Supernowe nowalijki

Pierwsze promyki wiosennego słońca, pierwsze pączki na drzewach i… obfitość zieleniny w sklepach. Na internetowych forach aż gorąco od dyskusji nad wczesnowiosennymi nowalijkami. Padają pytania: skąd te roszponki, botwinki, szczypiorki, pomidory, ogórki i truskawki? Czy są bezpieczne do jedzenia?

Ja zadałem sobie ostatnio pytania bardziej złożone: jakim cudem w ciągłej sprzedaży są młode ziemniaki i pęczki młodej marchwi? Nadto, jak to się dzieje, że w sklepach ciągle widzę tak ściśle sezonowe warzywa jak szparagi czy zielona fasolka?

Odpowiedź na te pytania nadeszła niedawno. Stacja TVN24 wyemitowała zajmujący dokument „Food Highway” o nowoczesnych uprawach warzyw łączących możliwości, jakie daje technologia i globalizacja. W filmie oglądamy wielkie szklarnie pełne ogórków, pomidorów i papryki w Holandii, całoroczne uprawy sałaty w Wielkiej Brytanii pod gołym niebem, pola zielonych warzyw w Kenii oraz plantacje, które najbardziej zaskakują: pola ziemniaków na pustyni w Egipcie.

O ile o całorocznych szklarniach w Hiszpanii czy Holandii słyszy się nie od dziś, o tyle plantacja ziemniaków w Egipcie niejednemu może się wydać absurdalna – suchy piach pustyni, 45 stopni ciepła i ziemniaczane pola? Tymczasem właśnie Egipt jest jednym z największych eksporterów ziemniaków na świecie, a inne ciepłe kraje jak Maroko czy Izrael wcale nie pozostają daleko w tyle.

Plantatorzy wyliczyli, że jeśli na jałowym pustynnym piasku posadzą odpowiednio odporne na wysoką temperaturę sadzeniaki i dostarczą im 500 litrów wody na kg ziemniaków plus odpowiednią ilość składników mineralnych, plony będą obfite. Ziemniaki rosnące w sypkim piasku będą ponadto łatwe do wykopania i zebrania oraz czyste. Wyliczenia okazały się realne, założono uprawy. Odpowiednie sadzeniaki importuje się ze Szkocji. Wodę pozyskuje się z ujęć głębinowych 350 metrów pod ziemią. Specjalnych deszczowni nawadniają uprawy i dozują niezbędne substancje mineralne. Ziemniaki wykopuje się łatwo, wszak rosły w sypkim piasku. Są też czyste, bo pozbawione resztek ziemi. Pakuje się je w wielkie worki, przesypuje importowanym z Irlandii torfem i wysyła w kontenerach do odbiorców na całym świecie.

W Kenii powstały wielkie plantacje fasolki szparagowej. W Wielkiej Brytanii istnieją nowoczesne farmy, na których cały rok rośnie sałata, w zasadzie bez żadnej osłony. W Holandii i Hiszpanii od lat przez cały rok rosną pomidory i papryka. Co prawda w szklarniach, ale za to bez gleby. Technologowie doszli do wniosku, że krzaki pomidorów świetnie udają się na wacie szklanej, do której wstrzykuje się wyliczoną komputerowo ilość wody i składników mineralnych.

Film zwraca też uwagę na inny aspekt produkcji nowoczesnej żywności: wpływ, jaki globalna produkcja i transport żywności wywiera na środowisko. Do produkcji ziemniaków na pustyni wykorzystuje się nieodnawialne złoża wód podziemnych oraz nieodnawialne złoża importowanego torfu. Sadzeniaki importuje się ze Szkocji, a wykopane ziemniaki wysyła się do odbiorców na całym świecie. Cały ten łańcuch produkcyjny wiąże się z generowaniem milionów kilometrów, jakie żywność musi przemierzyć od producenta do konsumenta. Transport w globalnej produkcji żywności jest elementem kluczowym. Corocznie z Danii do Japonii przewozi się 40 tys. ton boczku. Z Kanady do Indii wędruje przez świat 400 tys. ton groszku, a z USA do Australii przewozi się 10 tys. ton koziny.

Na blogu naturalnasprawa.blox.pl przeczytałem niedawno o inicjatywie uświadamiania klientom związku między pochodzeniem żywności a stanem środowiska naturalnego. Wg Jamesa Reynoldsa, inicjatora akcji, na paragonie z zakupów, obok nazw produktów i ich wagi oraz ceny powinny znaleźć się informacje, z jakiego kraju pochodzą kupowane przez klienta produkty oraz jaką odległość musiały przebyć, aby znaleźć się w sklepie.

Czy takie globalne warzywa i owoce są zdrowe? Autorzy filmu nie donoszą o ich szkodliwości. Ilość nawozów i substancji mineralnych jest ściśle kontrolowana, stąd ewentualne przenawożenie należy wykluczyć.

Czy są smaczne? Najsmaczniejsze zawsze będą te warzywa i owoce, które rosną wokół nas i są w sezonie. Sezon ma jednak to do siebie, że jest krótki, a całoroczne nowalijki do pewnego stopnia zaspokajają naszą ochotę na łasuchowanie. Młody ziemniak na przednówku i papryka w środku zimy – ot, znak czasów.

  1. Dlatego się walczy o food miles – bo importowanie do Polski ziemniaków z Egiptu generuje nie tylko ogromne koszty, ale jest zwyczajnie nierozsądne.
    Ale przypomniałeś mi o pewnej kwestii, o której miałam napisać u siebie. Mogę Cię zalinkować?

    • Jasne, linkuj śmiało 🙂 Jest to mało rozsądne z naszego punktu widzenia, ale dla producentów z Kenii czy Egiptu do sposób na życie, często na przeżycie. Ludzie mają tam dzięki temu jako-taką pracę, trochę zarobią. A my? no my, baronowie i możni, łykamy truskawkę w marcu i ogórka w styczniu 🙂 Na globalizację nie ma rady. No chyba, że wulkan znów się zniecierpliwi 🙂

  2. I wlasnie dlatego jestem ZA jedzeniem sezonowym i lokalnym; tez juz kilkakrotnie pisalam o tym u siebie na blogu, jest to bowiem dla mnie bardzo wazny temat, ktorym interesuje sie od lat.
    Co do szkodliwosci takich warzyw i owocow, to moze nie rosna one dzieki zwiekszonej ilosci nawozow, z cala pewnoscia jednak zawieraja wieksze dawki pestycydow i srodkow grzybobojczych – by warzywa przetrwaly transport (potwierdzaja to regularnie robione tutaj (w CH) testy laboratoryjne). Poza tym tego typu uprawy sa bardzo negatywne ze wzgledu na ekologie, ekosystem. Dodatkowym problemem jest fakt, iz z powodu uzywanych olbrzymich ilosci pestycydow i innych chemicznych swinstw skazeniu na tych terenach uprawnych ulega gleba i woda, a spolecznosc lokalna coraz czesciej cierpi na powazne problemy zdrowotne. Po zobaczeniu kilku reportazy na temat warunkow, w jakich zyja i pracuja ludzie na wiekszosci tych terenow nie ma sie juz ochoty na truskawki w styczniu. Czasami naprawde warto popatrzec na pewne sprawy z innej perspektywy.

    Pozdrawiam!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―