Cukinie, kabaczki i patisony – właśnie teraz wysypują się z wszelkiego kramu, przerastają w ogródkach i na działkach, a w dyskontach wyceniane są po 2-3 złote za kilogram. Mam na nie kilka świetnych pomysłów. Korzystajcie!
Abstrahując od tego, że cukinie można zjadać też na surowo i kisić tak jak ogórki, trzeba jednak przyznać, że wszelkie zabiegi kucharskie z cukinią związane wymagają nieco czasu. Świetnie wypada po zapieczeniu, ale przecież trzeba ją najpierw wydrążyć, a niejeden nie wie, jak. Poleca się ją w panierce, ale trzeba pobrudzić sobie ręce jajkiem z tartą bułką, a niejedna się tego wręcz brzydzi. Można ją pokroić na plastry i usmażyć na oliwie, choć to sprawdzi się tylko w przypadku najmniejszych egzemplarzy, podobnych do tych, które zimą kupujemy z importu i czterokrotnie drożej w dyskontach.
Cukinię warto brać teraz na warsztat, bo to warzywo wielce wdzięczne. Przedstawię dziś trzy różne pomysły na nią – coś z patelni, coś z mięsem i coś na zimę. Wszystkie te trzy pomysły cechuje maksymalna prostota wykonania i minimalny czas na przygotowanie. Wszystkie da się sporządzić w jednej misce, z użyciem jednej łyżki i jednego garnka albo patelni. Będzie zatem szybko, sprawie a do tego wyjątkowo smakowicie.
Na początek polecam moje ulubione placki z cukinii, które zawsze się udają. Trzeba tylko trzymać się przepisu i nie ewoluować w ekstrawaganckie kierunki. Na około 12 cukiniowych placków, które z powodzeniem wystarczą na letni lunch dla dwójki dorosłych, acz lekko przegłodzone dziecię też się naje, biorę jedną średnią cukinię, taką między pół kilo a kilogramem. Ścieram ją na tarce o dużych oczkach do miski, lekko solę, mieszam i odstawiam na około godzinę. W tym czasie starta cukinia puści sok, który odlewam. Jeśli bym tego nie zrobił, placki będą zbyt mokre, żeby zdążyły się przyrumienić. Mogą się rozpaść i jeśli nawet nie na patelni, to z pewnością przy przekładaniu na talerz. Po odsączeniu ścieram do tej samej miski i na tarce o dużych oczkach jedną marchew, dwa ziemniaki oraz jedną cebulę, przy czym cebulę lepiej zetrzeć na tarce o najmniejszych oczkach tak, żeby uzyskać z niej gładką miazgę. Dodaję mniej więcej pół łyżeczki soli, ćwierć łyżeczki czegoś pikantnego, na przykład ostrej papryki w proszku albo pieprzu, jedno jajko i całość mieszam. Do powstałej masy dosypuję mąkę. Musi jej być tyle, żeby ciasto po wymieszaniu nie przelewało się z jednej strony miski na drugą. To będzie znacznie więcej niż łyżka czy dwie, bo rolą mąki jest tu zatrzymanie nadmiaru wilgoci w cieście, w przeciwnym razie placki będą się rozpadać, a przecież chcemy, aby były zgrabne i chrupiące z zewnątrz i soczyste w środku. Ciasto nakładam na patelnię z rozgrzanym olejem łyżką i rozprowadzam tak, aby utworzył się cienki placek. Takich placków na patelni będzie kilka, w zależności od jej wielkości dwa, trzy lub cztery. Smażę je po kilka minut z każdej strony aż do uzyskania ciemnobursztynowej barwy. Podaję z zimnym sosem tatarskim albo z z zimnym sosem z majonezowo-jogurtowym z dodatkiem miażdżonego czosnku, siekanego kopru i dużej ilości pieprzu. Bardziej głodni mogą się dodatkowo posiłkować świeżą bułeczką, a bardziej wyrafinowani odrobiną gravlaxa lub wędzonego łososia. Ci, którzy zjedli to raz, nie będą już sięgać po inne placki z patelni, tylko właśnie po te!
Dla tych, którzy nie wyobrażają sobie posiłku bez mięsa nawet w najbardziej upalny letni dzień, a mimo wszystko kusi ich myśl o cukinii, mam propozycję prostych klopsów o delikatności i soczystości nieosiągalnej z użyciem żadnych innych konwencjonalnych receptur. Na opakowanie mielonego mięsa wieprzowego należy natrzeć podobną objętość cukinii. Trzemy ją na tarce o grubych oczkach i tak długo, aż opakowanie po mielonym mięsie wypełni się tartą cukinią. Cukinię lekko solimy a po około godzinie odsączamy oraz mocno odciskamy. W klopsach ma być wilgotno, ale nie błotniście. Siekamy też małą cebulę, dodajemy ją do miski z mielonym mięsem, dorzucamy odciśniętą cukinię, jedno jajko, bardzo solidne pół łyżeczki soli, tyleż samo pieprzu i garść zielonej siekaniny. Najlepsza będzie drobno przesiekana nać letniej pietruszki, ale może też być szczypior albo czosnek niedźwiedzi. Całość trzeba dokładnie wymiesić, a na koniec zagęścić łyżką-dwiema tartej bułki tak, aby otrzymana masa była zwarta i nie kleiła się dramatycznie do rąk. Na rozgrzanym oleju lub oliwie układamy kuleczki lub wrzeciona z mięsa, obsmażamy z obu stron i odławiamy do osobnej miski. W tej samej patelni obsmażamy pokrojone w kawałki, posolone i oprószone pieprzem 3-4 ziemniaki. Po obsmażeniu wrzucamy na powrót oczekujące w misce klopsiki, nakrywamy całość pokrywką, zmniejszamy ogień do minimum i dusimy przez około 15 minut. To właściwy moment, aby dorzucić też dodatkową cukinię pokrojoną w grube półplastry, rzecz jasna po oprószeniu ich solą i pieprzem, choć tylko wówczas, jeśli patelnia ma nieco wolnego miejsca, a wy macie jeszcze cukinię. Jeśli nie, ten krok można pominąć. Po wyłączeniu ognia, odczekujemy jeszcze trochę, aby całość lekko przestygła, smaki dojrzały i – voila – mamy obiad. Mogę obiecać, że tak soczystych klopsików nigdy jeszcze nie jedliście, więc zjedzone zostaną na pewno wszystkie!
Na koniec propozycja na przetrzymanie cukinii aż do zimy ale w wersji innej niż prosta kiszonka lub klasyczna marynata. Oto cukiniowa sałatka z dodatkami, które akurat znajdą się na podorędziu. Na kilogram pokrojonej w cienkie plasterki cukinii potrzeba dwie małe cebule pokrojone w półtalarki, które trzeba wymieszać z cukinią, przesypać dwiema łyżkami soli i odstawić na dwie-trzy godziny. Gdy cukinia z cebulą puszczą sok, wycisnąć go i odlać. Dodać marchew startą na dużych oczkach i paprykę pokrojoną w paski – może być czerwona, zielona, żółta lub różnobarwna. W wolnym czasie sporządzić zalewę wedle proporcji: 4 miarki cukru, 3 miarki octu i 1 miarka wody. Na kilogram surowca wystarczy miarka o pojemności połowy szklanki. Do zalewy dodać też kilka liści laurowych, parę ziaren ziela angielskiego i ziarnistego pieprzu, całość zagotować. Liście i ziarna usunąć, wlać zalewę do słoików z upchaną w nich cukinią i pasteryzować około 15 minut w garnku z gorącą wodą.
Smacznego!