Pierogi ruskie – na miłość boską – i na pohybel !!!

Gest solidarności z Ukrainą grozi ruskim, ale nawet najbardziej emocjonalne wsparcie powinno mieć sens i merytoryczne uzasadnienie.

Komentując rozwój zdarzeń na Ukrainie, jedna z najbardziej doświadczonych dziennikarek specjalizujących się w tematyce wschodniej, Maria Przełomiec, powiedziała: „Ukraińcy są mocnym, silnym i okrzepłym narodem z wspaniałymi tradycjami sięgającymi Rusi Kijowskiej”. Nie tylko Polacy są pod wielkim wrażeniem ukraińskiego bohaterstwa, jedności i waleczności w imię wspólnej sprawy. Pod wrażeniem musi być też Władimir Władimirowicz, którego reakcje na brak postępów zaplanowanego przemyślnie napadu na, jak się okazuje, świetnie do tego przygotowanego sąsiada, stanowią koktajl paniki z wściekłością. Coś tu zdaje się nie grać, skoro dwie trzecie naszykowanych wojsk weszło już na Ukrainę, a w drodze do osiągnięcia militarnych celów większość ma problemy z… paliwem i aprowizacją. To może oznaczać, że niektórzy dowódcy mają problemy z… zasięgiem i choć wielce to zadziwiające, to jednak dobra nasza, bo taki stan rzeczy zwiastuje rychłe zła zwieńczenie!

Póki co siły wodza, którym dowieziono chleb, smalec i olej napędowy, nie ustają w sianiu zniszczenia, a Ukraińcy chwytają, co tylko pod ręką i, uzbrojeni choćby w lichy koktajl Mołotowa, skutecznie odpierają wrogi atak. Rzecz jasna potrzebna jest pomoc i taka płynie. Organizują ją również restauratorzy, gastronomowie i hotelarze. Jedni jadą na granicę z gorącą zupą, drudzy rozpalają ruszty, inni rozstawiają polowe kuchnie. Organizują się też w interiorze, a niektóre inicjatywy warte są szczególnego wyróżnienia. Sopocki „Cały Gaweł” deklaruje przeznaczenie całego poniedziałkowego obrotu na finansową pomoc ukraińskim uchodźcom. Warszawska „Kulturalna” codziennie wydaje 300 zup dla przybyszów z Ukrainy. Białostocka „Koku Sushi” przeprowadziła mecz siatkówki, z którego dochód przeznaczono na pomoc ofiarom rosyjskiego ataku. Bar kebabowy z Radzymina zaprasza uchodźców na darmowy kebab.

Na tle ofert hotelarskich błyszczy oferta sieci Arche, której prezes deklaruje dach nad głową dla 500 uchodźców z Ukrainy. Wygląda na to, że nie jest to li tylko próba zabłyśnięcia na firmamencie licznych ofert konkurencyjnych przedsięwzięć. Prezes Arche już w minionym roku deklarował wszak przyjęcie 100 uchodźców z granicy białoruskiej i zapewnienie im nie tylko dachu nad głową, ale też pracy i opieki nad dziećmi.

Akcje pomocowe prowadzą też gwiazdy kulinarnego ekranu. Magda i Lara Gessler ogłosiły, że w Słodkim Słonym pojawi się specjalne ciasto, dochód ze sprzedaży którego via Polska Akcja Humanitarna trafi do potrzebujących na Ukrainie. Tomasz Jakubiak zorganizował pomoc rzeczową a Sebastian Olma ogłosił zbiórkę suchego prowiantu. Beata Śniechowska zaoferowała przekazanie całego zysku z weekendowych obrotów jej wrocławskiego bistro na rzecz potrzebujących. Dodatkowo każdego gościa częstowała ukraińską wódką.

Wódka, choć w tym przypadku już innego autoramentu, stała się zaś przedmiotem osobliwej akcji wsparcia, którą podzieliła się w mediach społecznościowych poznańska restauracja Muga. Na upublicznionym filmie zaprezentowano oficjalne wylanie do zlewu całej butelki wódki rosyjskiej, rzecz wieńcząc komunikatem „nigdy więcej” . Film wywołał żywą dyskusję, bo choć idea emocjonalnie szczytna, to z jednej strony wylano tylko jedną butelkę. Zapytywano zatem, czy to rzeczywiście całość zapasów. Nadto wódka została zakupiona, a jej producent zasilony. Niemniej w dobie rządów pieniądza idea rezygnacji z produktów powstających w kraju najeźdźcy per se wydaje się przynajmniej godna uwagi. Dla chętnych informacja, że kody kreskowe towarów pochodzących z Rosji zaczynają się od 46. To prawda, wachlarz dostępnych u nas rosyjskich produktów nie jest szeroki. Poza wódką, kawiorem i szampanem, który wedle Rosjan pochodzi wyłącznie z Rosji, trudno wskazać inne, z których da się zrezygnować. Jednak konsumenckie decyzje zakupowe mogą tylko wzmocnić nałożone na agresora ekonomiczne sankcje.

Na koniec słowo o kampanii, która mimo szczerych chęci organizatorów, miast pożytku przynosi szkodę. Mowa o dziwacznej z punktu widzenia smakosza o podstawowej nawet wiedzy gastrohistorycznej. Tylko niższym od tej podstawowej lub jej brakiem zupełnym można wszak tłumaczyć rozprzestrzeniającą się w sieci walkę z… pierogami ruskimi. Namierzyłem aż dwa prądy tej walki – pierwszy to teatralny gest wyraźnego wykreślania „pierogów ruskich” z menu a drugi to równie ckliwe przekreślanie słowa „ruskie” i wpisywanie w zamian słowa „ukraińskie”.

Rzecz w tym, że pierogi ruskie, a w szczególności ich „ruski” rys, odwołuje się nazwą i charakterystyką nie do obszaru Rosji, tylko do Rusi. Nie chciałbym przy tym wchodzić w kompetencje historyków, do których jednak apeluję, by mimo wszystko ustalili, czy ów rys odnosi się do średniowiecznej Rusi Kijowskiej, czy do przedrozbiorowego województwa ruskiego, a może szerzej do Rusi Czerwonej. W każdym razie Ruś, jakkolwiek by ją pojmować, stanowiła budulec Kresów, mitycznej krainy, do której wciąż mamy żywy sentyment, bo stanowiły część wielkiej Rzeczypospolitej. Stanowiła też kolebkę współczesnej Ukrainy. Skoro tak, szczerze tuszę, iż nie potrzeba dodatkowych objaśnień, aby pojąć, iż jeśli pierogom ruskim przypisywać jakieś cechy narodowościowe, to wyłącznie te związane z Polską i Ukrainą, ale z pewnością nie z Rosją. Tam takie pierogi nie występują i rozumiem, że wszyscy rozumiemy, iż z oczywistych względów.

Apeluję zatem o natychmiastowe zdjęcie z ruskich pierogów odium, które są tak polskie czy ukraińskie jak nierosyjskie. Niech nie staną się ofiarą tej nonsensownej wojny, bo – tak jak bezzasadnie nękana i dręczona Ukraina – nie zasłużyły sobie ani na anihilację, ani na renacjonalizację. I niech ponownie przytoczę tu słowa Marii Przełomiec: „Ukraińcy są mocnym, silnym i okrzepłym narodem z wspaniałymi tradycjami sięgającymi Rusi Kijowskiej”.

Dlatego jedzmy pierogi ruskie – na miłość boską! I na pohybel!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―