Plastikowy populizm

Całkowita eliminacja tworzyw sztucznych wkrótce doprowadzi do znacznie większych problemów niż niestrawność kilku objedzonych mikroplastikiem krewetek.

Po walce z plastikowymi słomkami przyszła kolej na reklamówki, kubeczki i butelki. Prezydenci kolejnych polskich miast wprowadzają zakazy używania wszelkich wyrobów plastikowych. W Warszawie taki zakaz dotyczy póki co Urzędu Miasta, ale jak donoszą stołeczne media, mieszkańcy żądają rozszerzenia zakazu tak, aby objął też i ich samych. O niedawno ponownie rozpoznanym zamiłowaniu Polaków do poddawania się odgórnym zakazom wiedzieć musi też prezydent Wałbrzycha, skoro za jednym zamachem wprowadził mieszkańcom zakaz plastikowo-kompleksowy, czyli zakaz wszystkiego i wszędzie. Zadrżeli posiadacze trzeciego garnituru uzębienia, wszak ich z mozołem dopasowane podniebienia też nie są metalowe!

Takie posunięcia, zgoła irracjonalne, oznaczają, że z jednej strony Polacy wciąż łakną populizmu, a z drugiej – zresztą mocno powiązanej z pierwszą – iż przytępy idiotyzm definiowany spłyconą walką o głębokie idee ma się w narodzie bardzo dobrze. Jak bowiem wyjaśnić zachowanie celebrytek, instagramerek czy influencerek, które w przerwach między zwalczaniem męskiego siadu rozkrocznego w swej płodnej twórczości społecznościowej głoszą światu, że już nigdy nie użyją plastikowej słomki, żądając przy tym, aby w pubach, barach i knajpach podawano im słomki metalowe. Cóż te panny miały z biologii, kiedy na lekcjach omawiano nie tyle zaawansowane różnice między damskim i męskim kroczem ale przede wszystkim podstawową charakterystykę pierwotniaków, bakterii, wirusów, grzybów oraz chlamydii?! Pytam, bo może dzięki temu obudzę w nich instynkt samozachowawczy, dokładne ten sam, który ocalił ziemskie istnienia swawolnych użytkowników strzykawek wielokrotnego użytku. Daleko idące porównanie? Wcale nie tak bardzo, jeśli zauważyć, że na przykład wielorazowe narzędzia medyczne podlegają ścisłym rygorom higienicznym, a metalowe słomki-rurki nie podlegają żadnym. Wycior z organicznym włosiem temu, kto skutecznie doczyści taką słomkę w środku.

Brać influencerska, która w imię popularności na fejsie gotowa jest oddać się misji oczyszczania świata, to brać ta sama, która, realizując swój manifest, żąda wglądu w stan czystości krowich zadów i kurzych kuprów, acz tylko jeśli mowa o dużych fermach, bo w małych gospodarstwach przyklejone do inwentarza łajno świadczy o świadomości gospodarza – każda ilość łajna jest tu mile widziana.

fot. Jake Wasdin
fot. Jake Wasdin

Owa brać swój ideologiczny dyskurs na rzecz ocalenia planety ostentacyjnie manifestuje przy tym artefaktami, w szczególności wodą z kranu popijaną od wielu miesięcy z tej samej butelki. Tak ocalający planetę aktywiści sądzą, iż w imię wyższej racji, butelkę wystarczy przepłukać przed kolejnym napełnieniem. Nikt im dotąd nie powiedział, że już jednorazowy kontakt ust z szyjką zostawia nań podłoże, którym nie pogardzi sprawna kolonia bakterii. Rzecz staje się oczywista dopiero przy pierwszej biegunce i daj Panie, aby niespowodowanej listerią.

Trudno się zatem dziwić, że w dbałości o czystość środowiska gremiom tę czystość postulującym w ogóle nie przeszkadza sprzedająca żywność baba, która w przerwach od ciężkiej kupieckiej pracy lubi podłubać sobie palcem w nosie – pod warunkiem wszak, że jest to przekupka z organik-jarmarku, bo na ekspedientkę zza lady supermarketu od razu poszłaby skarga do zarządu korporacji. Lekko przybrudzona targowa baba przybrudzona być musi, bo to świadczy o jej autentyczności i nic to, że owoce swojej lub niekoniecznie swojej acz bez wątpienia ciężkiej pracy sprzedaje za jeszcze cięższe pieniądze. Skoro w niedomytej dłoni ściska nietani przecież eko-certyfikat, nikt nie ośmieli się zauważyć jej mocno posuniętej żałoby za paznokciami. A szkoda, bo gdyby ktoś się jednak ośmielił, to przynajmniej dałby sobie szansę dociec, w czym jeszcze ta pani lubi sobie pogrzebać.

Planetę należy chronić, owszem, ale nie narażając przy okazji jej mieszkańców na przypadkowe zakażenia. Te czyhają wszędzie i na każdego, także na skromnych propagatorów wielorazowych siatek zakupowych. To prawda, w czasach słusznie minionych używało się takowych na co dzień. Reklamówki – tak wówczas nazwane, bo naniesione na nie barwne ilustracje rzeczywiście coś reklamowały – były wówczas przejawem luksusu, a ten, kto z taką paradował, w zarazem skromny i ostentacyjny sposób wyraźnie komunikował pomniejszym, bilety i bony jakiego banku ma w portfelu. Wówczas zakupy robiło się jednak inaczej, bo w inny sposób działał – lub raczej nie działał – polski handel. Dziś w powszechnym użyciu są na przykład duże supermarketowe wózki ze specjalną plastikową wkładką, której przeznaczenie dla wielu jest na tyle nieznane, iż bez wahania stawiają nań swoje siatki, torby i torebki. Jednak gdy przeczytają, że na te podstawki rodzice sadzają niemowlęta, które bynajmniej nie zawsze wykazują ochotę do powstrzymania się od opróżnienia pęcherza lub kiszki, a potem przypomną sobie, gdzie tak ustawioną torbę czy siatkę wielokrotnego użytku później umieszczają, może przynajmniej zdezynfekują kuchenny blat, na którym zakupowe ich siatki z reguły lądują.

Lekkomyślne podejście do fundamentalnych zasad higieny musi się źle skończyć, pytanie tylko, kto będzie za konsekwencje takiej lekkomyślności odpowiadał. Do kogo zwróci się z pretensjami wytatuowana miejska aktywistka, która w geście solidarności z makrelą faszerowaną folią, głośno zażąda od baristy swojej porcji flat white prosto do własnego kubka, a następnie zwymiotuje? Pal licho, jeśli wyciągnie ten kubek spod pachy, wszak zamiłowanie do noszonej codziennie wełnianej czapki nie musi wcale oznaczać, że nie pierze bluzeczki albo nie używa bakteriostatycznego antyperspirantu. Ale skąd barista ma mieć pewność, że ten jej kubek został umyty w gorącej wodzie, jak nakazują obowiązujące baristę przepisy sanitarne? Kto mu zaręczy, że w geście aktywistycznej dobrej wielkomiejskiej woli nie został przed chwilą z niego napojony bezdomny gruźlik?

  1. Zgadzam się z artykułem. Ostatnie wybory do „parlamentu” Eurokołchozu, pokazały, że polskie społeczeństwo jest równie głupie i prymitywne, nigdy.
    Nie wiem, co ludzie mają do plastiku, skoro plastik to jeden z najbardziej wyjątkowych wynalazków. Plastik rozwiązał cała masę problemów, jaka spotyka ludzkość, podobnie jak guma. Nie widzę problemu, aby plastik można było przetrwarzać na różne sposoby.
    Pamiętajmy, że żyjemy w Kapitalizmie, a w nim, liczy się tylko kasa i zysk. Ci, co walczą z plastikiem, nie robią tego dla idei…ale dla kasy.

  2. Po pierwsze nie żyjemy w kapitalizmie tylko w korporacjonizmie; gdybyśmy żyli w kapitalizmie to małe rodzinne sklepy i niewielkie sieci handlowe nie miałyby problemu w rywalizowaniu z wielkimi międzynarodowymi molochami.
    Po drugie polskie społeczeństwo jest obecnie najgłupsze w swoich dziejach bo stało się w zasadzie społeczeństwem socjalnym, które interesuje przejadanie państwowych pieniędzy a nie rozwój kraju. Ja żeby nie było głosowałem na Konfederację mimo iż miałem i mam ogromne zastrzeżenia do jej członków – ale uznałem że lepszego wyboru niż to co oferują oni nie ma więc zagłosowałem. Po tych wyborach i prognozach we wszystkich możliwych stronach debaty publicznej wyciągam kilka wniosków:
    1. Nie ma co wierzyć w pospolite ruszenie i jego siłę. Skrzykiwanie się w internecie w Polsce nic nie daje – dowód: „walka” z ACTA 2.0 która ograniczyła się jedynie do srania ogniem w internecie ale jak już trzeba było przyjść na protest – to nagle każdy miał 10001 wymówek by nie ruszyć dupy z domu. I tak samo było z głosowaniem na Konfederację gdzie większość ludzi którzy za nim gardłowali to albo okazali się być nieletnimi spuszczonymi ze smyczy albo ludzi tak „jaśnie oświeconych, najwolniejszych z wolnych, najniezależniejszych z niezależnych, którzy posiedli wiedzę ostateczną, najwyższą prawdę, przebudzeni, młodzi, energiczni, gniewni, którzy osiągnęli optimum egzystencjalne etc.” że w XXI wieku wierzą że ziemia jest płaska, albo tacy janusze taktyki politycznej że uznali że „o nie, ta Unia to i tak jest Eurokołchoz więc ja to bojkotuję” i myślą że są „sprytni”. Poważnych wyborców którzy rozumieli przekaz Konfederacji i wiedzieli o co im chodzi okazało się być mało
    2. Tego narodu nie czeka nic więcej jak eksterminacja w tempie ekspresowym i do tego on sam najbardziej przyłoży do tego rękę.

    • Kolega niech się nauczy czym jest jest Korporacjonizm. Ja jestem Korporacjonistą, a więc Anty-Kapitalistą i Anty-Socjalistą. Korporacjonizm to ustrój polityczno-społeczny, w gospodarce podstawą są Korporacje i Gildie, zrzeszenia, spółdzielnie, itd. Jest więc DOKŁADNIE NA ODWRÓT JAK MÓWISZ. Ja, jako eks-handlowiec i przedsiębiorca jestem zdecydowanym anty-Kapitalistą, gdyż uważam, że liczy się coś więcej niż tylko pieniadze i zysk. Liczą się zasady i tzw „dobro wspólne”, o którym Polacy nie mają zielonego pojęcia, skłóceni ze sobą, jak nigdy, kiszący się w pikantnym sosie wzajemnej zawiści i nienawiści. Polak, dla pieniędzy, utopi Polaka, w łyżce wody, to jest wiadome od dawna.
      Korporacjonizm istniał za Hitlera w Niemczech, za Mussolliniego we Włoszech, paru innych krajach nie-faszystowskich.
      Tzw. Konfederacja to żenujący twór „od Sasa do Lasa”. Pseudo-narodowcy, Libertarianie, Liberałowie, ruscy agenci, generalnie…barachło. Ja nie głosowałem na nikogo, bo nie było na kogo. Zgadzam się, niestety, co do ostatniej tezy, że to społeczeństwo (gdyż „naród” już nie istnieje)sam się wykańcza. Co jednak z tego wyjdzie, pożyjemy…zobaczymy.
      Pozdrawiam gorąco

      • I tylko żal tych wszystkich nerwów, tej przelanej krwi, tych wyprutych flaków osób które stawały na rzęsach by uczynić ten kraj lepszym, zrobić coś dla tego narodu tylko po to by ordynarnie i bezpardonowo napluto na całą jego robotę.

        • Myślę, że najlepszym sposobem na to, jest po prostu….olewka. Ja mam ogólny stosunek do wszystkiego na zasadzie „i tak zdechnę więc po co się czymkolwiek przyjmować”.
          Ludzie, powinni w końcu zacząć patrzyć na rzeczywistość z dystansem. PRAWDZIWYM DYSTANSEM. Pamiętajmy, że Homo Sapiens zamieszkuje raptem Ziemię od bardzo niedawna. Pamiętajmy, że za ileś tam miliardów lat, nie pamiętam już ile to było, Ziemia i tak zostanie pochłonięta przez Słońce-Czerwonego Olbrzyma. Pytanie brzmi – PO CO MAMY CHRONIĆ ZIEMIĘ, SKORO I TAK ULEGNIE ZAGŁADZIE?
          Śmiem twierdzić, że ci wszyscy bawiący się w „ochronę Ziemi”, tak naprawdę bawią się w Bogów, którym wolno decydować o losach tej planety. Ziemia to potęga, poradzi sobie ze wszystkim, najwyżej przetrawi lub wypluje zbędne elementy jak ww. Homo-Sapiens.
          Tak jak powiedziałem PLASTIK TO JEDEN Z NAJWIĘKSZYCH WYNALAZKÓW LUDZKOŚCI. Czy potrafimy sobie wyobrazić życie bez plastiku? Ja nie. Niby z czego miałyby być tworzone artykuły codziennego użytku np. laptop czy lodówka? Z drewna? He, czekam na takie wynalazki. Papierowy telewizor albo drewniana lodówka. Albo laptop zrobiony z roślin.
          Ciekawe niby z czego, ludzkość będzie za ileś tam set lat, budować statki międzyplanetarne czy wręcz międzygwiezdne i z czego będą zbudowane skafandry? Z włokien roślinnych? Powodzenia podczas spaceru w kosmosie.

        • W sprawie samego kraju, to uważam, że OBOWIĄZKIEM KAŻDEGO NARODOWCA JEST EKOLOGIZM. Ale nie taki lewacki. Chodzi po prostu o naturalizm, dbanie o porządek i czystość.
          Fakty są niestety taki, ze Polacy to brudasy, jeśli chodzi o zachowanie porządku i czystostości choć sprawa się poprawia. Ileż to razy, sam wywalałem śmieci, gdzie popadnie? No, ale skoro nigdzie na jakimś osiedlu nie uświadczysz śmietnika, bo administrator „nie raczył” ustawić, to co, mój problem?
          Nie można popadać w skrajności. Wystarczy odpowiednia, prosta segregacja śmieci i odpowiednio rozwinięta gospodarka recyklingowa. Póki co, to Polska jest śmietnikiem Europy. Nie dość, że importujemy samochody-strucle z Zachodu, których coraz więcej, choć Zachód wycofuje się z samochodu, powolutku, to jeszcze importujemy….śmieci. Dobrze, że mamy obok Ukrainę i że z czasem, to Ukraińcy przyjmą rolę „dziada Europy”. Choć może nie, zważywszy, ile Czernobyl wyrządził tam szkody i jakie szkody wyrządza chociażby tam przestarzały przemysł.
          Cieszmy się, że w Polsce nie ma takiego brudu i syfu jak w Indiach czy Chinach. Bo to te kraje, przodują jeśli chodzi o anty-ekologizm.

  3. Co za prostacki,spłycony punkt widzenia. Kpiny z celebrytek itp brudnych eko-bab nie zmienia faktu,że tysiące ton plastiku ląduje w wodzie, na wysypiskach. Nie wszystkie spalarnie radzą sobie z tym świństwem, sporo ludzi spala „śmieci” w tym plastik w swoim piecykach. Przetwarzanie plastiku i ponowne wykorzystanie jest bardzo drogie. Pozostaje ograniczanie zużycia i tym samym produkcji.Skoro nie chce się komuś podnieść tyłka by umyć kubek i talerzyk w pracy w biurze,przy grillu itp niech nie dorabia ideologii,że plastik nie szkodzi i nie bredzi o higienie. Należy siatkę przeprać, torbę papierową co jakiś czas dołożyć do makulatury. Myć ręce ,owoce i warzywa przed spożyciem.To jest higiena.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―