Smuklej do lata – 2. kasza

Jak się czujecie po tygodniowej randce z fasolą? Mam nadzieję, że wypróbowaliście jej różne odmiany na wskroś, bo czas na bohatera drugiego tygodnia naszej podróży. Dziś zaprezentuje się kasza, jeden z najbardziej tradycyjnych polskich specjałów. Towarzyszyć jej będzie czerwona kiszona kapusta. Zapraszam.

Kasza gryczana
fot. nutrilover

Kasza, kasza… Czy ona na pewno pomaga poprawić sylwetkę? W pierwszym odruchu kasze mogą się kojarzyć z dymiącą miską strawy zjadaną przez walecznych wojów z komiksu Kajko i Kokosz. No tak, ale ich strawa była kraszona smalcem, skwarkami albo podawana z kawałem dobrze tłustego mięsa. Takie połączenie nie jest wskazane. Jeśli zważyć, że kasze odznaczają się stosunkowo wysokim wskaźnikiem IG (od 40 wzwyż), od razu stanie się jasne, że kraszona tłuszczem strawa faktycznie nie sprzyja odejmowaniu centymetrów. Jednak nie dobrą sylwetkę mieli na myśli woje z komiksu Kajko i Kokosz, nie o smukłej talii myślał spracowany chłop pańszczyźniany, który po powrocie z pola takiej strawy oczekiwał. Oni musieli szybko uzupełnić ubytek energetyczny i nasycić się na zapas, aby mieć siły na manewry wojenne albo prace polowe. Gdyby żyli dziś, pewnie zjadaliby snickersy, bo mniejsze i łatwiejsze do połknięcia.

Kasza
fot. TANAKA Juuyoh (田中十洋)

Kasza bez okrasy jest już niezwykle interesującym składnikiem. Jej lekkie warzywne wersje pewnie poleciłby sam Michel Montignac, gdyby i we Francji cieszyła się taką popularnością jak u nas. Nie przypominam sobie, żebym podczas moich licznych pobytów we Francji choć raz został poczęstowany jakąkolwiek kaszą (wyłączając marokański kuskus). Dlatego też trudno ustalić rzetelny wskaźnik IG dla kasz. Sprawę dodatkowo komplikuje wyjątkowo arbitralne podejście do wartości indeksu przez polskich ekspertów. Ustaliłem na przykład, że IG kaszy jęczmiennej w zależności od źródła może wynosić 40 ale może też wynosić i 70. Podobną niejednomyślnością wykazują się źródła w przypadku kaszy gryczanej, choć tu rozdźwięk jest nieco mniejszy.

Kasza gryczana prażona
fot. llsimon53

Skoro wokół kaszy gryczanej jest najmniej niejasności, a przy okazji rzeczywiście bardzo lubię tę kaszę, toteż postanowiłem właśnie kaszą gryczaną zastawić dziś nasz stół. Dobrze przygotowana zaskoczy w szczególności tych, którzy tak ostentacyjnie ją lekceważą.

Najpierw śniadanie
Zanim wyczarujemy cuda z kaszy gryczanej na lunch i kolację, zjedzmy śniadanie. W ubiegłym tygodniu smarowaliśmy razowy chleb pastami twarogowymi. W tym będziemy zalewać płatki owsiane odtłuszczonym mlekiem albo jogurtem. Ci, którzy stęsknili się za słodkim akcentem, mogą wrzucić do płatków suszone morele albo śliwki.

Kasza w słoiku
fot. simplyla

Jaka kasza?
W Polsce można kupić dwa rodzaje kaszy gryczanej – prażoną i nieprażoną. Łatwo je odróżnić już na sklepowej półce, bo prażona ma orzechowy kolor, zaś nieprażona jest biała. Prażona kasza gryczana ma o wiele bardziej intensywny smak, za który smakosze tak ją cenią, zaś nieprażona smakuje podobnie do kaszy jęczmiennej. Nie kupujcie kaszy w torebkach do gotowania. Po pierwsze zaoszczędzicie i to sporo, bo kasza w torebkach może kosztować nawet 20 zł za kilogram, a kasza pakowana luzem kosztuje tylko 6-8 zł za kilogram – a to spora różnica. Po drugie, gotowanie kaszy w woreczkach to mało wyrafinowany przejaw kulinarnej indolencji, bo wraz z wylewaną do zlewu wodą pozostałą po ugotowaniu torebki, pozbywamy się całego mineralnego bogactwa kasz.

Kaszę wsypcie zatem do garnka z lekko osoloną wodą. Jeśli chcecie nieco wzbogacić jej smak, dorzućcie garść suszonej włoszczyzny. Wody powinno być co najmniej dwa razy więcej niż kaszy. Garnek należy ustawić na wysokim ogniu i poczekać, aż woda zawrze. Wówczas należy zmniejszyć ogień do jak najmniejszego a garnek całkowicie przykryć pokrywką. Pozostawiona na małym ogniu kasza będzie teraz powoli wchłaniać pozostałą wodę. W rezultacie otrzymacie kaszę sypką i aromatyczną, która jakością nijak się ma do tej maltretowanej w torebkach. Niektóre garnki są tak energooszczędne, że po zagotowaniu kaszy nie trzeba ich już dalej podgrzewać, bo nawet najmniejsza ilość ciepła powoduje kipienie. Wówczas pod żadnym pozorem nie odsuwajcie pokrywki, a po prostu ostawcie taki garnek na bok i dajcie kaszy czas, aby spokojnie pęczniała, czerpiąc energię z supernowoczesnego wielowarstwowego dna garnka.

Lunch i kolacja
Podobnie jak fasolę, kaszę też można przygotować sobie na zapas. Raz ugotowana, łatwo przechowuje się w lodówce. Najprościej dodać do kaszy duszoną pod przykryciem mieszankę warzywną i już. Ja jednak postanowiłem przygotować kaszę trochę inaczej, choć równie prosto. Zalałem ją wodą i ustawiłem na ogniu, aby za około kwadrans była gotowa. Tymczasem na patelnię wrzuciłem opakowanie mrożonych liści szpinaku, do którego dodałem nieco czosnku, soli i pieprzu. Szpinak był gotowy po kilku minutach – jeszcze jędrny i wilgotny. Wrzuciłem go do miski, dodałem pokruszony odtłuszczony twaróg i dosypałem kaszę. Całość doprawiłem solą, pieprzem i kilkoma pokruszonymi liśćmi mięty. Gdy masa przestygła, dodałem jedno całe jajo, całość wymieszałem, przełożyłem do kamionkowego naczynia i zapiekłem. Wyszło cudowne danie, a połączenie smaku gryki, twarogu, szpinaku i mięty okazało się wręcz obłędne – podobny farsz stosuje się w kresowych pierogach, chyba najlepszych na świecie. Na drugi dzień upewniłem się, że danie doskonale smakuje też na zimno, ale można je też oczywiście odgrzać.

Kasza ze szpinakiem
fot. Gudlyf

Następnego dnia ugotowałem kaszę niepaloną, którą zamierzałem połączyć z duszoną w najprostszy sposób czerwoną kiszoną kapustą – wrzuconą do garnka z zielem angielskim i liściem laurowym, zalaną odrobiną wody. Do kamionkowej formy wsypałem trochę ugotowanej niepalonej kaszy, na to wyłożyłem warstwę kapusty, przykryłem ją kolejną porcją kaszy a potem znów wyłożyłem porcję kapusty. Całość zapiekłem. Dzięki zapieczeniu kasza wchłonęła nieco płynu z duszonej kapusty, całość nabrała jednolitej formy, smaki przeniknęły się, a znajdująca się na górze kapusta zdążyła się lekko skarmelizować, dzięki czemu powstały zupełnie nowe akcenty. To danie też da się zjeść na zimno.

Jeśli zaś komuś przyjdzie ochota na sałatkę z kaszy gryczanej, to do zimnej kaszy dodajcie nieco wędzonego łososia, pokrojone w kostkę kiszone ogórki, sporo siekanego pora, pęczek siekanego koperku i przyprawcie pieprzem. Jeśli macie też wodę z ogórków, warto skropić nią całość. Do sałatki będzie pasował odtłuszczony jogurt albo kefir.

Kiszona kapusta
fot. Janet Hudson

Przekąski między posiłkami
Bohaterką bezkarnych przekąsek, którymi, oprócz wędlin i serów, można raczyć się do woli cały dzień, będzie dziś wspomniana już wcześniej czerwona kiszona kapusta. Skąd ją wziąć? Jeśli nie ma takiej w waszym warzywniaku, sięgnijcie na półkę supermarketu, który sprzedaje kiszonki firmy Stefanek. Znajdziecie je na przykład w sklepach sieci Auchan. Do kapusty dodajcie sporo siekanego pora, pęczek siekanej natki, dużo świeżo zmielonego czarnego pieprzu i nieco oliwy. Po wymieszaniu taką sałatkę warto odstawić na jakiś czas, aby smaki się przeniknęły. Można ją jeść samodzielnie albo jako dodatek do wędzonej makreli, pieczonego kurczaka, gotowanej szynki lub jakiegokolwiek innego zalecanego produktu białkowego i… cały czas tracić na wadze.

Tych, którym smakowało, zapraszam na kolejny odcinek zdrowej biesiady w następny czwartek. Tymczasem jedzcie i pijcie do woli, stół zastawiony!

  1. Jest to z pewnością przynajmniej jakaś hybryda (ów kuskus), co jednak dodatkowo potwierdza, że kasze to nasza specjalność. Ze swojej strony szczególnie polecam kaszę ze szpinakiem, twarogiem i miętą (mięta koniecznie!) – naprawdę świetne połączenie i doskonały efekt! 🙂

  2. Kasza we Francji szerokiemu ogółowi co prawda w ogóle nie znana i wręcz nie do zdobycia poza sklepami bio. Ale przewija się od czasu do czasu w takich programach jak master czy top chef czy w menu ambitniejszych restauracji. Nawet mam ksiazke po francusku z przepisami z kaszy 😉

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―