Najbardziej odświętne śniadanie w polskiej tradycji, jedyne w roku, które ciągnie się aż do popołudnia – dla tych, którzy siedzą sami, z dala od domu ale i dla tych, którzy kochają polską Wielkanoc wyjątkowe śniadanie od dziewczyn z najlepszych polskich blogów kulinarnych. Zapraszam do stołu!
Choć coraz więcej Polaków wyjeżdża na Wielkanoc zagranicę, dyngusowej kąpieli zażywając w ciepłych morzach, to i tak tych najcieplejszych, najpyszniejszych i najpiękniejszych Świąt można doświadczyć wyłącznie w Polsce. Do tego wniosku dochodzą także goście wycieczek all-inclusive z solarium i wibromasażem w cenie, ale dopiero, gdy powrócą do swoich nadwiślańskich pieleszy. Zaprośmy także i ich do naszego wspólnego stołu, bo żadna krewetka, nawet ta w sosie koktajlowym z parasolką, nie zastąpi swojskiego chleba z masłem, naszej białej kiełbasy z chrzanem i polskiego ciasta.
Wielkanocne śniadanie przygotowały dla nas nieocenione pasjonatki polskiej tradycji prowadzące blogi kulinarne, które dla oddania emanującej z tych blogów atmosfery gościnności, ciepła i bliskości, umownie nazwałem „kameralnymi”. Tam właśnie gość czuje się dokładnie tak, jak w najzacniejszych progach prawdziwego polskiego domu.
Zaczynamy zatem od podstawy wielkanocnego śniadania, żuru, który podaje Jolanta z blogu „Damsko-męskie spojrzenie na kuchnię”. Żur przygotowała na żytnim zakwasie, dodała boczku, majeranku czosnku oraz wrzuciła klopsiki z domowej białej kiełbasy. Zawiesista, aromatyczna i treściwa całość stanowi świetne otwarcie wielkanocnego śniadania i skutecznie rozgrzewa biesiadników zmarzniętych poranną wizytą w kościele.
Po zupie na stole pojawia się soczysta biała kiełbasa Margarytki zapieczona z cebulą w białym winie, miodzie i musztardzie. To doskonała propozycja po wyostrzającej apetyt zupie, świetnie przygotowująca biesiadników na różową pierś kaczki z rozmarynem i karmelizowanymi gruszkami którą prezentuje autorka blogu „O kuchni z uczuciem”.
Po tak zacnym przyjęciu goście są gotowi na deser. W pierwszej kolejności na stół wjeżdża obłędny mazurek Margarytki, zupełnie inny od spotykanych na co dzień, z trzema różnymi odmianami czekolady i szczerą posypką z orzechów, migdałów i kawałków chałwy. Mazurek jest elegancko kruchy i odświętnie czekoladowy i obłędnie pachnie rumem i owocami w czekoladzie. Choć brzuchy robią się pełne, któż by odmówił sobie kawałka pomarańczowej babki Agi z „Wilczyca-Mojemniam”?
Czas na chwilę oddechu przy kawie i okołowielkanocne dyskusje, choćby o jaju. Czy warto kupować te ekologiczne za złoty pięćdziesiąt, skoro producenci argumentują, że „trójeczki” są równie dobre, a o wiele tańsze? Na dowód swoich tez przedstawiają nawet badania naukowe, a całość przybliża czytelnikom poważny portal informacyjny, przedstawiając nawet zdjęcie, z którego ma wynikać, że jaja z wolnego wybiegu można poznać po kolorze żółtka w myśl zasady, że im żółtko mocniej wybarwione, tym kura bardziej wybiegana. Co za głupoty! Ale dziennikarze przecież lubują się w manipulowaniu faktami. Autor innego artykułu o wyższości jaj z chowu klatkowego nad wolnowybiegowym dla podkreślenia tego, co uważa za prawdę, celuje w czytelnika armatą największego kalibru, powołując się na wyniki badań w języku angielskim, które, jak każdy głupi z Ost Europa wie, są autentycznie prawdziwe i absolutnie niepodważalne.
Dyskusja rozgorzała na dobre, bo jakże można sprowadzać jeden z najdoskonalszych pokarmów na ziemi do sporządzonej w laboratorium listy składników odżywczych? Nie można, ale wielkanocny stół to nie miejsce na ostrzejszą wymianę zdań, dlatego nieco poirytowani częstujemy się zimnymi przekąskami. Królują oczywiście jaja pod różnymi postaciami. Są przepięknie barwione buraczane połówki w wiosennym sosie Izy z blogu Smaczna Pyza. Są też jajka faszerowane serem i szczypiorkiem Jolanty albo szynką.
Ale przecież jest też i sama szynka! Obok pysznią się doskonałe pasztety – mamy Margarytki oraz najlepszy wielkanocny Jolanty. Do tego małe przekąski – tradycyjny galart Izy, zjawiskowa szynka w galarecie Jolanty oraz pomniejsze terriny i roladki. Ach, co za stół!
Ostatnio o kameralnych blogach kulinarnych pisałem w karnawale. Dziś dziewczęta ponownie udowodniły, jak z godnym podziwu szacunkiem ale i ogromną starannością dbają o najlepsze tradycje prawdziwej polskiej kuchni świątecznej.
Warto o tym pisać, na pewno napiszę jeszcze nie raz. Tymczasem chylę czoło i dziękuję!
Więcej o jajach usłyszycie w mojej najbliższej audycji w JemRadiu. Komu tak bardzo zależy, aby wieść gminna niosła, że trójeczki są lepsze niż zeróweczki? Zapraszam, premiera w środę od 20.00 do 22.00. Jak odbierać JemRadio, dowiesz się na www.jemradio.pl
same pyszności !!!!
Zgadzam się, trzeba jednak pamiętać, że duża w tym rola jednak tradycji przedchrześcijańskich.
http://kursnawschod.pl/wschod/chcielibyscie-wiedziec-wielkanocy-boicie-sie-zapytac-ksiedza/
http://kritikos.pl/Viking-Prawdziwe-korzenie-chrzescijanskich-swiat
A to prawda – choćby to jajko jako początek wszechrzeczy 🙂 Przepytałem nawet kiedyś na tę okoliczność duchownego – w tradycji chrześcijańskiej jajo ma oznaczać kamienie chrystusowego grobu 🙂
Oglądając zdjęcia, rodzi się pytanie… czy ktoś odważy się wydać poradnik właściwego, estetycznego i zgodnego z istniejącymi przecież zasadami „układania stołu” ?!
Jeszcze w epokowym wydawnictwie pt „Kucharz Gastronom”, czy „Poradnik Kelnera” można było zapoznać się z podstawami tego „olewanego” obszaru w naszej (nawet „finezyjnej” gastronomii, szczególnie w całym obszarze stołu! I moja uprzejma prośba do KK! Kiedyś napisałem komentarz do sposoby picia kawy (zresztą w Poznaniu) apelując o zachowanie pewnych zasad! Dzisiaj apeluje… nie fotografujemy stołu w trakcie jedzenia, żeby ono było nawet najlepsze na świecie. A już ogryziona kość… ! Podobnie ma się ze zdjęciami z blogów. O tempora, o mores… ! Pozdrawiam KK świątecznie, wielkanocno i w obszarze rubasznego, kucharskiego dowcipu! Wesołej na jajka!
Przyłączam się do apelu! 🙂 Nie wiem, kto ogryzł tę kość – przy stole był wtedy wójt oraz pleban – tuszę, iż jeden z nich 🙂
A jeśli chodzi o picie kawy – to może Pan przypomnieć, o co wtedy chodziło? Być może coś się od tego czasu zmieniło…