Podróż soczysta berlińsko-paryska. 1. Brunch, piwo i klops

W maju zapraszamy na odcinki specjalne prosto z podróży Krytyka Kulinarnego kolejowym ekspresem Berlin-Paryż. Dajcie się poprowadzić przez zakamarki piwno-wieprzowej kuchni Berlina. Poznajcie najważniejsze adresy na kulinarnej mapie Paryża. A jeśli ktoś zechce podążyć śladami Krytyka? Proszę bardzo, wakacje tuż, tuż! Zaczynamy w Berlinie.

Stacja kolejowa - Paryż

Pomysł odwiedzenia Paryża ganiał mi po głowie już od dłuższego czasu. Gdy zatem nadarzyła się okazja, nie wahałem się ani chwili. Co prawda malkontencka grupa znajomych zaraz znalazła milion powodów, dla których pojechać nie powinienem. Ten szepnął, że w Paryżu paryska pozostała już tylko bułka, choć przecież paryska ta bułka jest tylko w Polsce. Tamten dodał, że tam brudno i cuchnie, choć porządku w jego barłogu nie widziałem od dawna. Ów zaalarmował, że Paryż całkowicie przejęli Arabowie, a tematykę znał od dzieciństwa, wszak już w przedszkolu skleił sobie palce gumą arabską. „Phi!” – pomyślałem. I pojechałem.

W nocnym ekspresie Deutsche Bahn z Berlina do Paryża czekało na mnie zaskakująco wygodne i obszerne łóżko z czystą pościelą i butelka alpejskiej wody na powitanie. Rankiem następnego dnia podano mi nawet proste śniadanie w pudełku – pumpernikiel, serek topiony, mufinek oraz kawę. No ale była to kabina pierwszej klasy i to w wagonie sypialnym, którą zresztą oddano mi do wyłącznej dyspozycji. Powiadam – cudnie!

Podróż soczysta berlińsko-paryska - śniadanie w pociągu

Zanim jednak wszedłem do paryskiego ekspresu, musiałem dostać się jakoś do Berlina. Wybór padł na jeszcze świeżą ofertę naszych kolei, eurocity Gdynia-Berlin, a ponieważ skład ten prowadzi nawet jeden wagon pierwszej klasy, toteż właśnie w nim zająłem miejsce (dodam, iż uprzednio usunąwszy z niego nieorientującą się w polskim systemie numeracji turystkę zagraniczną). W przeciwieństwie do ekspresu Deutsche Bahn Berlin-Paryż, nasze eurocity nie przewiduje poczęstunku dla gości w żadnej formie, ograniczając się do zaproszenia ich do wagonu restauracyjnego albo zaoferowania kawy rozpuszczalnej, którą wrzątkiem zalewa operator ruchomego wózka z batonikami, inkasując za całość jak za szkatułkę luwaka.

Podróż soczysta berlińsko-paryska; śniadanie z Le Crobag

Nad czarne skarby eurocity przedłożyłem ofertę bistro LeCrobag, niemieckiej sieci kanapkarni we francuskim stylu, które od niedawna działa w nowej części poznańskiego dworca. Kanapka oraz kawa zostały mi doniesione do wagonu, musiałem więc tylko przejąć je z rąk należących do uprzejmej właścicielki, której zresztą przy tej okazji, na te same ręce, choć już wirtualnie, składam gorące podziękowania. Tak oto już w Poznaniu nadgryzłem oba aspekty mojej podróży: i berliński, i paryski, cały czas siedząc przy tym w pociągu. Gastro-majstersztyk!

Dzień w Berlinie rozpocząłem od brunchu, południowej biesiady, która od jakiegoś czasu podbija niedzielne terminarze Niemców. Zarówno eleganckie restauracje hotelowe jak i typowe piwne knajpy prześcigają się w ofertach, które często przybierają formy gargantuicznych uczt. Jedną z takich znalazłem w bodaj najbardziej berlińskiej z berlińskich knajp, Die Berliner Republik, ulokowanej na nabrzeżu Schiffbauerdamm.

Podróż soczysta berlińsko-paryska - brunch

Die Berliner Republik to prosta knajpa, dlatego nie spodziewałem się w niej przysmaków z etykietą haute cuisine. Jedzenie było przyzwoite, ale jego ilość i forma podania były już nadzwyczajne i mogłyby konkurować z całkiem wystawnym weselem. Nawet gdybym nie jadł tydzień, nie zdołałbym spróbować wszystkiego. Ograniczyłem się zatem tylko do krótkiego wyboru ryb – wędzonego halibuta, łososia, makreli i śledzia, prostego zestawu mięs – wołowej pieczeni i szwarcwaldzkiej szynki z odrobiną sałatki ziemniaczanej, kapuścianej i ogórkowej, i do małych porcji gorących pieczeni wieprzowych z czerwoną i białą kapustą oraz naprawdę małych kęsów pieczonego łososia z parowanymi warzywami i pietruszkowym pesto. Miałem też przecież jeszcze ochotę na kawałek strudla do kawy, którą postanowiłem wypić w ulokowanym nad brzegiem Szprewy ogródku.

Jadłem zatem w spokoju, wpatrując się w mocno dekorowane symbolami berlińskiego przełomu ściany, a po godzinie przeniosłem się do ogródka na nabrzeżu, gdzie spędziłem kolejną godzinę. Zresztą nie tylko ja, tłum w knajpie rósł z każdym kwadransem.

Podróż soczysta berlińsko-paryska - Brauhaus Lemke

Z pełnym brzuchem mogłem wybrać się na odwiedziny berlińskich browarów. Wybrałem dwa małe, o całkowicie różnym klimacie. Jeden z nich, Brauhaus Lemke , znajduje się w ścisłym centrum miasta. Świeżo warzone piwo sprzedają tu w dobrze wystylizowanej piwiarni, którą wciśnięto między przęsła mostu kolejki U-Bahn Hackeschen Markt. Spróbowałem tam miejscowego dunkla, które w karcie nosi nazwę „Original”. Piwo, choć może nieco mało ekstraktywne, wyszło im całkiem dobre, z nutami karmelu a może i kawy.

Podróż soczysta berlińsko-paryska - piwo w EschenbrauDrugi z browarów nosi nazwę Eschenbräu i mieści się na parterze mieszkalnego wieżowca w dzielnicy Wedding. Także i tu można wypić piwo prosto z beczek w prosto urządzonej, wręcz niewyszukanej sali, albo na jeszcze mniej wyszukanym dziedzińcu. Można też przez okno podejrzeć urządzenia warzelnicze. W Eschenbräu zamówiłem najpierw tradycyjny pilsner a potem sezonowe Maibock – majowy koźlak. Pilsner wydał mi się wzorowy. W smaku wyczułem wyraźny słód złamany przyzwoitą goryczką i dopieszczony akcentami owocowymi. Piwo miało poprawny słomkowy kolor, a domowe warzenie dało mu dodatkowy gratis – było ładnie mętne. Niezgorszy był też Maibock, choć nie ukrywam że piwo tego typu piłem pierwszy raz. Nie dość, że okazało się wyraźnie słodkie, to jeszcze prezentowało kolor pilsnera, a nie typowy ciemny brąz koźlaka. Niemniej dla mnie taki maibock to ciekawe doświadczenie, a dla pań z pewnością dobry wybór.

Podróż soczysta berlińsko-paryska - piwo Berliner KindlW Berlinie wypiłem jeszcze jedno piwo, choć już nie z małego browaru – Berliner Kindl. To znany miejscowy pils, popularny w berlińskich restauracjach i knajpach, ale też piwo naprawdę przyzwoite. Gdyby nasze polskie napoje słodowe o nazwie pils trzymały taki poziom, z pewnością stałbym się ich miłośnikiem.

Berliner Kindl wypiłem jednak w okolicznościach szczególnych, bo towarzyszył mi podczas kolacji w najstarszej berlińskiej restauracji, Zur Letzten Instanz Restauracja, czy też w zasadzie Gaststube, stoi na planie XIII-wiecznej kamienicy. Otwarto ją w XVII wieku jako piwiarnię i destylarnię. Dziś w karcie brylują wieprzowe golonki, zylce i klopsy i mimo że pewnie w XVII wieku nie tak wyglądała karta, to jednak wieprzowy sznycel z podduszoną kapustą z kminkiem dziś powszechnie uchodzi za danie kuchni berlińskiej. Ja zamówiłem Berliner Boulette, czyli wieprzowy klops. Podano go z garniturem doskonale ugotowanych warzyw – białych szparagów, fasolki szparagowej i kalafiora, odsmażanymi na boczku ziemniakami i ze sporą ilością siekanego szczypioru i natki. Niby zwykły klops, a jaki był pyszny! Nie mam cienia wątpliwości, że ten konkretny egzemplarz na moim talerzu usmażono i dopieczono bezpośrednio przed podaniem specjalnie dla mnie. Był chrupiący z zewnątrz, soczysty w środku i mimo że przyprawiono go tylko pieprzem i solą, smakował znakomicie, pewnie też dzięki ugotowanym al dente warzywom i kufelkowi berlińskiego pilsa.

Podróż soczysta berlińsko-paryska - Berliner Boulette

W Die Berliner Republik próbowałem nieco wyelegantowanej berlińskiej kuchni prosto z gara. W Zur Letzten Instanz delektowałem się prostym pożywieniem, które dzięki działaniom nowoczesnym technologiom i umiejętnościom doprowadzono do mistrzostwa.

W następnym odcinku Krytyk Kulinarny odwiedzi restaurację jedyną w swoim rodzaju, paryską Le Bouillon Chartier, w której czas zatrzymał się sto lat temu, a mimo to wciąż ustawiają się przed nią kolejki

  1. Mieszkam w berlinie od półtora roku, znam dobrze Die Berliner Republik, miejsce ma klimat z cenami obszernej oferty piwa w formie giełdy, ma super lokalizację, jedzenie jest przeciętne obsługa również, jak U szwejka w Warszawie tylko z gorszą obsługą.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―