Mediolan – smak, styl i szyk. 1. Milano, przybywam!

Ach, Italia, ach Mediolan – wino, espresso, gelato i szarm – tak wyobrażałem sobie stolicę światowej elegancji. Taką też ją zastałem – wysmakowaną i kosztowną, a do tego okrutnie gorącą. Pozwólcie dać się oczarować.

Saab 2000
Podróż do Mediolanu, Saab 2000

Nie przepadam za samolotami i nad poprzedzone lotniskowymi męczarniami podróże w obłokach przedkładam wyprawy koleją, w szczególności w dobrze wygłuszonej kabinie sypialnej ze stewardem, porannym budzeniem i śniadaniem, jeśli akurat trafia się podróż dalsza. Cóż, tym razem poleciałem jednak samolotem, po raz kolejny doświadczając uroków lotniskowej demokracji, która – choć panuje na imponujących rozmachem nowych lotniskach z widokami na góry i startujące samoloty – jest, jak to ona, równo uciążliwa dla każdego. Ja tego nie lubię i już, ale w demokracji mam do tego prawo, zresztą takie samo jak ci, którzy za pakietowymi atrakcjami szybkich podróży wprost przepadają.

W drodze do Mediolanu, w samolocie
W drodze do Mediolanu, w samolocie

Nie będę się jednak żalił. Wprost przeciwnie, pochwalę się nawet, bo podczas tej podróży spotkała mnie zupełnie miła niespodzianka. Oto okazało się, że ja i grupa podróżujących ze mną pasażerów, uprzejmie obwiezieni lotniskowym autobusem po większości betonowej płyty, zostaliśmy wysadzeni przed przepięknym turbośmigłowcem. Oho, polecimy Saabem 2000, więc o niewygodach nie może być mowy! Rzeczywiście, na pokładzie było trochę jak w pierwszej klasie Pendolino, a może i lepiej, bo fotele miękkie i obszerne, miejsca na nogi sporo a lot kameralny, bo samolot zabiera na pokład najwyżej 50 pasażerów. Do tego powitała nas nieskazitelnie elegancka stewardessa z mocno wyrazistym makijażem i niesamowicie długimi rzęsami.

Od samego progu uderzył mnie oszałamiający zapach. Na początku zdawało mi się, że to ślad drogich perfum o cudnych pomarańczowo-sandałowych nutach, które niosła za sobą stewardessa, zamaszyście przechodząc między fotelami. Ale moc tej zaskakującej woni kazała mi w końcu sądzić, że to zapach rozpylany w kabinie by oczarować pasażerów. Mnie oczarował, choć wcale nie bardziej niż wielka i kanciasta słuchawka na tradycyjnym kablu, przez którą stewardessa ogłaszała komunikaty. To ostatecznie przeniosło mnie w klimat amerykańskich filmów o pięknych i bogatych. Cudna ta podróż, powiadam wam, a wręcz cukierkowa. Ręczę, że gdyby czarująca stewardessa oświadczyła mi się wtedy przez ten telefon, bez wahania przyjąłbym jej rękę i to od razu na pokładzie!

Niewykluczone, że rzecz nastąpi podczas kolejnej mojej podróży tym szlakiem. Póki co do celu doleciałem bez dodatkowych emocji i po krótkiej podróży z lotniska do centrum znalazłem się w hotelu. Obiekt niczego sobie, właśnie taki, jak lubię – z usprawiedliwianą tradycją szykowną nutą nonszalanckiej hotelarskiej wystawności. Pokoje, korytarze i hotelowy bar wykończono lakierowanym drewnem, marmurem i bordowo-złotymi tkaninami, czyli z godnym Mediolanu rozmachem. Doprawdy miło jadło mi się śniadanie w tak eleganckim wnętrzu, zwłaszcza że było z czego wybierać. Jeden z bufetów kusił owocami, serami i wędlinami, drugi gorącymi rogalikami, ciasteczkami i torcikami. Świeżo parzoną kawę donosiła obsługa.

Ponieważ już od rana robiło się koszmarnie gorąco, a przed upałami zawsze się chowam, naprędce przegryzłem kawałek owocowej tarty i cytrynowego ciasteczka i pobiegłem na centralny plac miasta, aby w zakamarkach katedry Duomo poszukać kojącego cienia.

Lody w Mediolanie
Lody w Mediolanie

Przechadzkę po starówce rozpocząłem od wizyty w jednej z lodziarni, z której wyszedłem z gigantyczną porcją gelato w cukrowym wafelku. Wybrałem tiramisu, pistacjowe i waniliowe, po czym niespiesznie zaszyłem się w zacienionych zaułkach. Należało obmyślić plan dnia, zwłaszcza że zamierzałem odwiedzić kilka kluczowych kawiarni i restauracji, a nadto zwiedzić wystawę Expo.

Trudno skoncentrować się podczas spaceru, więc postanowiłem spocząć w ogródku położonego tuż obok Duomo popularnego baru Coppola. Przede mną majaczyła ogromna i pełna przepychu Galleria Vittorio Emanuele II, jeden z najstarszych pasaży handlowych na świecie, a kelnerka podała mi tradycyjne mediolańskie aperitivo, Negroni sbagliato. Przygotowuje się je na bazie Campari, Martini, wina musującego i kruszonego lodu.

Negroni sbagliato w Mediolanie
Negroni sbagliato w Mediolanie

Racząc się drinkiem, zastanawiałem się, gdzie zjeść lunch. Mój wybór padł na położoną kilka uliczek dalej wiekową Tavernę Moriggi. Czy rzeczywiście okaże się tak dobra, jak o niej mówią? O tym opowiem już w kolejnym odcinku mojej mediolańskiej podróży za tydzień. Zapraszam.

W Mediolanie miałem ze sobą moje przenośne radiowe studio, dzięki któremu udało mi się zapisać dźwięki Mediolanu i zebrać co nieco generowanych na żywo refleksji. Na pełną doskonałych smaków wycieczkę po starym Mediolanie szlakiem najlepszych klasycznych adresów zapraszam w środę od 20.00 do 22.00. Pod koniec audycji pojawi się też Pan Makary, z którym rozpocznę biesiadę przy kulinarnych pamiątkach z podróży. Powtórki audycji w kolejnych dniach tygodnia o różnych porach (patrz Facebook JemRadia). Jak odbierać JemRadio, dowiesz się na www.jemradio.pl

    • Proszę przeczytać to co napisałem, ceny we Włoszech poszły ostro do górę, ale to dlatego, ze po pierwsze, kraj jest prawie bankrutem i muszą łupić ludzi, podatkami. A dwa, że mafia podbija ceny i kontroluje wiele biznesów, a ostatnio największe pieniądze robi właśnie na handlu i produkcji żywności, szczególnie tej z wyższej półki.
      W Paryżu byłem dawno temu, ale pod każdym względem preferuje to miast i ten kraj. Francja jednak jest krajem wyżej cywilizowanym, choć pod wieloma względami, istnieją podobne problemy, choć, co ciekawe, gastronomia i kulinaria to jedyna rzecz we Włoszech, która funkcjonuje na wysokim poziomie, po prostu to ostatnia rzecz, którą politycy i inni, są w stanie tam zepsuć.
      Jedzenie to obok matki, cały czas świętość dla większości Italiani.

      • Zamiast Mediolanu polecałbym Lyon i Grenoble, mam zamiar tam się wybrać, może i jeszcze w tym roku, jak warunki i czas pozwolą. Na pewno kulinarnie i turystycznie równie ciekawie, a i bezpieczniej oraz taniej. A jeśli koniecznie Włochy, to Turyn, Genua. Teraz jak jest Expo, to jest ponoć taki syfilis wszędzie, że szkoda gadać.

        • Ja właśnie jechałem do Mediolanu na Expo, a przy okazji spenetrowałem też kulinarną stronę miasta. Bez wątpienia wystawa zagęściła potoki przechodniów także i w sercu miasta, a pewnie wpłynęła też na ceny. Lyon (byłem) i Grenoble (jeszcze nie) – sprawa jasna, jestem jak najbardziej za, uwielbiam Francję!

          • Ja staram się raczej do wszystkiego podchodzić racjonalnie i do bólu pragmatycznie, spośród Francji i Włoch, nie kieruję się niczym innym jak chłodną kalkulacją. Trzeba sobie powiedzieć otwarcie, Włoch pod względem kulinarnym i turystycznym żaden inny kraj na świecie, poza Chinami, może Indiami nie pokona. Tyle, że ja też oceniam to na sposób polityczno-ekonomiczno-społeczny. I tu niestety, Włochy od wielu, wielu lat, leżą i kwiczą. Właściwie to ja nie rozumiem, skąd u Polaków, przynajmniej teoretyczny, entuzjazm w stosunku do tego kraju. Rozumiem, że turystyka i kultura, ale są równie ciekawe miejsca, poza tymi 2 rzeczami, to Włochy mają niestety bardzo niewiele już do zaoferowania. Mój ojciec był na Expo, zaraz po otwarciu i mówił, że pod względem organizacji to są standardy takie jak w Polsce, czyli dno.
            Warto zauważyć, że większość budynków, poza polskim, budowali nielegalni pracownicy, głównie z Albanii i Rumunii oraz krajów arabskich. Mamy więc do czynienia z imprezą podobną do Mundialu w Katarze czy w Rosji. Korupcja, wyzysk, chaos organizacyjny – oto 3 słowa jakie się nasuwają gdy słucham o Expo 2015.
            Jedyny pozytyw, to fakt, że Włochy skupiły się własnie na temacie, w którym są najmocniejsi czyli rolnictwo i żywność. Warto przypomnieć, że organizacja FAO ONZu, ma swoją siedzibę w Rzymie.
            Co do Grenoble, chodzi o to, że tam też latają tanie samoloty, poza tym jest to miasto między Lyonem a Mediolanem, dodatkowo ciekawie położone. Nie lubię Europy Zachodniej, szczerze mówiąc, ale obszar wokół alpejski czy wschodnia Francja, południowe Niemcy, Austria, Szwajcaria, północne Włochy są na pewno obszarem bardzo zróżnicowanym i ciekawym, na pewno odmiennym od kosmopolitycznych molochów jak Mediolan (aglomeracja to ok. 5 milionów mieszkańców a może nawet i więcej), Paryż, Londyn, Moskwa czy nawet i Berlin.

  1. Spodziewałem się wycieczki, ale gdzieś bliżej. Mediolan to ostatnie miasto, które polecam, z prostego powodu, bywałem tam od lat 90ych i ostatni raz, byłem w zeszłym roku, także poleciałem turbośmigłowcem, niejako „odprowadzając” ciotkę, która mieszka na północ od tego miasta od 30 lat.
    Z roku na rok, jest coraz gorzej, Mediolan to i tak cud miód w porównaniu do innych miast włoskich, ale o wiele lepiej wspominam Turyn, w którym byłem raz i Genuę, 2 razy. Mediolan to nawet nie wizytówka Włoch, to najlepszy przykład tego, co się stało z tym krajem w latach powojennych i szczególnie w ostatnich 20-30 latach, jak dramatyczny przeżywa państwo, jak i prawie najbogatszy region. Mafia swoimi mackami siedzi już mocno na północy, nie zdziwiłbym się, jakby te wszystkie pasaże były pod „ochroną” kogoś z Południa, chyba, że powstało jakieś mafijne kondominium włosko-rosyjsko-polskie(jak wiadomo, są związki elit politycznych i biznesowych III RP z mafią włoską i rosyjską).
    Kulinarnie jest ciekawie, ale zdecydowanie lepiej pojechać na prowincję, najlepiej w kierunku zachodnim, względnie bliżej Szwajcarii. Szwajcaria jest droga jak pierun, ale w porównaniu do Włoch i Lombardii, jest dobrze zarządzana, tak więc teoretycznie może być nawet taniej, niż po stronie włoskiej, gdzie daniny na rzecz państwa są, o zgrozo, większe niż w Polsce(przynajmniej w postaci podatków dochodowych i podatków od firm, także tych najmniejszych, w tym gastronomii).
    Tak więc pod względem degrengolady, Włochy są na poziomie Polski, tyle, że to jest degrengolada w wersji „lux”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―