Home wokół stołu Gość w dom, Bóg w dom

Gość w dom, Bóg w dom

2

W ubiegłym tygodniu zostałem zaproszony do prowadzenia warsztatów kuchni regionalnej w ramach szkolenia dla osób planujących otwarcie obiektów agroturystycznych. Szkolenie organizuje corocznie Międzygminne Porozumienie Agroturystyka Kociewia, ale blok z zakresu kuchni regionalnej pojawił się w planie tego szkolenia w tym roku po raz pierwszy.



Tymczasem agroturystyka i kuchnia regionalna to pojęcia, które zawsze powinny funkcjonować w nierozerwalnej symbiozie i choć w Polsce taka symbioza to wciąż wielka rzadkość, gospodarze obiektów agroturystycznych w Europie już dawno odkryli, że swojskie przysmaki to doskonałe narzędzie marketingowe w ich branży. Odporność rodzimych gospodarzy na sprawdzone patenty z Zachodu skutkuje tym, że znalezienie u nas miłego noclegu oferującego szczodrą i niewymuszoną swojską kuchnię wciąż graniczy z cudem. Czas to zmienić.

Latem ubiegłego roku zaproszono mnie do wzorcowego gospodarstwa agroturystycznego na Kaszubach. Chciano, abym docenił uroki pobytu w polskim gospodarstwie agroturystycznym, które miało słynąć z doskonałej kuchni regionalnej i rodzinnej atmosfery. Owoce owej doskonałej kuchni podawano w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu, w którym usadzono także delegację, której byłem członkiem. Na nasz stół trafiła świetna zupa rybna i smażone szczupaki oraz ryby z własnej wędzarni, w końcu gospodarstwo znajdowało się nad brzegiem jeziora. Do tego domowe ciasto i zsiadłe mleko. Byłoby doskonale, gdyby podobne menu zaproponowano gościom gospodarstwa biesiadującym przy stole obok. Niestety, tak się nie stało. Podano im pomidorówkę z rozgotowanym makaronem, ociekające olejem rzepakowym schabowe i napój gazowany. Zamiast rodzinnej atmosfery gospodarze zafundowali swoim gościom klimat wysoce nieprzyjemny, a zapowiadająca się nieźle kolacja wprawiła jej uczestników w zażenowanie. Turyści szybko odkryli smakołyki na naszym stole, a gdy porównali je z ersatzami podanymi na ich stole, poczęli wokalizować pełne niezadowolenia komentarze, zaś co bardziej śmiali zdecydowali się sięgnąć do półmisków z naszego stołu.

Podałem ten przykład podczas warsztatów, żeby zilustrować pojęcie, które musi stać się jednowyrazową biblią każdego właściciela dobrego gospodarstwa agroturystycznego – gościnność. Polacy rzekomo słyną z gościnności, a powiedzenie „gość w dom, Bóg w dom” rzekomo nie traci na aktualności. Jeśli nowi adepci sztuki goszczenia chcą gościć rzeczywiście a nie rzekomo, muszą wyciągnąć wnioski z błędów tych, którzy gospodarstwa rzekome rzekomo prowadzą.

Agroturystyka w Polsce potrzebuje Marii Konopnickiej i Elizy Orzeszkowej – wymaga mozolnej pracy u podstaw. Powoli idzie ku lepszemu, a pomysł ubogacenia szkolenia agroturystycznego o komponent kulinarny krzepi serca. Widać wyciągnięto wnioski z ubiegłorocznej konferencji agroturystycznej na Kaszubach , której towarzyszył poczęstunek godny bywalca mlecznych barów z minionej epoki. Naszym warsztatom kulinarnym towarzyszyła degustacja swojskiego śniadania przygotowanego przez zręczne gospodynie z KGW z Pinczynaświeży żytni chleb na zakwasie, domowy biały ser i przetwory, jajecznica z wiejskich jaj. Podano także szare kluski na boczku, szarpaki, świeżo smażone placki ziemniaczane i pączki. Element czysto praktyczny, którego inkarnacji życzę każdemu gospodarstwu agroturystycznemu i jego gościom.

Niemniej póki co, rezerwując sobie miejsce u gospodarza, żądajcie od razu informacji, czy na śniadanie poda wam świeże pieczywo, czy ma swojskie masło, ser i przetwory. Swojskie śniadanie to minimum, jakiego należy oczekiwać od rolnika oferującego wam gościnę. Jeśli jeszcze poda swojski obiad, zaproponuje kawałek swojskiej kiełbasy na kolację, a do kawy poda wam kawał swojskiego ciasta, czujcie się ugoszczeni należycie.

2 COMMENTS

  1. wędlina w plasterkach podobno drobiowa
    ser żółty w plasterkach
    chleb baltonowski krojony
    smarowidło typu miksadełko
    parówki cienkie, drobiowe, foliowe
    pomidor prawie sztuczny
    dżem z cukru, żelatyny i barwnika
    twarożek wiejski ze wsi Piątnica
    kawa rozpuszczalna, herbata jeszcze gorzej
    :::
    własny salceson, pasztetowa, wędzony parzony boczek
    grzana kiełbasa własnego wyrobu
    jajecznica na boczku lub maśle z masła
    szczypiorek
    pomidory z ogródka
    własne kiszone ogórki
    powidła wysmażone jesienią
    twarożek od sąsiadki, klinek
    chleb a nawet czasem bułki
    owsianka na mleku, zacierki
    galaretka z zimnych nóżek
    kawa zbożowa
    kawa jak sobie kto życzy
    herbaty zwykłe i ziołowe
    dzban wody ze studni
    ryba smażona z octu
    :::
    znajdź szczegóły rożniące oba obrazki
    przeraź się, że jesteśmy dopiero przy śniadaniu
    nie pisz do redakcji, bo ona nie jest temu winna
    życzę zdrowia, bo czego mam życzyć

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version