Włochy to jeden z najpopularniejszych kierunków wakacyjnych wyjazdów. Amerykanie przygotowali poradnik, jak poprawnie zachowywać się przy włoskim stole. Sprawdź, czy już to wiesz!
Do obiadu Włosi zasiadają po trzynastej, co dla nas jest porą nieco wczesną, choć już dla Amerykanów zdecydowanie zbyt późną. Ci okupują zatem lunchowe stoliki już od jedenastej trzydzieści i tak są zajęci konsumpcją, że nawet się nie zastanawiają, dlaczego wszyscy wokół mówią z amerykańskim akcentem. Kolację Włosi jadają zaś po dziewiętnastej i jest to zwyczaj rygorystycznie przestrzegany. Wielokrotnie gościłem na włoskich kolacjach i nigdy nie rozpoczynały się one przed siódmą, za to często kończyły daleko po północy.
Warto też zauważyć, że współcześni Włosi nie akceptują dzielenia rachunków, podjadania sobie z talerzy i zapychania się chlebem przed podaniem głównego dania. W złym tonie jest też chwytanie butelki wina za szyjkę podczas nalewania, w stylistyce barmańskiej zwane „underhanded pouring”, co ma źródła w dawnych obawach przez potajemnym dodawaniem do kieliszków cykuty. Natomiast podawane do stołu pieczywo ma oczekiwać na danie główne i służyć jako gąbka do sosu, względnie narzędzie do nagarniania treści talerza na widelec, nie zaś jako przekąska skrapiana oliwą lub octem z przyprawnika, co ku zniesmaczeniu Włochów często robią turyści. Autorka materiału wspomina przy tej okazji, że została kiedyś spostponowana przez kelnera, kiedy z grupą znajomych zamówili sobie trzy dania do podziału na sześć osób, a następnie chcieli płacić za to oddzielnie. Włosi źle widzą dzielenie rachunku, co ma związek z ich dbałością o wizerunek. Za nic w świecie nie chcą wypaść ubogo, a płacenie za zaproszonych gości uważają za swój oczywisty obowiązek. Dość przypomnieć niedawną medialną aferę z dwójką włoskich turystów, którzy wydalili się z albańskiej restauracji nie uregulowawszy rachunku. W sprawie błyskawicznie głos zabrała premier Włoch Giorgia Meloni, która niesubordynowanych rodaków nazwała idiotami i ogłosiła, że rachunek za nich zostanie natychmiast opłacony. Chwilę później w mediach społecznościowych włoskiej ambasady w Tiranie pojawił się stosowny komunikat w języku włoskim i albańskim, potwierdzający sprawne rozliczenie należności. Jak zaznaczyła premier Meloni, „Włosi przestrzegają zasad”, a kompromitującą płatność pokryła z osobistych środków.
Przestrzeganie przez Włochów zasad wiąże się również z silnie u nich zaznaczonym szacunkiem do tradycji, co przejawia się też przy stole. Jak zauważa autor książki „Gastronativism”, prof. Fabio Parasecoli, identyfikowanie się z kulturą kulinarną określonego obszaru przesądza o tym, kto należy do społeczności, a kto nie. Tradycje kulinarne tworzą i jednoczą społeczności, a te mają w Italii kluczowe znaczenie. Ukute przez profesora pojęcie gastronatywizmu, oznaczające reakcję na globalizację i neoliberalizm, które zmieniły współczesne systemy żywnościowe, to przejaw dążenia do poszukiwania własnych korzeni oraz tożsamości, które jednak może też być wykorzystywane politycznie do kreowania podziałów społecznych.
Póki co po jedenastej w Italii zamawiajcie espresso i nigdy nie americano!
Mam pytanie, bo widze że w artykule chyba wdał się błąd. Skoro ci Włosi stołowali się w rumuńskiej restauracji to czemu mowa dalej o Tiranie i Albańczykach? Gdzie w końcu ci złodzieje, bo tak trzeba ich nazwać się stołowali? W rumuńskiej czy albańskiej knajpie? Niby mała różnica, bo we Włoszech zarówno Rumunów jak i Albańczyków pełno, ale jednak Rumunia zdaje się być wyżej cywilizowanym państwem, które ma z Włochami lepsze stosunki, poza tym jest pewna zbieżność językowa.
Co do samych Włoch, to oni przykładają faktycznie duża rolę do etykiety ale to w dużej mierze etykieta staroświecka, generalnie społeczeństwo włoskie jest raczej zgetraczałe, że tak to nazwę ładnie i poprawnie politycznie.
Oni lubią robić z byle czego wielką aferę, podobnie jak większość tzw. „południowców”.
Zjedli i nie zapłacili oczywiście w Albanii, stąd zaangażowano ambasadę włoską w Tiranie. Dziękujemy za zwrócenie uwagi – na baczne oko Jakuba zawsze można liczyć 🙂 – chochlik już poprawiamy!
Co do słownictwa, chodziło mi raczej o zgeriatrczenie, czyli po prostu przewagę osób starych, trudno znaleźć w naszym języku odpowiednie słowo. Włochy to po prostu kraj starzejących się dziadów.