TVN pomaga gastro

TVN przygotowało szlachetną akcję pomocy restauracjom. Pomyślałem, że warto o niej napisać, dlatego wybaczcie, że do zapowiadanego w ubiegłym tygodniu Linzu zabiorę was dopiero za tydzień. Jak głosi powiedzenie, co się odwlecze, to nie uciecze, a to sprawdzi się w naszym przypadku wyśmienicie, bo wybieramy się w retro-podróż, a zatem w podróż w czasie – acz niedaleko, tylko do ubiegłego roku.

Tymczasem kreślę słów kilka o akcji „Pomagajmy sobie”, bo to jedna z niewielu inicjatyw niosąca rzeczywistą pomoc tym, którzy do niedawna nawet się nie spodziewali, że mogą jej potrzebować. Restauracje, bary i kawiarnie są zamknięte od miesiąca i niech mnie kule biją, jeśli los nie spuści nań przynajmniej jeszcze jednego lockdownu. Czy się to komuś podoba czy nie, cała branża HORECA w sposób szczególny sprzyja kontaktom międzyludzkim, nie da się jej całkowicie zamaskować a gości wyizolować i odseparować. Dlatego, powstrzymując się od komentowania wygłoszonego w porannym programie zdziwienia Agnieszki Szulim, która twierdzi, że nie wie, dlaczego sklepy są otwarte a restauracje nie, złowieszczę – oby skończyło się tylko na trzecim lockdownie, pewnie w styczniu, może na przełomie lutego.

Akcję pomocową TVN pomyślano tak, aby połączyć pomoc potrzebującym – tym, którzy czekają na talerz gorącej zupy oraz tym, którzy taki talerz mogą przygotować. Do udziału zaproszono wszelkie garkuchnie, które w określonym czasie miały zgłaszać gotowość uczestnictwa za pomocą specjalnego formularza. Jak zapewniła stacja, wszystkie środki z emisji specjalnego przedświątecznego bloku reklamowego zostaną przeznaczone na budżet akcji, zaś ten będzie tym większy, im liczniej widzowie ów blok obejrzą. Zaplanowano, że z uzyskanych środków uda się sfinansować przygotowanie 50 posiłków przez 11 dni od 12 do 24 grudnia oraz 50 posiłków świątecznych na 25 i 26 grudnia. Dystrybucją posiłków zajmą się organizacje pomocowe.

Archiwalny już blok reklamowy można obejrzeć na oficjalnym koncie stacji na Youtube. Jak widać, podzielono go na trzy części. Choć cały blok nagrałem sobie na domowym sprzęcie, to jednak zerknąłem do annałów internetu i zauważyłem, że poszczególne reklamy w wersji youtubowej ustawiono… w innej kolejności. W telewizji jako pierwszą wyświetlono reklamę Biedronki, po niej reklamował się T-Mobile. W wersji internetowej zaś T-Mobile jest pierwszy, a Biedronka druga.

Kolejności emisji reklam nie mam zamiaru ani śledzić ani nawet komentować, acz postanowiłem przyjrzeć się ich treści, bom żywo ciekaw, czy przy okazji uczestnictwa w szlachetnym przedsięwzięciu sponsorzy postarali się też wpisać swoje marki w okołoświąteczny klimat. To świadczyłoby nie tylko o snobistycznym pędzie sponsorów do błyśnięcia na tle szlachetnej akcji w celu ubogacenia emocjonalnego marki ale też stanowiłoby miły ukłon w kierunku odbiorców, którzy w czasie okołoświątecznym czują imperatyw otaczania się oczekiwaną atmosferą, żądają jej oraz wyglądają z podszytą niepokojem nadzieją. Po autorskiej analizie wnoszę, iż wyniki są budujące!

W telewizji pierwsza była Biedronka – ze swoją świąteczną scenką z gadającymi ozdobami choinkowymi. Wykończona zagraniczną piosenką scenka musi być widzom już dobrze znana, bo jak pamiętam, pojawia się ona w grudniu w wersji niezmienionej od dobrych kilku lat. Kluczowe znaczenie odgrywa tu urwany z choinki słomiany renifer, który wysyła tajemniczy sms z prośbą o mak, którego zabrakło w domowym korcu. Ten materializuje już po chwili ku zaskoczeniu domowników pod postacią wyposażonej w torbę z Biedronki sąsiadki, która oprócz maku wyjmuje na stół drogo wyglądające słoiki z logo sieci o niewiadomej niestety zawartości. A na takie premium to może bym się i skusił?

Motyw telefonu łączy reklamę pierwszą z drugą – może dlatego w wersji internetowej obejrzycie ją jako pierwszą a pierwszą jako drugą – ale nic to dziwnego, wszak oto reklamuje się sieć telefonii komórkowej T-Mobile. Filmik pomysłowy, turbodoładowany Mikołaj nietuzinkowy, a i przesłanie jest: misja zapobieżenia odcięcia od świata Mikołaja powiodła się, a zatem będą prezenty! Będą, bo dostał Mikołaj smartfon i to chyba niejeden, skoro w kolejnych odcinkach wysyła smartfony dzieciom, które nie wiedzą, czego chcą od Mikołaja na Święta – no to im doradza: niech do kogoś zadzwonią, pogrzebią w sieci, określą się, ale to za rok!

Świąteczny klimat ma też świątecznie uniwersalna reklama Kauflandu. Są Święta, wszyscy jedzą, a jedzenia jest dużo. To się musi w Polsce podobać, co sieć podkreśla kwintesencją, iż najważniejsze w Święta jest wspólne jedzenie.

Wszystkiego smacznego życzy widzom pojawiający się w kolejności Sokołów, który na Święta przygotował specjalny filmik ”wesołoświąteczny”.

W kolejności w tle czerwonego ferrari Kuby Wojewódzkiego przemyka też na czerwono odziany Mikołaj z czerwoną pewnie oranżadą z Heleny, która taką ma moc, że rozpala świąteczne choinki. Momencik – Mikołaj przyjechał oświetlonym pociągiem? Hm, przecież znamy podobnie rozświetlony pojazd, ale wiozący napoje innej marki. A no tak. Sprytne!

Świąteczną kartkę z życzeniami ma dla widzów też Piątnica. Przesyła je ustami dobrze widzom znanej babci, zastanawiającej się, czego by tu życzyć bliskim na Święta. Na razie upiekła sernik z serka sernikowego – wiadomo skąd.

Świąteczność reklamy Selgrosu, który teraz dostępny jest nie tylko dla firm ale też dla zwykłego Kowalskiego, jest dyskusyjna, podobnie jak szczytowanie zachwyconej przegrzebkami na lodzie blondyny, która wzbudzona widokiem okonia morskiego decyduje, iż nie będzie stawać okoniem, więc bierze wszystko.

Jest i współczesny akcent – dawania rzeczom drugiego życia: choinki z recyklingu w ramach „Orange challenge”. Co na choinkach? Trochę złomu, dziecięce zabawki, kłębki włóczki, ogólnie duża dawka pomarańczu. Nieważne, bo ważne jest nie to, co na choince, a to, co pod nią, a tam wiadomo: smartfon.

Reklam w bloku jest jeszcze kilka, ale te najbardziej świąteczne kończą się mniej więcej na tym etapie, wraz ze skądinąd zabawną acz zupełnie pozbawioną ducha Świąt reklamą Agaty z udziałem Ewy Kasprzyk, której wyraźnym elementem jest pasek u dołu ekranu z wyraźną informacją, że „wszystkie sklepy są otwarte”. To pewnie na wypadek, gdyby ktoś miał wrażenie, że otwarty jest może tylko jeden, jak w przypadku Apartu, któremu zamknięto galerie a wraz z nimi wszystkie 200 salonów – poza jednym, który akurat urządzono poza galerią. A pomylić się można, bo tu i tam błyszczy ta sama droga Małgosia, choć tam jakby nieco bardziej.

Świąteczny peleton zamyka kocia karma, sprzęt elektroniczny i suplementy diety, które en masse są dobre przez cały rok, więc po co im świąteczna reklama?

Na samym końcu pojawia się Carrefour – i tu już w świątecznej odsłonie – który zapewnia, że nie jest Mikołajem, choć 30 procent opustu na lampki świąteczne jednak daje.

No dobrze, zatem pakujemy wirtualne walizy i wsiadamy do pociągu RailJet Kolei Austriackich. W przyszłym tygodniu widzimy się przecież w zapowiadanym przeze mnie ostatnio Linzu. Przejdziemy się po mieście i po adwentowym jarmarku. To będzie podróż w czasie ale za to jaka klimatyczna!

Zapraszam!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―