Na tradycyjny szwedzki Julbord wybrałem się do Artipelagu – urokliwie położonego w zalesionej części Archipelagu Sztokholmskiego miejsca, które łączy funkcję galerii sztuki, centrum kultury, restauracji i cukierni.
Artipelag to unikatowy nie tylko na skalę Szwecji format artystyczno-kulturalno-kulinarny, który powstał z inicjatywy Björna Jakobsona, dziewięćdziesięcioletniego dziś przedsiębiorcy, który ćwierć wieku temu postanowił zrealizować jeden ze swoich pomysłów i ufundować przestrzeń artystyczną wychodzącą poza ramy klasycznej definicji obiektu kultury i sztuki. Po starannych przygotowaniach wybór Jakobsona padł na peryferyjne Hålludden na wyspie Värmdö, miejsce na tyle odległe od Sztokholmu, by emanowało naturalnie dziewiczym charakterem i na tyle bliskie, by można było doń dotrzeć miejskim autobusem.
Na obfitującym w nieskażoną przyrodę obszarze wielkości 36 boisk piłkarskich powstała wysokiej jakości przestrzeń wystawienniczo-kulturalna z salą koncertową, cukiernią i restauracją z zapierającym dech w piersi widokiem na morze. Zaprojektowano go tak, aby harmonijnie wpisywał się w naturalne otoczenie, a kwintesencją tego zamierzenia jest zachowany gigantyczny głaz, określany tu mianem bådan, który wkomponowano w posadzkę cukierni. Głaz powstał z metamorficznej skały gnejsowej około 2 miliardów lat temu, a swoje krągłe kształty zawdzięcza wycofującemu się 11 tysięcy lat temu lodowcowi.
Zawartość świątecznych półmisków jest przygotowywana w miejscowej kuchni od podstaw. Surowce do restauracji dostarczają miejscowi wytwórcy z Värmdö i okolic. Restauracja ma własną wędzarnię, więc ryby i mięso kucharze wędzą sami, sami marynują śledzie. Wypiekają też chleb, a słód jęczmienny do jego wypieku dostarcza browar z Värmdö. Natomiast pozostałe surowce, które nie występują w okolicy, pochodzą od sprawdzonych skandynawskich dostawców.
Profesjonalizm kucharzy jest tu absolutnie nie do podważenia, a umiejętności cukierników należałoby określać w kategoriach talentu. Rozstawiony w przeciwległym kącie sali stół deserowy nie tylko hipnotycznie uwodził różnorodnością przysmaków, ale był też z wielkim smakiem zaaranżowany i udekorowany. Na gości czekały też miejscowe piwa, moszcz jabłkowy, sznaps, wino. Był też julmost, który bezpiecznie mogli popijać ci, którzy do Artipelagu dotarli w siedzeniu kierowcy.
Zgodnie z etykietą kolejne podejście poświęciłem zimnym mięsom i wędlinom. Sięgnąłem zatem po kawałek świątecznego pasztetu w cieście, kilka plastrów świątecznej szynki z ziołami, po plasterku rolady jagnięcej i pieczonego jagnięcego udźca, kawałek kiełbasy z renifera, kilka plasterków wędzonej łopatki z dzika i dosłownie odrobinę świątecznego salcesonu wedle miejscowego przepisu.
Na desce serów pysznił się szwedzki kozi Vit Caprin, ser z Sörmland z niebieską pleśnią oraz kilka serów z importu. Do tego można było dobrać knäckebröd, czyli suche szwedzkie pieczywo i marmoladę z zielonych pomidorów oraz z wiśni.
Choć po siedmiu talerzach różności byłem zdecydowanie bardziej niż kontent, stół deserowy wprawił mnie w tak dalece szczery zachwyt, że ledwie po krótkiej lustracji bez namysłu chwyciłem po stosowną miseczkę. Wypełniłem ją trufelką z mlecznej czekolady z ganache z karmelem i migdałami, trufelką z gorzkiej czekolady z wiśniami i whisky, trufelką z białej czekolady z szafranem i pomarańczą oraz trufelką z gorzkiej czekolady z pieprzem batak. Do tego dołożyłem sobie kilka kostek domowych marmoladek i galaretek w cukrze – z rokitnika, z czarnej porzeczki w cukrze kardamonowym i z borówki brusznicy w cukrze cynamonowym. Całość uzupełniłem maleńkim miętowym buziaczkiem z czekolady, kawałkiem wiedeńskiego nugatu, mleczną krówką z pistacjami, krówką cytrynową z lukrecją oraz bezikiem z jeżynami. Nie mogłem też przejść obojętnie obok kuszących mikroporcji muślinowego serniczka z musem z borówki brusznicy i miękkim ciasteczkiem imbirowym, ryżu po marokańsku z musem malinowym oraz szafranowej zapiekanki z migdałami z sosem jagodowym i bitą śmietaną. Całość spłukałem doskonale jak to w Szwecji zaparzoną kawą.
Za tydzień, w odcinku wigilijno-bożonarodzeniowym, zabiorę Was na klasyczną kolację do eleganckich wnętrz przedwojennej sztokholmskiej restauracji w Grand Hotelu Saltsjöbaden. W odcinku sylwestrowo-noworocznym odwiedzimy zaś Berns, jeden z najbardziej klasycznych sztokholmskich hoteli, ulokowany w artystycznym sercu miasta z przepiękną restauracją w stylu art deco.
Zapraszam!