Na św. Marcina tradycyjnie margaryna!

Ale pysznie – nareszcie są w całej Polsce i to nawet w dyskontach! Jak cudnie – mówią, że zjemy ich aż 500 ton! Wspaniale – wielkopolscy cukiernicy odebrali kolejne certyfikaty jakości! A któż to się tak cieszy? Producenci margaryny, handlarze fistaszków, liczykrupy oraz ci, którym i tak wszystko jedno.

Rogal Świętomarciński - z supermarketu

Zjadłem w tym roku dwa rogale świętomarcińskie, oba pozyskane ze sklepów wielkich sieci handlowych. Imponujące, że zdecydowano się je na te kilka listopadowych dni wprowadzić do oferty, bo logistyczne przeprowadzenie dostaw tak nietrwałego produktu jak półfrancuski rogalik to wyzwanie, a jego opłacalność pewnie jest wątła. Niemniej to miły ukłon w stronę klientów, bo wielu tylko dzięki sieciom będzie mogło spróbować, jak smakuje tradycyjny specjał.

A trzeba wiedzieć, że specjał to niebylejaki, bo wypiekać go mogą wyłącznie wyselekcjonowani cukiernicy z Wielkopolski, którzy uzyskali stosowny certyfikat. Tradycyjny wielkopolski wypiek chroni już unijny znak jakości Chronione Oznaczenie Geograficzne. Rangę rogala podkreślają media, choćby Głos Wielkopolski który głosi, że rogal świętomarciński jest na prestiżowej liście regionalnych specjałów, powstaje z lokalnych surowców, według oryginalnego przepisu i jest ekologiczny.

Opakowanie rogala

W tym przeświadczeniu umacniają nas też eleganckie opakowania, w których rogale sprzedawane są w hipermarketach i dyskontach. Jak widać na powyższym, tradycyjny rogal świętomarciński musi być wypiekany z najlepszych składników z dodatkiem masła, śmietany i wanilii. Choć to tylko ogólny opis produktu a nie informacja o jego składzie – bo tej na opakowaniu niestety nie ma – to jednak ufam, że oto prezentuje się przede mną wypiek przygotowany ze szczególną starannością. W końcu stuletnia historia i unijny znak jakości zobowiązują.

Brawo! Wciąż mizerny, choć już namacalny, segment polskich produktów tradycyjnych i regionalnych zaczyna chwytać pion. Nareszcie ktoś pilnuje, aby do polskiego konsumenta trafiły prawdziwe polskie specjały najwyższej jakości. Ale czy na pewno?

Skład rogala świętomarcińskiego

Oto równie eleganckie opakowanie innego rogala świętomarcińskiego z innego sklepu. W tym przypadku, oprócz szczegółowych okoliczności historycznych, zamieszczono też i skład. Jednak nawet i bez niego wprawne oko oraz niezakatarzony nos łatwo zdiagnozują, że rogal posypano siekanymi orzeszkami ziemnymi a do wypieku użyto margaryny, zresztą podobnie jak i w pierwszym przypadku. Ciasto jest zbite, na podniebieniu skleja się w nierozpuszczalne kluchy, brak mu charakterystycznego maślanego bukietu, zionie za to intensywnym zapachem syntetycznego olejku migdałowego.

Nie mam zamiaru oddawać się tu analizie właściwości utwardzanych tłuszczów roślinnych ani wpływu na zdrowie izomerów trans, bo przewaga masła nad margaryną nie powinna budzić wątpliwości żadnego czytelnika mojego bloga. Wystarczy więc, że przywołam wyjątkowy smak, zapach i aromat masła oraz jego właściwości gwarantujące ciastu pulchność, elastyczność i wilgotność, którym żadna margaryna nie jest w stanie dorównać.

margaryna
fot. SpooSpa

Ciasta przygotowywane na maśle nie potrzebują syntetycznych aromatów, w zupełności wystarczą im skórki z owoców egzotycznych, wanilia, czasami korzenie. Za to ciasta wypiekane na margarynie – kołkowate w smaku, tekturowe w konsystencji a często generujące ów charakterystyczny dla margaryny odór, wręcz wymagają dodania silnych środków aromatycznych, aby te niepożądane cechy ukryć. Syntetyczny aromat jest w takich razach niezastąpiony i choć działa na wyćwiczone podniebienie jak młot pneumatyczny, to jednak znieczula je przed nieprzyjemnym kontaktem z podłym tłuszczem. Nie jest jednak w stanie nic zaradzić konsystencji, która pozostaje uparcie kluchowata i ogólnie nieznośna.

Nic mnie przy tej okazji nie obchodzą tłumaczenia cukierników, którzy, jak czytam na jednym z blogów o wypiekach, nieporadnie usiłują wyjaśniać, że margaryna ułatwia im pracę przy wałkowaniu półfrancuskiego ciasta. Nie po to rogal świętomarciński uzyskał unijną ochronę i nie po to jego produkcja obwarowana jest certyfikacją, żeby wyselekcjonowani i certyfikowani cukiernicy, którzy – na własny przecież wniosek – decydują się stosować prestiżowy unijny znak jakości, bezczelnie zaklejali ludziom podniebienia margaryną, zasłaniając się mniejszym zamieszaniem z wałkowaniem ciasta, które przecież tradycyjnie musi być maślane!

Masło
fot. feverblue

No tak, ale czy zamienianie masła margaryną jest niezgodne z recepturą? No właśnie – nie jest i to tak naprawdę tutaj, w instytucie certyfikującym, a nie w indywidualnych cukierniach, pies margarynowy jest pogrzebany. Oficjalna receptura rogali świętomarcińskich nie tylko margarynę dopuszcza, ale wręcz ją zaleca. W spisie składników nie ma ani słowa o maśle, brak nawet wzmianki, z której mogłoby wynikać, że przygotowanie maślanego ciasta na maśle byłoby przez to gremium zalecane. A skoro nie ma tego w oficjalnej recepturze, której przecież należy ściśle przestrzegać, to cukiernik zupełnie zasadnie uzna, że poznański cech nakazuje mu piec rogale na margarynie.

Orzechy arachidowe
fot. desegura89

Ścisła receptura mówi za to wyraźnie o orzechach, którymi rogale mają być posypane. Nie precyzuje co prawda, jakie to mają być orzechy, ale każdy absolwent szkoły podstawowej wie, co to są orzechy. Czy zatem cukiernicy z Poznania nie pokończyli podstawówek, skoro posypują swoje wypieki siekanymi fistaszkami? A może w szkole interesowała ich tylko algebra, bo umieją wyliczyć, że skoro kilogram orzechów jest cztery razy droższy niż „orzeszków”, to owe orzeszki są lepszym wariantem kosztowym. Różnicy w smaku i tak pewnie nikt nie zauważy, prawda?

Orzech laskowy
fot. katerha

W sprawie wyjątkowo elastycznego podejścia do tradycji rogala świętomarcińskiego głos zabrały znane autorki blogów o wypiekach, które poprosiłem o wypowiedź.

Agnieszka Komorowska, autorka popularnego bloga Every Cake You Bake, zna sprawę od podszewki, bo jakiś czas temu wypiekała rogale pod okiem najlepszych poznańskich cukierników. Swoje wrażenia wspomina tak:

Dwa lata temu miałam możliwość wzięcia udziału w warsztatach kręcenia rogali marcińskich, organizowanych przez jedną z certyfikowanych poznańskich cukierni. Właściciel cukierni zwracał uwagę na szczególnie staranny dobór składników nadzienia rogali – białego maku i bakalii. Próbki produktów zamawiane są od różnych producentów i spośród nich wybierane te najlepsze – pod względem wyglądu, smaku, zapachu, świeżości i naturalności (braku zawartości niepożądanych dodatków, np. cukru lub sztucznych aromatów w maku). Niestety o wiele mniej uwagi przywiązuje się do składników samego ciasta na rogale, ponieważ zastępowanie kluczowego składnika ciasta półfrancuskiego, jakim jest masło, margaryną jest dopuszczane przez Kapitułę Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego i tłuszcz ten znajduje się w oficjalnej recepturze. To samo dotyczy zastępowania orzechów i migdałów orzeszkami arachidowymi. Wpływa to znacznie na jakość wypieku i uważam, że stosowanie naturalnego masła i prawdziwych orzechów w certyfikowanym produkcie tradycyjnym i regionalnym, jakim oficjalnie jest rogal marciński, powinno być wymogiem, nie jedną z opcji i tym, co wyróżnia taki produkt na tle innych.

Rogal
fot. Renata Targosz (artkulinaria.pl)

Suchej nitki na tuningowanych rogalach świętomarcińskich nie pozostawia także Renata Targosz, krakowska autorka bloga ArtKulinaria:

Do wypieków od zawsze stosuję masło. Nie tylko zdecydowanie podnosi ono walory smakowe każdego wypieku (każdej potrawy). Jest produktem pozyskiwanym naturalną drogą ubijania śmietany. Tłuszczów chemicznie utwardzanych unikam. Z założenia organizm łatwiej radzi sobie z naturalnymi składnikami tymi pozornie szkodliwymi (cholesterol), niż ze sztucznymi związkami, stosowanymi do utwardzania tłuszczu.

Czy obecność utwardzanych tłuszczów roślinnych w wypiekach tradycyjnych jest uzasadniona? Masło jest tłuszczem stosowanym w recepturach sprzed stu lat. Receptury na wypieki tradycyjne nie powstały w komercyjnych zakładach produkujących żywność. Jeżeli mówimy o tradycji, mamy na myśli naturalne sposoby pozyskiwania produktu, w tym przypadku masła. Skąd więc margaryna w rogalach świętomarcińskich, jednym z flagowych, certyfikowanych produktów tradycyjnych? Otóż przez wzgląd na cenę. Gdyby rogale świętomarcińskie od początku do końca zostały przygotowane tak, jak chcielibyśmy zrobić je w domu: bez wypełniaczy (biały mak częściowo zastępowany jest biszkoptem), na maśle (zamiast margaryny), z migdałami (a nie orzechami arachidowymi) itd., wówczas cena takiego rogala znacznie wzrosłaby. Składniki zawsze mają wpływ na cenę. A cena wpływa na sprzedaż. Warto tutaj również wspomnieć o logistyce produkcji – komercyjna , stosowana przy masowych wypiekach margaryna ułatwia pracę, ponieważ ma inne właściwości niż masło. Nie topi się podczas wałkowania. I oczywiście, jest znacznie tańsza.

Pytania o zasadność stosowania margaryny, fistaszków i syntetycznych aromatów w tradycyjnych rogalach świętomarcińskich przesłałem też w ubiegłym tygodniu drogą oficjalną do Cechu Piekarzy i Cukierników w Poznaniu. Do dziś nie uzyskałem żadnej odpowiedzi, co w zasadzie też jest jakąś odpowiedzią.

Rogal Świętomarciński - chronione oznaczenie geograficzne

Bardzo brzydko, że takie ostentacyjne jarmarczenie tradycją dzieje się w świetle unijnych jupiterów i prestiżowych certyfikatów, a do tego kosztem zaufania miłośników wysokojakościowego polskiego produktu regionalnego.

  1. właśnie przeczytałam artykuł o nich – certyfikat unijny zakłada używanie do wypieku margaryny żeby wypiek nie był jeszcze droższy niż jest – w Poznaniu 9/10zł sztuka. I w samym Poznaniu cukiernicy wypieką na dzisiaj 500 ton, więc ta cena jest dość z księżyca wzięta, naprawdę. Też mi ręce opadły na tę margarynę.

  2. Gdyby nie internet, w ogóle nie wiedziałabym, że coś takiego w ogóle istnieje i dlaczego jest wyjątkowe. Ale mam znajomych z Wielkopolski, więc od paru lat miałam wielką ochotę spróbować świętomarcińskiego wypieku. Dlatego kupiłam wersję Lidla, ufna, że produkt opisany jako „oryginalny” rzeczywiście był oryginalny.

    Niestety, jak już pisałam, rozczarowałam się. Nic specjalnego ten rogal, smakował jak zwykła drożdżówka z makiem. Właśnie, drożdżówka – nic półfrancuskiego ani nawet ćwierćfrancuskiego w nim nie było! Mam ochotę napisać do Lidla i wytknąć im, że oszukują.

    A dzisiaj robię słynne hamerykańskie drożdżówki cynamonowe. Przepis kazał użyć margaryny i do ciasta, i do nadzienia, i do lukru. Nie ze mną te numery… Poszło masło, bo margaryna śmierdzi!

    • Lidl ma w RFN bardzo nieciekawą prasę, w zasadzie to, obok Aldi N i S to najbardziej znienawidzone firmy handlowe, a zarazem najlepiej się rozwijające, tak jak napisałem poniżej, właściciel D.Schwarz (Lidl, Kaufland i coś tam jeszcze) ma 2-3 największy majątek i szybko rośnie. 2 najbogatszych to bracia Aldi, ci od mega tandetnych dyskontów, których w Polsce na szczęście prawie nie ma, ale jeden już nieboszczyk. W Niemczech dyskonty mają 45 procent rynku i nic dziwnego, że Niemcy prawie nie mają wysokiej kultury kulinarnej ani gustu w niczym, bo tam nawet bogaci kupują w dyskontach.
      Wniosek z tego jest taki – nie bądź Szwab i nie oszczędzaj na siłę bo nic z tego nie będziesz miał.

  3. W tamtym roku piekłam sama, na maśle, z orzechami, białym makiem i z wszystkim co trzeba i jak trzeba. Jak ugryzłam pierwszy kęs, to aż przysiadłam z wrażenia, nigdy się specjalnie nie zachwycam swoimi dokonaniami kulinarnymi, ale TO było takie dobre! Byłam zachwycona, do momentu kiedy moja Teściowa, poczęstowana, westchnęła : ” te prawdziwe poznańskie rogale, to dopiero muszą być dobre”. Kurcze, mam nadzieję, że sobie kupi w tym roku takiego z sieci, z arachidami i margaryną 🙂

  4. Ja się nie załapałem, ani na wersję za 5 zł z Lidla ani za 7 z Tesco, ale widzę, że dobrze zrobiłem. Jak czytam o tej margarynie i orzeszkach to szok normalnie. Powinieneś napisać do IJHARS i przesłać im to zdjęcie, bo to ni są od tego, by te produkty kontrolować i karać producentów, łącznie z karą więzienia. Trzeba pamiętać, że certyfikaty wydano ponad 100 producentów w całym Poznaniu, w Poznaniu ten rogal kosztuje coś koło 7-8 złotych, przez internet dawało się go zamówić za 8. Trochę dziwne jest, że rogal w Lidlu kosztował 5 złotych i widać wyraźnie dlaczego.
    Trzeba też pamiętać, że producenci rogali mają problem, bo zarejestrowali za duży wyrób, który okazuje się być za drogi i dlatego postanowiono zmienić recepturę, tak aby możliwy był wypiek mniejszego i przez to tańszego. Nie czytałem zmienionego wniosku, ale wątpię, żeby tak była margaryna i jakieś orzeszki ziemne. To jest śmiechu warte po prostu, to tak jakby do Cebularza Lubelskiego dodawać starą, czerwoną cebulę i to surową, zamiast świeżej, namaczanej w czymś tam.
    Powiem szczerze, że jestem kompletnie zniesmaczony ta akcją, ale mnie to akurat nie dziwi, że bo jedną i drugą sieć nie uważam za dobrą, pierwszą uważam wręcz za tandetną, JM dzisiaj to już inna półka, a Lidl to raczej sklep dla pospólstwa zakompleksionego, które nie ma pieniędzy lub gustu i podnieca się zagranicznym. Tesco może nie jest rewelacyjne, ale trochę się poprawiło, chociaż ja i tak wolę sieci polskie, które w Lubelskim akurat całkiem nieźle się rozwijają.
    Niestety, przez politykę tej …..nie powiem jakiej firmy, której właściciel to 3 najbogatszy Szwab, w zasadzie już drugi, to najbogatszy, też od dyskontów już w grobie, Polacy zrażają się produktów regionalnych wysokiej jakości. Już lepiej niech te rogale pozostaną lokalnymi, sprzedawanymi wyłacznie w Poznaniu. Oby tylko nasi producenci cebularzy, na szczęście z całego województwa, nie byli tak pazerni i oszukańczy jak ten dostawca.
    Dla mnie to tylko dowód, że zagraniczne sieci wielkopowierzchniowe powinny czym prędzej opuścić nasz kraj i skierować się w inne rejony swiat, aby niszczyć lokalny handel i producentów.

  5. I dlatego od trzech lat piekę je sama: na maśle, kilkakrotnie wałkowane, z białym makiem, migdałami, orzechami i jeszcze czym mi się zamarzy, ale bez sztucznych aromatów i margaryny… Są domowe i dlatego są najwyższej jakości, bo z najlepszych produktów.
    W ubiegłym roku kupiliśmy do degustacji z kilku poznańskich cukierni. Domowe wygrywają bez dwóch zdań… a poza tym mogę sobie wpakować do nich dwa razy więcej nadzienia niż mają kupione w cukierni 😉

  6. Ten, kto choć raz zrobił samodzielnie rogale marcińskie wie, że one tanie być nie mogą. Składniki do nich kosztują niemało, a i pracy przy nich sporo. Jednak zamienianie masła na margarynę woła o pomstę do nieba. I nawet jeśli kapituła ją dopuściła to nikt nie powinien się godzić na bylejakość. Tym bardziej, że to jakaś złotówka na 1 kg gotowego produktu.
    Mnie wyszło 3 kg rogali, za składniki do ich przygotowania zapłaciłam 55 zł (biały mak, bakalie dobrej jakości ale kupiłam w hurtowni cukierniczej, masło, śmietana z dobrej lokalnej mleczarni), doliczając prąd to jakieś 60 zł, czyli 20 zł za kilogram rogali… a gdzie robocizna? Ciasto półfrancuskie trudne nie jest, ale robi się je pół dnia, bo między wałkowaniami trzeba schłodzić. Z masą makowo – bakaliową schodzą ze dwie godziny jak nic. Potem jeszcze wałkowanie, zwijanie i pieczenie. Swoich rogali nie sprzedałabym za 35 – 40 zł, bo to niezapłacona robota. W cukierniach trochę inaczej się produkuje ciasto czy masę (choć za mnie też wiele rzeczy zrobił robot), ale i tak to bardzo pracochłonny wypiek.

  7. Monika – prześlę Pani info w prywatnej wiadomości, Margarytka – nie ma wątpliwości, produkt wysokojakościowy musi kosztować, ale jeśli poznańskim cukiernikom nie wystarcza 9 zł za sztukę, niech on kosztuje 15 zł albo niech będzie o połowę mniejszy ale niech będzie porządny;

    • To właśnie tak ci producenci chcą zrobić. Czekają na zmianę wniosku rejestracyjnego. Rogal ma być 2 lub 3 wariantach wagowych, to powinno wówczas rozwiązać problem. Na szczęście przy okazji Cebularza Lubelskiego, zawczasu o tym pomyśleli i dali więcej swobody w rozmiarach i wadze.
      Na stronie Lidla, w zakładce o rogalach był certyfikat producenta, chyba już go nie ma na stronie.

  8. Margerytko – ja akurat mam nieco doświadczenie w pieczeniu na sprzedaż – pamiętaj, że indywidualnemu wychodzi najdrożej. Zupełnie inne koszty są pieczenia hurtowego, gdzie cena materiału również jest hurtowa i jest do tej sztab ludzi. Unia zgodziła się w tym roku na wypiek również mniejszych rogali o wadze 150 g, żeby były tańsze, ale od margaryny nie odstąpiono. Tylko byle jak=tanio i czy o to chodzi?I nie wierzę, że 9-10zł za sztukę nie daję im zysku, nawet jeżeli używaliby masła. Zawsze jak jestem na zachodzie i widzę jak tam się pielęgnuje swoje tradycje kulinarne to mi ręce opadają na to co dzieje u nas.

    • W krajach zachodnich jest inna siła nabywcza, a majątek buduje się od pokoleń. To nie dotyczy tylko kultury kulinarnej, wystarczy popatrzeć na motoryzację. W krajach bogatych odchodzi się od samochodów dużych, paliwożernych na rzecz małych, ekologicznych, względnie komunikacji miejskiej. W Polsce prawie każdy ma samochód, a w każdym z nich na ulicy, siedzi 1, góra 2 osoby. Cóż, smiać się można z tego tylko, nie pozostaje nic innego.

  9. @Magdalena – Właśnie! Na poparcie przykład z życia – dziś próbowałem rogali z białym makiem w jednej z cukierni na Pomorzu – na maśle z orzechami, 5 zł za 250 g. „Nie ma podstaw, żeby kosztowały więcej” – powiedziała mi właścicielka cukierni. No proszę…

    • Wszystko jest kwestią podejścia do klienta i biznesu. Niestety, Polska to kraj dziki, postkomunistyczny, jak Rosja czy Ukraina lub Rumunia, gdzie chęć jak najszybszego nahapania się jak najmniejszym kosztem bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Są sklepy tanie i dobrze funkcjonujące, są cukiernie mające dobry i tani produkt, a są takie, które nie tylko są drogie, ale i badziewne, pod każdym względem. To muszą minąć po prostu dekady, żeby się coś zmieniło, śmiem twierdzić, że czas oszukaństwa i naciągania dopiero nadchodzi, bo perspektywy gospodarcze są coraz gorsze, więc i wyzysk będzie musiał być większy. Wszak właściciel musi mieć na paliwo do swojego n-tego, SUVa z 6 litrowym silnikiem V8, względnie na sponsoring dla kochanek, które też byle gdzie i byle czego jeść nie będą.
      Ja dzisiaj zobaczyłem w gazetce Tesco, wędliny GTS, Kabanosy, Jałowcową i tą drugą kiełbasę z cenami….jak z kosmosu. 60-80 złotych za kilogram, to ja wolę już Speck Tyrolski ChoG taniej kupić albo taniej wyjdzie pojechać do Markowej i kupić tamtejszą Kiełbasę Markowską. To sa właśnie początki popularności systemu jakościowego dla produktów tradycyjnych w Polsce. Będzie z tym tak jak z „piwami regionalnymi” parę lat temu, najpierw arcydobre, w dobrej cenie, potem równie dobre w kosmicznych cenach, potem średnie w tych samych cenach, dopiero teraz mamy średnio-dobre w przyzwoitych cenach. Wniosek jest jeden, wstrzymać się z kupowaniem takich produktów do czasu, aż one staną się na tyle popularne i rozpoznawalne, że nikt nie chce na nich żerować. Aż strach pomyśleć ile będzie kosztował Cebularz Lubelski w Warszawie, w jakiejś galerii. 5 złotych to chyba ciut mało, pewnie tyle co rogal, czyli z 8 złotych. W Lublinie da się go kupić rzut beretem za 1,20-2,50 w zależności od rozmiaru, te po 2,50 to już giganty.

  10. a do tego margaryna jest jako tłuszcz trans odpowiedzialna za rujnowanie wątroby jako całkowicie nieprzyswajalny tłuszcz co z kolei doprowadza do powstawania wysokich trójglicerydów co z kolei doprowadza do chorób naczyniowo sercowych co z kolei doprowadza do wysokiej dochodowości branży medycznej i farmakologicznej co z kolei odciąża ZUS od rencistów i emerytów bo wielu z nich nie dożywa do jej pobierana
    i znowu wypada powiedzieć ze jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze
    i nie stoją za tym ani Żydzi ani masoni ani nawet iluminaci tylko zwykła ludzka pazerność na pieniądze i władze bo to pieniądz rządzi wyłącznie światem a pieniądzem wyłącznie rządzi szatan i ci którzy mu pomagają to ci co ich maja najwięcej
    „korzeniem wszelkiego zła są pieniądze”
    złoto to jest zło to

    • Jak widać cukiernicy w Barcinie wiedzą, co to jest tradycja i jak należy oddawać jej cześć. Poznańska szarlataneria ma wszystko i wszystkich w nosie, byle kasa się zgadzała,. Wstyd i pośmiewisko.

  11. ja kupuje te nielegalne podróby w małej cukierni. mimo, że cukiernia w warszawie, cukiernicy z poznania i robią rogale z masła ;))) jakim cudem w przepisie jest margaryna – skoro rogale zaczęto wypiekać zanim wynaleziono margarynę

  12. To zapraszamy do Bydgoszczy. Św. Marcin jest tez naszym patronem i rogale sie tu tez tradycyjnie wypieka, choć… nie wolno nam od jakiegoś czasu mówić na nie „świetomarcinskie”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―