Po wielkanocnej fali gigantycznego obżerania się białą kiełbasą po ośm-złoty za kilo, suty nią Polak będzie miał jej dość aż do następnych Świąt, kiedy to znów obkupi się w dyskoncie. To musi ulec zmianie!
Mam jednak świadomość, którą zapewne jeden z drugim też podzieli, że większość wielkanocnego posiłku, po którym nastąpiła joga na tapczanie, stanowiła biała kiełbasa zdobyta w jednej lub drugiej sieci dyskontów, skoro obie promowały ów specjał w cenie niespełna czterech złotych za półkilogramowe opakowanie. I choć co roku mam nadzieję, że producenci wreszcie wysłali do tych dyskontów jakiś przyzwoity towar, to próbując tego i owego, nieodmiennie naiwnie się zawodzę.
Szkoda wielka, bo biała kiełbasa parzona tuż przed podaniem to jeden z polskich specjałów, który – dobrze przygotowany – może spokojnie stawać w konkury z każdym Weißwurstem, bo wiadomo, że zawsze wygra. Wszakże kluczowe jest jej owo dobre przygotowanie. Można się spierać, czy ta najlepsza ma być ortodoksyjnie wieprzowa, czy może jednak z dodatkiem cielęciny albo wołowiny. Można próbować część mięsa mielić, część siekać, a część kroić w kosteczkę, aby mieszać struktury. Można nawet pożonglować elementami tuszy, w czym ostatnio celują vlogerzy, prześcigając się w zawodach, kto domiesza czego więcej. Ustaliłem, że w tej konkurencji jak na razie prowadzi trójbój karkówkowo-szynkowo-łopatkowy acz emocji to pewnie nie koniec.
Kiełbasę bezwarunkowo przyprawcie, korzystając ze sprawdzonych proporcji. Zgodnie ze sztuką na każdy kilogram mięsa należy dodać 19 gramów soli. To mniej więcej tyle ile płaska łyżka stołowa i to jest absolutne minimum dla białej kiełbasy. Można się tego trzymać, ale lepiej zrobicie, jeśli wasza łyżka będzie lekko kopiasta, wówczas smak kiełbasy będzie po prostu bardziej wyrazisty. Pieprzu na każdy kilogram mięsa powinno być dobre pół łyżki stołowej. Nie warto tu oszczędzać, bo te „dobre pół”, czyli lekka górka ponad płaszczyznę, nada kiełbasie niezbędnego charakteru. Niektórzy zastanawiają się, czy może lepiej wybrać pieprz biały, mniej agresywny i bardziej korzenny niż czarny, ja jednak nie podzielam ich dylematu i używam pieprzu czarnego, biały rezerwując dla białego drobiu, choć też nie zawsze. Czosnek przed dodaniem warto rozetrzeć z solą albo przepuścić przez praskę. Na kilogram mięsa dobrze użyć 5 jego ząbków. Każdy kolejny będzie dodawał kiełbasie wyrazu, acz już od ośmiu ząbków na kilogram wasza kiełbasa może stać się skutecznym narzędziem egzorcysty. Majeranku dajcie dwie kopiaste łyżki stołowe plus jedną na pohybel środowiskom zachowawczym, które nawet kartofle soli po ugotowaniu. Pamiętajcie też o odrobinie wody, która ułatwi wyrabianie masy mięsnej, a ostatecznie doda kiełbasie soczystości. Nie wyrabiajcie zbyt intensywnie, bo po sparzeniu chcecie uzyskać jędrną soczystość a nie kabanosową twardotę. Jeśli nie macie profesjonalnych osłonek lub żywicie do nich obrzydzenie, wykorzystajcie spożywczą folię samoprzylepną. Na odkrojony ostrym nożem jej fragment nałóżcie walec masy mięsnej, zwińcie mocno w rolkę, boki przewiążcie sznurkiem i pac! – do wrzątku.
Smacznego!