Podziel się odpadami

Internet ponownie zawrzał za sprawą jedzenia, tym razem za sprawą dwóch połączonych zbożnych idei – niemarnowania żywności i niesienia pomocy potrzebującym. Oto na stół wyłożono odpady a do stołu zaproszono bezdomnych. Fetor ponieść się musiał.

fot. epSos .de
fot. epSos .de

Blogosfera to idealne miejsce na krzewienie hipsteryzmu wszelkiego autoramentu z tym kulinarnym włącznie. Po kilku głośnych próbach wstrząśnięcia ludzkich sumień zawieszoną kawą i obroną bezdomnych przed wypędzaniem z kawiarni, przyszła kolej na niemarnowanie żywności i dzielenie się nią z potrzebującymi. Temat modny a do tego zabarwiony ideowo. Chwyciło.

fot. Geoff Llerena
fot. Geoff Llerena

Akcja rozpoczęła się w Szczecinie, powstał blog, wystosowano apel. Trudno odmówić inicjatorom tej akcji dobrych intencji, trudno też nie zgodzić się z faktami, które wskazują na bezmyślne marnowanie jedzenia na potęgę i to w sytuacji, gdy wokół tylu głodnych. Temat podjęto nawet w Mediolanie podczas wystawy światowej Expo, marnowaniu żywności poświęcając cały pawilon, w którego centrum zaaranżowano przygnębiające wysypisko odpadków, wokół epatując obrazami biednych i niedożywionych z krajów Trzeciego Świata.

Expo 2015 - wystawa dotycząca marnowania żywności
Expo 2015 – wystawa dotycząca marnowania żywności

Inicjatorzy szczecińskiej akcji zaproponowali autorski sposób na niemarnowanie żywności, zachęcając do budowy przyśmietnikowych regałów, na których miałyby się pojawiać rozmaite produkty spożywcze, które nadto rozrzutni w normalnych warunkach wyrzuciliby do śmieci. Produktami z regałów mieliby się częstować wszyscy ci, którzy uznaliby je za interesujące. Twórcy akcji wymieniają ich wprost – bezdomni, freeganie oraz ubodzy emeryci i renciści, dla których taka pomoc miałaby stanowić znaczące uzupełnienie domowych budżetów.

fot.  Pedro Ribeiro Simões
fot. Pedro Ribeiro Simões

Tyle teorii i na tym etapie należą się oklaski. Gorzej, gdy teoria zaczyna objawiać się w praktyce. O ile jestem sobie w stanie wyobrazić freegan myszkujących przy takich przyśmietnikowych regałach – bo oni, podobnie jak niektórzy bezdomni, grzebią bez oporów, a na dodatek krzewią ideę – o tyle emerytów i rencistów wyobrazić sobie nie mogę, mimo że mocno naginam ideoprzestrzeń.

Niezależnie od kontrowersyjnego apelu organizatorów tej spożywczo-pomocowej akcji, którzy wytykają zamożnym mieszczuchom, że ci z nadmiernym obrzydzeniem podchodzą do przeterminowanych jogurtów, starych bułek czy oślizgłych wędlin, zachęcając, aby poczęstowali tymi specjałami ubogich, rysuje się tu o wiele bardziej bulwersujący apel, który kierowany jest do ubogich, którzy na poczęstunek zapraszani się do śmietników.

Trzeba zupełnie nie znać ludzi ubogich, żeby zakładać, że na takie dictum pozbawią się resztek godności, z której bieda i tak ich odziera, aby posilać się przy stole z odpadkami. Bo to są odpadki, to są śmieci, to jest po prostu stare jedzenie. Być może po części zjadliwe dla domowego inwentarza, być może – zasiedlone przez kolonie bakterii i grzybów – odpowiednie na kompost, choć najczęściej doskonałe jako źródło toksyn z pleśni i botuliny. Te ostatnie, wstrętne w swojej postaci, nie odżywią, a raczej uśmiercą.

fot.  m anima
fot. m anima

W tym kontekście ponownie pada pytanie o moralne prawo do wartościowania jednych przez drugich, tych gorszych przez tych lepszych, ubogich przez zamożnych – w imię jakiejś idei. Owszem, taka idea może być słuszna, ale jej słuszność wcale nie jest uniwersalna. Jak zdefiniować ubóstwo? Jak określić rzeczywiste potrzeby tych, których pewna grupa uważa za biednych? W jednym z odcinków swoich bosych podróży Wojciech Cejrowski zadał podobne pytania, odwiedzając pozostających na marginesie społeczeństwa mieszkańców brazylijskiej faweli. Biedni? Gorsi? Nieszczęśliwi? No nie.

My też do niedawna byliśmy ubodzy – Ostojropa, kraina za żelazną kurtyną. Doskonale pamiętam pomoc słaną do Polski przez organizacje humanitarne, te rozdawane w parafiach żółte sery, paczki ze słodyczami w szkołach. Dziś się nam polepszyło, więc już sami pomagamy, wspieramy, wysyłamy. Ale ta pomoc nigdy nie woniała śmietnikiem.

Jak się ma do szlachetnych idei częstowanie ludzi odpadkami? Jak ma się do tego anonimowe proponowanie tychże w miejscach, które w sposób uniwersalny zarówno przez zamożnych i ubogich są kojarzone negatywnie? Rzecz jasna wyjmuję tu to wąskie grono freegan i pewną część bezdomnych, którzy po swojemu przedefiniowali grzebanie w śmieciach. Dla całej reszty śmietnik to śmietnik, niezależnie od tego, kto do niego wrzuca – ubogi czy zamożny, bo wrzuca to samo – śmieci.

Idea jest dobra. Problem w tym, że takimi piekło wybrukowane.

Kilka słów na temat dzielenia się odpadkami z ubogimi powiem w mojej najbliższej audycji w JemRadio. Wspomnę też o proteście piżamowym w 11 miastach Europy przeciwko likwidacji nocnych połączeń kolejowych. Jednak przede wszystkim wybierzemy się na wielką borowiacką imprezę kulinarną Święto Pstrąga w Wojtalu. Przy mikrofonie zasiądzie Grażyna Wera-Malatyńska – prezes Stowarzyszenia Morenka oraz Teresa Kropidłowska – najbardziej rozpoznawalna borowiacka gospodyni. O marnowaniu jedzenia wypowie się też po swojemu Pan Makary. Opowie o bakteriach żywiących się prądem i omówi ze mną fenomen tanich linii lotniczych. Na premierę zapraszam w środę od 20.00 do 22.00 – powtórki w kolejnych dniach tygodnia o różnych porach (patrz Facebook JemRadia). Jak odbierać JemRadio, dowiesz się na www.jemradio.pl

  1. Bardzo dobrze napisane. Naprawdę nie wiem, w co wierzą ludzie, którzy wymyślają takie pomysły. Zawsze byłem przeciwko socjalizmowi jako idei i uważałem, że ludziom przede wszystkim należy dać możliwość godnej pracy i godnej płacy, a dopiero potem karmić ich socjalem. Dzisiejsza Polska jest krajem ani socjalistycznym, ani kapitalistycznym, właściwie to jest połączeniem jednego i drugiego, w skrajnym wydaniu, dając taki efekt, jaki jest.
    A czy ktoś w ogóle słyszał o takiej idei jak solidaryzm albo dystrybucjonizm? Przyznam szczerze, że ja zawsze wolałem rozwiązanie nieideologiczne i niesztampowe, takie które łączą różne, czasem przeciwstawne pomysły czy idee.
    Widać jednak, że w realiach dzisiejszej Polski, podobnie jak liberalnego Zachodu są tylko 2 rozwiązania – albo kapitalizm albo socjalizm. I ludzie, tak się rzucają od ściany do ściany, jedni żyją jak kapitaliści mając wszystko, kosztem reszty, drudzy chcą na siłę odbierać innym, także tym co mają niewiele i dawać tym, co nic nie mają lub im się nie chce.
    Z racji takiej, że długoterminowe perspektywy Polski nie są dobre – demografia i emigracja są jak kamień u szyi, dobrze by było, aby „niosący dobroć” i pomoc potrzebującym, troszkę się zastanowili nad swoim zachowaniem. Bo takie zachowanie jak to, niczym ich nie odróżnia od klasycznego kapitalisty/pana/wyzyskiwacza, który rzuca odpadkami ze stołu.
    Warto sobie przypomnieć przezabawny film „Goście, goście” i zobaczyć jak taka pomoc, wygląda w realu. Tyle, że Żakuj się cieszy, dzisiejszi „żakuje” raczej tego naśladować nie będą.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―