Home w mediach Paryska bułka z polskim smalcem, czyli Ostatnia Wieczerza po mistrzowsku.

Paryska bułka z polskim smalcem, czyli Ostatnia Wieczerza po mistrzowsku.

2

Szum wokół artystycznej oprawy ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu rysuje ponury obraz debilizmu współczesnego społeczeństwa.

Po ceremonii otwarcia paryskich Igrzysk Olimpijskich, skądinąd powszechnie uznanej za wielką, niepowtarzalną i niezapomnianą, pozostał fetor porównywalny ze smrodem rozkładającego się truchła, które w ostatnich godzinach jęło ewoluować i jakoby pożywać własnym parażyciem. Przyczyna jest prosta jak społeczny cep naszych czasów – artyści poobrażali odbiorców dzieła i teraz muszą przepraszać, bo żyjemy w XXI wieku w Europie.

Co prawda nic się tutaj nie zgadza, bo sztuka może i ma moc poruszania sumień, skłaniania do refleksji czy prowokowania do dyskusji, ale niewiele więcej. Owszem, są tacy, którzy właśnie potencjał obrazy wykorzystują do niszczenia przejawów sztuki i kultury w ogóle, jak w przypadku potężnych zniszczeń artefaktów spuścizny, do których doszło w Syrii, a wcześniej też w Polsce. Są też tacy, którzy niemal identyczną argumentację używają do komentowania spraw bieżących. W australijskim studiu SkyNews posadzono nawet ekspertów, którzy orzekli australijską angielszczyzną, ale wyraźnie, tym, którzy nie rozumieją nawet tego, co wydaje im się, że rozumieją, przy okazji śląc grackie obelgi po adresem samych Francuzów, ich stylu życia i poczucia humoru, że się państwo porwali na symbole chrześcijańskie, ale gdyby się waści popróbowali zamachnąć się na te islamskie, to dopiero daliby wam do wiwatu!

Tymczasem reperkusje zaskakująco sieką obie strony sporu. Francuzi przepraszają tych, którzy poczuli się obrażeni, pewnie też dlatego, że w trosce o stosowny wizerunek własny część korporacyjnych sponsorów zagroziła wycofaniem finansowego wsparcia igrzysk.

Francuzi objaśniają ponadto, że zastosowana w jednej z prezentacji ścięta głowa Marie Antoinette w żadnym razie nie stanowi pochwały narzędzia przemocy, jakim jest gilotyna. To w zaawansowanych latach XXI wieku brzmi już co najmniej groteskowo, jeśli nie wręcz schizofrenicznie.

Natomiast ci w Polsce, którzy poczuli się obrażeni, czują się teraz dodatkowo oburzeni, bo za kilka emocjonalnych słów komentarza w odniesieniu do piosenki Imagine telewizja zawiesiła Przemysława Babiarza, który na taki komentarz w relacji na żywo pozwolił sobie pozwolić. Do sprawy odnoszą się teraz nawet Rosjanie, którzy mają okazję do zilustrowania jakości wolności wypowiedzi w wolnym świecie.

Ten opis zdarzeń pozostawiam zatem już bez komentarza, przytaczając zamiast niego kilka istotnych elementów związanych z Ostanią Wieczerzą, do której obrażeni i oburzeni komentatorzy nawiązują. Po pierwsze oryginał fresku, już po jego ostatniej renowacji, miałem okazję oglądać osobiście jakieś dziesięć lat temu podczas jednej z moich wizyt w Mediolanie, bo właśnie tam, a dokładniej w refektarzu klasztoru Santa Maria delle Grazie, dzieło mistrza się znajduje. Jak wówczas relacjonowałem, „Leonardo umieścił na swoim stole oliwę, wino i rybę, których symbolika jest powszechnie znana, a w miseczki apostołów wrzucił po kawałku pomarańczy mającej symbolizować – jak się dowiedziałem – odkupienie. Tu i ówdzie rozrzucił także pieczywo, ale wcale nie były to Jezusowe chlebki, a współczesne mistrzowi mediolańskie bułeczki.”

Ostatnia wieczerza. Fresk z Ubisi, Gruzja. XIV w.
Ostatnia wieczerza. Fresk z Ubisi, Gruzja. XIV w.

Trzeba bowiem pamiętać, że fresk Leonarda to jedna z wielu interpretacji Ostatniej Wieczerzy oraz że wiele z podobnych bądź różnych interpretacji sporządzono daleko zanim da Vinci sięgnął po pędzel.

Ostatnia wieczerza, 1389-1390, Lorenzo Monaco, CC BY-SA 4.0 via Wikimedia Commons

Po drugie, jedną z interpretacji sporządził w XVII wieku niderlandzki mistrz Jan van Harmensz. W swojej wersji, zatytułowanej „Uczta Bogów” przedstawił bogów olimpijskich świętujących ślub Tetydy i Peleusa, z Apollem w koronie pośrodku stołu i Dionizosem na pierwszym planie, a nie Jezusem, na co zwraca uwagę między innymi Pastor Benjamin Cremer, który mimo wszystko się chyba nie obraził.

Zaś po trzecie, Wikipedia, do której linki faktograficzne wklejam dziś wyłącznie i to w całym tekście, podaje, że „zasadniczo nie ma wątpliwości, że Leonardo był praktykującym homoseksualistą”.

2 COMMENTS

  1. Nie wiem po co tyle szumu, mimo ze uwazam dzisiejsza Francje za zlewaczaly neo-komunistyczny grajdol. Po wizycie w Paryzu 23 lata temu, stalem sie ksenofobem zwolennikiem czystosci etnicznej, widzac jak mozna zamienic stolice duzego kraju europejskiego w brudny i pelen syfu, zlodziejstwa i kompletnej degrengolady 3 swiat. Dlatego kazdemu zainteresowanemu polecam odwiedzac prowincje, a nie patrzec na zagranice przez pryzmat duzych miast i takich wydarzen ktore sa prostu slabe.

  2. Pragne przypomniec wszystkim ze to nikt inny ale tzw. prawica doprowadzila w Europie Zachodniej a ostatnio takze w Polsce do tego ze coraz wiecej imigrantow z 3 swiata zalewa nasz kontynent doprowadzajac do tego ze czlowiek.czuje sie we wlasnym.kraju czy miescie, intruzem

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Exit mobile version