Co się stało z polską wódką?

Żytnia, Wyborowa, Soplica, Sobieski, Żubrówka – flagowe okręty polskiego przemysłu spirytusowego od dawna nie są już w polskich rękach. Ale jest nadzieja!

 - Dom Wódki
Dom Wódki, polędwica wołowa

W ostatniej dekadzie wódka, obok szynki i ogórków najbardziej rozpoznawalny polski produkt, nie tylko przestał być kojarzony w świecie z Polską , ale został zepchnięty w niepamięć także przez samych Polaków. Dziś modne wódki na światowych salonach to wódki rosyjskie i choć Bond zaczyna ostatnio sięgać po Belvedere, jedną z najstarszych polskich marek, a Bruce Willis dostał udziały za promocję Sobieskiego, to żadna z tych marek już przecież polska nie jest.

 - Dom Wódki
degustacja wódek ziemniaczanych

To paradoks, ale najstarsze i najsławniejsze w świecie polskie marki wódek od dawna należą do zagranicznych koncernów. Mimo tego, gdybym kogokolwiek spytał, jaka wódka najbardziej mu się kojarzy z Polską, na pewno padłaby jedną z pięciu wyżej przywołanych – Żytnia, Wyborowa, Soplica, Sobieski albo Żubrówka. Może ktoś podałby jeszcze Luksusową, Pałacową albo Poloneza, ale one też już polskie nie są.

 - Dom Wódki
deser

W ostatnich latach wódka straciła na znaczeniu po połowie dlatego, że odżegnaliśmy ją od wszelkiej czci za domniemane jej związki z carem i rozpijaniem nią chłopów, a po połowie dlatego, że na rynku pojawiła się whisky, grappa i calvados. Sytuację wykorzystali Rosjanie, którzy skrzętnie skupili to, co się dało oraz importerzy markowych alkoholi z zachodu, którzy bez trudu przekonali Polaków, że wystarczy publicznie umoczyć poczochrany wąs w burbonie, aby wyzierająca z czarnego mokasyna biała skarpetka stała się adekwatna do klasy samego wąsa.

Pozostałą część gawiedzi, która po wódkę jęła sięgać tym chętniej, że w końcu pojawiła się ona w sprzedaży bez kartek, koncerny zaczęły przyzwyczajać do nowych standardów. Utarł się nowy schemat szybkiego przechylania kieliszka – dla początkujących chlup, na tylną część języka, a dla zaawansowanych – chlup, prosto do gardzieli. Dzięki temu można było wypić więcej, szybciej i bez zbędnego wykrzywiania twarzy. W usuwaniu z wódki fuzli pomogła technologia i nowoczesne wieże do podwójnej, potrójnej a nawet i poczwórnej destylacji. Nowa, modna wódka miała być teraz czysta jak kryształ. Tak oto synonimem dobrego smaku wódki stał się brak smaku w ogóle.

 - Dom Wódki
Dom Wódki – wnętrze

Tymczasem stara polska wódka zeszła do podziemi. Jej niszowe inkarnacje wydobył dopiero Wojciech Modest Amaro, decydując się na podawanie w Atelier i pokazywanie w zagranicznych programach jednoodmianowej polskiej wódki ziemniaczanej. Niszowi producenci nadali jej styl odmianowy, dzięki czemu polska wódka na powrót zyskała nie tylko smak, ale i charakter – teraz uważany za szlachetny – a więc może wrócić na salony.

 - Dom Wódki
kremowa zupa ziemniaczana

To przypuszczenie, jakkolwiek dość śmiałe, może potwierdzać niedawne otwarcie nietuzinkowego połączenia restauracji z żywym muzeum zwanego Domem Wódki. Założenie gastronomiczne autorzy stawiają sobie ambitne – opowiedzieć polską kuchnię na nowo.

Radzą sobie przy tym zupełnie nieźle. Opowiadanie polskiej kuchni na nowo przyjmuje tu formę redefinicji klasycznych przepisów, nowatorskiego łączenia klasycznych smaków i oddania należnego szacunku klasycznym surowcom. Całość odbywa się rzecz jasna w akompaniamencie rasowych polskich wódek, nalewek i miodów.

 - Dom Wódki
przekąski

Szef kuchni, Michał Tkaczyk, osobowość z historią naznaczoną eleganckimi kuchniami spod znaku Sheratona i Bristolu, w sposób twórczy bawi się klasyką, nadając dobrze znanym polskim standardom autorskie formy. Rzecz tyczy zarówno dań z karty, z których każde każe docenić mistrzowskie umiejętności szefa, ale też maleńkich przekąsek „pod wódeczkę”. Także w nich, w tych maleńkich tatarkach, śledzikach a nawet zimnych nóżkach, odnalazłem nowatorskie interpretacje dobrze przecież znanych polskich standardów.

Jeśli tak będzie wyglądała nowa droga polskiej wódki, to wróżę jej jak najlepiej. A do Domu Wódki jeszcze wrócę, bo skoro podano mi tam tak fenomenalną kremową zupę ziemniaczaną celnie złamaną kiszoną kapustą, a wołowinie towarzyszył tak ekstraktywny demiglas, to ja chcę więcej.

Na zdrowie!

Gościem specjalnym mojej najbliższej audycji w JemRadio będzie dr Aleksandra Kleśta-Nawrocka, która opowie o tradycjach weselnego biesiadowania. Parę słów poświęcę mikrofalówce i możliwościach, jakie kryje. Opowiem też o projekcie elektronicznego czipa w mózgu, który ma łączyć się z talerzem tak, żeby to jedzący mógł decydować, jak mu ma smakować danie. Do przyszłości przeniesiemy się też z Panem Makarym i z czasów przyszłych będziemy łączyć się ze studiem, czas umilając sobie pizzą papieską, którą zamówimy prosto z Italii. Premiera w środę od 20.00 do 22.00 (powtórki zgodnie z ramówką, którą codziennie można sprawdzić na FB JemRadia). Jak odbierać JemRadio, dowiesz się na www.jemradio.pl

  1. Wódki nie pijam, właśnie ze względu na jej „smak” i osobiście wolę tą z Ukrainy, która jest robiona głównie z pszenicy. Ale to fakt, że pojawiły się wódki niszowe, regionalne, wytwarzane przez małych producentów. Piłem parę razy i smakowo były bardzo ok.
    Myślę po prostu, że polska wódka musi być odpowiednio połączona właśnie z jedzeniem. No, skoro Polacy wolą dziś jeść po włosku, francusku, amerykańsku, chińsku, arabsku, indyjsku i jeszcze nie wiadomo po jakiemu, to nie dziwota, że wódka też jest passe. Wódka nadaje się do pewnych, typowo polskich dań, przede wszystkim jest doskonała na trawienie. Ja wolę piwo, ale pije je głównie na trawienie (mocno chmielowane)albo na poprawienie apetytu/jako zapychacz (zamiast jakichś przekąsek, musi być jednak treściwe). Ale czasami bywa tak, że lepiej do posiłku, obfitego, łyknąć kielicha, aniżeli męczyć się z gazowanym piwem lub cierpkim winem.
    Wódka się odrodzi, wówczas gdy polska kuchnia, ta prawdziwa się odrodzi. Pamiętajmy, że wódka to nie tylko Rosja, Ukraina, Białoruś, kraje bałtyckie, ale przede wszystkim Finlandia, Szwecja, Norwegia. Skoro ktoś chce faktycznie kucharzyć po obcemu, to niech sięgnie po dania kuchnii krajów „wódczanych”. Może być i pod pieczeń z renifera a może być i pod zwykłe ruskie, tłuste pierogi ze śmietaną i skwarkami (rzecz typowa za wschodnia granicą, idealne pod kielicha).

    • Księżycówka to coś tak ciekawego i oryginalnego, że dziwię się, dlaczego nie stała się ona równie znana i popularna co Śliwowica Łącka. To chyba najlepszy „napój wysokoprocentowy” (powyżej 60% jak nic)jaki dane mi było pić. Fakt, nie dla każdego.
      O „Duchu Puszczy” nie słyszałem, muszę się bliżej z tym zaznajomić.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―