Karnawałowa rewia kameralnych blogów kulinarnych

Czasami to pamiętniki domowej kuchni, niekiedy poradniki i przewodniki po kuchniach nieznanych i choć w cieniu tych wielkich, w niczym tym wielkim nie ustępują. Odwiedzając je, za każdym razem czuję, jakbym wchodził do czyjegoś domu. Z niektórymi zdążyłem się nawet zaprzyjaźnić. Poznajcie je i wy!

fot. Stefan Insam
fot. Stefan Insam

Kilka tygodni temu w ramach akcji Pytanie Dnia na moim Facebooku zamieściłem pytanie o wasze ulubione a mniej znane blogi kulinarne. Sam czasami poszukuję ciekawych inspiracji i przepisów, po co więc błądzić po tysiącach niesprawdzonych stron o nieustalonej proweniencji, skoro można skorzystać z poleceń tych już sprawdzonych?

Większość blogerów wykonuje piękne zdjęcia / fot. Noah Katz
Większość blogerów wykonuje piękne zdjęcia / fot. Noah Katz

Na pytanie odpowiedziało kilkadziesiąt osób podając nazwy i linki do grubo ponad stu różnych blogów z przepisami – czasami ulubionych, a nieraz i własnych. Obiecałem wówczas, że po nowym roku podzielę się dobrą nowiną z czytelnikami i teraz tę obietnicę spełniam. Stu linków nie jestem w stanie podać, ale wybrałem te najciekawsze kameralne przestrzenie kulinarne, w których sam czułem się najlepiej. Większość z nich była dla mnie zupełnie nowa.

Pora coś zjeść
Pora coś zjeść

Całą serię swoich ulubionych blogów, niemal trzydzieści, poleciła Adriana, która prowadzi też swój własny blog Pora coś zjeść. Polecam ten blog także i wam, bo Adriana prowadzi go z ogromną starannością, dba o każdy szczegół, a przepisy ilustruje bardzo dobrymi fotografiami. Bierze też udział w ambitnej inicjatywie „Małopolski Apetyt”, w ramach której powstaje przygotowywany z pietyzmem magazyn krakowskich blogerów kulinarnych. Warto kliknąć i zapoznać się i magazynem, i z blogiem oraz dać się ponieść grze treści, form i kolorów.

Bardzo przyjemnie spędziłem czas u Jolanty i Piotra, którzy w prosty sposób przekazują czytelnikom tajniki własnej kuchni. To bardzo mocno rozbudowany blog i raczej przyporządkowałbym go do kategorii popularnych niż kameralnych, ale skrywa na tyle niszowe przepisy, że cechy kameralności ma z pewnością. Mnie szczególnie zainteresował schab suszony w piekarniku, przepisy na domową kiełbasę i swojskie mięso w słoikach. Blog jest przejrzysty i uporządkowany a przepisy podzielone w czytelne kategorie. Jeśli nie macie pomysłu na nietuzinkowe śniadanie albo poszukujecie czegoś specjalnego na Święta, warto zajrzeć do Joli i Piotra.

Kulinarne przygody Gatity
Kulinarne przygody Gatity

Niezwykły przepis na schab popularyzuje też Gatita. Tylko popatrzcie, schab z pończochy, niesamowita sprawa! Pamiętam z zamierzchłego dzieciństwa, gdy jeszcze nie w każdej kuchni była lodówka, że kiedyś rzeczywiście tak po świniobiciu postępowano z mięsami. Blog poleciła mi jedna z czytelniczek, Magda. Przyznała, że choć sama nie lubi gotować, chętnie Gatitę odwiedza i czasem daje się zachęcić do podjęcia jakiejś kulinarnej próby. Rzeczywiście zdjęcia są kuszące a przepisy inspirujące. Poza nietuzinkowym podejściem do schabu i ciekawym przepisem na domową pasztetową, znajdziemy tu sporo przepisów na tradycyjne pieczywo i słodkie domowe wypieki.

Domowo i ciepło jest też u Margarytki. Autorka ma smykałkę do umiejętnego modyfikowania klasycznych przepisów tak, aby powstały z nich ciekawe, autorskie potrawy z potrzeby chwili albo z konieczności dyktowanej zawartością lodówki. Kulinarna przestrzeń Margarytki to tak naprawdę ciepły dom polskiej gospodyni ze stołem uginającym się od swojskiego jedzenia. Opublikowany niedawno zestaw przepisów na słodkie karnawałowe przekąski mówi sam za siebie.

Kuchenne algorytmy
Kuchenne algorytmy

U Mątewki też jest ciepło i apetycznie. Choć sam blog ma skromny wygląd, prezentowane na nim przepisy daleko poza skromność wykraczają. Na tort truflowy z dodatkiem szkockiej Glenlivet nabrałem ochoty błyskawicznie. Zainteresował mnie też deser bananowy z Bailey’s i czekoladowe ciasto z dyni – żeby wspomnieć choć kilka ostatnich publikacji. Autorka zachęca też do przygotowania własnych mieszanek przypraw, uczy, jak zrobić domowy piernik, chętnie wykorzystuje lodówkowe resztki i wie, co zrobić z jarmużem.

Dusia mówi wprost: „Dzień bez Dusi w kuchni jest dniem straconym” i poleca swój blog – Dusiowa Kuchnia. Autorka prezentuje na nim przepisy na proste wypieki, na przykład na modne ostatnio babeczki z mikrofalówki i piernikowe gofry. Są też inspiracje na proste przekąski na niezobowiązujące nocne przyjęcie. Czasami Dusia zaprasza na jakiś kulinarny eksperyment, na przykład koktajl z jarmużu i pomarańczy z ksylitolem. Podaje też przepis na jeden z przebojów domowych przyjęć minionego sezonu, zielone ciasto zwane „Leśnym runem”.

Ewa Wojciechowska
Ewa Wojciechowska

Kilka blogów zaskoczyło mnie formą. Jeden z nich to Kulisy Kuchni, swojego rodzaju blog w blogu, część większego serwisu Ewy Wojciechowskiej, która do współpracy zaprosiła korespondentów kulinarnych z różnych zakątków świata. Kulisy Kuchni prowadzi mieszkająca na co dzień w Norwegii Magda. Nie zapomina jednak o polskiej tradycji i z sentymentem pisze o bliskich naszym rodakom zagranicą polskich smakach. Do tego zamieszcza rozmowy z szefami kuchni, a jednego ma nawet w domu. Magda chętnie myszkuje w sieci w poszukiwaniu kulinarnych ciekawostek i obiecała nawet, że czasami podrzuci mi jakiś lepszy news, który z kolei ja obiecałem skrzętnie wykorzystać w mojej nowej audycji w JemRadiu.

Podróże kulinarne
Podróże kulinarne Thiessy

Polecaliście też blogi łączące gotowanie ze wspomnieniami z podróży po Polsce i świecie. Jeden z nich, Podróże kulinarne Thiessy, poleca Tomasz. To schludnie prowadzona księga przepisów na dania z różnych stron świata ilustrowana starannie wykonanymi fotografiami. Jeśli zatem potrzebujecie inspiracji na coś z Karaibów, Filipin albo Persji, u Thiessy na ten temat co nieco będzie.

Tymczasem na stole Melomakaro, Fanouropita i Galaktoboureko – wiadomo, że jesteśmy w Grecji. O greckiej kuchni z polskiej perspektywy pisze Polka od lat mieszkająca na Peloponezie. Swoimi przepisami dzieli się na blogu Moje Kulinarne Wariacje, na pierwszy rzut oka przypominającym zbiór przypadkowych przepisów. W gęstwinach różności wystarczy jednak wyszukać Kuchnę Grecji i już jesteśmy w prawdziwej domowej kuchni autorki.

Cuda i smaki regionu
Cuda i smaki regionu

Miłośniczka kuchni kaszubskiej, Beata, poleciła swój własny blog Cuda i smaki regionu. Pokłosiem jej kulinarnych zainteresowań jest wydana niedawno książka kucharska Nowoczesna kuchnia kaszubska. Ciekawa sprawa, bo blog propagujący tradycję i regionalia okazuje się też być przykładem na owocną współpracy ze sponsorami!

Przy tej okazji wspomnę jeszcze o Kuchni Pałuk. Co prawda nie jest to blog w czystej formie a strona na Facebooku, ale mozolna praca autora nad propagowaniem tradycji kuchni Pałuk zasługuje na uwagę.

Na koniec kilka sugestii blogów „bez” – dla alergików, osób nietolerujących niektórych składników albo kierujących się filozofią ich omijania. Pinkcake prezentuje zbiór przepisów na wypieki bez mleka. U Mamy Alergika znajdziecie przepisy na potrawy bez jajek, mleka krowiego, koziego, soi, selera, kakao, orzechów, miodu oraz glutenu. Zainteresowani zamieszczaną tu treścią będą też kontestatorzy glutenu i weganie.

Am Mniam
Am Mniam

Zbiór adresów łączących dobrą kuchnię i zdrowy styl życia zamyka przepiękny blog Am Mniam stworzony z myślą o dzieleniu się pomysłami na roślinne dania z wysokiej jakości surowców. Autorka poleca je uwadze rodzicom, wychodząc z założenia, że zdrowy styl żywienia warto zaszczepić już u najmłodszych. Ten blog jest rzeczywiście wyjątkowy, polecam!

To by było na tyle. Z jednej strony całkiem sporo, choć z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że wiele z podanych sugestii ominąłem. Niewykluczone, że wspomnę o nich w kolejnym takim zestawieniu, które może przygotujemy wspólnie w okolicach Wielkanocy, kiedy to znowu zadam na Facebooku pytanie o wasze ulubione adresy.

Co wy na to?

  1. Przyznam szczerze, że nie lubię blogów kulinarnych. Z prostego powodu – są robione w sposób sztampowy, tzn, zawierają praktycznie to samo, niezależnie od bloga, czyli przepisy, przepisy, względnie jakieś tam dywagacje o czymś.
    Brak jest takich blogów jak twój, Arturze, gdzie jest mydło i powidło. U Ciebie nie ma przepisów i dobrze, bo do przepisów służą książki lub magazyny kucharskie. Ja, jak szukam przepisu na coś, to wstukuje tylko i wyłącznie składniki do wyszukiwarki lub do durszlak.pl lub innego „agregatora blogowego” i wówczas szukam.
    Nie wiem jaki jest sens i przyjemność czytania i zagladania na blogi tylko z przepisami. To nudne. Podobnie jak czytanie magazynów lub książek kucharskich, wyłącznie z przepisami.
    Chciałbym, żeby ludzie, którzy tworzą blogi pisali nie tylko o przepisach, ale generalnie o jedzeniu, o surowcach z których korzystają, gdzie je kupują, na co zwracają uwagę, o przyrządach do gotowania, o wyprawach kulinarnych czy zwyczajnym kosztowaniu jakiegoś jedzenia.

    • Nie znam się na sprawach związanych z internetem, mediami społecznościowymi, dawno już wypadłem z „obiegu” w tych sprawach. Ale myślę, że blogowanie kulinarne to kolejna „bańka”. Zauważmy, że ludzie którzy te blogi prowadzą, czasami robią to w celu nie dzielenia się czymś z innymi, ale traktują prowadzenie takich blogów jako cel sam w sobie. I pytanie, ile to może trwać? Bo przecież popularność rośnie, ale zawsze jest limit. To takie bańki, które w pewnym momencie pękną. Trzeba sobie zdawać z tego sprawę, że większość rzeczy, w nadmiarze, powoduje przesyt. I następuje odwrót ludzi od danej rzeczy, spowodowane znudzeniem.
      Jak patrzę na zagranicę, to jakoś nie widzę aż takiej furory blogowej, nie widzę aż tylu blogów kulinarnych, może nie szukam tak często. Niestety, traktuje to wyłącznie jako chwilowy trend, modę, która, jak zwykle, przyszła do nas skądś, chyba zza wielkiej wody.
      Blogowanie, tak jak każda inna działalność powinna odbywać się na zasadzie odwrotnej, to znaczy, powinniśmy się kierować opiniami drugiej strony, naszego adresata i klienta. Czy faktycznie, osoby, które wyłącznie czytają, a nie blogują, chcą czytać, po raz 100 tą samą rzecz, tyle, że w innej oprawie? Ja nie. Czy czytelnicy szukający przepisu, patrzą czy zdjęcie jest ładne, super ładne czy poprawne? Mnie interesuje to, jak danie smakuje, zdjęcie może mi jedynie pomóc ocenić jak coś może wyglądać, po przygotowaniu. Jak zaglądam na niektóre strony i miejsca, to widać zdecydowany przerost formy nad treścią. Ludzie, ogarnijcie sie trochę, nie robicie tych blogów dla siebie, ale dla swoich czytelników. I tak jak w handlu czy biznesie, obowiązuje zasada „klient/adresat ma zawsze rację, jeśli nie ma racji, to przeczytaj jeszcze raz początek to zdanie”

      • Chyba Jakubie niewielkie masz pojęcie o blogowaniu kulinarnym, szczególnie za granicą 🙂 Zagranicznych blogów kulinarnych jest bardzo, bardzo dużo.

        Może i jest to moda, ale prowadzę swój blog od 8 lat, zaczynałam, gdy blogi kulinarne można było policzyć na palcach i jakoś się nie znudziłam, a i na brak czytelników też narzekać nie mogę. Blog prowadzę i dla ludzi i dla siebie. Gdybym nie robiła tego po części dla siebie, nie robiłabym wcale.
        I mylisz się, czytelnik nie zawsze ma rację, bo jak schrzani swoje danie na własne życzenie, bo pozmienia składniki, to pretensje może mieć tylko do siebie, a nie do mnie. Poza tym na moim blogu pojawia się to, co ja chcę, a nie to czego oczekują inni. Bo trudno, abym przygotowywała owoce morze, których nie lubię. To wolny kraj i jak się komuś nie podoba mój blog, może iść poszukać czegoś na innym. Wkurza mnie gadanie, że mam robić, to co chcą czytelnicy. Jestem już w takim wieku, że nic nie muszę, ale jeszcze wszystko mogę. I dobrze mi z tym.

        • Kiedyś chciałem prowadzić bloga, ale zrezygnowałem. Faktycznie ma Pani częściowo rację co do „drugiej strony”. Mi nie chodzi jednak o krytykę czy narzekanie, plucie, hejtowanie, trolling, bo tego nie toleruję. Ale o czytelnika.
          Jest Pani wolnym człowiekiem i ma Pani prawo blogować czy robić cokolwiek innego. Ale proszę wziąść pod uwagę, że INNI MAJĄ SWÓJ WŁASNY POGLĄD, z którym może się Pani nie zgadzać. Ja swój POGLĄD wyraziłem i tyle. Nie korzystam z blogów kulinarnych, bo są nudne po prostu.
          A co do zagranicznych, ja mówię o blogach nie-anglojęzycznych, czyli np. niemieckojęzycznych, francuskojęzycznych, włoskojęzycznych, czesko, rosyjskojęzycznych. Blogi z przepisami to raczej domena anglosfery, za którą nie przepadam specjalnie, a małpowanie tego przez Polaków, w ogóle mi się nie podoba. Ale każdy ma prawo do małpowanie, klienci i czytelnicy to oceniają, nie ja.

          • Ale i Pani blog nie jest taki głupi i nudny. Dobrze, że pisze Pani o rzeczach ZWIĄZANYCH Z KUCHNIĄ, a nie tylko same przepisy i przepisy. Akcesoria, restauracje, książki – ok. Co do Gacy, to rozmawiałem kiedyś z tym panem, gdy akurat był w pracy (jego centrum odchudzania znajduje się w hali, gdzie kiedyś sprzedawałem produkty regionalne) bardzo w porządku człowiek, Poza tym wygląda zupełnie inaczej niż w książce, którą pani opisuje.

            • W tej chwili gotowanie jest modne wszędzie, więc i blogów kulinarnych nie brakuje w żadnym kraju. Sama chętnie zaglądam na blogi włoskie i rosyjskie.
              A do własnego zdania oczywiście ma prawo każdy, tak Pan, jak i ja.
              Jedna mała dygresja – napisał Pan, że jak potrzebuje przepisu to zagląda na durszlak.pl – tam przepisy nie biorą się znikąd, ale właśnie z blogów kulinarnych, których tak Pan nie lubi 😉 Mnie tam akurat nie ma, agregatory nie są mi do niczego potrzebne, ale życzę Panu, naprawdę szczerze, aby trafiał Pan na same dobre przepisy.
              Proszę uwierzyć, prowadzenie bloga kulinarnego może sprawiać frajdę i na wielu blogach widać, że tak właśnie jest.

              Ps. Przepraszam Pana za pierwszy komentarz po imieniu, sieciowe przyzwyczajenie.

              • Zgadza się, zaglądam na durszlak. Ale to tylko, gdy nie wiem co przyrządzić, a mam jakieś rzeczy, składniki i się zastanawiam co zrobić. Wówczas wstukuje tylko składniki i wyszukuje przepisy. Ale tak samo robię i w wyszukiwarce, potem mi wyskakują przepisy na róznych stronach. Większość przepisów w gazetach, magazynach czy na stronach, trafia od ludzi.
                Tyle, że mi jakoś jest wygodniej zajrzeć na stronę zawierającą parę tysięcy przepisów, podzielonych na kategorię, np. wg surowców, aniżeli szukać po blogach.
                Blog to przecież swojego rodzaju dziennik. Ja bym nie mógł prowadzić takiego, gdzie byłyby wyłącznie przepisy, zanudził by się na śmierć.

        • Podpisuję się obiema rękoma pod tym co napisała Margarytka 🙂 Mój blog jest elektroniczną książką kucharską. Nie pamiętnikiem o życiu moim czy mojej rodziny. Zamieszczam w nim przepisy, czasem jedynie wzbogacone o „dwa słowa” dodatkowego komentarza. Blog powstał w celu zgromadzenia wszystkich moich przepisów w jednym miejscu – powstał zatem głównie dla mnie. Pozyskanie potencjalnych czytelników przyszło później i wierz mi nie jest dla mnie tutaj żadnym wyznacznikiem. Nigdy nie pytam: a co byście chcieli zobaczyć na moim blogu? Nie ma u mnie koncertu życzeń. Po prostu nie stać mnie na to. Wstawiam zwykłe, proste przepisy na dania lubiane i konsumowane przez moich domowników. Dla Ciebie sztampa. Tak więc omijaj mój blog szerokim łukiem, bo cudów tam nie znajdziesz. Zanuuudzisz się … :)) Znajdziesz jedynie zwykłe, proste, swojskie jedzenie. Domowe i pyszne – bo to jest dla mnie najważniejsze. Pozdrawiam

    • Jakubie, to zapraszam do mnie, jeśli lubisz czytać o jedzeniu. Jeśli interesuje Cię zdanie kucharzy na temat składników, palaczy kawy na temat czekolady, jeśli chcesz się dowiedzieć kim jest Mistrz w Krojeniu Hiszpańskiej Szynki, jeśli chcesz znaleźć linki do innych tekstów o jedzeniu.

      • Dziękuje za informację, po przejrzeniu Pani bloga, muszę powiedzieć, że mi się podoba. Zawartość akuratna. Bardzo cieszy mnie, że pisze on rzeczach takich, o których niektórzy zapominają, np. „jak świętują prawosławni”. Jak sobie przypomnę to, jak pokazano prawosławnych w TVN, to mnie mdli. Stacja o profilu demo-liberalnym, broniąca wszelkiej maści odszczepieńców i dewiantów i walcząca o „tolerancję”, powinna była ukorzyć się i przepraszać za tekst tej baby, która o tym mówiła. Nie jestem prawosławny, ale mam znajomych. Jeśli ktoś mówi, że ” u nas jest taki, a u ruskich tak”, w określeniu my-katolicy, ruscy-prawosławni, no to nie mam pytań. Poziom intelektualny na poziomie TVN.
        Proszę zachowywać więc swój, wysoki poziom, pozdrawiam.
        Co do samych prawosławnych to akurat większość mieszka w Podlaskim, faktycznie, ale jednak sporo jest ich w Lubelskim, Podkarpackim czy nawet w Mazowieckim i na Dolnym Śląsku. Z tej przyczyny, że mamy tu do czynienia także z mniejszością ukraińską w Polsce, stosunkowo liczną, ale także i rosyjską, np. w Warszawie. To tak w kwestii uzupełnienia tego, co Państwo napisali na blogu.

      • Dziękuje bardzo za linka. Właśnie czegoś takiego jak porządnego forum, o tematyce kulinarnej i regionalnej, szukałem. Tyle, że niestety, ja jestem z innego regionu, więc trudno mi będzie dyskutować. Ale to dobrze, że takie coś jest. Proszę przyjąć wyrazy uznania za WYBITNIE PROFESJONALNE podejście do tematu.
        Przyznam szczerze, że dopiero teraz wiem, co to w ogóle są Pałuki. Nie wiedziałem wcześniej nic o nich. Na forum będę zaglądał, mam nadzieje, że będzie więcej użytkowników z czasem, bo widzę, że jest i forum kulinarne, ogólne, poświęcone nie tylko tematyce kuchnii pałuckiej.

    • A durszlak właśnie gromadzi blogi kulinarne – ironia nie lubić ich, a korzystać z nich 🙂 A przy okazji zapraszam do siebie, bo znajdziesz też recenzje restauracji, a raczej przegląd tych, w których warto zejść, innych nie opisuję.

      KK dzięki za dodanie do rankingu.

    • Jakub, rzeczy, które wymieniasz „(…) o surowcach z których korzystają, gdzie je kupują, na co zwracają uwagę, o przyrządach do gotowania, o wyprawach kulinarnych czy zwyczajnym kosztowaniu jakiegoś jedzenia.” napisanie o tym jest czasochłonne i mało kto ma czas, aby się tym zając. Ja próbowałam na początku, ale potem, głównie z braku czasu, zaprzestałam i trochę mi szkoda, bo lubię szukać nowych informacji, zaglądać do różnych źródeł dzielić się nimi, ale rzetelna pisanina wymaga czasu.

      Ale zgadzam się z Twoim spostrzeżeniem, większość (i to nawet tych, tutaj wymieniowych przez p. Piotra) bogów kulinarnych, ma te same przepisy tyle, że innymi (jeśli nie „kradzionymi) zdjęciami. Wszytko na jedno kopyto.
      Co ja próbuję zrobić, bo mam fioła na punkcie zdrowego odżywiania się, to przerabiać klasyczne przepisy tak, aby były „zdrowsze”. Czasem poszukuję też oryginalnych niepolskich na jakieś konkretne dania i też zwykle zmieniam niektóre składniki oraz ich ilość (głównie cukier) np. biały cukier, pszenną mąkę, czy mleko krowie na ich zdrowsze wersje, a czasem tworzę coś sama. Zapraszam do siebie, może znajdziesz tam coś dla siebie (masło maślane…hi..hi…)

  2. To zestawienie blogów nie tyle niszowych i nieznanych ile kameralnych – właśnie znanych ale w odczuci moich czytelników ciepłych, domowych i wartych polecenia – i mimo że niektóre rzeczywiście mają mnóstwo odsłon, to jednak wszystkie zachowują ów kameralny klimat i to domowe ciepło – cechy, których próżno szukać na wysokozasięgowych blogach pisanych „pod sponsora”. Kameralne, a zatem miłe, przytulne, do których wraca się jak o dobrych znajomych 🙂

  3. Nie zgadzam się, że każdy blog ma taką samą zawartość. Ja na przykład staram się dawać gotowce ułatwiające organizację przyjęć. Nie idę za modą. Robię to co sama z chęcią stawiam na swój stół.

  4. W komentarzach pod Rewią pojawiają się wpisy autorów innych uroczych blogów kulinarnych, którzy dzielą się też i swoimi adresami – świetnie! Czekam na więcej! Niech nasze grono kameralnych blogów kulinarnych rośnie!

  5. Dziękuję za zauważenie Pinkcake, aczkolwiek nie mogę nie naprostować, że Trochę Inna Cukiernia również nie stosuje jajek, a nie tylko mleka. Selera i soi też nie, ale nie ma się co chwalić. Są za to inne ciekawe składniki, których próżno szukać w tradycyjnych kuchniach 🙂 Pozdrawiam 🙂

  6. Przyznam, że z niejakim zdziwieniem, lecz również z radością odkryłam, że w wykazie pojawił się również mój skromny blog.
    Fakt, że może sprawiać wrażenie galimatiasu, lecz taka jest moja kuchnia. Kombinacja kuchni polskiej, zapamiętanej z domu i kuchni kraju, w którym przyszło mi żyć. Codzienne znajdowanie kompromisów, szukanie zastępników dla produktów polskich, nie znanych w Grecji oraz autentyczna, prosta kuchnia grecka, której kulisy podglądam zwykle u sąsiadek 😉
    czyli takie kulinarne wariacje, z kuchnią grecką (rodyjską) w tle.

    Dziękuję w tym miejscu za zauważenie i pozdrawiam ciepło 🙂

  7. Co do tych pięknych zdjęć, to to, które jest tu prezentowane jako przykładowe wcale nie jest takie piękne w porównaniu do niektórych spotykanych na licznych blogach. Jest sztuczne i podrasowane, jak potrawa przedstawiona na nim, a można by o wiele prościej i sympatyczniej. 😉

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―