Kugel z Ostrołęki – jowialny danse macabre czy jarmarczna drwina z tradycji?

Czy ekshumacja resztek cudzych tradycji, odpacykowanie ich na własną modłę, a następnie oczekiwanie na oklaski to już jakiś nowy nadwiślański obyczaj, któremu należy dziś przyklaskiwać?

Sekrety tradycyjnej kuchni kurpiowskiej. Jak przyrządzić ostrołęcki kugel? (materiał dziendobry.tvn.pl)
Sekrety tradycyjnej kuchni kurpiowskiej. Jak przyrządzić ostrołęcki kugel? (materiał dziendobry.tvn.pl)

Zdawało mi się, że we frywolnym podejściu do polskich regionalizmów w kuchni niewiele może mnie już zdziwić, a jednak ostatnia wizyta Mikołaja Reya w Ostrołęce najpierw niepomiernie mnie zdziwiła, a następnie równie srodze przeraziła. Oto uświadomiłem sobie, że zupełnie nie znam zakamarków żydowskiej kuchni z Ostrołęki, które z pietyzmem pielęgnuje jedna z tamtejszych restauratorek. Jak osobiście ogłosiła w reportażu, od jakichś pięćdziesięciu lat, a więc z mozołem godnym niezgorszego hajera przodowego, karmi swoich gości jedną z najbardziej ikonicznych potraw żydowskich, do której lekką ręką dorzuca gigantyczne ilości wieprzowej kiełbasy i boczku. I nie chodzi tu o te gigantyczne ilości per se, a o kiełbasę i boczek – przedstawicieli klasy wieprzowej, która w kręgu kulturowym, do którego restauratorka odnosi swoje wiekopomne dzieło, jest surowo wzbroniona!

Kadr z programu "Dzień dobry TVN" (dziendobry.tvn.pl)
Kadr z programu „Dzień dobry TVN” (dziendobry.tvn.pl)

W takiej oto gigantycznie wieprzowej formule – suto doprawionej olejem, pewnie żeby tłustości nie brakło – oczom mym oraz widzów śniadaniowego programu Dzień Dobry TVN, objawił się kugel, sztandarowa potrawa Żydów aszkenazyjskich, która wraz z inną równie istotną pozycją, czulentem, stanowił dawniej clou szabasowego wyżywienia. Stanowił, bo dziś ta tradycja wygląda w Ostrołęce zupełnie inaczej i właśnie taki jej współczesny obraz odnotował Mikołaj Rey, istnie jej ostrołęckim wydaniem pozostając zachwycony.

Nie będę komentował ani zachwytu nad powyższym wspomnianego tu Mikołaja – którego peregrynacje śledzę z zainteresowaniem i atencją należną rzetelnemu kronikarzowi – ani mozołu, z jakim ostrołęcka restauratorka od pięćdziesięciu lat kraje w kostkę kiełbasę i boczek. Natomiast za wysoce niezbędne uznaję skomentowanie samego kugla, czyli nazwy żydowskiej potrawy, którą w Ostrołęce postanowiono lekkomyślnie odrzeć z pryncypiów.

Kadr z programu "Dzień dobry TVN" (dziendobry.tvn.pl)
Kadr z programu „Dzień dobry TVN” (dziendobry.tvn.pl)

Po pierwsze spieszę zauważyć, ze kugel jest daniem w kuchniach polskich regionów znanym. Kilka jego inkarnacji trafiło nawet jakąś dekadę temu z okładem na ministerialną listę produktów regionalnych i tradycyjnych. Niezależnie od zwichrowanej nazwy, ministerialnie zweryfikowanym przykładem jest tu „kugiel z Przedborza”  oraz „kugiel z Czermna” . Oba kugle – czy może raczej kugiele, nie pochodzą z Ostrołęki ani nawet z jej okolic. Pierwszy jest z Łódzkiego, drugi zaś ze Świętokrzyskiego. Pewnie dlatego, że Żydzi aszkenazyjscy nie ulokowali się wyłącznie w Ostrołęce. Restauratorka z Ostrołęki nie powinna zatem głosić, że kugel jest potrawą ostrołęcką. To jest danie żydowskie.

Po drugie oba urzędowo zarejestrowane – mimo że pod zwichrowanymi nazwami – kugle zostały w uczciwy i jasny sposób dookreślone. Pierwszy z nich to „kugiel z Przedborza”, zaś drugi to „kugiel z Czermna”. Skoro tak, należy uznać, że żaden z nich nie rości sobie praw do „kugla” jako takiego, będąc w rzeczy samej derywatywem, a zatem postacią zwichrowaną, która uległa miejscowej interpretacji. Uczciwie zaznaczono to w samej nazwie, a zatem przynajmniej na tym etapie dyskusja nie jest tu niezbędnie pilna.

Zauważmy jednak, że oba dania mają w składzie obcą kulturze żydowskiego stołu wieprzowinę. Jednak oba wyraźnie dookreśliły też własne nazewnictwo tego dania, pieczętując w zasadzie raczej należycie wariantowość zależną od siebie. Żadna z tych wersji nie rości sobie praw do kugla jako takiego. Są to swojego rodzaju „kugiele” miejscowe, a więc wiejskie i takie sobie polskie, no a skoro polskie, to nic dziwnego że z wieprzowiną, no bo z czym? Przecież nie z larwami mącznika młynarka (Tenebrio molitor)! Tymczasem prawo do „kugla” jako takiego rości sobie restauratorka z Ostrołęki, która swojej wersji dawnego żydowskiego dania nie dookreśliła w ogóle. A przecież jej kugel niewiele ma wspólnego z tym, co dawniej za kugel uważano.

Dlatego po trzecie niezbędnym jawi się tu wyjaśnienie, że kugel to rodzaj ziemniaczanej baby, popularnej w kuchni Żydów aszkenazyjskich, której formy wypączkowały w regionalnych kuchniach Polski w przeróżne żandarmy, w północnej Polsce znane też pod postacią szandarów. Z kolei szandar to na Śląsku Cieszyńskim określenie na żandarma. Skoro zaś tak, to rzecz ujmując nie tylko w kontekście tradycyjnym ale i geograficznym, współczesne pojęcie regionalności jako takie można być postawić pod dużym znakiem zapytania. Niemniej nie czas tu na to ani miejsce. Póki co pozostańmy w Ostrołęce i miejscowym pojmowaniu tradycji i regionalności. Właśnie tu wspomniany już kugel sporządza się z tartych ziemniaków z dodatkiem pokrojonej w kostkę kiełbasy i boczku, które obsmażyć należy w szczodrej ilości oleju. Przyznać należy, że osobliwa to mieszanka.

Dlatego też – po czwarte – zapytuję, co to za boczek i jaka to kiełbasa, które do zwykłego obsmażenia na patelni wymagają aż tak drastycznych ilości oleju? Abstrahując od tego, z którego lokalnego oddziału sieci dyskontów, a może hurtowni, pochodzi ów pokazany na ekranie pięknie „malowany” boczek oraz czy ta mocno różowa kiełbaska jest tej samej proweniencji, zapytuję po prostu: skąd wzięto te wszystkie surowce? Jestem przy tym gotów ograniczyć się wyłącznie do samych ziemniaków, bo w sprawie kiełbasy i boczku jakoś nie mam złudzeń. Pytam zatem: kto stoi za tymi ziemniakami? Z jakich upraw pochodzą? Gdzie te uprawy są zlokalizowane? W jaki sposób były prowadzone? Zakupiono je w dyskoncie? Ojej, mam nadzieję, że jednak nie!

Podobne pytania chciałbym zadać w kontekście użytej kiełbasy i boczku. Zwłaszcza dlatego, że w Ostrołęce uznaje się ten kugel za miejscowy, lokalny, regionalny. Jednak jak mam je zadać, skoro w tle wyziera szabasowy kugel, a więc zapiekanka z tartych ziemniaków, makaronu albo resztek chleba i jaj, z dodatkiem mięsa kaczki albo gęsi i kaczego albo gęsiego tłuszczu, wypiekana w charakterystycznych okrągłych formach, skąd wziął nazwę? Jak taki kugel z pospolitą wieprzową kiełbasą, wypiekany w klasycznym piekarniku i podawany tak jak jest, odnosić do szabasowej kolacji, na którą składał się czulent, a więc jednogarnkowe danie z kaszy i fasoli z dodatkiem mięsa gęsi lub kaczki oraz całych jaj, w którym zanurzano zamkniętą formę z kuglem? Kugel i czulent stanowiły dawniej pewną całość, którą w przedszabasowy piątkowy wieczór zanoszono do lokalnych piekarni. Z pieców tychże przed chwilą wyjęto ostatnie chałki, a naznoszone tam czulenty z wetkniętymi weń foremkami z kuglami, pozostawiano w wygaszanych na szabas piecach aż do sobotniego południa. Właśnie tak wyglądała dawna tradycja w oryginale. A jak wygląda dziś?

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dzisiejsze wspomnianej tu tradycji szczątki, uczestniczą w swoistym danse macabre, którego orkiestratorką jest ostrołęcka restauratorka, bezproblemowo prezentująca całej Polsce zawieszony u powały własnej regionalnej restauracji mocno już leciwy odbiornik telewizyjny, tymczasem wyłączony.

Oklasków nie trzeba.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―