Tuczenie dzieci via vendomat – polskie podstawówki stały się salonami dystrybucji ultraprzetworzonej żywności!

Po wprowadzeniu ustawy kamilkowej niezwykle trudno wejść do szkoły osobom postronnym. Między innymi dlatego rodzice mogą nie mieć pojęcia, do jak bardzo bulwersujących transakcji dochodzi na szkolnych korytarzach i to z pełną aprobatą dyrekcji!

Vendomat w szkoleChipsy Lay’s i Crunchips, chrupki Cheetos, wafle ryżowe w czekoladzie, ciastka Dan Cake, batony Mars, Snickers, Twix, 3Bit, wafle Lion, KitKat, mega Grześki i Princessy w różnych wariantach smakowych to tylko kilka pierwszych z brzegu przykładów misternie ułożonych w vendomatach produktów, które polecają się kilkuletnim dzieciom podczas przerw na korytarzach podstawówek w Pomorskiem. Bogatą ofertę przekąskową uzupełnia artyleria kolorowych słodzonych napojów, farbowane misie Haribo i aromatyzowane Śmiejżelki oraz nieznane mi preparaty płynne w stylizowanych butelkach i puszkach, w których poproszona przeze mnie o pomoc sztuczna inteligencja doszukała się napojów funkcjonalnych a nawet energetyków. Przypominam, że te automaty stoją w publicznej szkole podstawowej, niedaleko dziecięcych toalet, a więc są dostępne dla dzieci przez cały dzień.

Vendomat w szkoleVendomaty z przekąskami i słodkimi napojami utrzymano w stylistyce „eko”, co sugerują ich zielone barwy i liściaste grafiki. Tymczasem niemal cały asortyment w nich sprzedawany to produkty ultraprzetworzone, które są bogate w węglowodany proste, tłuszcze nasycone, sól i dodatki smakowo-aromatyczne, a ubogie w makro- i mikroskładniki niezbędne dla zdrowego rozwoju dzieci. Dzięki rozmaitym sztuczkom marketingowym część z ustawionych w tych automatach napojów i batonów może być postrzegana jako te „zdrowsze”, bo na ich etykietach podano, że zawierają owoce lub zboża. Niemniej są to w dalszym ciągu produkty wysokocukrowe, wysokoenergetyczne i silnie przetworzone, po które dzieci nie powinny sięgać lub przynajmniej do których nie powinny mieć stałego i otwartego dostępu.

Tymczasem takie vendomaty stoją na szkolnym korytarzu od lat. Mijam je na przykład w czasie wyborów, kiedy to szkoła pełni funkcję lokalu wyborczego. Nie mogę wyjść ze zdumienia, jak to możliwe, że mimo głośnych deklaracji o konieczności zmiany nawyków żywieniowych dzieci składanych przez instytucje publiczne i społeczne, na szkolnych korytarzach wciąż są sprzedawane chipsy, batony i kolorowe napoje i to bez jakiegokolwiek nadzoru. Jaki ma być efekt akcji edukacyjnych „Program dla szkół”  czy „Posiłek w szkole i w domu”, które wspierają działania na rzecz promocji zdrowej żywności i przekonują uczniów do jadania owoców, warzyw i nabiału, skoro ich sens podważa już sama obecność na szkolnych korytarzach automatów z niezdrową żywnością? Czy tym efektem, który – idę o zakład – medialnie zaskoczy urzędników, ma być jeszcze większy wskaźnik otyłości, alergii i chorób metabolicznych wśród dzieci niż te dawno już nieaktualne 20 procent, o których 10 lat temu alarmowała Najwyższa Izba Kontroli, zapowiadając wówczas urzędowe inspekcje żywnościowe w polskich szkołach?

Nie ulega kwestii, że obecność na korytarzach szkół podstawowych automatów z niezdrową żywnością jest sprzeczna z celami polityki zdrowotnej i edukacyjnej państwa. Dlatego niezbędne jest podjęcie skutecznych kroków dla ostatecznego usunięcia tych urządzeń z ogólnodostępnych przestrzeni szkolnych. Absolutnie niezbędne jest jak najszybsze wprowadzenie zakazu sprzedaży żywności ultraprzetworzonej i słodzonych napojów w szkołach. Konieczne jest przygotowanie i przeprowadzenie przemyślanych serii warsztatów i zajęć edukacyjnych ze zdrowego odżywiania i to nie tylko dla uczniów, ale też dla rodziców. Poza tym upoważnione do tego organy kontrolne powinny stale monitorować jakość żywności podawanej i oferowanej dzieciom w szkołach, a przypadki rażących naruszeń w tym zakresie, jak na przykład zezwalanie przez dyrekcję na wstawianie do szkół vendomatów z ultraprzetworzonymi przekąskami, powinny być surowo karane. Szkoły muszą być przestrzenią promocji zdrowych nawyków żywieniowych a nie salonem vendingowym koncernów spożywczych, w którym handluje się produktami ultraprzetworzonymi. Skuteczna eliminacja tego vendomatów z chipsami, batonami i kolorowymi napojami z polskich szkół to niezbędny krok ku zdrowszej przyszłości polskich dzieci.

To krok łatwy do wykonania, a należy go wykonać bezzwłocznie!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Artur Michna
Artur Michnahttps://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―