Galart z kurdybankiem, pasztet z brzadem i Niech Cię Zakole!

Są miejsca w Polsce, gdzie o autentycznym produkcie lokalnym już się nie mówi. W zakolu Doliny Dolnej Wisły autentyczny produkt lokalny już się robi!

Jagnięcina to w mojej opinii jeden z najlepszych rodzajów mięsa per se. Jeśli to jagnięcina tradycyjnej rasy, wrzosówka albo merynos, z lokalnego chowu, a do tego przygotowana przez wprawne ręce jej miłośników na wytworną kolacje, to nie zastanawiam się ani sekundy, tylko wyprawiam się nań od razu.

Tak oto wyprawiłem się do Ostromecka, które znane jest z mineralnych wód oraz pałacowego kompleksu z wielkim parkiem i imponującym muzeum fortepianów. Znane jest też z bardzo dobrze podawanej jagnięciny, która do pałacowej restauracji trafiła za sprawą Piotra Lenarta, postaci legendarnej na mapie Kujaw i południowego Pomorza, którą to wzbogacił o szlak kulinarny „Niech Cię Zakole”.

Pod tą przewrotną nazwą kryje się dopasowana do potrzeb zwiedzającego konstelacja, na którą składają się istniejące w niekiedy zapierających dech w piersiach lokalizacjach kulinarne gwiazdki Doliny Dolnej Wisły – rzemieślnicze wytwórnie rzadkich smakołyków, które pochodzą z tej ziemi i stanowią część jej historii. W wielu wypadkach doskonale ilustrują przy tym moje hasło „autentyczność-opowieść-klimat”, którym posługuję się dla obrazowania wartości produktów lokalnych najwyższej jakości.

Niektóre z tych produktów pojawiły się też na pałacowej kolacji, którą zaszczycili między innymi operatorzy turystyki, a więc przedstawiciele branży, na których klientelę szlak jest już dziś w pełni przygotowany. Bufet zimnych przekąsek otwierał jagnięcy tatar, jagnięcy galart z kudrybankiem i pasztet z jagnięcych wątróbek z brzadem. Były też jagnięce kiełbasy i kiełbaski. Towarzyszyły im warzywne marynaty, cebulowa konfitura oraz potężna deska lokalnych serów.

Zimne przekąski, które od razu zaliczyłem w poczet ekstraklasy, były tylko preludium do dalszych doświadczeń. Po nich na stołach pojawił się zachwycający barszcz cytrynowy. Był wzorowo sporządzony technicznie, a recepturę na niego pobrano od podstolego żytomierskiego, Stanisława Czernieckiego, osobistego kuchmistrza wojewody krakowskiego Aleksandra Michała Lubomirskiego, który pozostawił go potomnym na stronie siedemdziesiątej drugiej Compendium Ferculorum – dzieła wydanego w roku 1682.

W kolejności podano jagnięcy duet z combra i pieczeni w sosie. Towarzyszyły mu półmiski wypełnionych jagnięciną pierogów w maślano-miętowej polewie oraz mieszanka kaszy jęczmiennej z burakami.

Kucharzom udało się zachować szlachetny profil smakowy mięsa, jednocześnie uzyskując stosownej esencjonalności towarzyszący mu sos. Pierogi bardzo dobrze wypadły w towarzystwie silnego akcentu mięty, w żadnym stopniu niedominującego, za to miło odświeżającego. Podany zaś na zakończenie kolacji jagnięcy deser na pierniku nieco jednak przegrzał stawkę – bo mięso tak, ale nie w deserach.

Tę kolację określano mianem koncertu kulinarnego. Rzeczywiście był to koncert, a może nawet coś ponad nań – i nie tyle dlatego, że uatrakcyjniała go fortepianowa muzyka na żywo, ile że od uwertury aż po sam finał – z nim włącznie – serwowano uczestnikom porcje emocjonalnych uniesień godne libretta kulinarnego oratorium.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―