Kiedy naukowiec publicznie mówi, że margaryna to trucizna, cholesterol nie ma znaczenia, a szczepionki powodują autyzm, to powinien liczyć się z tym, że widownia może w to uwierzyć. Przyda się zatem krótkie kompendium wyjaśniające szereg niedopowiedzeń, półprawd a nawet fałszów naukowych, które poniosły się toksyczną chmurą po głośnej ostatnio rozmowie Bogdana Rymanowskiego z profesor Grażyną Cichosz, doświadczoną badaczką i ekspertką w dziedzinie technologii żywności.
Margaryna póki co jest uniewinniona
Profesor Cichosz jest znana z ostrych tez i emocjonujących wypowiedzi. Jako jeden z nielicznych naukowców staje w obronie tradycyjnych produktów żywieniowych i, stawiając na szali własny wizerunek, walczy z wysokoprzetworzonymi produktami spożywczymi produkowanymi masowo przez globalne koncerny spożywcze. Jakiś czas temu jej wypowiedzi pojawiały się w mediach głównego nurtu, na przykład w Gazecie Wyborczej, w której w 2010 roku opublikowano obszerny wywiad z panią profesor. Czytamy w nim między innymi, że margaryna truje a masło żywi, bo masło jest do jedzenia, a margaryna jest na sprzedaż. Profesor wspomina też, że hipercholesterolowa teoria miażdżycy została wylansowana w latach 50. minionego na zamówienie globalnych korporacji przez Ancela Keys, który tak dobierał wyniki badań epidemiologicznych, żeby pasowały do jego tez. W ostatnich latach prof. Cichosz zapraszana jest raczej przez media niszowe, często zorientowane na propagowanie teorii spiskowych, gdzie powiela swoje wcześniejsze tezy. I choć kwestia cholesterolowa, za którą stoi niesławny Keys to skandal w istocie, o którym zresztą niejednokrotnie pisywałem także i ja, to jednak szereg dawniej głoszonych opinii współczesna nauka uznaje za nieaktualne lub wręcz błędne.
Jedną z takich nieaktualnych już opinii jest oskarżanie margaryny o szkodliwość. O ile jeszcze kilkanaście lat temu margaryny rzeczywiście zawierały tłuszcze częściowo utwardzone, czyli zwiększające ryzyko chorób serca izomery trans, to od 2021 roku w Unii Europejskiej obowiązuje dwuprocentowy limit zawartości izomerów trans w tłuszczach roślinnych wprowadzanych na rynek. W zasadzie wyeliminowano zatem izomery trans z diety Europejczyków, choć tylko w zasadzie, bo 2 gramy to więcej niż 0 gramów. Gdyby zatem prof. Cichosz nawiązała do tych dwóch gramów, wówczas trudno byłoby postawić jej zarzut z zakresu nieaktualnej wiedzy naukowej. Mogła też nawiązać w większym wymiarze do rysującej się przez uczestnikami europejskiego rynku niejasnej sytuacji z żywnością, która już wkrótce trafi na nasze stoły z krajów Mercosur, bo tutaj opinię publiczną zdecydowanie jest przed czym ostrzegać.
Czy oleje utleniają się aż tak bardzo, ze mogą być szkodliwe?
Profesor Cichosz wytknęła oskarżycielski palec także ku olejom roślinnym, w tym rzepakowemu, który obiegowo uznawany jest za nasze polskie złoto. Ma przy tym częściowo rację, bo podczas obróbki termicznej oleje rzeczywiście się utleniają, w wyniku czego powstają niekorzystne dla zdrowia człowieka aldehydy, ale ich ilość w codziennym gotowaniu w domowych kuchniach nie jest uznawana za niebezpieczną. Warto by też przy okazji dodać, że olej rzepakowy ma bardzo korzystny profil kwasów tłuszczowych, jako że zawiera niewiele tłuszczów nasyconych, ma zaś niemal doskonałą proporcję kwasów omega-3 i omega-6.
Cholesterolu nie można ignorować
W rozmowie padło też twierdzenie, że cholesterol „nie ma związku z chorobami serca”. Środowiska naukowe uznały je za fałszywe, jako że z wielkich metaanaliz wynika, że podwyższona frakcja LDL zwanego małocząsteczkowym stanowi czynnik ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Z kolei frakcja HDL, zwana wielkocząsteczkową, uważana jest za korzystną dla zdrowia. Dlatego też współcześnie wykonywane badania krwi w kierunku cholesterolu wykazują cały profil lipidowy, czyli zawartość oraz proporcje LDL, HDL i triglicerydy, o czym też pisałem już wiele lat temu.
Związek szczepień z autyzmem to groźny mit
Choć szczepienia nie wiążą się z kulturą stołu, to jednak prof. Cichosz pozwoliła sobie na małą dygresję w kierunku szczepień dzieci, wskazując je jako jedną z przyczyn autyzmu. W istocie, w 1998 roku Andrew Wakefield opublikował w The Lancet wyniki badań, z których wynikał taki wniosek. Jednak wkrótce okazało się, że przeprowadzone na zaskakująco niewielkiej próbie zaledwie dwunastorga dzieci badanie miało na celu pomóc w wyłudzaniu odszkodowań od firm farmaceutycznych. Publikację usunięto, a jej autora pozbawiono praw wykonywania zawodu. Ponadto przeprowadzono ponad 20 dużych badań kohortowych obejmujących miliony dzieci, aby upewnić się, czy szczepionki rzeczywiście mogą mieć wpływ na zapadalność na autyzm. Żadne z tych badań nie potwierdziło tezy Wakefielda. Powtarzanie jej w programie publicystycznym należy uznać za szerzenie dezinformacji, z czym walczy przecież i sama prof. Cichosz.
Spiskujące koncerny
Przemysł spożywczy rzeczywiście potrafi manipulować narracją. Wystarczy przypomnieć lobbing przemysłu cukrowego z lat 60. ubiegłego wieku, który odwracał uwagę od cukru, wskazując tłuszcze jako winowajcę otyłości. Stąd już krótka droga do powoływania się na teorie spiskowe o „globalnym planie ogłupiania ludzi”, ale współczesna nauka cechuje się zdecydowanie wyższym poziomem transparentności. Raporty takich instytucji jak EFSA, WHO czy EBI są dostępne publiczne. Istnieje też obowiązek ujawniania potencjalnych konfliktów interesów. Koncerny spożywcze mają potężne środki i narzędzia marketingowe, z których korzystają chętniej niż z lobbowania na swoją rzecz, wszak o swoje dbają jak na łez tym padole mało kto. Gdyby zatem profesor ujęła to na przykład w taki sposób, kontrowersje zostałyby ucięte u źródeł. Teoria spiskowa tylko rozogniła dyskusję.
Z drugiej strony może właśnie ta szeroka dyskusja, która za sprawą prof. Cichosz i jej wywiadu z Bogdanem Rymanowskim, toczy się właśnie w wielu polskich domach, to realnie pozytywny wpływ profesorskich tez na rodaków. Wszak we współczesnym świecie wielkich uproszczeń najłatwiej sprzedają się tezy o truciznach albo cudownych lekach. Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku, o czym wiemy między innymi od Paracelsusa, który już wiele wieków temu głosił, że truciznę czyni dawka.
Obyśmy w ferworze tej dyskusji doszli przynajmniej do takiego wniosku.



