Nakarmić letników!

Perspektywa spędzania wakacji nad krystalicznie czystym jeziorem w otoczeniu leśnych ostępów jest kusząca. Gdy jednak odrzeć ją z reklamowego papierka i skonstatować, że do leśnej głuszy nie da się dojechać, a jedyna atrakcja na miejscu to plażowanie lub grzybobranie i to w licznym towarzystwie innych podobnie skuszonych letników, perspektywa okazuje się zdecydowanie mniej kusząca. Coraz więcej bowiem rodaków chce móc dojechać do swoich domków wygodną drogą, odprężyć się w cafe nad jeziorem, zjeść kolację w lokalnej knajpce albo przynajmniej najprościej w świecie móc zrobić zakupy w lokalnym sklepie albo targu na wieczorne grillowanie. Bo coraz więcej rodaków podróżuje po świecie i widzi, jak tam działa przemysł turystyczny.

W niektórych miejscowościach zaczynają wsłuchiwać się w żądania letników i, miast beznamiętnie obserwować wysoko przelatujące samoloty wywożące nieco bardziej wymagającą stonkę do ciepłych krajów, przystępują do działania. Tak dzieje się w Szteklinie, jednej z najmodniejszych onegdaj destynacji turystycznych na Kociewiu. Do Szteklina zjeżdżali kiedyś ustosunkowani dygnitarze, aby poleniuchować w swoich daczach oraz zwykli Kowalscy, aby spędzić urlop w ośrodku Funduszu Wczasów Pracowniczych. Dziś nie ma ani jednych, ani drugich, są za to właściciele domków letniskowych i mieszkańcy wioski, którzy dojeżdżają do swoich posiadłości dziurawymi polnymi duktami i coraz mniej się im to podoba. Atrakcji na miarę czasów też tu nie ma – dostęp do jeziora i kawałka lasu to dziś za mało na wymarzone wakacje.

Od niedawna sołtysem Szteklina jest Marek Panas, były olimpijczyk i piłkarz ręczny. Największe sukcesy odnosił w latach 80., ale sportowa energia i zapał drzemią w nim do dziś. Osiadł na Kociewiu, objął funkcję sołtysa Szteklina i postanowił we wsi zaprowadzić nowy porządek. Zaczął od zawiązania stowarzyszenia, które ma integrować społeczność i walczyć o porządną drogę. Zorganizował też letnie sobotnie jarmarki, na które zaprosił objazdowe kramy z okolic i to zainteresowało mnie najbardziej.

Sobotni jarmark w Szteklinie to nie tylko turystyczna atrakcja, ale i powiew normalności dla mieszkańców wsi. Dotąd był tu jeden sklep, co nie zachęcało jego właścicieli ani do dbałości o zaopatrzenie ani do powściągliwości przy ustalaniu cen. Na jarmarku jest nie tylko taniej, ale przede wszystkim świeżo, smacznie i swojsko. Jest stoisko z wędlinami, są jaja od zielononóżki z ekologicznego chowu, są świeże pstrągi, leszcze i płocie, jest chleb i bułki, miód, warzywa i owoce. Jest i stoisko sołtysa, który sprzedaje darowane przez mieszkańców wioski starocie, chleb ze smalcem i miód. Dochód ze sprzedaży przeznacza na działalność stowarzyszenia licząc, że oblicze wsi zacznie się zmieniać.

Ponieważ dochodziła jedenasta, a ja pojechałem do Szteklina bez jedzenia, postanowiłem bliżej przyjrzeć się ofercie kramów i skomponować sobie śniadanie. Moją uwagę od razu zwrócił przeszklony samochód dostawczy doskonale zaopatrzony w wędliny i mięso. Sprzedawano w nim wędzonki od małego producenta z Czerska. Skusiłem się na kawałek polskiej pieczonej, pęto białej, kilka kabanosów i kawałek szynkowej. Ha, cóż za smak! Gdyby nie fakt, że z dzieciństwa pamiętam głównie parówkową i serwolatkę, rzekłbym: smaki z dzieciństwa! Bez wątpienia czerskie wędzonki to wyroby wysokiej klasy, szczodrze doprawione naturalnymi przyprawami, których kawałki radośnie trzeszczą między zębami. Do kiełbas i wędzonek doskonale pasowały świeże bułki od piekarza z Pelplina. Kupiłem więc kilka i spokojnym krokiem poszedłem na pobliski pomost, bo śniadanie z tak dobrych składników wymaga stosownej oprawy.

Takich śniadań życzę wszystkim letnikom. Niechże już w tej wakacyjnej Polsce będzie w końcu normalnie!

  1. Nic tylko pozazdrościć. To jest właśnie przyszłość polskiej turystyki i polskiej gastronomii. Uczyć się od innych ale promować swoje i robić to na wysokim poziomie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Artur Michna
Artur Michnahttp://www.krytykkulinarny.pl
Artur Michna - krytyk kulinarny, publicysta, podróżnik, ekspert i komentator najbardziej prestiżowych wydarzeń kulinarnych, audytor restauracyjny, inspektor hotelowy, konsultant gastronomiczny

Teksty ―