Skandal na Festiwalu Smaku w Grucznie

Atmosferę popularnej gruczeńskiej biesiady zepsuła zmasowana interwencja uzbrojonej policji skarbowej. Skonfiskowano towar, wręczono mandaty, pozostał niesmak.Festiwal Smaku w Grucznie

Tegoroczna edycja zaliczanego do najbardziej renomowanych w kraju i znanego także poza granicami Festiwalu Smaku w Grucznie zakończyła się nieprzyjemnie. Swoiście pojętą atrakcją dodatkową do zaplanowanych w programie pokazów psów i strzyżenia owiec okazał się pozaharmonogramowy pokaz brawurowej operacji umundurowanych i uzbrojonych funkcjonariuszy nowej formacji skarbowej KAS. Funkcjonariusze wbiegali na gruczeńskie pagórki w sposób zorganizowany a na miejsce zjechali jednocześnie z trzech lokalizacji: z Bydgoszczy, Łodzi i Warszawy. Według relacji prasowych pojawiło się ich około trzydziestu – z uzbrojeniem i w kamizelkach kuloodpornych.

Silna ręka polskiego państwa sięgnęła po rzemieślnicze alkohole jak po swoje a w przerwach między przeliczaniem butelek, karciła też właścicieli kramów, którzy lekceważąco podeszli do popularyzowanej ostatnio na szeroką skalę idei wystawiania paragonów wszędzie, wszystkim i za wszystko – bez wyjątku.

Festiwal Smaku w Grucznie / kadr z programu Zbliżenia (bydgoszcz.tvp.pl)
Festiwal Smaku w Grucznie / kadr z programu Zbliżenia (bydgoszcz.tvp.pl)

Idea to zasadniczo słuszna, choć jej bezwzględne egzekwowanie ociera się niekiedy o absurd. Świeżo mam w pamięci skarbową prowokację, o której opowiedziała mi właścicielka położonego znaczny kawałek od Gruczna, acz jeszcze na Kociewiu, przydrożnej karczemki, do której powały zapukał pewnego dnia wyokularowany i zawąsowany mężczyzna z czarną teczką. Mimo że na odrzwiach zamocowano informację, iż z powodu przyjęcia komunijnego lokal był nieczynny, mężczyzna poprosił o pokrzepienie kawą. Właścicielka uległa i osobiście sporządziła zdrożonemu kawę, wszak załoga zaangażowana była w obsługę rodzinnego poczęstunku. Wtem, gdy tylko zainkasowała cztery złote, mężczyzna dobył urzędowej legitymacji i, zapoznawszy gości z jej treścią, wypisał właścicielce mandat na tysiąc złotych za niewydanie paragonu. Tam też pozostał niesmak.

Festiwal Smaku w Grucznie / kadr z programu Zbliżenia (bydgoszcz.tvp.pl)
Festiwal Smaku w Grucznie / kadr z programu Zbliżenia (bydgoszcz.tvp.pl)

Warto tymczasem przypomnieć, że okazjonalne kulinarne plenery bywały obejmowane wyjątkami, wszak w dobrze pojętym interesie państwa jest nie tylko ściganie drobnych wytwórców i upatrywanie w nich wyłącznie handlarzy fermentem i kiszonką, ale także pielęgnowanie kulturowej spuścizny, której część właśnie takie festiwalowe kiszonki i fermenty stanowią. Donosząca o zajściach w Grucznie prasa podaje co prawda, że w oficjalnych komunikatach urzędnicy KAS w pełni otwartości informowali o zamiarach kontroli miejsc sprzedaży plenerowej, szczerze przy tym ostrzegając, iż w przypadku naruszania obowiązujących przepisów posypią się kary. Zasada twarde prawo ale prawo zadziałało tu przykładowo i choć postulaty o taryfę ulgową dla festiwalowych cydrów ze słomką i pączków z dziurką same cisną się na usta, to po skarbowej akcji w Grucznie komentarze w sieci wcale nie były takie jednoznaczne. Wskazywano, iż sprzedaż bezparagonowa to przejaw nieuczciwej konkurencji niezależnie od miejsca jej prowadzenia a handel alkoholem bez akcyzy jest zabroniony.

Festiwal Smaku w Grucznie / kadr z programu Zbliżenia (bydgoszcz.tvp.pl)
Festiwal Smaku w Grucznie / kadr z programu Zbliżenia (bydgoszcz.tvp.pl)

Trudno tym opiniom nie przyznać racji, bo skoro suweren tak wiele mówi o konieczności przestrzegania prawa, pomstując na swoich wybrańców z wysokich szczebli, którzy przestrzeganiu prawa nadają nieznane wcześniej ramy, to i sam suweren prawa przestrzegać powinien. Niemniej uzasadnionym jawi się zdziwienie, jak to możliwe, że organizatorzy prestiżowego wszak wydarzenia dopuścili do udziału w nim takich wystawców, którym służby skarbowe były w stanie nie tylko skonfiskować 400 butelek napojów alkoholowym ale też wymierzyć aż 18 mandatów?

Gruczno 2011, stoiska wystawców, A. Michna
Gruczno 2011, stoiska wystawców, Artur Michna

Lekcję z festiwalowych zajść powinien też wreszcie wyciągnąć sam suweren. Skoro to on stanowi trzon państwa, a państwo miast dbać o spuściznę, niszczy jej przejawy, czas postawić pytania i żądać na nie jasnych odpowiedzi. Co zatem wybrani przez suwerena przedstawiciele zrobili w ostatnim czasie dla ochrony dziedzictwa kulturowego? Jakie działania są przewidziane dla ułatwienia czy wręcz umożliwienia rzemieślnikom wytwarzania niszowych produktów i ich sprzedaży na małą skalę? Ile jeszcze lat wytwarzana z obłożonego akcyzą i wszelkimi podatkami legalnego spirytusu tradycyjna polska nalewka będzie przez to państwo stawiana na równi z dopalaczami i równie bezwzględnie jak one tępiona?

Czas zadać te pytania. Czas żądać odpowiedzi. Teraz.

    • Niestety, pan Artur, reprezentuje sobie ZŁĄ OPCJĘ IDEOLOGICZNĄ. Czytaj, liberalno/libertariańską. Dzisiaj nie ma miejsca na żaden Liberalizm, żaden Libertarianizm. Musi być zamordyzm i zniszczenie tego państwa, tego bękarta PRLu który istnieje od 1944 roku.
      Niestety, póki mentalność Polaków jest mentalnością PAROBKA, który musi WIECZNIE KLĘCZEĆ, nic sie nie zmieni. Moj apel do osób mówiących po polsku – pamiętajcie że to tylko od was zależy czy będzie żyli godnie i wolnie. To, że wam, akurat wam jako jednostkom, dobrze się żyje, nie znaczy, że jesteście wolni. Bo krew i ziemia, to podstawa, każdy człowiek ma to zapisane w genach, że jego język, jego krew, jego ziemia, gdzie się urodził i gdzie się wychował SĄ ŚWIĘTE. Nawet jak komuś się wydaje, (np. Liberałom, Globalistom, Marksistom)że tak nie jest.
      Tyle w temacie. Nacjonalizm/Jeden Naród-Jedna Krew-Jedna Ziemia. A teraz możecie mnie wyzywać od Faszystów czy Nazistów. Dla mnie to komplement.

  1. Również czekałem na ten wpis, bo dopiero dzisiaj dowiedziałem się o tym. I faktycznie może nie powinienem sie powtarzać. Ja już swoje napisałem, wiele, wiele razy. Tylko NACJONALIZM/SKRAJNA PRAWICA jest dzisiaj w stanie uratować Polskę, jej kulinarne dziedzictwo i Polski Naród. Ja już to pojąłem, 20 lat temu. I dzisiaj widzę tylko i wyłącznie, że miałem rację.
    Narzekanie, na polityków tej czy innej opcji nie ma sensu, BO WSZYSCY CO RZĄDZĄ OD 1935 ROKU TO ZDRAJCY I PATAŁACHY. Bez wyjątku.
    Pozwolę sobie tylko zacytować 2 linki, pierwszy pochodzi od „jedynej narodowej partii” jaką popieram, tj. Narodowego Odrodzenia Polski:
    http://www.nacjonalista.pl/2017/08/28/rok-1984-nalot-skarbowki-na-sprzedawcow-nalewek/
    A drugi to komentarz UPRowca, czasami mieniącego się narodowcem, choć cały czas przeze mnie popieranego:
    https://www.youtube.com/watch?v=DhuaRt7c-ho
    Powtórzę po raz n-TY. NARÓD PONAD WSZYSTKO, NACJONALIZM JEDYNĄ DROGĄ.
    I proszę tu nie powtarzać lewico-prawicowych bredni, jestem politologiem z wykształcenia, który zajmuje się tematem polityki i żywności od kilkunastu lat. Żade kołchoz unijny, żadni liberałowie, żadne lewactwo, żadne pseudo-patriotyczne gnidy nie pomogą. TO NARÓD MUSI PRZEMÓWIĆ, WSTAJĄC W KOŃCU Z KOLAN.

  2. Najbardziej śmieszy mnie jednak, teza Artura, jakoby w III/IV RP, czytaj Demokracji, Naród miał w ogóle coś do powiedzenia. Otóż jako politolog i zwolennik koncepcji politycznych Platona i Arystotelesa (później rozwiniętych przez różne osoby, w tym i Mussolliniego)demokracja to pierwszy krok do tyranii. W demokracji rządzi oligarchia i plutokracja, czyli wąska grupa majętnych ludzi. To mamy na Zachodzie, na Wschodzie też.
    Ludzie w Polsce muszą sami zadbać o własne państwo, sami je zorganizować i nie potrzebne nam są ani demokracja, ani UE, ani „elity” z sowieckiego chowu (czyli Wałęsa, Tusk, Kaczyński, Miller i reszta tego ścierwo-motłochu).
    Ja już od dawien dawna mam program „odrodzenia Polski kulinarnej”, w oparciu o autorskie, polityczne koncepcje. I nie chodzi tu o gastronomię ale o wszystko, od rolnictwa, przez handel. Na razie nie jestem w stanie tego wprowadzić w życie, bo po prostu, ludzie są za głupi i za tępi, żeby zrozumieć podstawy. Może na łożu śmierci, za ileś tam dekad, a może dużo wczesniej, przekaże komuś te pomysły.

    • Pozwolę sobie doprecyzować na przykładzie sektora spirytosowego. Pytanie retoryczne brzmi – Czy Polska Wódka jest polska? Każdy kto wie, jak wyglada sektor spożywczy w Polsce wie, że większośc firm i większość kapitału jest w tym sektorze zagraniczna.
      Tylko oszołomy wierzą w zasady „kapitał nie ma narodowości” albo „pochodzenie nie ma znaczenia”. Doskonale to pokazuje właśnie sektor alkoholowy, który jest całkowicie zdominowany przez wielkie zagraniczne firmy, dotyczy to zarówno piwa, jak i wyrobów spirytusowych. Nie ma już Polmosów, sa tylko gorzelnie wielkiego kapitału,podobnie jak wszystkie stare browary, poza nielicznymi, odradzanymi przez nielicznych (200-300 browarów rzemieślniczych w Polsce, to śmiech na sali)są poprzejmowane przez kapitalistów, zarówno krajowych (Jakubiaki i inne)oraz zagranicznych. Jak te „wyroby” smakują to każdy wie, najważniejsze jak się potem człowiek po nich czuje. Ja podle, zazwyczaj.
      W czyim więc interesie są te wszystkie kontrole, obostrzenia? W interesie Oligarchii oraz Plutokracji. I jeśli ktoś uważa, że ktokolwiek, poza „opcjami skrajnymi” jest dzisiaj w stanie walczyć z Globalna Plutokracją i Globalna Oligarchią, która kontroluje sektor rolny, spożywczy, informatyczny, finanse, właściwie to wszystko.
      Tak więc albo, albo. Albo Plutokracja/Oligarchia Globalna albo Nacjonalizm i Lokalny Patriotyzm. Nie ma już „form przejściowych”. To co reprezentuje sobą obecna „patriotyczna opcja” rządząca to jedynie pół-środki, przepraszam, ćwierćśrodki. Za mało, za późno. Nie wiadomo, czy Polska w ogóle ma szanse przertwać jako kraj i kultura. Niestety, sami, naiwni Polacy sobie taki los wybrali. Nawet jak będzie można pić ten legalny bimber czy zagryzać farmerskim serem to i tak, 90% żywności będzie mieć charakter masowy i przemysłowy. Bo ludzie tak chcą….bo chcą być niewolnikami Globalnej Plutokracji.
      Ja jedyne co mogę dziś robić TO PISAĆ O TYM I LUDZI UZMYSŁAWIAĆ.

  3. Już na spokojnie, chciałbym napisać coś, co dotyczy każdej sprawy, nie tylko tych właściwie, marginalnych problemów. Festiwal, może się odbyć, a może się nie odbyć, w przyszłym roku, WŁAŚCIWIE TO NIE ISTOTNE.
    Artur Michna przez cały czas twierdzi, że jest dokładnie na odwrót, czyli że liczy się festiwal i jakieś nalewki, a nie cały sektor spożywczy, cały handel, cały kraj, całe rolnictwo, itd. To TYPOWE DLA LUDZI OGRANICZONYCH DO WŁASNEGO EGO. Czyli do Liberałów lub Libertarian, którzy na podium stawiają jednostkę, indywiduum, pojedyńcze elementy. To tacy ludzie, którzy „zyją sami dla siebie”, choć uważają, się, że jak rzucą jakieś pieniądze na coś, to wielkie halo i nie są pasożytami.
    Problem Polski leży w tym, że takich osób, Liberałów/Libertarian jest w Polsce WIĘKSZOŚĆ. Tzn. więcej niż 50%. To są moje obserwacje z ostatnich kilku lat. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, większość młodych osób to liberalne lemingi, nawet ci o „patriotycznych poglądach’. NIKT O NIC NIE DBA – JEST CHAOS I PRYWATA. I to jest właściwa przyczyna.
    Poczytajcie sobie ludzie, co stało się przyczyną upadku Polski przedrozbiorowej. PRYWATA. Czyli Liberalizm i Libertarianizm, wg. dzisiejszych realiów.
    Dla mnie, te mandaty to po prostu przegięcie, ale faktycznie, karanie oszustów i naciągaczy jest słuszne. Przez całe dekady tolerowano prywatę i oszukiwanie państwa i obywateli, na szeroką skalę. Każdy aby tylko do siebie, do siebie, kompletna prywata.
    Skutki są takie, że Polska wymiera i wyludnia się i za 10 lat, nasz rozwój gospodarczy się zwyczajnie zatrzyma. Osiągniemy poziom Grecji sprzed 15 lat, nic więcej. Wówczas będzie wszystkim to wisieć czy będą nalewki czy bimber, na bazarze. Bo chlanie to będzie jedyna czynnośc, jaka nam, ludziom, którzy tu jeszcze zostaną.
    PIWO, WÓDA, BIMBER TO BĘDZIE JEDYNA NA CO PRZECIĘTNEGO POLAKA BĘDZIE STAĆ ZA 10-15 LAT. NIC WIĘCEJ NAM NIE ZOSTANIE.

  4. Jakub J. od dawna obserwuje Pana komentarze. Cierpi Pan na tzw. Pseudo Nacjonalistyczn Ból Dópy … Pana wizja odrodzonej Polskiej kuchni nijak ma sie do Pana pogkądo i pisaniny z piekła rodem…

    • Zapytam Panią wprost – Czy jest Pani wierząca? Ja nie, jestem agnostykiem, ale brzydzę się jednoczesnie ateizmem, tj. materializme darwinistycznym, wiarą w jakoby „małpiość istoty ludzkiej”. Jeśli Piekło w ogóle istnieje, to jest to dokładnie, to o czym piszę – Marksizm i wywracanie Naturalnego Porządku do góry brzuchem, co widać na każdym kroku.
      Nacjonalizm to jedynie ustrój polityczny, podobnie jak obecnie panująca nam Liberalna Demokracja, choć raczej powinienem używać terminu Oligarchia Plutokratyczna, bo z takim systemem mamy dzisiaj do czynienia. W tym systemie, człowiek, w tym pani jest NIKIM. Skoro Pani uważa to za Raj, a Nacjonalizm za Piekło, to Pani problem. Ja problem o którym piszę, zdiagnozowałem parenaście lat temu, zanim zacząłem studia z nauk politycznych. A moje doświadczenia i obserwacje sfery rolno-gastronomicznej, tylko wybrzuszyły moje obawy. Jest źle, będzie jeszcze gorzej.

      • Zgadzam się z Panem że jest źle i rzeczywiście będzie jeszcze gorzej. Tutaj chodzi mi bardziej o kontekst a nie o politykę. Dla mnie to nie jest tak. Wiem również tyle, że jako pojedyńcza jednostka – (nazwana przez Pana nikim- tak to się zgadza) jaki i wiele pojedyńczych jednostek chce żyć we względnie akceptowalnych warunkach i cieszyć się z małych przyjemności w życiu. Taką był np. piknik w Grucznie gdzie również byłam. Uważam że służb mundurowych początkujących na tłum i sprzedających było nie na miejscu i można było całą rzecz załatwić inaczej, z minimalną dozą kultury.

        Co do kwestii wiary pozwolę sobie nie odpowiadać. Nie to miejsce i osobą do dyskusji. Nie jestem żadną fanatyczką ani nie hołduję ślepo żadnej z opcji znanej mi wiary/sekty etc. Wydaje mi Się, że ten było nie jest miejsce do dyskusji na ten temat.

        Pozdrawiam,

        • Również pozdrawiam. Ja dopowiem tylko tyle, że wieść o tej nagonce i tych czystkach właściwie dotarła do mnie, dopiero za pomocą ww. portalu, prowadzonego przez partię NOP (której i tak nikt albo prawie nikt nie kojarzy bo ma z 50-100 członków i może drugie tyle sympatyków).
          Tu nie chodzi o festiwale, bo te, odbywają się regularnie, w wielu miejscach kraju. Chodzi właśnie o politykę. Na tym serwisie słusznie zauważono, podobnie jak zauważył to ex-kandydat na prezydenta (człowiek jedynie po podstawówce, ale jednak z dosyć pokaźną wiedzą), że to jest celowe działanie SITWY POLITYCZNO-URZĘDNICZEJ.
          Mieszanie ideologii czy partyjniactwa do tego, nie ma sensu. Bo to SYSTEM JEST TU WINNY. Obserwuje te schematy od wielu już lat i wydaje się, że żaden rzad, opcji głównego nurtu, nie jest w stanie tego zmiękczyć. 3 MILIONY URZĘDNIKÓW TO JEDNAK POTĘZNY ELEKTORAT.
          Przecież w Polsce, żeby ucywilizować kraj i realia, trzeba by było zwolnić co najmniej 2/3 tych pasożytów-urzędników i politykierów. I kto to niby zrobić, politycy?
          To jest zamknięte koło. Ja już się kilka lat temu połapałem, że tu trzeba RADYKALNEJ OPCJI, żeby było widać jakiekolwiek zmiany na lepsze. Takie malowanie trumny na zielono, nie spowoduje, że trumna będzie przypominała trawnik i kojarzyła się z beztroską zabawą (a nie ostatecznością, która nas wszystkich czeka).
          Wydaje mi się, jestem pewny, że wszystkie możliwości na dzień dzisiejszy już sie wyczerpały. Stąd mój pesymizm i radykalizm.
          Nie chcę żeby ktokolwiek czuł się urażony, poza tymi, którzy naprawdę są winni iz zasługują na najgorsze.

    • Nie wiem dlaczego używa Pani stwierdzenia „Pseudo-Nacjonalistyczny”. Ja, Nacjonalistą jestem od zawsze. Mogę śmiało uważać się za…potomka Dmowskiego. Mam podobne przemyślenia, choć oczywiście nie miałbym odwagi się równać z tym Wielkim Polakiem.

  5. Festiwal i ta kłopotliwa wizerunkowo (wg niektórych pożyteczna, wg mnie szkodliwa) interwencja państwa to przykład, jak państwo działać nie powinno – i wcale nie w odniesieniu do jednostek, czy to pojedynczych wytwórców czy konkretnych imprez, ale w ogóle do branży, jaka zaczyna się od niedawna w Polsce kształtować, a którą można ogólne wziąć w nawias rzemieślniczych wytwórców niszowych wyrobów spożywczych. Rzecz jasna każdy z nich jest inny i na tym polega sens ich działania, ale wspólnie tworzą czy też raczej kultywują dobro jakim jest kulturalna (w mikroskali kulinarna) spuścizna całego obszaru geograficznego, na którym mieszkają ci, którzy identyfikują się z Polską – celowo tak określam ten zbiór osób, bo uważam, że rzecz tyczy się i Kaszubów, i Łemków, i Kazachów, i Amerykanów – migracje czy ogólniej zmiany geopolityczne nie mają tu znaczenia. Absolutnie nie jestem za tym, aby tylko na tym czy innym festiwalu obowiązywały jakieś specjalne uregulowania. Natomiast w pełni popieram dążenie do uwolnienia takiej rzemieślniczej produkcji spod wszechmożnego władztwa państwa – niestety, i to Jakub ma rację – silnie wspartego lobby przemysłowej produkcji – tak aby w Polsce, podobnie jak w Austrii, we Włoszech, w Hiszpanii, można było bez większych ceregieli nie tylko sprzedać miłośnikowi tradycji i dobrego smaku nie tylko wyrwaną z ziemi marchew, czyli surowiec, ale przede wszystkim produkt, który oddaje ducha miejsca – na przykład nalewkę, na przykład flaszkę bimbru, na przykład butelkę śliwowicy. Tego w Polsce robić wciąż nie można i to od czasów carskich. Wychodzi na to, że niedźwiedzia łapa ze wschodu i gruby portfel z zachodu grają tu w jednej orkiestrze. To trzeba natychmiast zmienić, bo działamy teraz wbrew samym sobie.

    • Ale to jest dokładnie to, o czym mówie. Komunizm+Kapitalizm=zbydlenie Polski oraz całego świata. Polska jest najdoskonalszym symbolem diabelskiej sumy tych 2 zbrodniczych systemów. Ja już dawno temu, uznałem, że alternatywą wobec Kapitalizmu oraz Komunizmu/Socjalizm jest Nacjonalizm/Korporacjonizm. I na przykładzie rolnictwa oraz produkcji przetwórczej da się to doskonale zrozumieć.
      Co jest podstawą Korporacyjnego Państwa? Grupy Interesu, pogrupowane w korporacje, gildie, związki zawodowe. Czyli Rolnicy oraz Mali Producenci powinni działać razem, w ramach Korporacyjnego Państwa Narodowego (nazywać to można Faszyzmem, choć ja tego sformułowanie nie lubię, bo kojarzy się z Włochami, a poza tym w Polsce, niepotrzebnie z Hitlerem). To państwo ma obowiązek bronić interesu Narodu oraz Grup Korporacyjnych, które tworzą wspólnie symbiozę.
      Podstawą gospodarki w takim państwie nie są prywatne firmy typu kapitalistycznego ani państwowe przedsiębiorstwa ale….spółdzielnie/kooperatywy. W krajach nordyckich, Szwajcarii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Austrii i innych, cały czas ten sektor się dobrze trzyma.
      Hiszpania, Włochy, Grecja, Francja, Austria – one wszystkie mają piękną tradycję Korporacjonizmu. A że ludziom to się kojarzy z HItlerem? To ich problem.

    • Przykład Austrii, Hiszpanii, Włoch, Francji czy Grecji, doskonale pokazuje, że przetrwają jedynie najsilniejsi, bo wielki handel, wielki biznes, masowość produkcji powoli zaczyna wypierać lokalna produkcję. Jeśli ktoś uważa, że te procesy można zahamować „dobrym słowem”, to proponuje prysznic na ocucenie. Tylko protekcjonizm gospodarczy, silna presja państwa, walka państwa (najlepiej narodowego)na walkę z miedzynarodowymi sieciami handlowymi oraz wielkimi molochami daje nadzieje, na zwycięstwo.
      I nie dotyczy to wcale Polski, ale właśnie krajów Zachodu. Amazon jest tego najlepszym przykładem. Po co Jeff Bezoss, niemalże największy oligarcha świata, kupił amerykańską sieć delikatesów Whole Foods? Z krajowego podwórka, sieć Lidl, należąca do najbogatszego Niemca, ma zacząć sprzedaż…Sera Korycińskiego. Nawet nie chcę pytać o cenę za kilogram. Moim zdaniem to jest jakaś paranoja, bo sam pamiętam jak zamawiałem ten ser, za 20 złotych za kilo, który przyszedł do mnie…w kopercie na list (akurat nie kilogram ale jakieś 400 gram, łącznie zapłaciłem to jakieś 8-9 złotych.
      Kapitalizm (Amazon, Lidl, Biedronka i cała reszta) zniszczy nasze kulinarne dziedzictwo jeszcze zanim się o nim dowiemy. Ja zacytuję tylko „Uderz, uderz w Kapitalizm, jedyną drogą Nacjonalizm”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―