Tak właśnie Pani Burczykowa, woźna w moim liceum, gestykulując oklejoną kożuchem aluminiową chochlą, zachęcała gawiedź do obowiązkowej konsumpcji.
Były takie czasy, i to wcale nie tak dawno, kiedy picie mleka było oczywiste a nawet obowiązkowe. Jak sięgam pamięcią, mleko piłem zawsze – w przedszkolu do śniadania, w podstawówce na dużej przerwie a nawet w liceum, choć tam w sposób już nie tak ciągły i skoordynowany.
To właśnie wówczas, a zatem za czasów mojego liceum, z końcem nakazowo-rozdzielczej gospodarki i z początkiem polskiej drogi do wolności, nakazowo-rozdzielcza konsumpcja mleka przez szkolne dzieci jęła zanikać. Jeszcze w klasie pierwszej nasza dobrotliwa woźna, pani Burczykowa, gromko zachęcała wciąż nie do końca przekonany narybek wolnej Polski do nieskrępowanej mlecznej konsumpcji. Chodźta tu! Mleko je! Pijta! – anonsowała, pomagając sobie udrapowaną kożuchem aluminiową chochlą, a gdy i to nie wystarczało, posiłkowała się podstępem, głosząc: Pijta mleko, bo powjym dyrektorowiu! Wtedy dyrektor cieszył się niekwestionowanym posłuchem, więc niechętna mleku ogólniakowa dziatwa dawała spokój i piła. Czy pije dziś?
Polacy, w szczególności ci najmłodsi, piją zdecydowanie mniej mleka niż wynika ze wskazań aktualnej Piramidy Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej. Co prawda Polak zjada nabiał i produktu mleczne, których ilość w przeliczeniu na litry mleka wynosi 223 na rok, co w porównaniu ze średnią ze świata nieprzekraczającą 44 litrów plasuje go na całkiem dobrej pozycji, ale wciąż jest to zaledwie 60% zalecanych ilości. Tymczasem zaniedbując mleko i produkty nabiałowe łatwo doprowadzić do niedoborów wapnia, którego wyroby mleczne są doskonałym źródłem. Skutki takich niedoborów nie muszą objawić się od razu, ale z upływem lat będą wpływać na pogarszanie się wzroku i zwiększoną łamliwość kości. Nawet jeśli braki wapnia organizm sprawnie sobie zrekompensuje ze sporego rezerwuaru we własnym kośćcu, nie warto popadać w optymizm. Warto sobie uświadomić, że ubytków wapnia z kości dorosły człowiek nie będzie już w stanie uzupełnić żadną ilością wypijanego mleka ani zjadanych serów.
Brzmi to groźnie, dlatego właściwościom mleka i nabiału należy bacznie się przyjrzeć. Okazją po temu była zorganizowana w Gdańsku konferencja z cyklu „Fakty i Mity o Mleku”. Jak podczas wykładu zauważyła alergolog i pediatra dr Irena Białokoz-Kalinowska, dla zachowania dobrego zdrowia i utrzymania prawidłowego rozwoju dzieci powinny pić mleko i jeść nabiał co najmniej 3 razy dziennie. Dorosłym wystarczą dwie mleczne porcje na przykład pod postacią jogurtu, kefiru i serów.
Mleko że właśnie od mleka człowiek rozpoczyna swoją przygodę ze światem, to fundamentalny ów dla ludzkiego życia produkt zbiera zaciekłe grono przeciwników, które skutecznie przebija się do publicznej opinii z tezą, że nabiał i mleko szkodzą. Przytaczane są opinie, poglądy, niekiedy nawet wyniki badań, które mają dowieść, że mleko może i można pić ale tylko to matczyne, zaś po odstawieniu bobasa od piersi z mlekiem należy skończyć. Pada popularny ostatnio argument, że skoro nawet cielęta przestają kiedyś pić mleko, to jeśli jakieś mleko pić warto, to najlepiej to kokosowe, ryżowe albo owsiane.
Tymczasem, jak wskazała podczas konferencji dietetyk Viola Urban, próby eliminacji nabiału i zastępowanie go produktami roślinnymi to niepoparta naukowymi dowodami moda, która może być szkodliwa. Skład mleczka kokosowego jest zupełnie niepodobny do składu mleka zwierzęcego. Brak w nim białka, wapnia, fosforu i cynku, dostatek zaś nasyconych tłuszczów, których w naszej diecie jest dziś i tak za dużo. Mleczka ryżowe, migdałowe czy owsiane stanowią głównie źródło węglowodanów, a tych współczesnemu człowiekowi także nie brakuje. Jedyną dobrą alternatywą dla mleka zwierzęcego mogłoby być mleczko sojowe, ale dopiero po dodaniu do niego wapnia i witamin z grupy B, które wszak nigdy nie będą tak dobrze przyswajalne jak te występujące w mleku zwierzęcym. Wcale nie bez kozery Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakazał niedawno określania roślinnych napojów słowem „mleko” – aby nie wprowadzać w błąd klientów, którzy po takie napoje sięgając, mogą mieć przeświadczenie, że piją uczciwą alternatywę dla mleka zwierzęcego.
Naukowcy i eksperci zachęcają do picia mleka i jedzenia nabiału, zwłaszcza że na sklepowych półkach pojawiają się produkty coraz wyższej jakości. Jak podaje dyrektor biura Polskiej Izby Mleka Agnieszka Maliszewska, Polska jest pierwszym krajem Unii Europejskiej, który wprowadził branżowy standard produkcji bez GMO. Prowadzący mleczną konferencję Hubert Gonera wyjaśnił, że certyfikacja dotyczy całego łańcucha produkcji i gwarantuje, że produktów zmodyfikowanych genetycznie nie zastosowano na żadnym jej etapie, począwszy od zakładów paszowych, przez gospodarstwa rolne, transport aż do mleczarni. Rygorystyczny system certyfikacyjny daje też konsumentowi pewność, że opatrzone charakterystycznym zielonym logo produkty nabiałowe pochodzą wyłącznie z Polski.
Na rynku dostępny jest dziś szeroki wachlarz produktów nabiałowych, z których korzystać mogą nawet osoby cierpiące na nietolerancję laktozy. Choć zagadnienie demonizowane jest w mediach, warto zauważyć, że nietolerancja laktozy to nie choroba a dysfunkcja w obrębie mikrobioty jelitowej, którą łatwo można odbudować. Nie ma też podstaw, aby po mleko i nabiał bez laktozy sięgać z wyboru. Rezygnując z klasycznego nabiału na własne życzenie, możemy wpłynąć na zmniejszenie produkcji laktazy, w obecności której laktoza jest trawiona, a więc sami możemy sobie zgotować nietolerancję. Należy też pamiętać, że w obecności laktozy efektywniej wchłania się magnez i fosfor, a sama laktoza przekształca się w jelitach w dobroczynny kwas mlekowy.
Co ciekawe, mleko i nabiał może też wspomagać procesy odchudzania, wskazane jest też w regeneracji powysiłkowej. Za sprawą obecności w nim lekkostrawnych białek, elektrolitów i insulinopodobnego czynnika wzrostu, pomaga odzyskać siły po treningu i zbudować masę mięśniową. Dzięki białku podnosi też współczynnik sytości po posiłku i pomaga utrzymać dobrą sylwetkę. Dietetycy wskazują przy okazji na kakao, które z uwagi na zawartość antyutleniaczy pomaga zmniejszyć bolesność mięśni po treningu.
Rację miała pani Burczykowa, dlatego dwie dekady później powtarzam po niej – pijta mleko! I to nie ze strachu przed dyrektorem a z przekonania i dla zdrowia.
Konferencja oraz działania z nią związane sfinansowano z Funduszu Promocji Mleka.