Hanna Szymanderska: wolę salceson od kawioru i się tego nie wstydzę!

Do których regionów Polski warto wybrać się w wakacje na poszukiwania lokalnych specjałów? O rodzącej się w bólach modzie na regionalizm, indolencji kulinarnej polskiej prowincji i przewadze śledzia nad żabnicą rozmawiam z Hanną Szymanderską.

Hanna Szymanderska
Hanna Szymanderska prezentuje tradycyjną podhalańską redykołkę i śliwowicę łącką w bacówce

AM: Kuchnia polskiej prowincji to sałatka z zupek chińskich, karkówka w coli albo pierś z kurczaka zapiekana w majonezie. Co Pani na taki zestaw?
HS: Kiepskie to, ale ja takich rzeczy nie jadam. Po prostu nikt mi takiego czegoś nie proponuje, ani w restauracjach, ani podczas konkursów kulinarnych, na przykład Naszego Kulinarnego Dziedzictwa, w których jestem jurorem. Zresztą w restauracjach jadam bardzo rzadko, nawet do sklepów nie chodzę, bo produkty przywożę sobie z podróży, a mięso kupuję na bazarze.

Gruczno, konkursowa szynka
Gruczno, konkursowa szynka

AM: Ale na tak zwanych zorganizowanych imprezach okolicznościowych pani nieraz bywa.
HS: Pan koniecznie chce, żebym krytykowała, ale to prawda, podawane tam jedzenie jest często nieprzemyślane, przypadkowe i nonsensowne. Kucharz z Żywca powiedział mi niedawno, że on teraz robi fusion, bo pokazali w telewizji. Właśnie, media, tu jest problem. Niestety media mają zły wpływ na polską kuchnię.

AM: Ma pani na myśli programy kulinarne?
HS: Tak. Nie podoba mi się większość tych programów. Wypaczają gust i nie pokazują dobrego gotowania. Niczego dobrego nie uczą. Uważam, że w Polsce najlepiej gotują panie z kół gospodyń wiejskich i u nich należy brać nauki. Co ciekawe, coraz więcej młodych dziewcząt zaczyna uczyć się gotowania od pań z KGW. Młode gospodynie modyfikują co prawda stare przepisy, ale wiedzą przy tym, jak powinno smakować danie oryginalne. W dobrej kuchni nie chodzi o to, żeby łamać przepisy, nie mając pojęcia, jak one powstały. Aby zmodyfikować przepis, niezbędna jest praktyczna wiedza o przepisie wyjściowym.

Koło Gospodyń Wiejskich Gnieżdżewo
Koło Gospodyń Wiejskich Gnieżdżewo

AM: Zatem główną bolączką polskiej gastronomii jest lekceważenie tradycji i kulinarna indolencja?
HS: Tak sądzę. Przez wieki nasza kuchnia zmieniała się pod wpływem kontaktów z rożnymi nacjami, zarówno tymi przyjaznymi jak i najeźdźcami. Stąd w kuchni polskiej wpływy żydowskie, ormiańskie, tureckie i tatarskie, choć dziś pewnie nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. I te wpływy podlegały modyfikacjom. Ale nigdy nie były to modyfikacje zupełnie dowolne i nie polegały na bezmyślnym mieszaniu składników. Kuchnia zawsze była związana z miejscem. Uważam, że najlepiej nam służy dieta zapisana w naszych genach, czyli jedzenie produktów i potraw przygotowanych ze składników pochodzących z miejsca, w którym się urodziliśmy.

AM: Miasto zaczyna to rozumieć, w końcu te wszystkie festiwale produktów organizowane są dla spragnionych swojskich smaków mieszczuchów. Pytanie, czy zachwycona kebabem polska wieś zrozumie to zainteresowanie?
HS: Wraca moda na tradycyjną kuchnię. To widać zresztą też w telewizji. Jest kilka programów, które zahaczają o tę tematykę, na przykład bardzo dobre, moim zdaniem, programy Karola Okrasy, „Jakubiak lokalnie”, programy Gosi Molskiej, czy nowy program Andrzeja Polana. Dużo jeżdżę po Polsce i bardzo często rozmawiam z gospodyniami z różnych regionów. Także wśród nich rośnie zainteresowanie tym, co lokalne. Niedawno byłam na Śląsku i zaskoczyła mnie ogromna wiedza tamtejszych gospodyń na temat ziół i ich zastosowania w kuchni i w leczeniu. Podawano mi dania dekorowane kwiatami ogórecznika, nagietka, chabrami i płatkami maku. A jeszcze zupełnie niedawno, gdy w 1994 roku pisałam o jadalnych kwiatach, wszyscy pukali się w głowę. Gdy 2001 roku wydawałam książkę o chwastach na talerzu, dalej pukali się w czoło. A teraz, proszę, ludzie zaczynają sięgać do tych książek.

I miejsce - pstrąg z korzeniem łopianu i sałatka z kwiatów
Pstrąg z korzeniem łopianu i sałatka z kwiatów

AM: Ostatnio rzeczywiście sporo słyszy się o śląskich smakach. To właśnie tam najlepiej wybrać się w wakacje, żeby posmakować tradycyjnych specjałów? Czy może poleca też pani inne regiony?
HS: Nie najgorzej jest na Kaszubach, na Mazurach, w Wielkopolsce, w lubelskim. Ale na Śląsku kuchnia regionalna faktycznie radzi sobie bardzo dobrze. Trzy lata temu zainicjowano tam Szlak Kulinarny Śląska. Na dziś przyłączyło się do tego szlaku ponad 30 restauracji, z których każda ma w karcie regionalne dania. Niekoniecznie typowe dla Górnego Śląska, bo ten szlak obejmuje też kuchnię górali żywieckich, Księstwa Pszczyńskiego, Księstwa Cieszyńskiego, Zagłębia oraz kuchnię Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Mamy zatem na tym obszarze pełen przegląd regionalnych tradycji. Do tego organizowane są też przeróżne festiwale produktów i dań – zalewajki, kartaczy, kaszy gryczanej. Są też konkursy kulinarne na najlepszy tatar, ciasto drożdżowe, czerninę, dania z kaczki. Zauważam też renesans zup owocowych.

Przepisy Kulerskiego - czernina z Pinczyna
Czernina – KGW Pinczyn

AM: Śląsk, Kaszuby, Wielkopolska – tym regionom pomaga historia. A jak regionalna kuchnia ma się w tych, częściach Polski, które nie mają aż tak głęboko zakorzenionych tradycji?
HS: Wcale nie najgorzej. Na przykład w Szczecinie pojawia się coraz więcej produktów tradycyjnych związanych z kuchnią dawnych Kresów, kuchni greckiej i bałkańskiej. Oczywiście nieprzypadkowo, bo te wpływy mają związek z historią tych ziem. Podobnie jest we Wrocławiu, tu z kolei widać silne wpływy kuchni łemkowskiej.

AM: Samorządy pomagają lokalnej kuchni?
HS: Niektóre tak, ale i tak jest to pomoc niewystarczająca. Są takie samorządy, które wydają ciekawe publikacje kulinarne. Są już książki o kuchni raciborskiej, kurpiowskiej, jest też sporo materiałów o kuchni kaszubskiej. Ale co dalej? Gospodynie za własne pieniądze kupują stroje regionalne, przygotowują dania na konkursy, jeżdżą na te konkursy i co dostają w zamian? Dyplom i może puchar. To trochę za mało, żeby działania samorządów nazwać wsparciem. Za to panuje niestety zła moda na zapraszanie gotujących gwiazd telewizyjnych. Cóż, przykład płynie z góry. Sam premier, Kaszub przecież, publicznie mówił, że najlepsze truskawki są w Chorwacji, a były prezydent, że najlepsza jest kuchnia śródziemnomorska. Bez silnego wsparcia samorządów nie da się tworzyć szlaków kulinarnych, takich jak na Śląsku. Ktoś musi tym lokalnym gospodyniom i restauratorom pomóc w doborze odpowiednich przepisów czy w przeprowadzeniu szkoleń kulinarnych. One są niezbędne. Podam przykład. Jedna z sieci hotelowych zwróciła się do mnie z prośbą o przygotowanie przewodnika po regionalnych specjałach podawanych w restauracjach tej sieci. Skontaktowałam się z wszystkimi restauracjami z prośbą o przesłanie mi propozycji dań kuchni regionalnej i aż 36 z 37 restauracji wskazało mi… polędwiczki wieprzowe. Ręce opadają.

Truskawka Kaszubska ChOG
Truskawka Kaszubska ChOG

AM: Wiedza, szkolenia i wsparcie samorządów to jedno, ale dobra kuchnia zaczyna się od dobrego produktu…
HS: No i właśnie tu jest kolejny problem. Dobrzy kucharze, którzy starają się wprowadzać dania oparte o dobry produkt regionalny skarżą się na brak powtarzalności. Na przykład decydują się wprowadzić do karty kapłony, więc oczekują, że hodowca będzie im zawsze dostarczał takie same kapłony, czy to jeśli chodzi o smak, czy wielkość, czy czas gotowania. Tymczasem raz dostaje mniejsze, raz większe, raz delikatne, a raz nie i co ma zrobić? Poza tym wciąż większość restauratorów jest zmuszona kupować produkty od rolników nielegalnie. Słyszałam ostatnio, jak pewien kucharz z Malborka opowiadał, że po jajka chodzi na targ, ale fakturę na nie wystawia mu ktoś inny. To nie jest normalne. Poza tym na takie coś może sobie pozwolić tylko taki kucharz, który jednocześnie jest właścicielem restauracji. Duże restauracje albo sieci restauracyjne mają tu nieco łatwiej, bo mogą podpisać z producentem kontrakt, w którym na piśmie można określić parametry jakościowe zamawianych produktów. Jeśli jednak mówimy o restauracjach, w których do tego najważniejszy jest food cost, to o jakiej jakości my możemy mówić?

Trzy Znaki Smaku
Trzy Znaki Smaku

AM: Może certyfikacja produktów coś tu zmieni? Ostatnio silnie promowane są unijine znaki jakości ChNP, ChOG, TLS, istnieje też system certyfikujący Jakość Tradycja.
HS: Po pierwsze trzeba je rozreklamować, a potem ściśle pilnować przestrzegania jakości. Powinni tego pilnować sami producenci, nie urzędnicy. Ci mogą być przekupni, a nie o to chodzi.

AM: Może najlepszym strażnikiem jakości byłby jednak sam konsument?
HS: Trzeba go najpierw nauczyć, co to znaczy jakość i przyzwyczaić, że ma prawo tej jakości wymagać. Konsument musi być świadomy tego, że nie warto kupować szynki po 15 zł, bo za chwilę ją wyrzuci i, zamiast oszczędzić, straci. Powinien kupować świadomie, wiedzieć, co kupuje. Póki co bezmyślnie podąża za modami. W Warszawie jest na przykład nocny targ rybny. Ludzie chodzą tam dlatego, że kolega z pracy też tam chodzi. Kupią jakąś rybę, nie znając nawet jej nazwy, a na drugi dzień licytują się w biurze, kto kupił droższą. Jeden wydał 140 zł, drugi 150 zł, bo tyle te ryby kosztują, i co z nimi potem zrobią? Tak, zapieką w majonezie. Dziś ludzie nie zamówią krupniku, który lubią, tylko zupę z topinambura, chociaż im nie smakuje, ale jest modna. To błąd. Tak nie powinno być. Chodzi o to, żeby ten świadomy konsument wiedział, co jest rzeczywiście dobre i warte kupienia i nie wstydził się tego. Jeśli nie lubi kawioru, niech go nie je i nie boi się powiedzieć, że woli śledzia. Ja sama wolę salceson od kawioru i w ogóle się tego nie wstydzę!

AM: Dobrze by było, gdyby to przesłanie zapadło w czytelnikom w pamięci. Dziękuję za rozmowę.

Hanna Szymanderska – ekspert w dziedzinie kuchni polskich regionów i wyrocznia gastronomiczna dla wielu polskich gospodyń, juror w konkursach kulinarnych oraz autorka najbardziej poczytnych polskich książek kucharskich

  1. Pani Hanna jak zwykle staje na wysokości zadania, niestety autor trochę się nie popisał, bo użył wręcz manipulacji, no, ale mu wybaczam. Pani Hanna, podobnie jak i inni ludzie, związani z Polską Izbą Produktu Lokalnego i Tradycyjnego, przede wszystkim mówią o Lubelskim, jako o prawdziwym zagłębiu tradycji, nie tylko kulinarnej. Mnie to nie dziwi, bo tu mieszkam i potwierdzam, realnie zagrożić może nam jedynie Podkarpackie czy szerzej Galicja Zachodnia (Małopolska i Podkarpackie). Wielkopolska także ma duże tradycje i mam do niej wielki szacunek, Kaszuby i Śląsk są na tyle odmienne i unikalne, że siłą rzeczy ich rola jest znaczna. Na odpowiedź pani Hanny, gdzie mówi o Lubelskim (a nie lubelskim, pisanym z małej litery, to już przegięcie), autor wymienia to co wymieniła autorka, ale o Lubelskim zapomina? Pytanie, czy to celowe, nie sądze, czy może efekt „prania mózgu” jakim w tym kraju przechodzą mieszkańcy, głównie takich miejsc jak Warszawa, Pomorze, w mniejszym stopniu Poznań i okolice. Każdy w Lubelskim wie, jak nas się traktuje, jak bydło i hołotę, chociaż mało kto zna ten region i podstawowy fakt, że zawsze ten region był częścią Polski, nie kolaborował z okupantem niemieckim czy ruskim, jak o to się działo w innych regionach. Dlatego, że to region tradycyjny, chłopski, wiejski, jakiś lemin powie „bastion pisowski”. Może i tak, ale w sferze kulinarnej, to akurat Polska jest jedną wielką wsią i hołotą, bydłem. Warsiawska, pomorskie, Breslau, Posen, Stettin czy inne zniemczone miejsca, gdzie kolaboracyjne, pro-unijne i pro-tuskowe myślenie jest normą, może nas błagać (nie tylko Lubelskie, ale i równie tradycyjno-konserwatywno-narodową)Małopolskę i Podkarpackie o dostąpienie tego zaszczytu i rozkoszowanie się największym kulinarnym dziedzictwem w kraju,z zarówno w arcy-polskich, miastach jak Kraków, Lublin czy Sandomierz, ale przede wszystkim na prowincji.
    Niestety, dopóki w Polsce, dominuje myślenie rodem z Polski A, dopóty w sprawach kulinarnych będzie syf, kiła i mogiła.

    • jakub, i po co ty się człowieku produkujesz, myślisz że tych, których tak niemiłosiernie jeździsz, wogóle obchodzi to że ich jeździsz? no weź, ty człowieku se złamiesz palce od wklepywania w klawiature hejtów na władzę, zaplujesz się jadem, a ci, o których piszesz zapewne jedyne co robią to brechtają sobie z ciebie aż ich zęby bolą.
      Ech…skwituję twoją działalność i reakcje na nią tak: psy szczekają, karwana jedzie dalej.
      Zamiast siedzieć tu i rwać sobie kudły z głowy, wyjedź. Podobno kiedyś byłeś w Niemczech. Dlaczego wróciłeś? Powinieneś był tam zostać. Albo przemieścić się dalej na zachód, do Francji, Holandii, UK. Ja na twoim miejscu dawno siedziałbym tam i z wypiekami na twarzy oglądał jak ten kraj popada w ruinę i się zapuszcza.

      • PS: Przeczytałem twoje posty. Możesz mnie zminusować jak chcesz. Ale daruj sobie odpowiadanie do mnie, i tak nie będę tego czytał. Już wiem jaki jesteś. Jesteś po prostu hejterem, krzykaczem z ADHD + zespołem Touretta i Koprolalią, który wyzywa wszystkich naokoło, dla którego wszystko jest wielką teorią spiskową i zamachem na Polskę, a jeszcze a propos tego, nawijasz o polskości a pewnie sam kupujesz w Tesco, Carrefourze, Auchanie i twoim ulubionym Kauflandzie i Lidlu, tankujesz na BP czy innym Shellu, oraz wolisz Smirnoffa od np. Sobieskiego. Gdyby były polskie samochody, to i tak jeździłbyś Wieśwagenem albo Pugiem. Gdyby były polskie telefony, to i tak kupiłbyś Szajsunga czy innego Soniacza. A przynajmniej JA tak ciebie widzę po tym co zaprezentowałeś swoimi postami. Tak jam móiłem, możesz mnie zminusować ale nie odpowiadaj do mnie, bo mam to GDZIEŚ rozumiesz G.D.Z.I.E.Ś. Nie interesuje mnie to co do mnie odpowiesz, mam ciekawsze rzeczy do robienia niż patrzenie na zapluwającego się jadem i dławiącego się żółcią hejtera-hipokrytę z gaciami spalonymi od srania ogniem, rękami umorusanymi od mieszania innych z błotem i połamanymi palcami od wstukiwania hejtów w klawiaturę…

        • HAMUJ SIĘ! Wiem że można nie przepadać za Jakubem za jego…hmmm..”odwarzne” opinie i, jakby to rzec, „nieskrępowany” język, ale żeby tak go pojechać za…no właśnie…za co? za to że wyraził swoją opinię? i do tego jeszcze z taką ilością inwektyw, i takim ograniczonym słownikiem to rzeczywiście trzeba być łysym, zakompleksionym dresem z bramy :angry:

          • Bardzo dziękuje za ten post, od człowieka ze Śląska, który wielce szanuje. Dokładnie takiego odzewu się spodziewałem i udowodniłem, poprzez ten, lekko prowokacyjny, właśnie w stylu Hanny Szymanderskiej, czyli wg. mnie „kulinarnego Korwina tudzież kulinarnego narodowca”, w czym leży problem.
            Pisałem wielokrotnie, co jest problemem, nie jest problemem sklep czy ktoś obcy, ale mentalnośc, którą świetnie określa słowo „murzyńskość”, tudzież mentalność kolonialna. Ja bym to nazwał mentalnością dzikiego kraju, postkomunistycznego, typu Rosja, Ukraina, Bułgaria, Polska (między nimi nie ma większych różnic, byłem, widziałem, mogę to trzeźwo ocenić).
            Ja tylko napisałem o problemie, który jest, który zasadniczo jest wynikiem rozbiorów i wynikiem historii, nie tyle komuny, bo tu nie tylko komuna jest winna. Jakoś Czesi czy Węgrzy też mieli komunę, też kupują w obcych sklepach (bo muszą), ale i jakoś inaczej się zachowują. Nie spotkałem w Czechach nikogo kto by na siłę mówić, że czeskie piwo jest do dupy, a najgorsze to z tego morawskiego padołu (już prędzej tak powiedzą o Słowacji, którą uważają za równie zacofaną co Polskę). Na kraj i historię trzeba patrzeć całościowo, krytykować ile wlezie, walczyć z patologiami. To jest bardzo cienka granica między popadaniem w skrajności i mi się na razie udaje. Mi zależy jedynie na zmianach, nie na opluwaniu. Inaczej niż Artur uważam, że tu trzeba dokonać trzęsienia ziemi, rewolucji w mentalności, na którą niestety, na razie nie ma chyba szans. Żeby doszło do rewolucji, wpierw musi być pożoga. Ja uważam za sytuację, gdzie Polska jest pod okupacją i to widać ewidentnie w codziennym życiu. Pizzerie, sushi bary, kebabownie to obozy. We Włoszech też one są, ale każdy wie, że to służy wyłącznie napchaniu bebecha, bo z dobrą kuchnią nie ma żadnego związku. Normalne jedzenie=lokalne jedzenie, najlepsza żywność=włoska żywność. Ślązak niech je po ślasku, czasem niech spróbuje coś lubelskiego (np. forszmaku, dobry na lato, czy też piroga gryczanego lub jaglanego), a Lubelak niech sobie zrobi w domu Kociołek Górniczy, tudzież może Prażoki, a na podróż niech zabierze ze sobą Szczypki czy Chrupaczki. Kiedy ja doczekam, że tak będzie?????????

            • Dodam, że pani Hanna to powinna stać się „gościem specjalnym” patriotycznych zlotów politycznych (Narodowego Odrodzenia Polski czy też Ruchu Narodowego). To chyba jedyne ruchy polityczne, które z otwartą przyłbicią mówią to co ja myślę i to co na myśli. Maglowanie mediów, tłamszenie patriotyzmu(dzisiaj zwanego nacjonalizmem czy wg. GW i TVN „neofaszyzmem”), tworzenie obrazu, że te regiony, gdzie poparcie najwyższe dla UE to nowoczesność, a te co Eurokołchoz mają w dupie (czyli Lubelskie, Podlaskie, Podkarpackie, Świętokrzyskie), to ciemnogród właśnie prowadzi do takich skutków jakie mamy.
              Niestety, ale TYLKO CIEMNOGRÓD I ZAŚCIANEK JEST W STANIE PODNIEŚĆ POLSKĄ KUCHNIĘ I TRADYCJĘ. Sorry, takie mamy realia, czas głośno o tym mówić.

              • jakub, nie daj się sprowokować. Ten „dres” to był zwykły troll i prowokator, a takim nie poświęca się ani troche czasu. Olej go i nie przejmuj się tym co mówi

                • Ale ja ani przez chwilę nie kierowałem swoich wpisów do niego. Chciałem tylko przedstawić mój punkt widzenia, który obrazowo da się streścić w powyższym poście. Nacjonalistą staram się być nie tylko w kuchnii, ale o ile to możliwe w życie, podstawą tego jest jednak wiedza i edukowanie innych. Nie mylić proszę tego z szowinizmem czyli pogardzeniem i agresją wobec innych.

  2. Dobrze, że pani Hanna napisała o postawie zdrajców z władz, którzy plują na wszystko co polskie, nie od dzisiaj przecież. Te osobniki, na postach premiera i prezydenta, które uważają Polskę za kraj, a nie za kolonię, nie są w stanie uruchomić myslenia takiego, jakie prezentują przywódcy Francji, Włoch, Hiszpanii czy nawet Wielkiej Brytanii, o szowinistycznych świniach zza Odry, nawet nie mówiąc. Media kłamią i manipują – pani Hanna jak zwykle stanęła na wysokości zadania, właściwie to jej dywagacje nadają się jedynie do mediów patriotycznych, bo GW czy TVN i tak przemanipupują w ten sposób, aby było politycznie poprawie i „po europejsku”. Niestety, ale to jest wszystko polityka i polityka krajowa wpływa także na tak banalne rzeczy jak promocja i rozwój sektora rolno-spożywczej zależy przede wszystkim od sytuacji politycznej i mentalności. Dopóki Polacy mają mentalność, której czołowy polski „degustator na koszt państwa” nazwał, słusznie mianem murzyńskości, dopóty nic się nie zmieni. Twierdzenie, że Łunia, poprzez jakis tam znaczki i WPR wymusi zmianę mentalności na Polakach, jest mrzonką. Od pewnego czasu zacząłem nawet sprawdzać, które siły polityczne mówią o jedzeniu i rolnictwie, promocji regionalizmu. Tusk, jak zwykle, dużo naobiecywał (że stworzy najlepsze przepisy w UE)i jak zwykle wyszło na odwrót, czyli syf, kiła i mogiła. Ja czekam na zmianę władzy (ale nie na pisowców, choć ci i tak są o niebo bardziej patriotyczni, w sprawach rolnictwa czy tradycji niż ta zdrajcza hołota)na patriotów, mądrych, nie sponiewieranych komuną i murzyńskością. Może za 40 lat się doczekam, to może wówczas Polska, zacznie dobijać do standardów Europy Środkowej lub nawet Niemiec czy Austrii, bo do najlepszych, to i tak dzielą nas całe ery i epoki.

    • człowieku, co ty gadasz? do jakich standardów Niemiec? Przecież Niemcy to są właśnie ci najlepsi, od których nas dzielą miliardlecia. I tak będzie już zawsze. Problem w tym, że gen murzyńskości jest zapisany w dna każdego przedstawiciela czystej rasy słowiańskiej-polskiej, jeśli go nie ma, musi być mieszańcem innego odłamu rasy słowiańskiej, lub którejś z ras zachodnich. Mieszańcem takim są np. Czesi. Geny czeskiego odłamu rasy słowiańskiej przez wieki poddawały się wpływom rasy germańskiej, przez co uległy germanizacji. Dlatego Czesi są bardziej zachodni. Słowaków uważają za bardziej zacofanych, bo odłam słowacki rasy słowiańskiej uległ tylko częściowo przemianom i wpływom germańskim co odłam czeski. Wegrami nie będę się zajmował, bo oni nie należą do rasy słowiańskiej. Pochylę się natomiast nad narodami słowiańskimi nie dotkniętymi wpływami germańskimi – Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Bułgarzy. Sam nabijasz się z ich zacofania. Wynika to z niższości Słowian wobec Germanów, Romanów i Ugrofinów.

      • Boże, co to za rasistowskie, pseudointeligenckie kocopoły wymyślone na poczekaniu przez jakąś najpewniej młodą osobę??? Nie wierzę , to musi być jakaś prowokacja! Kto przy zdrowych zmysłach waliłby takie cuchnące faszyzmem brednie?! Proszę najmocniej o usuwanie takich tekstów! Prosze nie odpowiadać temu durniowi który boi się ujawnić nicka. Biedny Jakub znów jest atakowany przez jakąś kanalię. Pewnie to znowu ten klaun „polskie_stop”. Nie widzę innej możliwości, tylko ten gnom byłby w stanie wymyślić, napisać i wysłać coś takiego.

        • dokładnie, sam miałem to napisać! Myślałem, ze po tym co odwalało tu paru userów nic mnie już nie zaskoczy, ale jak zobaczyłem posta tego !*!… to o mało nie zachłysnąłem się herbatą. Takiego szowinizmu to tu się nie spodziewałem. Ale mimo wszystko spuśćmy na te, jak to megatrafnie określiłeś ,kocopoły zasłonę milczenia. Nie ma sensu karmić trolla. Ale aż boję się, co napisze jakub jak to przeczyta. On lubi pojedynkować się z takimi trollami, obawiam się, że przez kolejnego gówniarza blog zasypie grad inwektyw. Gimbus napisze takie brednie, sprowokuje i śmieje się za monitorem jak głupi do sera na widok naszych odpowiedzi, a my mamy kolejną stertę wyzwisk, która wisi i nie tylko zaśmieca, ale i psuje nam wizerunek.
          Nawiasem mówiąć tutaj: http://forum.echodnia.eu/kaufland-oboz-pracy-xxi-wieku-t57377/ wypowiadał się facio o bardzo podobnym nicku. Przypadek? Nie sądzę…. 😕

          • Aha, i przy okazji, z mojej wypadałoby się wytłumaczyć z tego, co robiłem w tym temacie: https://krytykkulinarny.pl/2013/05/marketingowy-samoboj-hotelowy-roku-czyli-dolina-charlotty-kontra-magda-gessler/comment-page-1/ co z resztą czynię. Otóż to nie byłem ja. To ten cały KN się pode mnie podszył, nie ja pod niego. Po prostu chciał sobie znaleźć jakiś nick do multikonta, zobaczył taki i dał sobie taki. Tylko nie zauważył, że ten nick jest już zaklepany. Tyle słowem wyjaśnienia. To są zresztą stare dzieje, nie chcę tego roztrząsać, po prostu piszę to na swoją obronę, na wypadek gdyby ktoś mi to wywlekał.

          • No właśnie, psuje wizerunek…. Najpewniej znowu będzie sranie ogniem. A najgorsze jest to, że później wskoczy tu ktoś z zewnątrz, zobaczy wypowiedzi tych trolli, zobaczy odpowiedzi jakuba, które najpewniej będą ostre, weźmie tego normalnego użytkownika, zwyczajnie broniącego się będąc zaczepionym przez takiego kretyna jak ten !*!*!*!…. , za hejtera i krzykacza. Poźniej wróci na swoje forum, obsmaruje nas tam, że my tu jesteśmy jakąś zgrają hejterów, przez co swoją antyreklamą zepsuje nam markę (certyfikat Harwardu do czegoś jednak zobowiązuje) i zgnojony zostanie zwyczajny gość.

            • Ja nie widzę proszę państwa żadnego problemu. Tak się sklada, że na tych sprawach znam się i gdybym chciał odpowiadać, to bym odpowiedział rzeczowo. Twierdzenie, że Czesi to mieszańcy, a Polacy już nie, nie ma potwierdzenia w faktach. Ale żeby takie rzeczy wiedzieć to trzeba trochę czytać. A ten osobnik, nie rasista, ale debil, naczytał się jakichś durnych stron, których nazw przytaczać nie będę, bo ich nawet nie pamiętam.
              Nie ma tematu, wracamy do tematów kulinarnych. Ja już więcej pojedynkował się, z niemiecką czy też ogólnie „obcą agenturą”, nie będę, bo zwyczajnie nie warto.
              Jak pisałem, w Polsce była cała masa volksdeutschy i szmalcowników, ludzi tak podłych, że nawet nie warto tego komentować. Mamy tu do czynienia z taką postawą, tyle, że w nowym wydaniu.

      • Ty poczytaj kolego lepiej podstaw archeologii i coś o historii Europy, to się dowiesz, że czegoś takiego jak „rasa słowiańska/germańska” nie ma. Polska, Węgry, Ukraina i Niemcy mają mniej więcej ten sam genotyp, więc twierdzenie, ze Niemcy stoją wyżej ze względów rasowych, a Ukraińcy niżej od Polaków jest po prostu śmieszne. Ale dla ludzi w twoim wieku (obstawiam przedział wiekowy 15-25 lat)to za mądre rzeczy są, musisz dorosnąć, tak jak ja. Mogę spytać gdzie mieszkasz i gdzie służył twój dziadek? Wehrmacht tak jak dziadek Tuska czy Waffen SS tak jak nasi „przyjaciele” z Ukrainy czy Litwy.
        Polecam ci abyś poczytał więcej książek historycznych, to się dowiesz, ze 300-500 lat temu, to Polska była „zachodem” a Niemcy i Prusy to był kompletny zaścianek i dziadostwo. Nawet Niemiec Kopernik wolał zostać Polakiem i walić po łbie Krzyżaków, bo wiedział, że Polska to jest „coś” a nie to szwabsko-krzyżackie bydło.

        • Zgadzam się z tobą, ale ten wers: „gdzie służył twój dziadek? Wehrmacht tak jak dziadek Tuska czy Waffen SS tak jak nasi „przyjaciele” z Ukrainy czy Litwy.” zakrawa już pod oszczerstwo. Równie dobrze on może odpowiedzieć ci na oszczerstwo oszczerstwem, że twój dziadek służył w NKWD i mordował oficerów w Katyniu, a twój tata był ZOMO-wcem i strzelał do górników w Wójku. Nie bronie go, uważam że to conajmniej niedouczony, niedoinformowany osioł, ale proszę powstrzymać się od rzucania niepotwierdzonych oskarżeń.

          • Tu nie chodzi o oskarżenia, ale o pokazanie postawy, o której napisałem „volksdeutschyzm” oraz „szmalcownictwo”. Takie postawy są powszechne, niestety i dzisiaj,w polskim społeczeństwo. Nie chcę się nawet tego komentować, wystarczy to olać i działać po swojemu. Ja tam lizać tyłków obcych nigdy nie będę, żadnym szwabskim czy pepiczkowym „g….” podniecał się nie będę, wolę lokalne, z lubelskiego, tudzież podkarpackiego, podlaskiego czy świętokrzyskiego. A jak komuś się Polska kuchnia czy kultura nie podoba, może zrobić tak jak ci „szmalcownicy i volksdeutsche”, wyjechać na zawsze. Nikt po takich płakał nie będzie.
            Niestety, przyczyną tego wszystkie JEST IGNORANCJA I BRAK EDUKACJI.
            Dlatego apeluję do wszystkich EDUKUJCIE SIĘ, CAŁE ŻYCIE, WIEDZA NIE BOLI.

        • „Wehrmacht tak jak dziadek Tuska czy Waffen SS tak jak nasi „przyjaciele” z Ukrainy czy Litwy.”
          mIło wiedzieć gdzie służył twój dziadek……

  3. Dobra, skończmy już dywagować, czyj dziadek był w SS, a czyj tata strzelał do górników w Wójku, czyj dziadek był volksdeutschem, a czyj esbekiem. To nie są tematy do poruszania na blogu kulinarnym. Wracajmy do tematu przewodniego i skończmy się kłócić, bo to nie służy nikomu.

    • Oczywista oczywistość. Dlatego do dzisiaj nie mogę zrozumieć, dlaczego frustraci wylewają jakieś chore żale na takich blogach. To jest jeden i ten sam osobnik, który tu powraca pod różnymi nickami, ale co zrobić.
      Zresztą, nie zgodzę się co do kulinariów, jako kompletnie wyłączonych od historii. Jest wręcz przeciwnie, na kulinaria, szczególnie kuchnie regionalne i produkty da się patrzeć głównie przez pryzmat historii. Kuchnia RP jest dlatego tak bogata i wspaniała, ponieważ jest w niej zawarte całe historyczne dziedzictwo, tak Polski, jak i krajów które wchodziły wskład państwa polskiego oraz obszaru, które Polska zajmuje lub zajmowała. Tak więc nie da się wyłączyć z rozmów o polskiej kuchnii, tematów związanych z Niemcami, volksdeutschami, rozbiorami, Żydami, Cyganami, Ormianami, Grekami (imigrującymi w latach 50-ych XX wieku), Litwinami, Rosjanami, Białorusinami, Ukraińcami, Duńczykami, Szwedami, Słowakami, Czechami, Włochami, Francuzami, Węgrami i wielu jeszcze innymi nacjami, z którymi nas łączą bliskie choć niekoniecznie zawsze przyjazne relacje.

      • Ten cały !*!*!* przyszedł tu stąd http://forum.echodnia.eu/ co zauważył Fgherwxc. Byćmoże i sam osławiony złą sławą polskie_stop jest z tego forum. Ale to jest i chyba zawsze będzie nierozwikłana zagadka internetu.
        Na marginesie fajnie że udoskonaliliście recaptchę :ok:
        teraz to już na prawdę koniec tematu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―