Nie dla bezdomnych w restauracji!

Profesor Płatek rozpętała w mediach aferę – zauważyła, jak obsługa Starbucks na Dworcu Centralnym w Warszawie wyprasza z kawiarni dwie bezdomne kobiety. Sprawa zbulwersowała zarówno utopistów, jak i realistów. Bo czy restaurator ma prawo wykluczać bezdomnych? Odpowiedź jest prosta i brzmi: tak.

fot. mark O'Rourke
fot. mark O’Rourke

Słowiańsko-chrześcijański duch Polaka każe mu okazywać miłosierdzie zawsze, gdy komuś dzieje się krzywda. To bezapelacyjna zaleta tego ducha, bo z jednej strony gwarantuje nam on samopomoc, gdy – w szczególe – coś złego stanie się nam na ulicy albo – w ogólności – nie powiedzie się nam w życiu. Polak zawsze włoży coś do czapki, „da na paczkę”, a nawet zapłaci za złodzieja. Przykładów daleko nie trzeba szukać. Wciąż przebrzmiewają echa niedawnej afery z rzekomo niepoczytalną kobietą, która wyszła ze sklepu z sałatką jarzynową w kieszeni, a którą dosięgło karzące ramię sprawiedliwości. Na antenie TTV można obejrzeć serię bazujących na prowokacjach dokumentów „Betlejewski”, a w jednym z odcinków autor pokazuje, że Polacy chętnie płacą za złodzieja, którego ochrona nakryła w sklepie na kradzieży. Dlaczego? Bo może pani jest chora, a może głodna, a w ogóle to może ma źle w życiu. A że opinia właściciela sklepu na temat złodziei jest zgoła inna od tej, która podzielają jego szczodrzy klienci, no cóż. To burżuj, ma i go stać, więc niech się nie skarży, że traci miesięcznie kilka tysięcy na złodziejach, tylko niech daje dobre świadectwo człowieczeństwa!

Skoro polski burżuj ma i go stać, to tym bardziej ma burżuj amerykański. O, tak, ten to na pewno ma i to całą gębą. Dlatego afera, jaką kilka dni temu rozpętała w mediach profesor Płatek z Uniwersytetu Warszawskiego, szybko zyskała zainteresowanie. W skrócie chodziło o to, że pracownicy kawiarni Starbucks na Dworcu Centralnym w Warszawie wyprosili z lokalu dwie kobiety, które wyglądały na bezdomne.

Ponieważ domniemane bezdomne, nic nie zamówiwszy, okupowały kawiarniany stolik a nadto pochrapywały, obsługa przystąpiła do akcji eksmisji na hall. Ponieważ eksmitowane nie przejawiały chęci kooperacji i zdecydowanie obstawały przy pozostawaniu w fotelikach, ani myśląc dobrowolnie opuścić lokal, wezwano ochronę. Na takie dictum do akcji wkroczyła siedząca obok pani profesor, która lepiej niż obsługa kawiarni wie, czy ktoś może w kawiarni posiadywać, czy nie. Gdy tylko wyszło na jaw, że panie są schludnie ubrane, a jedna nie posiada pełnego uzębienia, pani profesor zadziałała taktycznie. Oddaliwszy się do kontuaru, podjęła trzykrotne próby zamówienia dwóch kaw dla nękanych. Uznano jednak, że w tym konkretnym przypadku nie pomoże nawet ristretto, więc kaw dla bezdomnych pani profesor nie sprzedano. Oburzona, pospieszyła na pociąg, grożąc, że sprawy nie zostawi.

 fot. Maurizio
fot. Maurizio

I rzeczywiście nie zostawiła, bo błyskawicznie poinformowała o niej media oraz sporządziła oficjalne pismo, które trafiło do zarządzającej kawiarniami Starbucks spółki AmRest. Spółka na pismo odpowiedziała, informując, że wspomniane dwie panie pojawiły się w kawiarni „w celu noclegu, a ich obecność wywołała dyskomfort i skargi klientów”. W piśmie podkreślono też, że postępowanie obsługi było niewłaściwe, a pracownicy zostaną pouczeni.

Zasadne zatem w tym miejscu jawi się pytanie, czy kawiarnie, restauracje i bary w ramach swojej działalności misyjnej powinny też prowadzić kąciki przytuliskowe i czy na pewno tylko dla bezdomnych? A heroiniści, kieszonkowcy i prostytutki? Ich także to zagadnienie dotyczy, zwłaszcza jeśli mowa o gastronomii dworcowej.

fot. Richard Gillespie
fot. Richard Gillespie

Jedna z inowrocławskich restauratorek potraktowała to pytanie poważnie. W swoim lokalu „Róże, fiołki i aniołki” rozpisała akcję społeczną. W jej ramach zachęciła swoich gości do fundowania anonimowym bezdomnym kawy i posiłków – ot, taka odmiana zawieszonego posiłku albo napoju. Bezdomni ponoć korzystają z tej oferty, a gościom taka klientela ma bardzo się podobać. O ile spolegliwości bezdomnych w ogóle się nie dziwię, to już zachowanie inowrocławian jawi mi się zgoła osobliwym. Byłbym skłonny nawet uwierzyć, że wokół sławnych tężni zamieszkują anioły, ale przeczytałem artykuł, z którego wynika, że inowrocławianie na temat bezdomnych mają zdanie raczej mało przychylne.

Właścicielka restauracji ma oczywiście pełne prawo zachęcać bezdomnych do odwiedzin swojego lokalu i to niezależnie od tego, co tu powiem, bo to jej lokal i jej sprawa. A powiem to, co od lat głoszę podczas przeróżnych szkoleń, wykładów i audytów gastronomicznych. Powtarzam tam, że przekrój gości jest odpowiedzią na ofertę. Oznacza to, że restaurator nie ściąga do siebie jakiejś bliżej nieokreślonej masy – przyjdą do niego ci, których poprzez menu, politykę cenową, charakter obsługi, wystrój wnętrza i ogólnie pojęty klimat do siebie zaprosi. To trochę tak jak z prywatką, na którą zaprasza się znajomych. Oni ściągają swoich znajomych i ogólnie jest przyjemnie, bo schodzi się towarzystwo, które z oczywistych względów jest dla siebie sympatyczne. Jednak czy na taką prywatkę zaprosilibyśmy bezdomnych? A jeśli tak, to czy nie należałoby się obawiać, że pozostali goście mogliby się ulotnić, a bezdomni zasiedzieć? I co wtedy?

Swój ciągnie do swego, zasada to stara jak świat, więc jeśli bezdomnym stworzy się możliwość bezpłatnego stołowania się w knajpie, to oni najpewniej z niej skorzystają, bo czemu nie? Skutek może być dwojaki – albo skutecznie zredefiniuja klientelę na taką, której nie zależy, byle było po dwa złote, albo po prostu sami staną się klientelą. W obu przypadkach taka restauracja będzie musiała z oczywistych względów zamknąć podwoje. Sielskiego żywota nie gwarantuje nawet przebranżowienie na bar mleczny z dotacjami – niejednokrotnie byłem świadkiem fizycznych eksmisji nieznośnych dla otoczenia bezdomnych z barów mlecznych.

Jest zresztą o wiele prostsza i zupełnie uniwersalna zasada, którą można kierować się w życiu zwłaszcza wtedy, gdy pojawią się wątpliwości natury finansowej. Obwieszczam ją tutaj: jeśli cię nie stać, nie kupuj, jeśli nie masz pieniędzy, nie wchodź. Mam też prostą radę dla obrońców wykluczonych. Zaproście waszych faworytów do swoich własnych domów, otwórzcie przed nimi drzwi waszych łazienek, nakarmcie ich waszą zupą i połóżcie ich w waszych łóżkach. Macie do tego pełne prawo.

Macie też prawo do zastanowienia się nad pytaniem pani Adriany Porowskiej z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, które w kontekście wyproszonych ze Starbucksa zapytuje: „Gdybym usiadła w tej kawiarni z dzieckiem na chwilkę i nic nie kupiła, też by mnie wyrzucono?” Na tak postawione pytanie najlepszą odpowiedzią będzie cytat z klasyka, bo i cała ta sytuacja pod klasyka podpada:

Elegancka kawiarnia nie jest przytuliskiem dla bezdomnych. Mówię to z punktu widzenia eksperta, który zaleca restauratorom, aby ich działania generowały zysk, ale też restauracyjnego gościa, który dobrze pamięta, gdy jako student wdychał opary odwijanych z brudnych bandaży nóg bezdomnych na dworcu w Pile, gdzie był zmuszony oczekiwać godzinę i dziesięć minut na połączenie.

Jeśli „Róże i fiołki” – to na pewno nie z bezdomnymi. Mówię to poważnie.

fot. Geoff Llerena
fot. Geoff Llerena

Bezdomnym w restauracjach poświęcę fragment mojej najbliższej audycji w JemRadiu. Poza tym będę mówił o o burbonie, whiskey i whisky, także o tej słodowej i także o tej inwestycyjnej, na której niektórzy chcą się dorobić fortuny. Wraz z panem Makarym poruszymy temat owoców kandydata Komorowskiego oraz związków jedzenia z religią. Zapraszam, premiera w środę od 20.00 do 22.00. Jak odbierać JemRadio, dowiesz się na www.jemradio.pl

  1. Być może o to, bo w sytuacji krytycznej usiłowała zamówić coś w imieniu tych pań – schludnych co prawda, ale w kwestii sensorów – nie ma żadnych granic? Czy są – a jeśli są, to gdzie – doglądanie ropiejących ran? 🙂

  2. Jest u mnie w mieście jeden dość znany bezdomny, który chodzi po starówce i prosi o drobniaki na herbatę. Wiadomo – nie jest pachnący i pięknie ubrany. Ale nigdy nie widziałam go z piwem, a właśnie często spotykam go w kawiarni albo a Macu, gdzie pije kawę lub herbatę. Więc skoro wie, że kawiarnia to nie noclegownia, nie awanturuje się, no i zapłacił za napój oraz zajmowane miejsce, to absolutnie nie jest dla mnie problemem, że chce napić się czegoś ciepłego 😉
    Inna sprawa, jak przychodzi, nic nie zamawia, siada obok ciebie i jeszcze nagabuje, żeby mu coś kupić. Wtedy nóż mi się w kieszeni otwiera i rozumiem właściciela, który nie chce mieć kogoś takiego w swoim lokalu. Nie jest to też instytucja charytatywna, że miałby mu coś stawiać, „bo bogaty i tak ma”. Z jakiej racji?

  3. Wobec państwa jak najbardziej, ale wobec gastronomia dlaczego? Jeśli masz zielone trampki. podarte spodnie, albo jesteś po głębszym drinku, do nocnego klubu nie wejdziesz, bo bramkarz nie wpuści – afery nie ma 🙂

  4. A propo tworzenia granic – ja myślę, że całkiem naturalna jest granica zapachowa, gdy coś jem lub piję 😛 Jak w odpowiedzi, jak nie masz odpowiedniego ubioru to nie wejdziesz do nocnego klubu. Jak nieładnie pachniesz, to do kawiarni nie wejdziesz, bo właściciel będzie miał do sprzątania zwrócone posiłki – i to wcale nie chodzi mi o zwrócone do kuchni 😉

    • Trafna uwaga. Ale patrząc na uczciwość i zaradnośc naszych niektórych „gastro-biznesmenów” (i biznesmenów w ogóle), śmiem wątpić, aby wszystko, co zostało „zwrócone” trafiło do kosza. Mówię tu chociażby o rzeczach, które ktoś jedynie włożył do ust i wypluł. Jak to jest np. mięso wołowe, wiadomo, że drogie, to można przemielić, dodać jeszcze trochę chemii i na farsz do pierogów się nadaje. Nie sądzę, aby ktoś się potem skapnął, co zjadł. Może dla niektórych, tacy bezdomni to wręcz dobra okazja do poprawienia rentowności lokalu, szczególnie w sytuacji gdy czynsz drogi, a lokal znajduje się przy jakimś deptaku. Taka bomba zapachowa może przynieść dodatkowe zyski, co bardziej „przedsiębiorczym” gospodarzom.

  5. Bardzo dobry artykuł. Ja bym to jednak podręcił politycznie, bo patrząc na aktualne wydarzenia trzeba to zrobić. Ci wszyscy, co chcą pomagać „biednym uchodźcom z Afryki i Bliskiego Wschodu”, niech to zrobią, ale na własny koszt i na własną odpowiedzialność. Niech ci wszyscy „walczący o równość” wezmą ich do siebie. Mam nadzieje, że urzędnicy unijni, co przydzielili nam 10 tysięcy bezdomnych z Syrii czy Afryki, zaproszą po 10 osób do siebie do mieszkań, w KE pracują tysięce urzędników, a wręcz dziesiątki tysięcy, tak więc każdy na pewno zdoła wziąść jednego.
    Wolność Tomku, w swoim domku. Jak ktoś chce zapraszać czy pomagać, niech to robi, nikt go nie ma prawa krytykować. Tak samo jak tego, co nie chce tego robić. Każdemu zostanie i tak to wszystko policzone, choć nie wierzę życie pozagrobowe(raczej), to tego co pomagał, może robaki bardziej oszczędzą.
    A winę za to ponoszą ci, co zezwalają na wykluczenie społeczne i bezdomnośc. „Guru” Gazety Wyborczej, Balcerowicz sam jest ojcem chrzestnym tysięcy z nich. Ale on, raczej to pomocy i dożywiania bezdomnych się nie rwie.
    W krajach takich jak Czechy, Austria, Dania czy Szwecja, wykluczenia społecznego prawie, że nie ma, jeśli już, to sporadyczne. Może więc zacząć namawiać bezdomnych, żeby przeszli przez Olzę czy też spróbowali przepłynąc na jakichś tratwach Bałtyk. Na pewno to lepsze niż los bezdomnego i wykluczonego w III RP.

  6. Ciekaw jestem ilu uchodźców z Afryki, trzyma w swym apartamencie, „prezydent Europy”. Nasz prezydent też zaczął zapraszać niepełnosprawnych do pałacu, może czas zaprosić bezdomnych, na pewno parę głosów dojdzie, choć ci biedni ludzie raczej mieliby problem odnaleźć siebie samych na listach wyborczych.

  7. Po dogłębnych zapoznaniu się z tymi artykułami, szczególnie w Wybiórczej widzę politycznopoprawną hipokryzję. Z jednej strony GW straszy „pisiorami”, że jak dojdą do władzy do się ziemia zawali, o „faszystach” i „karkach wyglądających jak Mussollini” w stylu kandydata w prezydenty, Kowalskiego, nie mówiąc. A to przecież chyba te siły polityczne, krytykują to, co się dzieje w Polsce po 1989 roku, szczególnie po tzw „reformach Balcerowicza”. Choć pan Kowalski jest byłym liberałem z UPR, to jednak po przejściu do innej opcji, nieco mu się odmieniło.
    Duńczycy, Szwedzi, Austriacy czy nawet Czesi, owszem walczą o „równość”, ale jakoś nie uznają zasady ekonomii liberalnej, a’la Korwin Mikke, zgodnie z zasadą „nogą ci się w zyciu powinęła, źle się urodziłeś, to zdychaj pod mostem”.
    Jakoś nie udało mi się znaleźć wzmianki o tym wydarzeniu w szeroko pojętej „prasie lewicowo-socjalnej”. Dziwne.
    A co by było, gdyby tak postapiono wobec „faszysty” Kowalskiego, którego notabene wyrzucono z pracy, podczas kampanii? Czy ci obrońcy „równości” również by się za nim ujęli?
    Zresztą chciałbym przypomnieć, ze korporacja Starbucks była wielokrotnie krytykowana za podłe traktowanie swoich pracowników, z AmRest, na początku jej działalności, również nie było różowo.
    Czyli jak bezdomnego wyrzucają to źle, a jak pracownika, takiej restauracji, traktują gorzej niż psa, to wszystko jest OK.

    • Chyba wszyscy „walczący z dyskryminacją” powinni się zapoznać z tą stroną. Proszę się nie przejmować, to nie strona porno (choć adres na to by wskazywał)
      http://xxxprincesssparklexx.wix.com/starbucks-exposed
      Najzabawiejszą sprawą jest fakt, że do takich przybytków, najczęściej chodzą właśnie tacy, co „walczą z rasizmem, homofobią, ksenofobią et cetera”. Po przeczytaniu tej strony, okazuje się, że Starbucks owszem walczy z rasizmem, ale w USA, kosztem wyzysku czarnego człowieka w Afryce.

  8. Iwona Sodkiewicz – bezdomny to nie klient, jak sama nazwa wskazuje nie ma pieniędzy ani domu więc po co gastronomowi taki przechodzień (bo chyba nie klient – skoro nie płaci?!) w jego królestwie? Kiedyś włóczęgostwo było karane a żebrak trędowaty musiał ogłaszać dzwonkiem swoje przybycie, żeby ludzie mogli od niego uciec w porę. Przywróćmy ten dobry zwyczaj 😉

    • To kiepski pomysł. Bo nigdy nie wiadomo na kogo się faktycznie trafi. Przypomnę taki film pt. „Nieoczekiwana zmiana ról”, w którym Dan Aykroyd został przed braci-cwaniaków doprowadzony do włęczostwa, a potem się podniósł.
      Ja bym jeszcze dodał przykład z Rosji, który chyba podawałem już, a może to Artur pisał. Otóż w Rosji, bogacze lubią się przebierać w lumpów i robią takie eksperymenty. I taki jeden, nuworysz poszedł do fryzjera, poprosił, żeby go umyto i ostrzyżono, przedstawił kulturalnie sytuację. Właścicielka nie tylko go nie wyrzuciła, ale i mu pomogła. Po czym, po jakimś czasie, on przyszedł i każdemu, kto wówczas był i był skłonny do pomocy, kupił do drogim prezencie.
      Pani postawy więc nie będę w żaden inny sposób komentował, bo nie chcę tu zbytnio wprowadzać zamieszania, a w dodatku moja postawa wobec rzeczywistości dosyć mocno się zradykalizowała. Faktem jest, że kiedyś włóczegostwo było karane, ale ten proceder był jednak dużo mniej spotykany. Na Białorusi, ostatnio wprowadzono wręcz kary za „leżenie bykiem” – jak nie pracujesz-płacisz, jak nie zapłacisz, lądujesz w kolonii karnej. Inna sprawa, że w tamtejszym systemie gospodarczym, praktycznie nie ma bezrobocia, a słuzby państwowe, niczym u nas za komuny, walczą z lumpenproletariatem i wszelkiej maści „nygusami”. Może i u nas to wprowadzić, pan Kowalski, mój „prezydent” optował za ścisłą współpracą z Białorusią.

  9. Zwróćmy jednak uwagę na fakt, że franczyzowa kawiarnianopodobna (nazwanie tego kawiarnią jest obelgą dla kawiarni niesieciowych, z prawdziwego zdarzenia, w epoce sieci ginących) sieciówka, jaką jest Starbucks, z restauracją (a prowadząca ją osoba z restauratorem) niewiele ma wspólnego.

  10. Zgadzam się z opinią w tym artykule. W czasach studenckich pracowałam w kawiarni na ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie i niestety często mieliśmy incydenty z bezdomnymi. Wypraszaliśmy ich bez żadnych skrupułów! Raz: inni klienci czuli się niekomfortowo w obliczu brudu i smrodu. Dwa: często tacy „goście” wpadali do nas, żeby skorzystać z toalety i urządzić sobie w niej kąpiel. Gdyby ktokolwiek ośmielił się zwrócić mi uwagę, że wypraszam pokrzywdzonego przez los człowieka, poprośiłabym, żeby w porywie szlachetnego serca uprzątnął łaskawie to, co ten pokrzywdzony człowiek zostawił po sobie. Przez nasze dobre serca bezdomni i włóczędzy stają się coraz bardziej natarczywi i bezczelni. Nie nie i jeszcze raz nie!

    • Dlatego trzeba wprowadzić to, co wprowadził „Baćka” na Białorusi. Ostateczną rozprawę z bumelantami, pasożytami społecznymi i wszelkiej masci „nierobami”. Problem w tym, że Białoruś jest krajem suwerennym, w znaczeniu polityki wewnętrznej, to jedyny kraj w Europie, który zbrodniarzy i zwyrodnialców karze w adekwatny sposób (kula w potylice)i nie przejmuje się żadnymi tam „prawami człowieka”. Byłem w tym kraju, już po wejściu Polski w Eurosowiety, ale przed zapędzeniem do więzienia zwanego Schengen i jakoś nie przypominam sobie tego, żeby dało się spotkać na ulicy żebraka czy takiego co zbiera puszki. Oczywiście są pijaki i bumelanci, nawet w dość sporych ilościach (szczególnie na prowincji, jak się odejdzie trochę od głównych ulic czy dworców), ale w miejscach reprezentatywnych, po prostu się ich usuwa i tu nie ma przebacz, jak ktoś stawia opór, to kolonie karne i KGB wiedzą co z nimi zrobić.
      Ludzie chcieli liberalizmu i kapitalizmu, to mają efekty. Nie ma róży bez końców. Ja sam kiedyś to popierałem, ale na szczęście w ostatnich latach zmądrzałem i dzisiaj widzę, że ludzie nie powinni narzekać na to, na co dali przyzwolenie.

      • Jedyne co jeszcze jest pozytywnego w tym kraju, to to, że są tacy ludzie, co mówią prawdę i się (jeszcze)nie sprzedali:
        https://www.youtube.com/watch?v=4FPa7WYlvb0
        Nie chcę nikogo wywyższać pod niebiosa, ale myślę, gdyby ten człowiek sprawował władze, to nie byłoby tyle żulernii, bezdomnych i innego elementu na ulicach.

        • Niestety, okazuje się, że za 10-15 lat, liczba bezdomnych w Polsce, wzrośnie kilkuset a może nawet tysiąckrotnie. A to wszystko dzięki podatkowi katastralnemu, który, prawdopodobnie zostanie wprowadzony już od przyszłego roku. Podatek katastralny zależy od wartości nieruchomości, a ta, nie jest wartością rynkową, ale urzędniczą. Wszystko za sprawą, 4 czy też 5 rozbioru Polski, czyli „anschlussu” Polski do UE.
          Cóż, jeśli polskie społeczeństwo nie zrobi czegoś podobnego co zrobili Ukraińcy, to w okolicach 2030 roku, Polska będzie wyglądać jak druga Brazylia albo Indie, gdzie całe obrzeża miast będą pokryte slumsami, które zamieszkiwać będą ci, co pobrali kredyty na domy i mieszkania. Nikomu, nie będzie się teraz opłacało robić remontu domu lub mieszkania, bo będzie musiał płacić wyższy podatek. A stawki nie są niskie, bo w Warszawie to będzie ok 500 MIESIĘCZNIE.
          To samo tyczyć się będzie i nieruchomości z przeznaczeniem na lokale użytkowe.
          Wygląda na to, że już niedługo to bezdomnymi będą ci co prowadzą i są właścicielami restauracji. Radziłbym więc wszystkim popatrzeć na bezdomnych i nauczyć się od nich, jak żyć bez dachu nad głową. Bo, w przypadku zadłużenia w opłatach za podatek katastralny, nieruchomość będzie przechodziła na państwo, a podatnik będzie wywłaszczany.
          Do niedawna uważałem to za nierealne, w polskich warunkach, ale prawdopodobieństwo wejścia tego podatku już niedługo jest bardzo wysokie.

          • http://www.se.pl/wiadomosci/polska/unia-zrobi-z-nas-bezdomnych_208915.html
            To artykuł sprzed 4 lat.
            http://pressmix.eu/2015/05/06/katastrofalny-podatek-katastralny-juz-za-rok-czemu-kandydaci-na-prezydenta-o-nim-milcza/
            A to artykuł sprzed wyborów. To, że pan Kowalski milczy, to dziwne, ale on, na szczęście od zawsze mówił, że Mumia Europejska zrobi z nas dziadów, biedaków i bezdomnych, musiałby się powtarzać.
            Wielu Polaków chciałoby odwiedzić Rio de Janeiro. Pocieszeniem jest fakt, że z czasem to polskie miasta, takie jak Gdańsk czy Gdynia będą wyglądać jak Rio:
            http://www.urbanrealm.com/blogs/media/blogs/pauls/JAN10/HU/slum.jpg
            I to w takich chatkach będzie mieszkać „elita”, bo dla reszty to pozostanie żywot bezdomnego.

          • Z tą kilkusetkrotnością to może i przesadziłem, ale liczba wywłaszczanych i pozbawianych dachu nad głową, w wyniku wprowadzenia podatku i jego egzekucji może iść w grube dziesiątki, setki tysięcy, a może nawet i miliony. Oczywiście w perspektywie długoletniej. Podkreślam, że podatek katastralny jest ustalany na drodze urzędniczej, więc to państwo będzie ustalało czy np. budynek w którym jest lokal gastronomiczny będzie płacił 500, 1000 czy może 5000 tysięcy złotych podatku miesięcznie.
            Faktem jest, że ten podatek funkcjonuje już w wielu krajach, ale najczęściej zamożnych, poza tym u nas funkcjonuje już tyle patologii życia społeczno-politycznego, ze nic mnie już nie zadziwi. Nawet to, ze podatek wprowadzony zostanie tylko po to, aby wywłaszczyć obecnych właścicieli nieruchomości na tzw „ziemiach odzyskanych”, po to, by na ich miejsce mogli wprowadzić się „prawowici właściciele” zza Odry.
            Trzeba się liczyć z tym, że w lokalach gastronomicznych, szczególnie tych znajdujących się w centrach miast, w budynkach wolnostojących, nikt nie będzie robił remontów, a tynk będzie się nam sypał do zupy, codziennie.

  11. Ja nie będę nigdy bezdomna, bo ja pracuję i się modlę. A pijacy i bezdomni nie pracują, piją, brzydko pachną i tylko nagabują ludzi i w ten sposób społeczeństwo się musi ich wstydzić i ich znosić. Na alkoholizm wynaleziono lekarstwa, na lenistwo najwidoczniej nie.

    Do mrówki się udaj, leniwcze,
    patrz na jej drogi – bądź mądry:
    nie znajdziesz u niej zwierzchnika
    ni stróża żadnego, ni pana,
    a w lecie gromadzi swą żywność
    i zbiera swój pokarm we żniwa.
    Jak długo, leniwcze, chcesz leżeć?
    A kiedyż ze snu powstaniesz?
    Trochę snu i trochę drzemania,
    trochę założenia rąk, aby zasnąć:
    a przyjdzie na ciebie nędza jak włóczęga
    i niedostatek – jak biedak żebrzący

  12. Pani Arleta ma dobry pomysł, ale nieco bym go zmodyfikował. Takie ostrzegawcze dzwonki kazałbym nosić wszystkim pojebom religijnym (pojeb=fanatyk). Żeby w porę można było wyjąć pistolet i zastrzelić zanim się zaraza zbliży.

  13. Panie Paweł Marder – dlaczego Pan przeklina? To jest kulturalne miejsce, nie ma sensu się tak unosić. Każdy ma prawo wierzyć w swoją religię ale wiadoma jest prawda – PRAWDA jest jedna. Dlatego dano nam wolną wolę, żebyśmy mogli błądzić ale w końcu powinniśmy powrócić do prawdziwej religii. Pozwolę sobie znowu zacytować «Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli».

  14. Oczywiście, każdy ma prawo wierzyć w swoją religię, zawsze to powtarzam. Ale również zawsze powtarzam, że nikt nie ma prawa mi mówić w co mam wierzyć i jaka jest jedyna prawda. Bo takich właśnie ludzi nazywam fanatykami.

    A wiara w posiadanie wszechwiedzy to prawdopodobnie początki choroby psychicznej.

  15. Marcin Barczyński nie wiem dlaczego Pana wiara się zachwiała, na pewno nie z mojego powodu. Ja zawsze nawołuję do miłości bliźniego i do tego, żeby każdy pielęgnował swoją wiarę a nie ją zatracał. Więc proszę mnie nie oskarżać i popracować nad swoją wiarą (przez np. codzienną modlitwę).

  16. Pozwolę sobie odpisać za Marcina. Czy nawoływaniem do miłości bliźniego nazywa pani to: „bezdomny to nie klient, jak sama nazwa wskazuje nie ma pieniędzy ani domu więc po co gastronomowi taki przechodzień (bo chyba nie klient – skoro nie płaci?!) w jego królestwie? Kiedyś włóczęgostwo było karane a żebrak trędowaty musiał ogłaszać dzwonkiem swoje przybycie, żeby ludzie mogli od niego uciec w porę. Przywróćmy ten dobry zwyczaj”?

    Myślę, że to z powodu takich „katolików” jak pani wiara Marcina się nieco zachwiała.

    Jeżeli Bóg istnieje to liczę, że sprawiedliwie panią wynagrodzi. Proszę zwrócić uwagę na słowo „sprawiedliwie”.

  17. „…nie pracują, piją, brzydko pachną i tylko nagabują ludzi i w ten sposób społeczeństwo się musi ich wstydzić i ich znosić” – proszę m iw tej wypowiedzi pokazać chociaż okruch miłości bliźniego.
    A teraz przypomnę: głodnych nakarmić, pragnących napoić, nagich przyodziać, grzeszących upomnieć [a nie poniżać]. „Cokolwiek bowiem najmniejszemu z mych braci uczynicie, mnie uczyniliście”.

    Codzienne odklepanie formułki – nawet najbardziej natchnionej – nic nie da, jeśli się jej nie rozumie. Gdzie pani zrozumienie? Gdzie pani miłość bliźniego? Bo jedyne, co na razie bije z pani słów, to samouwielbienie i poczucie nieomylności. Grzech pychy, podobno śmiertelny. Ale „dano nam wolną wolę, żebyśmy mogli błądzić ale w końcu powinniśmy powrócić” – proszę więc wrócić do chrześcijańskiej pokory, bezwarunkowej miłości bliźniego, w imię której pierwsi chrześcijanie przygarniali chorych, bezdomnych i grzesznych, wszystkim bez wyjątku ofiarowując swą troskę, bez osądzania i posyłania żywcem do piekła.

    Ja nad swoją wiarą pracuję codziennie. Między innymi dlatego nadal próbuję panią przekonać, zamiast nazwać pozbawioną pokory starą grzesznicą i posłać do wszystkich diabłów. Jest jeszcze dla pani nadzieja, jak dla każdego z nas. Ale Bóg pomaga tym, którzy sami chcą się zmienić na lepsze – to od pani zależy, czy wykona pani pierwszy krok w stronę bycia lepszą osobą.

  18. Nie sądzę, aby ktokolwiek z Państwa miał ochotę siedzieć w kawiarni obok cuchnącego brudasa. Do kawiarni przychodzi się po miły czas w przyjemnym i schludnym otoczeniu. Bieda nie jest odstręczająca, ale brud i smród – owszem!

  19. Zaskoczę cię – tak, nie cierpię, kiedy obok mnie siedzi, stoi czy jedzie człowiek brudny i śmierdzący. Nie zmienia to faktu, że:
    1. Brudni i śmierdzący bywają nawet ludzie pod krawatem. Zaskakująco często. I co ciekawe, są oni przekonani o swojej wielkiej wartości i użyteczności społecznej.
    2. Wolę siedzieć obok śmierdzącego, ale pokojowo nastawionego żula, niż obok osoby, która tego żula wyzywa i poniża.

    Owszem, w tej sytuacji kierownictwo lokalu miało prawo wyprosić bezdomne – ponieważ nie zamówiły niczego, za to zrobiły sobie ze Starbucksa sypialnię. Tak samo powinny zostać wyproszone rozchichrane dzieciaki, cykający sobie fotki przy workach z kawą hipsterzy i chowający się za laptopem „oszczędni byznesmeni”. Nie wyproszenie mnie bulwersuje, tylko to, jak ochoczo ludzie przystąpili do deptania po bezdomnych, zupełnie nie myśląc o tym, że być może kiedyś im tez w życiu nie wyjdzie i wylądują na bruku. A wtedy będą się modlić codziennie o taką profesor Płatek, która im kupi kawę czy inną bułke, a wraz z nią prawo do pozamulania przez pół godziny w osłoniętym od wiatru i deszczu miejscu…

    • Pewne rzeczy, są oczywistością. Ale nie dla każdego jak widać. Można się z kimś diametralnie nie zgadzać, można kogoś nienawidzieć, gardzić, ale nie można pozbawiać kogoś, nawet największego wroga podstawowej ludzkiej godności. Nie zdziwiłbym się, jakby ten pusty babsztyl, lepiej traktował psa niż innych. Nie będę się rozpisywał dalej na ten temat, nie chcę tu podkręcać „dyskusji”, choć i tak, nikt z komentujących na FB, nie zagląda na stronę. Warto sobie tylko przypomnieć złote słowa śp. Lema.

  20. Ja nie wiem dlaczego tak bronić tych ludzi. Wiadomo, że są oni z gatunku CZŁOWIEK ale przecież śmierdzą i są brudni i nikt nie chce ich w towarzystwie najbliższym. Jak chcą sobie gdzies pod mostem żyć i palić marihuanę to ich problem. Albo pić tanie wina. Ich bezdomność to wybór motywowany lenistwem. Proste. Nie usprawiedliwiajmy leniuchów!

    • Nie do końca tak zawsze jest. Jest pani widać bardzo pusta, ale czego się spodziewać po kimś kto głosuje w I turze na „Jasnowidza”. To przez takich pustaków jak pani, ten kraj jest tak debilny i tak gówniany. Ale ma pani do tego prawo, jak ktoś chce być faktycznie bezdomy, to jego sprawa, jak ktoś chce być pustą, bezgózgową, idiotką, to jej sprawa. Każdy jest kowalem swojego losu. Ale nie można wrzucać wszystkiego do jego wora.
      Dobrze, że mieszkasz pusta babo, z dala ode mnie. Widac, że Gdańsk to nie tylko Bolek i spółka, ale także tabuny idiotów.

  21. Artykuł jak najbardziej na czasie, jednak mam jedną krytyczną uwagę:
    Od kiedy Starbuck jest „elegancką kawiarnią”. Równie dobrze można powiedzieć że McDonald jest elegancką restauracją. Właśnie te kwaśne popłuczny które tam serwują, mają tyle wspólnego z kawą co żarcie w macu z burgerami, lub fix knura z carbonara.
    Poza tym zgadzam się w 100% z Panem autorem.

  22. witam. W w/w sprawie, mam jeszcze jedną osobę chętną do wypowiedzi na powyższy temat obsługi tej kawiarni dla >w >>” 😉 więc zapraszam do dyskusji

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―