W Hiszpanii posypią się srogie kary za marnowanie żywności. Jednak czy dodatkowe obowiązki dla sklepów, gastronomów i hotelarzy to najlepszy pomysł?
Podobne przepisy obowiązują też w kilku innych krajach Unii Europejskiej, w tym we Francji, Włoszech a nawet w Polsce, choć u nas w zdecydowanie mniejszym zakresie. Unijne regulacje zakładają, że za 8 lat nie mniej niż połowa żywności przeznaczonej do wyrzucenia będzie musiała wrócić do obiegu. Z jednej strony zyska przyroda, a z drugiej potrzebujący, niedożywieni i po prostu mocno oszczędni, do których szereg inicjatyw na lokalną skalę, niezależnie od rządowych nakazów, adresowany jest już dziś.
Jednym z przykładów jest funkcjonujący w Londynie Felix Project. Działa od kilku lat i w gruncie rzeczy zasadza się na szeregu operacji logistycznych prowadzonych w czterech magazynach rozlokowanych w różnych częściach miasta i potężnej kuchni, przy współpracy z niemal pół tysiącem dostawców. Pracownicy Felix Project zbierają przeznaczoną do wyrzucenia żywność z supermarketów i restauracji, która po sprawdzeniu dalszej przydatności trafia do około tysiąca organizacji charytatywnych, banków żywności, domów pomocy i kuchni socjalnych.
Jako ciekawostkę, choć funkcjonującą w komercyjnym zakresie, można uznać system do monitorowania resztek ze stołówek i restauracji Winnow, firmy technologicznej ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Oparty na sztucznej inteligencji system analizuje zawartość wrzucanych do koszy odpadków z talerzy. Wyniki takiej analizy można wykorzystać do doprecyzowania kart menu baru czy stołówki, pominięcia lub zmniejszania udziału niektórych składników w daniach czy też doprecyzowania wielkości porcji.
Na rynku zaczynają się też pojawiać wyspecjalizowane sklepy sprzedające wyłącznie przecienione produkty spożywcze, które z racji wyczerpującego się im terminu przydatności usuwane są ze sklepów szerokiego nurtu. Od kilku lat w Wielkiej Brytanii funkcjonuje sieć supermarketów The Company Shop, na półkach której można znaleźć produkty markowe, przepakowywane lub konfekcjonowane – w każdym przypadku o mocno obniżonych cenach. Sieć adresuje swoją ofertę do członków, a zatem aby zrobić w jej sklepach zakupy, trzeba wyrobić sobie kartę członkowską. Jak pokazuje film promocyjny, wielu z klientów tej sieci zaczęło magazynować zakupioną w okazyjnych cenach żywność w domach, wielu przyznaje się, że wypełnia nią domowe zamrażarki, a niektórzy chwalą się, że wyposażyli się nawet w kilka nowych. Trudno oprzeć się przy tym refleksji, że pakując do koszyka okazje, warto się zastanowić, czy zapełnianie kolejnych zamrażarek treścią przyczynia się do rozwiązania kwestii marnowania żywności, czy wprost przeciwnie. Wiele przy tym zależy od tego, czy z biegiem czasu takiej zamrożonej treści ubywa, czy przybywa oraz dokąd ostatecznie taka treść trafia.
Podobne sklepy pojawiają się też w innych krajach. W Niemczech działa na przykład „Sir Plus” – nazwany tak od angielskiego „surlpus”, czyli nadmiar. Sprzedają w nim nie tylko to, co zostało w innych sklepach, ale też produkty niewymiarowe, które odrzucane są jeszcze na etapie selekcji, zanim trafią do sieci handlowych, czyli nadmiar właśnie. Sklepowa załoga nosi koszulki z napisem „Rettung Crew”, czyli ekipa ratunkowa. Przesłanie jest proste – kupując tutaj, ratujesz żywność. Przy okazji ratujesz też portfel, bo ceny w tym sklepie są o kilkadziesiąt procent niższe niż w sklepach popularnych sieci handlowych.
Podobne działania podejmowane są też w Polsce, choć u nas dostęp do sklepów z mocno przecenioną żywnością, zwanych sklepami socjalnymi, jest ściśle reglamentowany. Jak czytamy na oficjalnej stronie Urzędu Miastach w Katowicach, na której publikowane są informacje o katowickich sklepach socjalnch, aby zrobić z nim zakupy, trzeba udać się do MOPS, spełnić kryteria dochodowe, a co najważniejsze – uzyskać specjalne skierowanie.
Ot, taka nasza mentalność.