Marta Grycan i Polski Turniej Wypieków

Czy w Polsce można zrobić kulinarny show bez epatowania widza osobistymi tragediami uczestników, lżenia, klęcia i plucia jedzeniem?

Krytyk Kulinarny Artur Michna i Marta Grycan

Można, co potwierdzi każdy, kto obejrzał pierwszy odcinek Polskiego Turnieju Wypieków, polskiej wersji The Great British Bake Off, który od dwóch lat cieszy się ogromną popularnością w Wielkiej Brytanii.

Gdy ogłoszono, że program poprowadzi Marta Grycan i Piotr Gąsowski, a nadawać go będzie stacja TLC, komentatorzy najpierw wydęli usta, po czym wykrzywili je w grymasie. Posypały się kąśliwe uwagi, a po nich wątpliwości i niepokoje: Cóż to? Wielki format w niszowej stacji? I cóż oni tam będą piec? Serniki, makowce i drożdżówki? A może jeszcze papieskie kremówki? Marta Grycan i Ojciec Święty? Hańba!

Kremowki papieskie - Polski Turniej Wypieków

Tak, uczestnicy będą piec właśnie serniki i makowce, bo to emblematyczne dla naszej tradycji deserowej ciasta. Drożdżówki pozostawiono na koniec, ich upieczeniem uczestnicy zajmą się w finale. Będzie też co nieco o papieskich kremówkach. Poszczególnym odcinkom towarzyszą felietony tematyczne, w których zaproszeni goście wyjaśniają związek wypieków będących tematem wiodącym odcinka z miejscem, w którym odcinek jest nakręcany. W odcinku pierwszym o serniku krakowskim mówił Leszek Mazan, który spotkał się z Martą Grycan w najstarszej krakowskiej kawiarni. Kwestię papieskiej kremówki tu i teraz przeanalizowałem zaś ja, wnikliwie indagowany przez Martę Grycan przy stoliku jednej z kawiarni w Wadowicach.

Krytyk kulinarny - Artur Michna rozmowa o kremówkach z Martą Grycan

Czy serniki zaskoczą a drożdżówki zachwycą? Ustali to dwuosobowe jury, Bożena Sikoń i Tomasz Deker. Obie postaci to dobrze znane i cenione figury w świecie cukierniczym, a swojego wizerunku na drobne zdają się nie rozmieniać. W pierwszym odcinku jurorzy skupili się na rzetelnej ocenie wypieków i powstrzymali się od osobistych wycieczek pod adresem uczestników. Nadto tu i tam udzielili kilku prostych wskazówek niezbędnych przy pieczeniu, z których początkujący cukiernicy mogą skorzystać w domowej kuchni. Nie było zawistnych min, wylęknionych spojrzeń, obraźliwych epitetów ani nawet łez rozpaczy.

Każdy odcinek Polskiego Turnieju Wypieków realizowany jest w innej części Polski, a charakterystyczny turniejowy namiot rozstawiany jest w tle pereł polskiej architektury. W siedmioodcinkowej serii widzowie odwiedzą rynek w Pułtusku i Zamościu, w Małopolsce obejrzą neogotycki pałac w Paszkówce, a na Kaszubach położony nad Zatoką Pucką zamek w Rzucewie.

Niektórym taka stylistyka może wydać się nieco nużąca, ale warto przypomnieć, że premierę pierwszego odcinka turnieju poprzedziła wyjątkowo emocjonująca burza medialna wokół Marty Grycan, która miała zadebiutować w programie w całkiem nowej dla siebie roli. Zadawane wówczas z nieskrywanym niepokojem pytania można zamknąć w prostym: czy sobie poradzi? Wszyscy ci, którzy śledzili pierwszy odcinek, aby naocznie to sprawdzić, musieli skonstatować, że Marta Grycan jednak sobie poradziła, skoro program rozpoczął się, zakończył a nawet trwał. Co prawda tu i ówdzie można było odnieść wrażenie, że kolorowe kokardy nieco usztywniają stylistykę prowadzącej, ale przecież tuż obok stał Piotr Gąsowski, humorystycznym akcentem rozwiewając każde niepotrzebne przegęszczenie atmosfery.

Pozostając w klimacie plotkarskiego blichtru trzeba dodać, że nasi prowadzący są znacznie lepiej ubrani niż ich brytyjscy koledzy. Marta Grycan prezentuje się w swoich kreacjach jak przystrojona w zdobne wstążki tortowa niespodzianka. Paradujący zaś w pasiastych marynarkach i kolorowych spodniach Piotr Gąsowski przypomina elegancko opakowany cukierniczy prezent. Może się to nawet podobać, w każdym razie dodaje programowi kolorytu.

Tej jesieni czeka nas zatem lekka i kolorowa podróż po Polsce z tortem i ciastkiem w roli głównej. Premierowe odcinki nadawane są na kanale TLC w środy o 21.30. Oglądanie z pewnością umili filiżanka kawy i coś słodkiego, albo, jak w moim przypadku, kieliszek rieslinga.

Na zdrowie!

  1. Mnie osobiście baaaaardzo rozczarowali uczestnicy tegoż programu. Rozumiem, że mieli być to amatorzy, ale w większości osoby te nie miały zielonego pojęcia o pieczeniu. Zostali wybrani do programu a tak na prawdę to nie potrafią upiec podstawowych wypieków. Teksty typu „Nikt z nas do tej pory nie piekł sernika krakowskiego” są doprawdy powalające. Sama jestem pasjonatką wypieków i absolutnie nie mam żadnego wykształcenia w tej dziedzinie, a wszystkiego uczyłam się sama od najmłodszych lat i nie rozumiem jak można po 3 godzinach podać niedopieczony, surowy sernik, albo przez 3 godziny nie zdążyć upiec ciasteczek? Tym bardziej, że uczestnicy wiedzieli co będą przygotowywać!
    Po obejrzeniu pierwszego programu zastanawiam się jakie było kryterium przyjmowania do programu, bo chyba nie umiejętności cukiernicze i mam wrażenie że nie przyjęto tych naprawdę dobrych amatorów, żeby przypadkiem nie okazało się, że zwykłe „kury domowe” są lepsze niż niektórzy wykształceni mistrzowie cukiernictwa.
    Może jestem nazbyt surowa, ale jeżeli ktoś naprawdę fascynuje się wypiekami to powinien cały czas się uczyć i stawiać sobie nowe wyzwania… tym bardziej jeżeli jest się amatorem, a nie biadolić na antenie, że tego i tego się nigdy nie robiło (podstawowych rzeczy!!!) i podawać surowe wypieki.
    A program powinien mieć tytuł: „Nie umiem piec” lub „Polski turniej antytalentów cukierniczych”.
    No cóż totalne rozczarowanie 🙁

    • Ale to nie był program dla profesjonalistów czy osób pracujących w cukierniach, tylko dla zupełnych „ciemniaków”, amatorów. Ja bym sobie nie poradził kompletnie w nim, bo na pieczeniu ciast się kompletnie nie znam. Znam się na wypiekaniu czy zapiekaniu zapiekanek wszelkiego rodzaju, od ryżowych czy ziemniaczanych do pirogów czy gryczaków które jeszcze mi nie wychodzą. Wypiekanie jest sztuką, wbrew pozorom, bo nie wystarczy obgotować czy zblanszować składników, obsmażyć ich, wrzucić ich do naczynia w dowolnej proporcji i włożyć do piekarnika na dowolny czas, 10 czy 20 minut w tą czy jedną stronę.
      Niech się Pani zgłosi do tego programu, skoro uważa się Pani za „pasjonatkę”.
      Ciekawe co będzie, jak „nagle nic nie bedzie wychodziło”. Przed kamerami czy innymi, zupełnie inaczej robi się jedzenie, mi zawsze nie wychodzi robienie czegoś dla kogoś.

      • Oj nie zgodzę się tutaj z Panem… program był owszem dla amatorów, ale chyba jednak tych co znają się na pieczeniu. Producent program sam w ogłoszeniach miał napisane: „Poszukujemy cukierników-amatorów, osób które pasjonują się pieczeniem, ale nie robią tego zawodowo”… więc wyraźnie widać, że nie miał być dla „ciemniaków” amatorów.
        Tak się składa, że wiem jak wyglądały castingi… uczestnicy dostali do ręki gotowy przepis np. na babeczki i musieli według tego przepisu je upiec… więc się pytam a gdzie kreatywność, gdzie faktyczne pokazanie tego co się umie, skoro wszystko jest podane jak na tacy? Jak można wyłonić faktycznie dobre osoby, jak nie pieką one według własnego przepisu i pomysłu?
        Z całym szacunkiem dla pani Sikoń i pana Dekera, oraz prowadzących (bądź co bądź związanych z cukiernictwem) bo chyba jakiś wpływ mieli na wybór uczestników, dlatego się zastanawiam w jaki sposób osoby te zostały wybrane? Bo chyba nie jednak na podstawie ich umiejętność… czyżby głównym kryterium był tylko wizerunek przed kamerą i pozycja społeczna i zawodowa?
        Ja np. nie znam się na pierogach, zapiekankach, mięsach, zupach… umiem tylko tyle, aby mąż i dzieci były zadowolone 😉 , ale proszę mi wierzyć, że mamy w Polsce ogrom osób, które nie są z wykształcenia cukiernikami, nie przechodzili żadnych kursów, a są świetni w tym co robią i o niebo lepsi od tych uczestników, którzy (nie wszyscy) reprezentują pozom „zerowy”, wręcz żałosny.
        Zgadzam się z tym co Pan napisał „przed kamerami czy innymi, zupełnie inaczej robi się jedzenie” dlatego po ciuchu wierzę, że w kolejnym odcinku nie będziemy oglądać kolejnych surowych i niedopieczonych ciast, a jeżeli okaże się jednak, że kolejne odcinki dalej będą na podobnym poziomie co ten pierwszy to będzie dla mnie tylko kolejną oznaką tego, że castingi i jury kompletnie nawaliło przy wyborze uczestników… a wiem, że wśród amatorów znalazłyby się osoby, które umieją świetnie piec i również nie stresowałyby się mając to robić przed innymi, bo są pewne siebie i wiedzą co robią, a nie że „ojeju nigdy nie robiłam eklerek” , „nigdy nie piekliśmy sernika” i inne podobne do tego bzdety.
        I na koniec jeszcze jedno, żeby czasem nie było niedomówień… nie startowałam do tego programu i nie zamierzam, bo obowiązki domowe i zawodowe mi na to nie pozwalają, a czekając od maja, kiedy dowiedziałam się o tym programie, miałam nadzieję zobaczyć coś więcej niż niedopieczone i surowe wypieki.

        • Ale Pani nie rozumie chyba w ogóle telewizji i idei takich programów. To nie jest program poradnikowy, „Adam Słodowy w cukierni”, czyli jak z niczego zrobić tort, tylko program rozrywkowy. Niech Pani zerknie kiedyś jak głupie i tandetne są inne programy nadawane w tej telewizji. Nie chcę, broń Boże krytykować osób, które takie stacje czy programy oglądają, bo jeden człowiek woli operetkę, drugi koncert disco polo, wszystko jest dla ludzi. Niech Pani krytykuje Brytyjczyków, tak jak ja to robię, którzy wymyslają tak durne programy. Skacząc po programach, nawet nie mam ochoty oka zawiesić na jakimś programie kulinarnym, bo wszystko to „jedno i to samo”. Jak nie Anglia, to USA, jak nie Ameryka to Australia. A z chęcią obejrzałbym jakiś program w stylu włoskiego „Linea Verde/Linea Blu”, gdzie mówi się o danym miejscu i ludzie na żywo przygotowują jakieś lokalne specjalności, które potem prowadzący jedzą razem z nimi.
          Ja bym nie winił więc uczestników, tylko durnych Brytoli i durnych kierowników programowych, niepotrafiących wymyśleć czegoś innego niż anglosaski chłam.
          Ten program i tak oceniam jako „wybitny” w stosunku do innych, robionych na licencji zachodniej, bo dużo w nim polskich elementów.
          Niech Pan sobie przypomni pierwsze reality show w Polsce, BB czy Dwa Światy i tamtych uczestników.Zobaczy Pani, dlaczego w tym programie, uczestników dobrano, jak dobrano.

            • A tak jeszcze się zastanawiam czy w którymś odcinku uczestnicy będą piekli makowiec? Bo może jeszcze się okazać, że nigdy sami nie robili prawdziwej domowej masy makowej, tylko wykorzystywali marne coś z puszki (tzn. kupne gotowe masy makowe, w których głównym składnikiem jest woda, a nie mak 😛 ).

          • Panie Jakubie nie będę się rozpisywać tutaj na temat programów brytyjskich, czy też amerykańskich bo nie o tym był tutaj ten post. Nie winię też samych uczestników, bo to już ich problem, że nie umieją podstaw. Ale chyba mam prawo mieć własne zdanie na temat tego programu i nie zgodzić się z wybranymi w castingach uczestnikami… i mimo, że rozumiem iż w tego typie programach najważniejsze jest po prostu wielkie show i oglądalność, a nie koniecznie znajomość tematu, to nadal program do mnie nie przemawia. I z całym szacunkiem, ale uczestników wybierali Polacy, więc nie widzę sensu winić za to „durnych Brytoli” 😉 .
            No cóż jak widać telewizja rządzi się swoimi prawami, z którymi ja niekoniecznie muszę się zgadzać, a przez to też nie będę milczeć jak coś po prostu mi się nie podoba. Jednego natomiast jestem pewna… program będzie podobał się osobom, które o wypiekach mają słabe pojęcie, ale tym co trochę więcej jednak wiedzą już niekoniecznie… mi osobiście jest wstyd jako samoukowi i pasjonatce cukierniczej, że te oto osoby (podobno) reprezentują najlepszych polskich amatorów cukierniczych.
            Mimo wszystko jednak mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach będzie lepiej, a jak nie… no cóż będę oglądała jako taką formę programu komediowego „Największe wpadki i surowe wypieki” 😉

            • Nie zrozumiała Pani tego co miałem na myśli. Niech Pani porówna kiedyś te wszystkie programy, riobone na licencji. One wszystkie są takie same, tyle, że dotyczą czego innego. W jednym śpiewają, w drugim tańczą, w innym jeżdżą na lodzie, w innym wychowują czyjeś dzieci, w innym gotują, tutaj pieką ciasta. Dlatego napisałem, przy okazji Masterchefa, że przydałby się nasz polski program tego typu, tak jak było w przypadku BB i Dwa Światy. Jak kupuje się program na licencji, to nie można zmieniać jej postanowień i robić sobie programu, gdzie beda wyłacznie znawcy tematyki. To Brytyjczycy, dając licencję wyznaczyli zasady obowiązujące w programie. Patrzyłem, to ten program nadawany ma być lub jest w Australii, Danii, Belgii, Szwecji oraz Francji (co akurat dziwne, chociaż daje to tandetna telewizja M6, więc to mogę zrozumieć).
              Na weekedzie obejrzałem fragmenty kilku programów tego typu i taki „zapraszam do stołu” to idealna kopia brytyjskiego oryginału. To nawet nie jest program na licencji, to jawna kopia, wydaje się nawet, że ludziom kazali się zachowywać podobnie w ich własnych domach.
              A winić oczywiście należy właśnie kierowników TLC Polska, którzy zdecydowali się na zakup licencji, zamiast wymyślić coś swojego. Ciekawe czy ten program się przyjmie i opłaci w ogóle, bo TLC jest mało obecne w polskich domach.

              • Ech… chyba się faktycznie nie rozumiemy… więc ja ostatni raz piszę tutaj na ten temat.
                Rozumiem, że to program na licencji, rozumiem, że takie są prawa telewizji i show biznesu itd., ale mogę chyba mieć swoje własne zdanie i mam chyba prawo do krytykowania tego co mi się nie podoba (i wiem, że nie tylko ja jedna mam na temat tego programu takie zdanie). Nie będę siedziała cicho i przytakiwała tylko dlatego, że tak samo program ten wygląda w innych krajach. A jeżeli faktycznie te surowe i niedopieczone wypieki, oraz brak podstawowej wiedzy na ten temat cukiernictwa uczestników został wyreżyserowany, to cóż pozostaje mi tylko współczuć tymże uczestnikom ich inteligencji i „parcia na szkło”. Bo trzeba mieć w głowie trochę rozumu i nie zgadzać się na wszystko, tylko dlatego, że producent ma takie a nie inne wizje. Programy tego typu będą dalej powstawały i dalej w jakiejś tam części będą ustawiane i wyreżyserowane, bo zawsze znajdą się chętni co chcą na 5 minut zaistnieć w show biznesie, a z drugiej strony będą też tacy, którym taka formuła będzie się podobała i będą to oglądać, ale to absolutnie nie oznacza, że ja mam siedzieć cicho i przytakiwać… „bo tak to już jest z programami tego typu i nic z tym nie da się zrobić”.

                • Ależ ja Panią krytykę absolutnie rozumiem I W PEŁNI JĄ POPIERAM. Właśnie o to chodzi, aby krytykować to co uważa się za niesłuszne czy niepoprawne, nie należy się bać. Im więcej krytyki pod adresem tego i innych programów oraz ogólnie „rzeczywistości”, tym większa szansa, że następnym razem będzie to lepiej zrobione. Tak jak powiedziałem, miejmy nadzieje, że popularność tego typu programów wzrośnie na tyle, by stacje zaczęły same wymyślać podobne programy, bez używania durnych pomysłów z zagranicy, bez zważania na to, czy to się przyjmie u nas, czy nie. Trzeba trochę poczekać, ja jestem optymistą, myślę,że za parę lat lat doczekamy się czegoś takiego.

                  • Dodam tylko, że nie wzięła Pani pewnej rzeczy pod uwagę. Nie znam się aż tak bardzo, ale uważam, że polska tradycja wypieku i cukiernictwa bije na głowę brytyjską, podobnie zresztą jak normalne kulinaria. Dużą rolę na pewno odegrały tutaj rozbiory, na pewno rozbiór austriacki. W Wielkiej Brytanii zapewne, takie jest właśnie poziom wiedzy piekarsko-cukierniczej, zresztę to mnie nie dziwi, bo wiadomo, że Angole to cymbały kulinarne. Polscy twórcy zapewne przy 1 serii nie chcieli wychylać się za bardzo i eksperymentować. Obejrzeli odcinki brytyjskie i skopiowali nawet poziom uczestników. Chyba to dość rozsądne wytłumaczenie??!?

                    • Przepraszam bardzo, że się wtrącam ale przeczytałam całą waszą dyskusję.
                      Czy pan naprawdę nie rozumie o co chodzi Weronice?
                      Jak można tak kretyńsko bronić programu tylko dlatego, że się w nim wystąpiło?
                      Bo chyba tylko o to panu chodzi..
                      Jaki sens ma nawiązywanie do konceptu „brytoli” i innych programów, kiedy po prostu (oglądałam wczoraj powtórkę) wszystkim uczestnikom z tych „ciast” wyszła breja?
                      Piękne nazwy wypieków, ciekawe dodatki: maliny, pomarańcze, mięta itd.
                      Ja kompletnie nie rozumiem jak może pan nawiązywać do Big Brothera (prehistoria, a poza tym tam się po prostu oglądało ludziki jak w Simsach).
                      Po tym programie o wypiekach oczekiwałam, że osoby z pasją będą się wykazywać umiejętnościami- coś pomiędzy programem z TLC „Słodki Biznes” z Buddym Valastro a „Masterchef” z Gordonem Ramsayem.
                      Czyli po prostu test umiejętności, a przy okazji słodko i ładnie!
                      A w zamian mamy leciutko nadęte rozmowy o lokalnych specjałach, przeplatane obrazkami ciasta w kąpieli wodnej w piekarniku, które na koniec wygląda obrzydliwie.
                      Jedyne na co nie zwróciłam uwagi, bo po prostu przełączyłam kanał: czy ci najgorsi odpadają, czy nadal się wszyscy szkolą?
                      Jeśli to pierwsze, to dobrze.
                      Ale nie rozumiem też pana nawiązania do programów typu „X Factor”.
                      W fazie castingów są od razu zauważalne świetne wokale, jest też parominutowy segment totalnych pomyłek.
                      Czy wypatrzył pan w tym pierwszym odcinku jakąś osobę która ma naprawdę chęć i pasję zostać tym super cukiernikiem?
                      Niektórzy wyglądają jakby byli tam na siłę, coś w stylu „opowiem o ukochanej, jej imieniem nazywam moje ciasto”.
                      I myślę że gdyby to mówiła pani Bożena i była na tym miejscu, to stworzyłaby przepyszne, cudownie udekorowane cukierniczne dzieło.
                      Czasami trafiałam na jej program na kanale Kuchnia + i mimo, że jest dość nudna w opowiadaniu, to fach ma w ręku na 101%.
                      Więc bardzo proszę przestać czepiać się licencji, formatów, zachodnich „warunków” programu.
                      To nie to powyższe zawiniło, że spód był zbyt twardy albo że wszystko się rozpada.
                      Zazdroszczę tej napoleonki o idealnej konsystencji 🙂
                      Rzadko się trafia taka, że naciskając widelczykiem od góry cały krem nie pójdzie w bok talerza.
                      Przeczytałam jeszcze raz te pana wypowiedzi i jestem załamana.
                      Co do diabła mają wspólnego „ci durni brytyjczycy” z żałosnymi umiejętnościami uczestników?
                      No nie pojmuję.
                      Już nie wspomnę o tym, że takie ogólnikowanie że wszyscy brytole są durni aż mnie wzdryga.
                      Ale dobrze, podejmę dyskusję „Niech Pan sobie przypomni pierwsze reality show w Polsce, BB czy Dwa Światy i tamtych uczestników.Zobaczy Pani, dlaczego w tym programie, uczestników dobrano, jak dobrano.”
                      Czyli dlaczego?
                      Żeby było śmiesznie?
                      Może i dyszkę lat temu ludzie chcieli się pośmiać z durniaków co sobie żyją w jednym domku, ale żałosne jest to, że pan to wsadza do jednego worka, że ci „cukiernicy z rozmokłym biszkoptem” to też mają być w tv tylko po to, żeby się z nich pośmiać.
                      Przecież ten program miał mieć całkiem inną poprzeczkę!
                      Dziękuję za uświadomienie mi, że program o wypiekach mam postrzegać jako pośmiewisko z nieudaczników jak w programie który oglądałam za małolata, a nie jako coś co pokaże „skillsy” i artystyczną wyobraźnię.
                      Nie mam słów.

                    • Droga „Nat” – zdaje się, że zaszło nieporozumienie i pomyliłaś autora bloga Pana Artura z częstym bywalcem tej strony Panem Jakubem.

                      Korzystając z okazji chciałbym prosić komentujących o trochę bardziej wyważony język i nie obrażanie się nawzajem.

  2. Niestety nie udało mi się trafić na odcinek programu, ale po przeczytaniu tego pasta na pewno zaznaczę w kalendarzu emisję kolejnego. Fajnie było się dowiedzieć jak rozpoznać dobra kremówkę. Zawsze zastanawiałam się dlaczego te „dekielki” z ciasta francuskiego są takie twarde. Teraz już wiem w czym tkwi sekret. Trafiałam chyba do złych cukierni :).
    Pozdrawiam

  3. Miałem to szczęscie, że miałem dostęp w piątek do TLC i obejrzałem program, czekając na występ…autora bloga. No i niestety nie doczekałem się, bo jak widać, KK wystąpi w programie o kremówkach a to dopiero za jakiś czas. Moje wrażenia po programie są..pozytywne. Nie oglądałem oryginału bo nie lubię brytyjskich programów kulinarnych, trochę to śmieszne, jak nowicjujsze i amatorzy, nie mający sobą nic do zaprezentowania robią programy, jakby byli mistrzami. Nie lubię ciast powiem szczerze, bo nie lubię słodyczy od pewnego czasu, uważam, że cukier to najgorsze co jest w żywności, mam z tym problemy niestety i mimo, że w szkole nauczyłem się wypieku kilku ekstra ciast, do dzisiaj, a minęło ponad 8 lat, nie upiekłem ani jednego ciasta. Mi, ci startujący się akurat podobali, bo każdy z nich wiedział o wypieku więcej niż ja. Wypiekanie ciast to sztuka, w odróżnieniu od gotowania. Proces pracochłonny i przede wszystkim czasochłonny. Myślę, wbrew pozorom, że osoba dobrze piecząca ciasta, nie będzie dobrym kucharzem i na odwrót, bo to dwa różne światy. Program miażdy Masterchefa pod względem „polskości”, nie ma w nim tyle sztuczności, co w jawnej zrzynce z brytyjskiego oryginału. Dobrze, że program poświęcony jest wypiekowi ciast polskich lub umiejscowionych w polskiej tradycji kulinarnej, stąd pewnie udział w nim KK. Dobrze by były obejrzeć podobny program, podobnie zrobiony o normalnym, niesłodkim jedzeniu, np. oryginalnie polski konkurent „Masterchefa”.

  4. Szczerze mówiąc spodziewałam się większych umiejętności uczestników. Zastanawiam się czym kierowano się na castingach…. Raczej każdy amator pieczenia Wie jak wygląda i jak upiec sernik krakowski (przynajmniej mi się tak wydaje). Wiadomo że każdy z nich jest amatorem pieczenia ja również :D. Jednak nie usprawiedliwia ich fakt niedopieczenia ciasta kruchego……

  5. Turniej bardzo mi się podobał. Bez zadęcia, ciekawostki, piękne scenerie. Jury bardzo profesjonalne. Na pewno będę oglądać dalsze odcinki. Dużo przyjemniej się ogląda niż tefauenowskiego MasterChefa.
    Nie ma lansu MG, plucia jedzeniem i machania kudłami, kapania sufletem do kamery, dziwnych min.

    • Pewnie będzie go można obejrzeć na stronach TLC lub będzie gdzieś do pobrania w internecie. Trzeba poczekać trochę. Względnie może Pani poprosić kogoś, kto ma cyfrówkę z dekoderem z opcją nagrywania, aby Pani to nagrał.

  6. Użytkowniczka Nat powinna napić się waleriany, przeczytać wszystko to co napisałem, do tego rozpocząć naukę jakiegoś obcego języka, poza angielskim, najlepiej włoskiego lub francuskiego, względnie niemieckiego, pooglądać trochę telewizji nie-anglojęzycznej, pojechać do tych krajów, na prowincję i popatrzeć jak one wyglądają kulinarnie. Wówczas zrozumie sens mojej wypowiedzi – problemem tego programu jest to, że jest to kopia programu z innego kraju, który z tradycją cukierniczą czy kulinarną mało ma wspólnego. Ileż to firm spożywczych lub sieci żywnościowych ma w swoich ofertach produkty lub posiłki, wzorowane na rozwiązaniach brytyjskich? A ile ma na rozwiązaniach włoskich? TO Anglicy mają pouczać Polaków jak gotować, skoro nasza kuchnia jest, obok Włoch i Francji, jedną z najbardziej urozmaiconych na świecie? Koń by się uśmiał?
    Pani Nat(alia?)powinna pozbyć się kompleksów, bo widać, że podobnie jak u większości internautów wychodzą one tutaj na wierzch.

    • Pan[i] Nat, spokojnie, pan Jakub.J to taki miejscowy przygłup, który nie wiedzieć czemu dnie i noce spędza na blogu KK, niczym pies łańcuchowy, i komentuje wszystko, cokolwiek zostanie tu napisane. Pan Artur chyba nie rozumie, że poprzez takich „adoratorów” blog traci kolejnych komentatorów, nie zyskuje natomiast oprócz biegunki słownej niczego.

      Panie Jakubie.J, wstyd aż tak bardzo zapełniać sobą cudzy blog, aż tak zwracać na siebie uwagę. No i proszę wreszcie zdecydować, czy jest Pan taką „nieporadną ciapą”, czy jednak psychopatą, bo prezentowane tu wybujałe ego Pana jest niespójne. Myślę, że to drugie, bo z całą pewnością nie zrozumie Pan nawet, o czym tu piszę. I wda się w kolejną żenującą dyskusję, o którą nikt Pana nie prosi 🙂

  7. Aha, pani Nat, pyta, co ma „brytolski charakter” do żałosnego poziomu uczestników? Ano, że nie wie Pani jakie są zapisy licencji tego programu, być może takie, że w programie mieli własnie wystąpić „żałośni poziomem uczestnicy”. Niech Pani spyta producentów programu, wątpię, żeby Pani odpowiedzieli. Niech Pani wbije sobie raz na całe życie, że jest coś takiego jak „kultura wysoka”, niekoniecznie dla elity i coś takiego jak „kultura popularna” – chłam jednym słowem, który ma na celu ogłupianie zwykłego śmiertelnika. Nigdy nie generalizowałem, ale anglo-amerykańska „kultura”, przynajmniej ta promowana w Polsce i na świecie, to właśnie taki „chłam”, który ma na celu robienie ludziom wody z mózgu.
    Tak więc jeśli ma Pani winić kogoś za „żałosny poziom uczestników”, to tak jak napisałem powyżej, nie będę się więcej powtarzał – obwiniaj tych, co robią „chłam”, co produkują „chłam” i co promują „chłam”.
    Polaków stać na zrobienie programu na wysokim poziomie, który bedzie „wysoką kulturą”, zresztą takie programy są nadawane w polskiej telewizji.

  8. Ta cała p. Marta Grycan to jakieś totalne nieporozumienie jeśli chodzi o TV… Niestety nie każdy jest osobą medialną, z dobrą dykcją itp. Pomijam już prezencję… Fakt posiadania (poprzez wżenienie się w dodatku) znanego nazwiska nie sprawia, iż dana osoba stanie się gwiazdą TV. W tym przypadku to naprawdę żałosne….. TLC schodzi na psy!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―