Każdy chce oszczędzać na wakacjach. Kwatery, drogie, kebab drogi, fikołki drogie. A jednak wielu lekką ręką trwoni tysiące, bo trzeba postawić dziewczynie rybę na plaży. Wpadają w sidła gastrooszustów, którzy kasują za nic. Nie daj im się, a letnie noce spędzisz przy darmowych drinkach!
1. Półproduktowy leń
Letnia gastronomia żywi się głupotą turystów i ich niską odpornością na manipulację. Po co obierać ziemniaki na frytki, skoro można kupić już pocięte i mrożone? Po co robić puree, skoro można rozrobić proszek? Po co gotować zupę, skoro jest żurek w paczce? Takimi kategoriami często myślą letni gastronomowie, bo drugi raz cię nie zobaczą, a kasa w kasie musi się im zgadzać. Jest gorąco a oni też chcą na plażę! Dobrze, umożliw im plażowanie, dając im święty spokój. Pamiętaj, że godząc się na zjadanie w barach dań z półproduktów narażasz się na podłą, niezdrową i nonsensowną kuchnię a przy tym przepłacasz. Słono kosztuje ten żurek z paczki, bo wbrew temu, co może ci się wydawać, koszt przygotowania porcji takiej zupy jest dwa, trzy, cztery razy większy niż koszt przygotowania tradycyjnej zupy z surowców. Tak, zarobić musi koncern, producent opakowań, dom mediowy, hurtownia i dyskont, w którym, gastronom kupił żurkowy pięciopak. Gastrooszust dolicza do tego swoje 200 procent marży i za talerz żurku z paczki płacisz 8 zł zamiast 4. Poszukaj baru pani Marioli, gdzie za taki talerz zapłacisz może i jeszcze mniej, przy okazji dasz kobiecie zarobić, a sam zjesz lepszą zupę. Dzięki tej prostej sztuczce oszczędzisz na piwo albo na dwa, jeśli zdecydujesz się też na uczciwe danie główne. Jest was dwoje? No to masz już cztery piwa gratis! Jeśli będziesz tak oszczędzał codziennie, co wieczór będzie cię stać na dwa darmowe drinki w barze na plaży dla każdego z was. Wybornie!
2. Gotowcowy oszust
Filet z łososia ze szpinakiem na sosie serowym zapieczony w cieście francuskim – to dla wielu zabrzmi kusząco i gastronom wie, że wielu takie danie wybierze. Ci, którzy przeczytają poradnik Krytyka Kulinarnego, zastanowią się jednak, czy to możliwe, że w tej maciupkiej kuchence na zapleczu, w której nie ma nawet blatu, da się przygotować takie danie. Zostali uczuleni, więc szybko dojdą do wniosku, że taka kompozycja to ordynarny mrożony gotowiec kupiony w dyskoncie i odgrzany w mikrofali. Za takie cudo lekka ręką zapłacisz trzy razy więcej niż w dyskoncie, a pewnie zjesz to w o wiele marniejszych warunkach, niż własny taras przed kwaterą. Włącz przycisk „stop”. Wyjdź z takiego baru i sam pójdź do dyskontu, sam sobie odpiecz tego gotowca, jeśli rzeczywiście masz na niego ochotę, i zjedz na tarasie albo na ławce w parku. Wydasz w ten sposób nie więcej niż 5 zł zamiast 15 i zaoszczędzisz na dwie margarity dla każdego z was. Wybornie!
3. Wyjazd domowy
Są tacy, którzy oszczędzanie stawiają sobie za życiowy cel. Nie interesuje ich rozsądne wydawanie, tylko niewydawanie w ogóle. Dla takich najlepszą formą spędzania urlopu będą wakacje w domu. Rzeczywiście to najtańsza forma letniej rozrywki, a przy okazji można zrobić mały remont, oszczędzając na fachowcach. W końcu dyskont z mrożonkami i piwem oraz ławka w parku są niemal w każdym miejscu w kraju. Jeśli tak właśnie wyobrażasz sobie wakacje, nie ograniczaj się, spełniaj marzenia. W taki sposób rzeczywiście oszczędzisz najwięcej. Darmową rozrywkę znajdziesz w telewizji. Na którymś z kanałów na pewno puszczają powtórkę nocy kabaretowej z Kołobrzegu albo Koszalina. To też nad morzem, a po opróżnieniu butelki, na którą zarobiłeś, oszczędzając, to i tak wszystko jedno.
Niezależnie od opcji trzeciej, ja wakacje nad morzem polecam jednak spędzać… nad morzem!
W kolejnym odcinku o tym, jak poradzić sobie z efektem dnia następnego po nocy w barze na plaży. Zapraszam w następny czwartek.