Biànká ná Poſt dla bardziej narodowego dziś niż dawniej narodu!

Przed wiekami za łamanie postu karano nawet wybijaniem zębów, co dla ówczesnych było swoiście okrutne, dla nas mogłoby być zaś kosztowne, zważywszy na możliwość posiadania przez tak karanego ubezpieczonych na znaczną sumę implantów.


Po latach obżerania się mięsem bez kartek, bez umiaru i bez konsekwencji, skromnie acz jednak powraca temat postu. Na razie w niszowej wersji mody na zdrowe odżywianie, którą właśnie zgłębiam, aby wkrótce powrócić do czytelnika ze stosowną recenzją. I choć dziś zakaz jedzenia mięsa nie obowiązuje już nawet w Wigilię, a Wielki Post miast ze śledzika na Środę Popielcową zdaje się przekształcać w czterdziestnicowy mięsopust, to jednak jeszcze nie tak dawno post był oczywistym nakazem.

Walka karnawału z postem (Autorstwa Pieter Brueghel - Praca własna, Rama)
Walka karnawału z postem (Autorstwa Pieter Brueghel – Praca własna, Rama)

Dziś już nie jest, choć niewykluczone, że za jakiś czas będzie, wszak kto historią nie gardzi, z pokorą przyzna, że to, co profanowi dziś mieni się jako nowe, za staroć uznano wieki temu i to nie raz. Nawet wspomniane na wstępie implanty, które – choć z postem niewiele mają wspólnego, aczkolwiek mogą zapobiec cieknącej ślince na postny wszak orzeszek – dziś uznawane są za nowatorskie, zapisały się już w człowieczej historii. Pierwszych śladów takowych odnaleziono aż w epoce żelaza, tkwią też w skamieniałych żuchwach z czasów starożytnego Egiptu oraz innych kręgów kulturowych.

Zjawiska i mody – także te kulinarne – od wieków na przemian pojawiają się i znikają. Składniki, które dziś uznajemy za kosztowne, jak na przykład szafran, lub egzotyczne – jak ryż, gościły w kuchniach naszych przodków już wieki temu, rzecz jasna pod warunkiem, że jedzący mógł sobie na nie pozwolić.

Czy dziś jest inaczej? Z jednej strony celebrycko kosztowny onegdaj ryż znacznie dziś staniał ale za to popularne kiedyś ogony bobrze są teraz poszukiwaną rzadkością. Za jakąś ich reminiscencję można uznać bobrzą pieczeń, zresztą popularną u nas jeszcze przed wojną, którą dziś podaje się w niszowych okolicznościach kulinarnych. Jednak gdzież podziały się ogony? Bywają co prawda w obrocie snycerskim ale zaprawdę to właśnie one stanowiły w dawnej Polsce ważny słój trzonu kuchni postnej!

Bóbr w rozlewisku Wisły, okolice Tczewa (fot. Klaudiusz Muchowski)
Bóbr w rozlewisku Wisły, okolice Tczewa (fot. Klaudiusz Muchowski)

Zjadanie plusków w poście uzasadniano środowiskiem wodnym w którym razem z pluskami bytują też ryby i inne dozwolone na postnym stole hydrolubne ruchańce o potencjale spożywczym. Kombinować było trzeba, bo w szczytowym okresie triumfu cnotliwego krzyża nad obrzydliwą kukłą obrzędu kupalnego, do postu uprzejmie lub z nieco mniejszą kurtuazją, wszak z samej ambony, zapraszano aż ponad dwieście razy do roku! Dlatego do pluska dołączyły też kaczki i gęsi, jako te, które miast byczyć się i emitować metan albo po świńsku tarzać się w błocie, przebierały nóżkami w tej samej, co ryby i ferajna wodzie.

Postna kuchnia staropolska - ciekawsza od współczesnej? - kadr z materiału DDTVN
Postna kuchnia staropolska – ciekawsza od współczesnej? (kadr z materiału DDTVN)

Zagadnienie polskiego postu to temat jeśli nie fascynujący to istotny, zwłaszcza że w fazie istotnego ze względów religijnych postu właśnie teraz jesteśmy. Między innymi dlatego warto poświęcić kilka minut na zapoznanie się z filmowym materiałem Mikołaja Reya z wizyty u Macieja Nowickiego, uznanego specjalisty w dziedzinie kuchni dawnej. Wierny czytelnik pewnie wciąż pieści w pamięci moje relacje z wilanowskich prób rekonstrukcji dawnych smaków i translacji ich na język przytroczony do współczesnego podniebienia.

Compendium ferculorum
Compendium ferculorum

Tytułowa postna bianka to jedno z dań, których z rąk Macieja Nowickiego Mikołajowi Reyowi dane było próbować. Choć przepis na biankę znajdziemy już w oryginalnym wydaniu Compendium Ferculorum (pagina 82) oraz w jego współczesnej wersji (strona 117), co poświadcza, iż bez wątpienia jadano go już w XVII wieku, to zapytuję i żądam szczerej odpowiedzi: kto dziś go pamięta? Póki co odpowiadam – nieliczni, a szkoda, bo – jak po nawiązaniu przez Mikołaja w kontekście polskiej bianki do włoskiej pannacotty zauważył Maciej – miast porównywać oryginalnie polskie dania dawne do popularnych dziś pozycji zagranicznych, należałoby gracko reintrodukować do pamięci narodu właśnie te nasze.

Czas po temu sprzyja, bo i naród jakby dziś bardziej narodowy a i jego pamięć też bardziej skłonna do historycznej korekty. Alleluja!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―