produktach tradycyjnych i rzemieślniczych. Nie wiem ile mi się zajmie napisanie tego wszystkiego co chcę, może do końca roku zdążę. Kulinarno-żywnościowa rzeczywistość w naszym kraju coraz bardziej mnie przygnębia, bo więc może takie pisanie to sposób na jesień. Nie zgodzę się w tym miejscu trochę, że za komuny była beznadzieja, a teraz jest super. Myślę, że dzisiaj jest okres przejściowy, wolna amerykanka, „róbta co chceta” i podniecanie się wyłącznie tym, co za komuny było za Żelazną Kurtyną. Może za 20-30 lat będzie normalność, myślę, że za 20-30 lat wrócimy do kotletów pożarskich, tyle, że w bardziej luksusowej wesji, bo te steki i cała reszta zachodniego chłamu ludziom się przeje i znudzi.
    Linka do bloga podam za jakiś czas, jak już będzie tam więcej napisane. Niestety słaby jestem z informatyki i nawet robienie bloga sprawia mi problemy.

  2. Zapomniany bukiet jarzyn.
    W jednej z prominentnych restauracji Gdańska, moja żona poprosiła o warzywka. frytki i dwa sadzone jajca. Kelnerka pouczyła nas, iż nie ma takiej pozycji w karcie dań. Karta była bardzo wytworna, barokowa i w wiekszej części, niezrozumiała naszej grupie wiekowej. Jako człowiek z wiedzą gastronomiczną, zaproponowałem – patrząc w jadłospis – podanie na jednym dużym talerzu (półmisku) kilku dodatków i dwóch jajek sadzonych z karty śniadaniowej. Po dlugich konsultacjach zapleczowych, żona otrzymała cztery jarzynki, frytki i dwa jajka….na sześciu rowierkach. Warzywka na ciepło były wychłodzone, frytki obrzydliwie cieknące fryturą a o smażeniu jaj sadzonych, pan kucharz słyszał z przekazów ustnych własnej prababci.
    Konkluzja?! Jak zwykle, wszystko zależy od człowieka, myślącego człowieka, nastawionego na rzetelną usługę klientowi. a jeszcze lepiej – gościowi restauracji.
    pozdrawiam

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version