Home o wydarzeniach Wyspa Sobieszewska wychodzi z kuchni

Wyspa Sobieszewska wychodzi z kuchni

0
Sałatka z glonów z wybranymi nasionami i orzechami

Pierwszorzędny sobieszewski łosoś, fenomenalne konfitury, różana nalewka a do tego zupa z kolby, przekąska z makroszczątków i meduzy na deser – et violà, Sobieszewo!

O tym, jak trudno zdefiniować kuchnię regionu o historii pisanej krwią i wypędzeniem, doskonale wiem z prób reaktywacji kuchni żuławskiej czy też nawet ustalenia restauracyjnego profilu starego Gdańska. Za każdym razem potrzeba wielu lat żmudnej pracy, przekopywania źródeł, a przede wszystkim ośmielania i zachęcania współczesnych do komponowania kulinarnej tożsamości, którą oni sami mogliby bez zastrzeżeń uznać za własną.

Ciastka "Pamiątka z wyspy"
Ciastka „Pamiątka z wyspy”

Takiej próby podjęła się Mieczysława Cierpioł, która mimo całej masy obowiązków związanych z prowadzeniem kociewskiego pensjonatu w Cisie, znajduje czas i energię, aby dbać o integrację lokalnej społeczności swojej rodzinnej Wyspy Sobieszewskiej. Owocem tej wielomiesięcznej aktywności były zorganizowane na początku grudnia warsztaty kulinarne i zupełnie niedawny kulinarny konkurs. Oba wydarzenia okazały się płodnym asumptem do dyskusji nad zdefiniowaniem lokalnej kuchni. A łatwość dyskusji wcale nie jest tu taka oczywista, o ile pamiętać, że miejscowa ludność zasiedliła opustoszałe po II wojnie światowej domostwa tych, którzy zabrali ze sobą całą tożsamość miejsca i tradycje miejscowej kuchni.

Czym zatem kuchnia dzisiejsza sobieszewska miałaby być? Wskrzeszeniem zwyczajów kulinarnych poprzednich mieszkańców? Współczesnym wyobrażeniem o kuchni tych, którzy zamieszkują wyspę dziś? A może po prostu emanacją tak dziś modnej kuchni produktu? Odpowiedź nadejdzie w swoim czasie, po wspólnych kulinarnych doświadczeniach, próbach, błędach i eksperymentach.

Bonsak

Pierwsza edycja konkursu kulinarnego, efektów którego wszyscy oczekiwali z podszytą ciekawością ekscytacją, wskazała, że miejscowi chcą sięgać do przeszłości i, póki co przynajmniej nazwami swoich ulubionych potraw, nawiązywać do sobieszewskiej historii.

Kindzia

To dobry początek i niezły sposób choćby na to, aby przypomnieć gościom i młodszym mieszkańcom – niezłym skądinąd ciastem z fasoli, które autorka nazwała „Bonsak” – że przed wojną Sobieszewo nosiło nazwę Bohnsack (worek fasoli). Inny z uczestników upiekł ciasto o nazwie „Kindzia”.

Różana nalewka

Tego słowa używano tu na określenie przeróżnej treści wyrzucanej na plażę przez morze. Na kolejnym stoisku zidentyfikowałem różaną nalewkę sporządzoną z ucieranych w cukrze płatków kwiecia krzewu różanego, który rośnie właśnie tu, na wyspie.

Sobieszewski łosoś w octowo-pieprzowej marynacie

Przebojem wydarzenia okazał się sobieszewski łosoś w fachowo przygotowanej octowo-pieprzowej marynacie, zaaranżowany w formę przypominającą żaglówkę.

Renklodowy przetwór

Dobrocią ujął mnie też renklodowy przetwór o charakterystyce kompromisu między dżemem a konfiturą, wytwarzany przez urocze starsze małżeństwo. Dobrze rokuje inicjatywie pomysł najmłodszej uczestniczki konkursu, która do sporządzenia swojej szarlotki użyła jabłek z sobieszewskiego sadu.

Zupa stacyjna z kolby – kaszubski barszcz na maślance aromatyzowany taninami z moczonego w burbonie dębu

Jako ciekawostkę, acz o wyjątkowej dla dyskusji nad sobieszewską kuchnią wadze, odnotowałem stoisko naukowców ze Stacji Biologicznej Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego w Sobieszewie, na którym zaprezentowano nietuzinkowe połączenie nauki, lokalnego produktu i kuchni.

Analiza makroszczątków z wyspy – sałatka z glonów z wybranymi nasionami i orzechami

Krótkie prelekcje na temat makroszczątków i owoców morskich toni zilustrowano sałatką z makroszczątków i morskich glonów, zupą z kolby aromatyzowaną taninami z namaczanego w burbonie dębu oraz galaretkowatymi konstrukcjami a’la chełbie modre z wyraźnie wyeksponowanymi męskimi i żeńskimi gonadami.

Sobieszewskie orzeszki z kremem

Zjadłem co nieco z wszystkiego i teraz będę już wiedział, że właśnie w Sobieszewie zjem najlepsze makroszczątki, najzacniejszy kaszubski żurek na maślance oraz najsłodsze na świecie meduzy krojone skalpelem i to wprost z szalki Petriego! Zapamiętam nadto, że na wyspie działa stacja naukowa, która w przesmaczny i spektakularny sposób krzewi wiedzę z zakresu biologii mórz.

Miło widzieć, że mieszkańcy Wyspy Sobieszewskiej tak dobrze się ze sobą czują. Zobaczycie, że razem, pod silnym przywództwem Mieczysławy Cierpioł, zaskoczą nas jeszcze nie raz.

NO COMMENTS

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version