Za nami piąta edycja Festiwalu Smaku w Grucznie. Sporo jest festynów, jarmarków i imprez na otwartym powietrzu, gdzie można kupić regionalne i tradycyjne produkty, ale święto gruczeńskie zapracowało sobie na klasę, którą trudno prześcignąć.
Gdy pięć lat temu organizatorzy zorganizowali tu niepozorny jarmark nikt się nie spodziewał, że już po roku zainteresowanie odwiedzających będzie tak duże, że na straganach zabraknie towaru. Dziś na dwa weekendowe sierpniowe dni do Gruczna zjeżdża kilkadziesiąt tysięcy osób.
Lokalizacja, pomysł, oferta, goście – to wszystko składa się na sukces tego przedsięwzięcia. Gruczno daje też możliwość integracji środowiska związanego ze sztuką kulinarną. Turniej Kucharzy, organizowany tu z udziałem Europejskiego Stowarzyszenia Kucharzy EuroTeque, ściąga do Gruczna mistrzów patelni z całego kraju. Seminaria i spotkania tematyczne stanowią tło dla ścierania się poglądów polskich autorytetów kulinarnych. Wreszcie Gruczno stanowi miłą okazję do spotkania postaci ze sceny polskiej sztuki kulinarnej znanych jedynie z kroczących za nimi legend.
Nawet niewprawne oko obserwatora musiało zauważyć stoisko z nalewkami Hieronima Błażejaka, eksperta w swojej dziedzinie czy kram Giena Mientkiewicza, autora magazynu radiowego Nieustraszeni Smakosze oraz blogu Brzuchomoowca, który w Grucznie polecał owoc swojej pasji – sery zagrodowe. W tłumie między straganami można było spotkać Hannę Szymanderską, Marka Gąsiorowskiego czy Piotra Bikonta.
Dzięki konkursom kulinarnym Gruczno ocala od zapomnienia produkty i przetwory, które dziś są już prawie nieznane. Oto w tym roku objawieniem festiwalu stała się niepozorna cykata, kandyzowana marchewka, którą w okresie braków zaopatrzeniowych używano do wypieków zamiast pomarańczy. Dziś, gdy pomarańcze stały się nudne przez swoją powszechną dostępność, cykata znów staje się obiektem pożądania. Jej autorka otrzymała Grand Prix w konkursie Smak Roku, a cały przygotowany na festiwal zapas słoiczków rozszedł się w okamgnieniu.
Muszę też chociaż słowo poświęcić fenomenalnym serom łomnickim z koziego mleka, które podawano w trzech stadiach dojrzewania. Taki smak wart był swojej ceny, nic dziwnego, że łomnickie sery natychmiast zniknęły ze straganu. Doskonały był też wędzony sum wiślany, którego wyłowił i uwędził pan Gackowski. Okaz liczył 18 kg i został uwędzony po podzieleniu na dzwonka tuż przed konkursem, a na stół jurorski trafił jeszcze ciepły. Miło zaskakujące było stoisko bydgoskiej restauracji Kurkuma sprzedające masowo szaszłyki i karkówkę, na którym nieśmiało oferowano baranie kiełbaski. Podawane z pyszną salsą i sosem czosnkowym oraz odrobiną świeżych warzyw były najlepszą propozycją na gorącą przekąskę na festiwalu.
Ci, którym już dziś tęskno do Gruczna, powinni obserwować witrynę organizatora, bowiem na fali powodzenia Festiwalu Smaku co jakiś czas w tym samym miejscu odbywają się Jarmarki Gruczeńskie oraz warsztaty kulinarne.
Galeria zdjęć z festiwalu:
oj, musiało być pysznie i aromatycznie
Było. Było też i wesoło, i szaleńczo. I jakaś rozhisteryzowana obserwatorka dekorowanych talerzy ochrzaniła mnie, że jej zasłaniam, więc było i ostro 🙂 Było też i lekko słodko, bo na niektórych stoiskach nasza ekipa została rozpoznana – raczono nas kramowymi specjałami. Cóż, Gruczno…
Łomnickie sery kozie? Z Koziej Łąki?
Taaa, z Koziej Wólki 🙂 Sery z Łomnicy, nawet można sobie kupić, bo się ogłaszają tu: http://www.solostocks.pl/sprzedaz-produkty/zywnosc-napoje/nabial/sery-kozie-640090 – to nie mój biznes, więc krytporeklamy nie uprawiam 🙂
To biznes mojej rodzonej ciotki 😀 Faktycznie sery są pyszne!
A to heca! Jeśli to prawda, to gratuluję takiej ciotki, choć węszę tu pleśniową prowokację :)) Jadłem te sery. Obok cykaty, która po postu mnie rozbroiła, przywołując nagle jakieś dziecięce wspomnienia (więc po prostu przy niej wykrzyknąłem), łomnickie sery, obok wędzonego suma wiślanego, to prawdziwe perełki festiwalu. A Gieno Mientkiewicz to prawie mdlał z rozkoszy zjadając kolejne kąski – a to już znak, którego przemilczeć się nie da, bo Gieno sam obraca się w kręgach serowarów. Więc poważna spraw 🙂
Co to pleśniowa prowokacja? Dalibóg, że nie wiem! 🙂 Serów ciotki to sama sobie zazdroszczę i żałuję, że tak rzadko je jadam (daleko mam do Łomnicy).
Sery łomnickie można kupić w Wasz Sklep Zdrowa Tradycyjna i Ekologiczna Żywność http://www.waszsklep.com.pl
Są rewelacyjne… polecam!
Szanowny Panie KK!
Gdyby w miejscowości Grucz odbył się Jarmark, to byśmy mówili Jarmark Gruczeński. Ale impreza odbyła się w Grucznie!
Pozdrawiam